Wpis posła Michała Wosia z PiS o zamianie polskiego napisu na niemiecki wywołał burzę w sieci. Część internautów grzmiała o "germanizacji" Gdańska, inni zarzucali posłowi wprowadzanie w błąd. O co chodzi ze zmianą i kiedy do niej doszło.
2 września na Facebooku Michał Woś, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister środowiska i były wiceminister sprawiedliwości, zamieścił zestawienie dwóch zdjęć charakterystycznego budynku w Gdańsku. Na pierwszym widać brudną, ceglaną ścianę z trzema oknami (w jednym jest zbita szyba). Poniżej znajduje się napis: "Urząd pocztowy - Gdańsk 2". Napis zakreślono na czerwono i opatrzono dopiskiem "przed remontem". Drugie zdjęcie przedstawia to samo miejsce po renowacji. Polski napis zniknął, a na odnowionym kamieniu wyryto niemieckie "Postamt". Napis też zaznaczono na czerwono, a wyżej dodano komentarz: "po remoncie".
Woś w treści wpisu podał jedynie miasto, z którego pochodzą zdjęcia, czyli Gdańsk. Post wzbudził jednak ogromne emocje - zareagowało na niego ponad 9,2 tys. użytkowników, pod nim pojawiło się niemal 4 tys. komentarzy, a wpis udostępniono blisko 2 tys. razy.
To samo zestawienie zdjęć na początku września krążyło też na TikToku oraz w serwisie X, gdzie publikowały ją anonimowe konta.
Internauci: "germanizacja postępuje", "proszę nie siać zamętu"
Zdjęcia opublikowane przez posła Wosia podzieliły komentujących. "Masakra... Wstyd i hańba... Nasi przodkowie się w grobach przewracają... a tak dzielnie walczyli o Polskę..."; "Po co ten napis Postamt, przecież to jest Polska, a nie Niemcy"; "Co to ma być? Obraza i brak honoru" - krytykowali jedni (pisownia postów oryginalna).
Niektórzy pisali o germanizacji miasta. "Prezydent miasta Gdańsk powinna za germanizację miasta odpowiedzieć karnie, a przede wszystkim pismo do prokuratury... natychmiast"; "Germanizacja wróciła"; "Germanizacja postępuje to samo zaczyna się dziać we Wrocławiu"; "Wstyd i Hanba poczta ktora dzielnie sie bronila przed niemieckim okupantem teraz bez zadnego wystrzalu zostala zgermanizowana. Za tą decyzję powinien odpowiadać karnie ten kto taka decyzje podjął Germanizacja bez żadnego wystrzału gdzie są wladze miasta" - komentowali.
Pozostali krytykowali za to samego polityka. "Panie pośle Woś to jest prywatny budynek a remont odbywał się za rządów PIS. Nie ma tam placówki poczty polskiej! Miała być restauracja i hotel. Proszę nie wprowadzać swoją niewiedzą obywateli w błąd! Dezinformacja!"; "Podczas remontu odsłonili i był taki napis, starszy i oryginalny. Więc po co bicie piany"; "Panie Michał Woś. Proszę nie siać zamętu i dalej nie przykładać ręki do dalszego dzielenia Polaków. Wykorzystuje Pan niewiedzę historyczną dużej części Polaków bazując na emocjach patriotycznych. Wstyd!".
Przypominamy więc, jak to z remontem tego budynku w Gdańsku było.
Odgrzany temat napisu. Decyzja i remont sprzed lat
Budynek z fotografii znajduje się tuż przy dworcu kolejowym Gdańsk Główny w centrum miasta (obecny adres to Podwale Grodzkie 2E). Budynek powstał na początku XX wieku jako część kompleksu dworcowego. Przed remontem należał do PKP, ale kilka lat wcześniej kupił go prywatny przedsiębiorca.
Historia sporu o napis sięga 2017 roku kiedy to po raz pierwszy wywołał kontrowersje. Wówczas sprawę wyjaśniała między innymi trójmorska "Gazeta Wyborcza".
"Budynek nie należy do miasta. PKP sprzedało go prywatnemu inwestorowi. Remont podlegał konserwatorowi wojewódzkiemu, nie miejskiemu" - tłumaczył w maju 2017 roku na Twitterze (obecnie serwis X) ówczesny prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz.
Odtworzenie niemieckiego napisu nie było próbą germanizacji Gdańska, jak uznała cześć internautów, lecz powrotem do pierwotnych zdobień budynku. "Dawny napis 'Postamt' na budynku dawnej poczty pruskiej odsłonił się podczas prac remontowych, prac konserwatorskich. Konserwator zdecydował, że ze względów historycznych ten napis powinien zostać. On też świadczy o historii tego miejsca" - w 2017 roku dla TVP3 Gdańsk tłumaczył decyzję Maciej Tymiński rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
"Takie ślady historii w Gdańsku nie są niczym zaskakującym. Jakiś czas temu wspólnota mieszkaniowa budynku przy ulicy Jana z Kolna odtworzyła na elewacji napisy z dawnego sklepu kolonialnego, który znajdował się w tym miejscu. Gdy podczas remontu odsłania się jakiś dawny szyld, napis, konserwator zazwyczaj podejmuje decyzję, by go zachować ze względów historycznych" - mówił Tymiński w rozmowie z "Gazetą Wyboczą".
Przed wojną w budynku nie było polskiej poczty
Przed II wojną światową w tym budynku nie mieścił się polski urząd pocztowy. Na mocy traktatu wersalskiego po zakończeniu I wojny światowej Poczta Polska w Wolnym Mieście Gdańsku miała trzy placówki: Urząd Pocztowy nr 1 przy dawnym placu Heweliusza (to ta placówka znana z bohaterskiej obrony w pierwszych dniach września 1939 roku), tzw. pocztę morską przy ulicy Wiślnej oraz placówkę tuż przy dworcu kolejowym, ale w innym budynku (obecny adres to Podwale Grodzkie 2C, gdzie mieści się bar KFC). W którego budynku remont wzbudził kontrowersje, dopiero po wojnie w otworzył się Urząd Pocztowy Gdańsk 2.
To jak wyglądał budynek przed remontem i po remoncie widać na zdjęciach Google Street View. Najnowsze zdjęcia pochodzą z kwietnia 2025 roku gdzie widać odnowiony budynek i napis po niemiecku (choć te zdjęcia nie są zbyt wyraźne; w lepszą jakość mają zdjęcia z października 2024 roku). Najstarsze zdjęcia z maja 2013 roku ukazują obiekt w wyraźnie złym stanie technicznym, ale z widocznym polskim napisem.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Jan Rusek / Agencja Wyborcza.pl