"To ja właśnie na Radzie Europejskiej postawiłem twarde weto przeciw nielegalnej imigracji" - powiedział podczas debaty wyborczej w TVP premier Mateusz Morawiecki. Wyjaśniamy: weto dotyczyło jednego akapitu w deklaracji ze szczytu. Nie ma znaczenia prawnego. Nie spowodowało, że ostateczne porozumienie w tej sprawie zostanie zablokowane.
Przedstawiciele komitetów wyborczych zmierzyli się w poniedziałek, 9 października, w debacie wyborczej zorganizowanej przez telewizję państwową. Nie odbyła się jednak w siedzibie TVP przy ul. Woronicza w Warszawie, tylko w oddalonym od centrum studiu ATM na Wale Miedzeszyńskim. Udziału w debacie odmówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński - PiS reprezentował premier Mateusz Morawiecki. Jako przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej wystąpił szef PO Donald Tusk, Nową Lewicę reprezentowała Joanna Scheuring-Wielgus, przedstawicielem Trzeciej Drogi był lider Polski 2050 Szymon Hołownia, Konfederację reprezentował jej współprzewodniczący Krzysztof Bosak, a Bezpartyjnych Samorządowców - członek zarządu województwa dolnośląskiego Krzysztof Maj.
Mateusz Morawiecki w części debaty dotyczącej migracji wrócił do nieformalnego szczytu Unii Europejskiej, który odbył się w piątek, 6 października. W zaproszeniu wystosowanym do jego uczestników przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel napisał, że podczas spotkania odbędzie się "konstruktywny dialog na temat najpilniejszych kwestii, przed którymi stoi obecnie nasza Unia, takich jak migracja".
Na debacie Morawiecki stwierdził: "Fakty są takie, że to ja właśnie na Radzie Europejskiej postawiłem twarde weto przeciw nielegalnej imigracji". Morawiecki zapowiedział takie weto już przed przylotem do Granady.
Przypomnijmy: pakt migracyjny to rozporządzenie przyjęte 8 czerwca przez ministrów państw członkowskich UE na Radzie Unii Europejskiej - przy sprzeciwie Polski i Węgier. Wprowadza on mechanizm solidarnościowy, czyli różne formy solidarnej pomocy dla krajów zmagających się z problemem nasilonej migracji spoza Unii Europejskiej.
PiS przekonuje, że Komisja Europejska jest autorem mechanizmu przymusowej relokacji. Tymczasem ta sama Komisja podkreśla, że takiego przymusu nie będzie. To wynika wprost z projektu unijnego rozporządzenia, w którym czytamy, że relokacja migrantów z innego kraju członkowskiego jest tylko jednym z trzech sposobów uczestnictwa w mechanizmie solidarnościowym - zamiast niej można wesprzeć kraje poddane presji migracyjnej finansowo lub operacyjnie. Ta ostatnia forma wsparcia oznacza np. wysłanie polskich strażników granicznych do pomocy w patrolowaniu granic zewnętrznych Unii Europejskiej. Co więcej, wbrew twierdzeniom powtarzanym przez polityków PiS w projekcie rozporządzenia Komisji zapisano, że relokacja ma "charakter dobrowolny".
"Nigdy nie było, nie ma i nie będzie przymusu relokacji uchodźców do Polski" – powiedziała w czerwcu Ylva Johansson, unijna komisarz ds. wewnętrznych odpowiedzialna m.in. za migrację, w rozmowie z reporterem "Faktów" TVN Michałem Traczem. "Polska gości milion uchodźców z Ukrainy. To Polska mogłaby korzystać na europejskiej solidarności i do niczego nie będzie zmuszana" - zapewniła.
Co do szczytu Rady Europejskiej w Granadzie: jak relacjonował brukselski korespondent TVN24 Maciej Sokołowski, weto premiera dotyczyło jedynie odmowy wpisania ogólnego, niewiążącego akapitu o migracji do deklaracji ze szczytu. Akapit, na który nie zgodził się Morawiecki, został zresztą potem przyjęty jako deklaracja szefa Rady i nie ma wpływu na prace nad paktem. Akapit dotyczy partnerstwa z krajami pochodzenia; ochrony granic; walki z handlem ludźmi i ich przemytem oraz z instrumentalizacją migracji jako zagrożeniem hybrydowym; intensyfikacji powrotów. Weto premiera nie oznacza, że pakt migracyjny został zablokowany. Dopiero trafił do negocjacji z Parlamentem Europejskim i głosowanie nad nim jeszcze przed nami.
"W deklaracji politycznej po zakończeniu szczytu nie umieszczono zapisu dot. dalszych działań w zakresie przeciwdziałania nielegalnej migracji. Stało się to na wniosek Premierów Morawieckiego i Orbana. Tylko, że tu chodziło o kierunek na przyszłość, a nie o Pakt o migracjach"; "Premierowi Morawickiemu nie udało się umieścić w deklaracji politycznej zapisu o jednomyślności podejmowania decyzji w zakresie migracji, co było jego głównym celem politycznym" - komentował na platformie X prof. Maciej Duszczyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył na konferencji po szczycie w Granadzie, że choć Polska i Węgry wyraziły swój sprzeciw wobec paktu migracyjnego, nie musi to oznaczać, że ostateczne porozumienie w tej sprawie zostanie zablokowane. "Przy stole wyrazili swój sprzeciw ci, który wyrazili go już na szczeblu ministerialnym, ale nie jest możliwe blokowanie decyzji, która zostanie podjęta większością kwalifikowaną" - powiedział Macron na konferencji prasowej po szczycie.
A premier Włoch Giorgia Meloni stwierdziła: "Głosowaliśmy za paktem, bo nowe reguły są lepsze od poprzednich, ale ja nie przyjechałam z tym priorytetem. To jest debata w duchu starej percepcji. Nasza stanowisko jest inne niż Polski i Węgier z powodów geograficznych. Te kraje rozumieją włoskie stanowisko, a ja ich stanowisko rozumiem doskonale i to nie szkodzi naszej pracy".
Źródło: Konkret24