Nieprawdy premiera Morawieckiego. Cykl Konkret24 (część I)

Nieprawdy Morawieckiego. Cykl Konkret24
Nieprawdy premiera Morawieckiego. Cykl Konkret24Shutterstock

Dwa razy po decyzji sądu musiał już publikować oświadczenia zaczynające się od słów: "Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie…". Lecz Mateusz Morawiecki nic sobie z tego nie robi.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Mateusz Morawiecki jest pierwszym premierem w najnowszej historii Polski, który po wyroku sądu musiał przyznać, że publicznie powiedział nieprawdę. Stało się tak dwukrotnie w trakcie kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi w 2018 roku. Lecz i później wielokrotnie w swoich wypowiedziach mówił nieprawdy, manipulował faktami i wybiórczo podchodził do danych, co zauważali nie tylko polityczni przeciwnicy, ale i eksperci w danych dziedzinach. Dotyczyło to zarówno wypowiedzi o jego działalności jako szefa rządu, jak i czasów, gdy kierował komercyjnym bankiem. Pod tym względem Morawiecki wyróżnia się jako polityk. A ponieważ jest szefem rządu, spoczywa na nim szczególna odpowiedzialność nie tylko za styl uprawiania polityki, ale też za słowa kierowane do opinii publicznej.

Wypowiedzi premiera Morawieckiego często są komentowane w ten sposób, że "kłamie jak najęty" i "bez przerwy". W ten sposób wypowiadali się o nim przeciwnicy polityczni. "To człowiek, który cały czas kłamie" - mówił były wicepremier i minister finansów w rządach PO-PSL Jacek Rostowski w Radiu Zet, 12 października 2018 roku; "bez przerwy kłamie i stosuje nadużycia" - to słowa działacza związkowego Piotra Szumlewicza w OKO.press z września 2018 roku. O tym, że premier kłamie jak najęty, tweetował poseł Maciej Kopiec z Lewicy podczas sejmowego wystąpienia Morawieckiego w styczniu tego roku. Z kolei prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz z sejmowej trybuny kilka tygodni temu nazwał Morawieckiego "patologicznym kłamcą". Tendencję premiera do mówienia nieprawd punktowali też publicyści: Karolina Lewicka, Jarosław Makowski, Paweł Wroński czy Łukasz Warzecha.

Kierwiński: premier Morawiecki jest patologicznym kłamcą
Kierwiński: premier Morawiecki jest patologicznym kłamcątvn24

Niekiedy oceny premiera wynikają jednak z faktu, że mówi on rzeczy, z którymi część opinii publicznej czy polityków się nie zgadza, mają inny osąd. Ale często przytacza fakty i dane – i te jego twierdzenia postanowiliśmy przeanalizować. Mateusz Morawiecki został premierem 11 grudnia 2017 roku. Zespół Konkret24 zebrał i zweryfikował wypowiedzi Morawieckiego od momentu objęcia przez niego kierownictwa Rady Ministrów. Oprócz twierdzeń wybranych przez nas - które uznaliśmy za istotne - sięgnęliśmy również do wystąpień, które już zostały ocenione jako nieprawda, fałsz lub manipulacja przez inne redakcje (m.in. OKO.press, "Gazetę Wyborczą", Onet.pl, Demagog.org) i ponownie je weryfikowaliśmy. W sumie sprawdziliśmy ponad 80 cytatów z ponad czterech lat, którym w publicznych komentarzach zarzucano fałsz, manipulację czy błędne sugestie. Z części ostatecznie zrezygnowaliśmy i nie publikujemy ich, gdyż np. twierdzenie okazywało się niemożliwe do zweryfikowania za pomocą dostępnych danych.

Tak powstał pięcioczęściowy cykl "Nieprawdy premiera Morawieckiego", w którym prezentujemy kilkadziesiąt nieprawdziwych wypowiedzi premiera – każda część cyklu obejmuje jeden rok jego kierowania rządem. Kolejne części będziemy publikować co tydzień w Konkret24.tvn24.pl i na stronie głównej TVN24.pl.

Nie jest to lista zamknięta – na bieżąco sprawdzamy wystąpienia Mateusza Morawieckiego. Jednocześnie zachęcamy czytelników do kontaktu z nami i zgłaszania wypowiedzi premiera (ale też innych polityków) do weryfikacji. Można to zrobić zarówno przez formularz na stronie, jak i mailem na adres konkret24@tvn.pl.

Część I cyklu: wypowiedzi Mateusza Morawieckiego z 2018 roku

Fałsz: "Bank Zachodni był jednym z nielicznych banków, który wtedy tych kredytów [frankowych] nie udzielał"

Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, Polsat News, 24 stycznia 2018 roku

WERYFIKACJA: Podczas 48. Światowego Forum Ekonomicznego w Davos premier 24 stycznia 2018 roku udzielił wywiadu telewizji Polsat News. Był pytany o polskie sprawy gospodarcze, w tym o zapowiadaną pomoc dla osób, które wzięły kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich. "Jako prezes banku, dawno temu, przestrzegałem przed tym, żeby banki nie udzielały takich pożyczek we frankach szwajcarskich. Niestety, wówczas nie rozumieli tego ani ludzie, ani banki. Bank Zachodni był jednym z nielicznych banków, który wtedy tych kredytów nie udzielał" - mówił premier. Morawiecki kierował Bankiem Zachodnim WBK (obecnie Santander Bank Polska) w latach 2007-2015. Przez siedem poprzednich lat był członkiem zarządu.

Kilka miesięcy po słowach wypowiedzianych w Davos okazało się, że Morawiecki kłamał. 20 sierpnia 2018 roku wiceprezeska Stowarzyszenia "Stop bankowemu bezprawiu" Barbara Husiew stwierdziła w programie "Studio Polska" w TVP Info: "Pan Morawiecki jest moralnie odpowiedzialny za śmierć mojego męża i za to, że od dziewięciu lat walczę z Bankiem Zachodnim WBK i spłacam kredyt denominowany do franka szwajcarskiego". Husiew - co później opowiedziała w "Czarno na białym" TVN24 - wzięła 16 października 2008 roku wraz z mężem kredyt w wysokości 262 tys. zł, ale denominowany we frankach. Kupili za to dwupokojowe mieszkanie z ogródkiem w podwarszawskim Piastowie. Niedługo po tym, gdy z mężem zaciągnęli kredyt, kurs frank zaczął rosnąć i rata kredytu skoczyła o kilkaset złotych. Mąż Husiew popełnił samobójstwo. Po dziesięciu latach, w 2018 roku, miała jeszcze do spłacenia 397 tys. zł.

Barbara Husiew o Mateuszu Morawieckim (fragment "Czarno na białym" z 22 września 2018 roku)
Barbara Husiew o Mateuszu Morawieckim (fragment "Czarno na białym" z 22 września 2018 roku)tvn24

Tydzień po słowach Husiew Morawiecki był pytany o tę kwestię w kolejnym wywiadzie dla telewizji Polsat. OKO.press przytaczało jego wypowiedź: "Trzy banki, w tym Bank Zachodni WBK, którym miałem przyjemność kierować, rzeczywiście cały czas traciły swoich klientów i do 2008 roku, do wybuchu kryzysu, nie udzielały takich kredytów". I dalej: "I ze względu na to, że utraciliśmy wtedy, jako bank udział w rynku z 12 procent do 2 procent, wszystkie te banki w ostatniej fazie dla swoich najlepszych klientów, dla wybranych klientów rzeczywiście bardzo niewielkiej kwoty tych kredytów udzielały, w porównaniu do całego rynku, który po prostu wtedy, w czasach, kiedy nadzór bankowy pozwalał na to, rzeczywiście takich kredytów udzielały".

W opublikowanym 2 marca 2009 roku omówieniu "Wyników grupy BZ WBK w 2008 roku" możemy przeczytać, że przez trzy kwartały 2008 roku większość kredytów hipotecznych udzielanych przez BZ WBK była we frankach szwajcarskich, a ich wartość wyniosła 2,439 mld franków i w stosunku do roku 2007 wzrosła o 326 proc. W czwartym kwartale 2008 roku większość kredytów sprzedawanych była już w złotówkach. Jak napisała "Gazeta Wyborcza", w 2009 roku grupa BZ WBK "ograniczyła działalność kredytową na walutach".

Fałsz: "Nasza KRS jest w ogromnej większości wybierana przez sędziów"

Wywiad dla CNN, 5 października 2018 roku

WERYFIKACJA: Podczas wizyty w USA 5 października 2018 roku Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu stacji CNN. Dziennikarz zapytał go o konflikt Polski z Komisją Europejską w kwestii praworządności i zmian w polskim sądownictwie. "Nasza Krajowa Rada Sądownictwa składa się z 25 osób i zdecydowana większość z nich jest wybierana (mianowana) przez sędziów" – powiedział premier. Miało to wskazywać, że KRS nie jest upolityczniona.

Zgodnie obowiązującymi już wtedy przepisami KRS składała się z 25 członków: pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, którego powoływał prezydent spośród pięciu kandydatów wybranych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego; prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, powoływanego przez prezydenta spośród dwóch kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego; 15 sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych wybieranych przez Sejm; czterech posłów; dwóch senatorów; ministra sprawiedliwości i przedstawiciela prezydenta.

15 sędziów-członków KRS Sejm wybrał 6 marca 2018 roku spośród dziewięciu kandydatur wskazanych przez klub PiS i sześciu kandydatur wskazanych przez Kukiz'15. Zasadniczy wpływ na wybór większości składu KRS (19 z 25) ma więc Sejm - nie sędziowie.

To wcześniej, czyli przed rządami Zjednoczonej Prawicy, było inaczej. Od grudnia 1989 roku, gdy utworzono KRS, tylko sędziowie mieli wpływ na wybór sędziowskich członków rady. Do marca 2018 roku 15 członków KRS wybierały: Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego wspólnie z przedstawicielami zgromadzeń ogólnych wojewódzkich sądów administracyjnych, Zgromadzenie Sędziów Sądów Wojskowych, zebranie przedstawicieli zebrań sędziów sądów apelacyjnych oraz zebranie przedstawicieli zgromadzeń ogólnych sędziów okręgów. Sejm i Senat wybierały tylko odpowiednio po czterech posłów i dwóch senatorów.

Premier Morawiecki o inwestycjach w drogi
Premier Morawiecki o inwestycjach w drogitvn24

Fałsz: "Przez osiem lat wydali pięć miliardów złotych na drogi lokalne. To jest tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtorej roku"

Wiec w Świebodzinie, 15 września 2018 roku

WERYFIKACJA: Na spotkaniu w trakcie kampanii przed wyborami samorządowymi premier chwalił się budową dróg i tym, że na ten cel jego rząd przeznacza więcej niż poprzednicy. "Przez osiem lat wydali pięć miliardów złotych na drogi lokalne. To tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtorej roku" - mówił. Za słowa wypowiedziane w Świebodzinie Komitet Wyborczy Platformy Obywatelskiej pozwał premiera w trybie wyborczym. W pozwie przytoczono dane z kontroli Najwyższej Izby Kontroli, która ustaliła, że w latach 2016-2017 na drogi lokalne wydano 1,6 mld zł - a więc znacznie poniżej 5 mld zł, o których mówił premier.

Najpierw Sąd Okręgowy w Warszawie 19 września 2018 roku uznał, że pozew PO nie podlega rozpoznaniu w trybie wyborczym; po skardze PO Sąd Apelacyjny nakazał Sądowi Okręgowemu ponowne rozpoznanie sprawy. Ten w wyroku z 24 września 2018 roku przyznał rację Mateuszowi Morawieckiemu, uznając, że wypowiedź poprzez użycie słowa "wydajemy" jest prawdziwa, "zatem uprawnione było twierdzenie, że wypowiedź uczestnika nie dotyczyła okresu przeszłego, lecz teraźniejszego i przyszłości, tj. wydatków obecnie pożytkowanych i planowanych". PO odwołała się do Sądu Apelacyjnego, który 26 września 2018 roku przyznał jej rację. "Wbrew stanowisku Sądu Okręgowego, wypowiedź ta daje się zweryfikować w kategoriach prawdy i fałszu, zwłaszcza, że zawiera określone dane liczbowe" – czytamy w wyroku. Za Najwyższą Izbą Kontroli sąd przytoczył w nim dane o wydatkach na budowę dróg: 783 101 000 zł w roku 2016 i 793 567 000 zł w roku 2017 - co daje 1 576 668 000, a więc znacznie poniżej 5 mld zł, o których mówił premier Morawiecki.

Sąd Apelacyjny nakazał premierowi opublikowanie oświadczenia o następującej treści: "Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r., podczas wiecu wyborczego Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne niż za czasów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w ciągu 8 lat'". Oświadczenie premier Morawiecki musiał zamieścić w ciągu 48 godzin na antenie TVP Info i TVN przed głównymi wydaniami "Wiadomości" i "Faktów", po blokach reklamowych. Oświadczenie miało zostać odczytane na antenie oraz pojawić się w formie planszy, która wypełni cały ekran. Zapłacić za to miał premier. Takie oświadczenie zostało wyemitowanie.

Jeśli chodzi o wydatki na drogi w czasach rządów PO-PSL, to Ministerstwo Finansów 17 września 2018 roku podało: "w Narodowym Programie Przebudowy Dróg Lokalnych, który prowadzony był w latach 2009-2015 wsparcie rządu możliwe było po zagwarantowaniu przez gminę wkładu własnego na poziomie od 50 do 70 proc. W tym czasie na budowę dróg lokalnych rząd przeznaczył niespełna 5,3 mld zł". A więc nieco więcej, niż mówił Mateusz Morawiecki.

Premier sprostował swoje słowa, politycy PiS przekonują, że to nie porażka
Premier sprostował swoje słowa, politycy PiS przekonują, że to nie porażkaFakty TVN

Fałsz: "Poprzednicy, w tym ci, którzy rządzili tym miastem, nie zrobili nic lub prawie nic w kwestii smogu"

Konwencja PiS w Krakowie, 14 października 2018 roku

WERYFIKACJA: W końcówce kampanii samorządowej w 2018 roku na konwencji PiS w Krakowie Mateusz Morawiecki powołał się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 22 lutego 2018 roku, w którym – jak mówił – lata 2008-2015 "określone zostały jako brak polityki na rzecz czystego powietrza". Morawiecki uznał, że w Krakowie władze miasta nie działały na rzecz poprawy jakości powietrza. "Poprzednicy, w tym ci, którzy rządzili tym miastem, nie zrobili nic lub prawie nic" – powiedział premier.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w liście do premiera Morawieckiego napisał, że "Kraków od lat trwale ogranicza wszystkie potencjalne typy zanieczyszczeń do atmosfery". Podał, że w latach 2012-18 zlikwidowano około 22,5 tys. pieców węglowych, a miasto wprowadziło lokalny program osłonowy zapewniający mieszkańcom rekompensatę z tytułu wyższych kosztów ogrzewania. W ramach tego programu udzielono świadczenia w wysokości blisko 6 mln zł.

Następnie prezydent Majchrowski w trybie wyborczym pozwał Mateusza Morawieckiego. W prawomocnym postanowieniu z 30 października 2018 roku Sąd Apelacyjny przyznał rację prezydentowi Krakowa i nakazał premierowi opublikowanie stosownego oświadczenia. Dzień później opublikowały je na pierwszych stronach "Dziennik Polski", "Gazeta Krakowska" i lokalne wydanie "Gazety Wyborczej". Brzmiało: "Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 14 października 2018 r. podczas spotkania wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Krakowie o braku działań prezydenta Jacka Majchrowskiego na rzecz poprawy jakości powietrza w Krakowie. Mateusz Morawiecki, Prezes Rady Ministrów".

Fałsz: "Po upadku komunizmu, Niemcy wschodnie pozbyły się 70 proc. sędziów, którzy byli nazbyt związani z poprzednim reżimem. (…) W Polsce nie wykonaliśmy tej pracy. 100 proc. sędziów zostało na stanowiskach. Osoby odpowiedzialne za zbrodnie lat 80. nie zostały osądzone"

"Le Figaro", 11 grudnia 2018 roku

WERYFIKACJA: W wywiadzie dla "Le Figaro" premier powiedział, że w Polsce po upadku komunizmu nie przeprowadzono weryfikacji środowiska sędziowskiego. "Po upadku komunizmu, Niemcy wschodnie pozbyły się 70 proc. sędziów, którzy byli nazbyt związani z poprzednim reżimem. Po drugiej wojnie światowej, w ramach denazyfikacji, de Gaulle odstawił na boczny tor sędziów Republiki Vichy. W Polsce nie wykonaliśmy tej pracy. 100 proc. sędziów zostało na stanowiskach. Osoby odpowiedzialne za zbrodnie lat 80. nie zostały osądzone".

Słowa premiera Konkret24 weryfikował 12 grudnia 2018 roku. Przypominaliśmy, że 20 grudnia 1989 roku tzw. Sejm kontraktowy uchwalił, a prezydent Wojciech Jaruzelski podpisał ustawę nowelizującą m.in. prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawę o Sądzie Najwyższym, Naczelnym Sądzie Administracyjnym, Trybunale Konstytucyjnym. Na jej mocy utworzono Krajową Radę Sądownictwa i wygaszono kadencję sędziów SN. 81 proc. z nichwedług Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" nie zostało dopuszczonych do orzekania.

9 lipca 2018 roku portal Tvn24.pl opisał, że w latach 2016-2018 przez Sąd Najwyższy przewinęło się dziesięcioro sędziów, którzy orzekali w sprawach karnych w stanie wojennym. W lipcu 2018 roku, czyli po wejściu w życie obecnej ustawy o SN, orzekało dwóch takich sędziów.

Jak podawało Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia", w latach 1990-2000 Krajowa Rada Sądownictwa "odmówiła 511 sędziom orzekania po osiągnięciu wieku emerytalnego". Na mocy ustaw lustracyjnych z 1997 roku pozbawiono prawa do uposażenia w stanie spoczynku 63 osoby, w tym 42 sędziów i 21 członków rodzin zmarłych sędziów. W swojej polemice z wypowiedziami premiera "Iustitia" w stanowisku z 25 stycznia 2019 roku stwierdziła, że "Polski nie sposób porównywać z NRD, ponieważ na 4 500 sędziów w latach 80-tych, aż 1000 było członkami Solidarności, co wymagało wyjątkowej odwagi. Oczywiście były też osoby uwikłane w haniebne procesy, ale zdecydowana większość z nich - z uwagi na presję środowiska, a także by ominąć obowiązek składania oświadczenia lustracyjnego - odeszła z zawodu".

Manipulacja: "Zapis [o nierównym wieku emerytalnym] to jest jeden z głównych elementów, który nie podoba się Unii Europejskiej"

TVP Info, 1 stycznia 2018 roku

WERYFIKACJA: Jednym z wątków noworocznego wywiadu dla Telewizji Polskiej była kwestia praworządności i organizacji wymiaru sprawiedliwości, która była podstawą konfliktu rządu z Komisją Europejską. 20 grudnia 2017 roku Komisja, po analizie polskich ustaw sądowych, uruchomiła wobec Polski art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, który daje jej możliwość dyscyplinowania i karania państw, które naruszają unijne wartości. Komisja Europejska skierowała też do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na ustawę o ustroju sądów powszechnych.

W wywiadzie dla TVP Info, na uwagę prowadzącej, że wiceszef KE Frans Timmermans skierował do TSUE ustawę o sądach powszechnych, tam, gdzie jest zapisane losowanie sędziów, Mateusz Morawiecki odpowiedział: "Tak, ale skierował nie te akurat zapisy, ale zapis zupełnie inny, a mianowicie o nierównym wieku emerytalnym. To jest jeden z głównych elementów, który nie podoba się Unii Europejskiej".

Podobne sformułowanie jest w komunikacie prasowym Komisji Europejskiej z 20 grudnia 2017 roku "Praworządność: Komisja Europejska staje w obronie niezależności sądów w Polsce". We fragmencie odnoszącym się do wniosku KE do TSUE napisano: "Główny problem prawny, który Komisja dostrzega w tej ustawie (ustawie o ustroju sądów powszechnych – red.), dotyczy dyskryminacji ze względu na płeć, ponieważ w ustawie wprowadzono różny wiek emerytalny dla sędziów w zależności od płci – dla kobiet jest to 60 lat, zaś dla mężczyzn 65 lat. Jest to sprzeczne z art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) i dyrektywą 2006/54 w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia".

Tylko że ze słów premiera podczas rozmowy w TVP Info wynikało, że podstawowym problemem praworządności w Polsce jest dla UE właśnie kwestia wieku emerytalnego sędziów. Tymczasem KE na wstępie wspomnianego komunikatu stwierdziła: "W wyniku reformy sądownictwa w Polsce sądy zostają podporządkowane kontroli politycznej rządzącej większości. Brak niezależności sądów rodzi poważne wątpliwości, czy prawo UE jest skutecznie stosowane – począwszy od ochrony inwestycji po wzajemne uznawanie decyzji w tak różnych dziedzinach, jak spory o przyznanie opieki nad dzieckiem czy wykonywanie europejskiego nakazu aresztowania".

Wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans w dniu uruchomienia procedury z art. 7 mówił o tym, że w Polsce przyjęto ustawy dotyczące sądownictwa, które "poważnie zagrażają" niezależności wymiaru sprawiedliwości. "Dotyka to całej struktury wymiaru sprawiedliwości: Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, KRS, prokuratury i krajowej szkoły sądownictwa" - wyliczał Timmermans. "Niezależność wymiaru sprawiedliwości staje pod znakiem zapytania" - ocenił.

W sprawie przestrzegania przez Polskę zasad praworządności KE wydała zalecenia kilkukrotnie: 27 lipca 2016 roku, 21 grudnia 2016 roku, 26 lipca 2017 roku. Zwracała w nich uwagę m.in. na brak niezależnej i zgodnej z prawem kontroli zgodności z konstytucją, czy uchwalenie przez Sejm nowych przepisów dotyczących systemu sądownictwa, które budzą poważne obawy co do niezależności sądów i znacząco zwiększają systemowe zagrożenie dla praworządności w Polsce.

Dopiero w czwartym pakiecie zaleceń z 20 grudnia 2017 roku Komisja, uznając, że trzy poprzednie zestawy rekomendacji nie zostały wdrożone, wezwała polskie władze do "zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym, tak aby nie stosowano obniżonego wieku emerytalnego wobec obecnych sędziów". Komisja chciała również zmian m.in. w zakresie przedłużania przez prezydenta kadencji sędziów Sądu Najwyższego; zmiany ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, tak aby nie przerywano kadencji sędziów-członków Rady; zapewnienia, by nowy system gwarantował wybór sędziów-członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego; "przywrócenia niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby Prezes i Wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane".

Manipulacja: "Dzisiaj wydajemy trzy razy więcej na sądownictwo w relacji do budżetu, niż wynosi przeciętna europejska"

Davos, "Dziennik Gazeta Prawna", 28 stycznia 2018 roku

WERYFIKACJA: Podczas Forum Ekonomicznego w Davos premier udzielił wywiadu "Dziennikowi Gazecie Prawnej", w którym wyraził nadzieję, że "u naszych partnerów będzie dobre zrozumienie tego, co robimy w wymiarze sprawiedliwości". "Podkreślam też, że nasz system będzie dzięki temu bardziej obiektywny, wydajny i efektywny" – stwierdził premier, dodając: "Dzisiaj wydajemy trzy razy więcej na sądownictwo w relacji do budżetu, niż wynosi przeciętna europejska". Jego zdaniem wynikało to z przewlekłości postępowań sądowych.

Szukając potwierdzenia tych słów, trafiliśmy na opublikowany w 2016 roku raport Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości "Sądownictwo. Polska na tle pozostałych krajów Unii Europejskiej". Podano w nim, że wydatki na sądownictwo w Polsce wyniosły 1,77 proc. budżetu, a średnia unijna to 0,64 proc. – czyli ponad 2,7 raza więcej.

Premier mówił, że tyle "dzisiaj" wydajemy na sądownictwo. Tylko że - jak ustalił portal Demagog.org.pl - dane o tym, że polskie wydatki na sądownictwo są prawie trzykrotnie wyższe od unijnej średniej, pochodziły z 2012 roku. A to dlatego, że raport IWS opierał się na danych z opracowania Europejskiej Komisji ds. Efektywności Wymiaru Sprawiedliwości CEPEJ (działa ona przy Radzie Europy), w którym podkreślono, że dane są z roku 2012. Nie ma w nim jednak przytoczonych przez premiera liczb, co może wskazywać, że te wskaźniki to opracowanie własne IWS. Nie ma ich także w kolejnym opracowaniu CEPEJ z 2016 roku podającym dane z 2014 roku (kolejny raport CEPEJ jest z 2018 roku, premier nie mógł go znać, udzielając wywiadu).

W opracowaniu z 2016 roku na str. 24 podano średnią wydatków publicznych na sądownictwo wyrażoną w euro na mieszkańca dla 39 państw i regionów. Dla UE ta średnia (w 2014 roku) wyniosła 60 euro, dla Polski - 49 euro.

Kempa leci do Jordanii. Odwiedzi obozy dla uchodźców
Kempa leci do Jordanii. Odwiedzi obozy dla uchodźcówtvn24

Manipulacja: "Stawiamy na pomoc rzeczywiście poszkodowanym uchodźcom przebywającym na miejscu"

Wypowiedź dla PAP, 13 lutego 2018 roku

WERYFIKACJA: Podczas wizyty w Libanie jednym z tematów rozmów premiera Morawieckiego z miejscowymi władzami była kwestia pomocy uchodźcom z Syrii. Premier w wypowiedzi dla PAP przyznał, że wśród państw europejskich nie ma jednolitego stanowiska w tej kwestii. "Są rzeczywiście napięcia w Europie wokół tematu uchodźców – między innymi znana kwestia przyjmowania kwot podzielonych na poszczególne kraje. My jako państwo polskie uważamy, że to nie jest dobra metoda radzenia sobie z problemem migracji. Stawiamy na pomoc rzeczywiście poszkodowanym uchodźcom przebywającym na miejscu" – powiedział. Podobne słowa premier powtórzył pod koniec 2018 roku. Mówiła o tym także ówczesna minister do spraw pomocy humanitarnej Beata Kempa. Sprawdziliśmy wówczas w Konkret24, jakie środki Polska przeznaczała, by "pomagać na miejscu".

Według danych Ministerstwa Spraw Zagranicznych łączna wartość udzielonej przez Polskę oficjalnej pomocy rozwojowej w 2017 roku wyniosła 2,55 mld zł, czyli 0,13 proc. dochodu narodowego brutto. Z tego 1,73 mld zł wydano w ramach współpracy wielostronnej, a 816 mln zł wydano w ramach współpracy dwustronnej. W ramach tej ostatniej formy pomocy najwięcej pieniędzy trafiło do Ukrainy - niemal 229 mln zł, Turcji - 108 mln zł i do Białorusi - 103 mln. Syria otrzymała niecałe 19 mln zł wsparcia.

Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, przytaczając dane z raportu Grupy Granica, wydatkowane kwoty dały Polsce trzecie miejsce od końca, jeśli chodzi o relację oficjalnej pomocy rozwojowej do krajowego dochodu wśród 30 członków Komitetu Pomocy Rozwojowej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju OECD. Za Polską były jedynie Słowacja i Węgry.

Manipulacja: "Przed przyjściem rządu PiS rodzina z osobą niepełnosprawną miała około dwa tysiące złotych na rękę. Po naszych dwóch latach jest trzy tysiące złotych"

Spotkanie z mieszkańcami Żnina, 28 kwietnia 2018 roku

WERYFIKACJA: Gdy wiosną2018 roku w Sejmie protestowali opiekunowie osób niepełnosprawnych, domagając się podwyższenia pomocy finansowej dla tej grupy osób, premier na spotkaniu z mieszkańcami Żnina powiedział cytowane wyżej słowa. "Przed przyjściem rządu Prawa i Sprawiedliwości rodzina z osobą niepełnosprawną miała około dwa tysiące złotych netto, czyli na rękę" - stwierdził. "Po naszych dwóch latach (rządów - przyp. red.) jest trzy tysiące złotych, a nie liczę tutaj pięćset plus" - dodał premier.

Sprawdzając tę wypowiedź premiera, portal OKO.press stwierdził, że "wartość niektórych świadczeń faktycznie wzrosła przez ostatnie trzy lata". Niektóre, ale jednak nie wszystkie, rodziny osób niepełnosprawnych otrzymywały na rękę 2,4 tys. zł, a inne – znacznie mniej albo nic. "Skąd premierowi wzięły się te 3 tys. na rękę, które rodziny osób z niepełnosprawnością mają otrzymywać?" – pytał OKO.press i sugerował, że premier mógł dodać pieniądze "realne i wyobrażone". Zamiast 500 zł dodatku rehabilitacyjnego w gotówce, rząd zaoferował bowiem rodzinom osób niepełnosprawnych ulgi w dostępie do świadczeń medycznych, które "wycenił" na 520 zł. "Dodawanie tej fantastycznej kwoty do realnych pieniędzy jest ogromnym nadużyciem" – ocenił portal.

Fałsz: "Polityka senioralna PiS to również najwyższa w porównaniu do waszych ośmiu lat waloryzacja emerytur"

Wystąpienie w Sejmie, 6 czerwca 2018 roku

WERYFIKACJA: W trakcie sejmowej debaty nad wotum nieufności dla ówczesnej wicepremier Beaty Szydło, która kierowała specjalnie dla niej utworzonym Komitetem Społecznym Rady Ministrów, premier Morawiecki dowodził skuteczności polityki społecznej swojego rządu. "Jestem naprawdę zbudowany tym, że w ramach naszej polityki społecznej tak mocno postawiliśmy na rozwój różnych programów senioralnych. To (…) również najwyższa w porównaniu do waszych ośmiu lat waloryzacja emerytur. Porównajcie sobie wasze groszowe waloryzacje do tego, co zrobiliśmy w tym roku i w zeszłym roku" – powiedział.

"To kłamstwo" – odpowiedział premierowi prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, a w rządach PO-PSL minister pracy i polityki społecznej. Zwracając się do Morawieckiego, dodał: "Daliście im (emerytom – red.) rok temu najniższą możliwą waloryzację, wynoszącą pięć złotych. To my w 2012 roku dawaliśmy najwyższą, nie wy, wynoszącą 71 złotych, było osiem miliardów na waloryzację".

W 2018 roku wskaźnik waloryzacji emerytur i rent wyniósł 2,98 proc. i nie był to najwyższy wskaźnik waloryzacji od 2008 roku. Według danych z rozporządzeń ministrów odpowiedzialnych za politykę społeczną (zebranych przez serwis Infor.pl) największa waloryzacja była w 2009 roku (w drugim roku rządów koalicji PO-PSL), kiedy emerytury i renty wzrosły o 6,1 proc. Wskaźniki waloryzacji były wyższe od tego z 2018 roku w latach 2008-2013.

W 2012 rząd Donalda Tuska zdecydował o kwotowej waloryzacji emerytur, które - zgodnie z tym, co powiedział poseł Kosiniak-Kamysz - wzrosły średnio o 71 zł. Lider PSL miał również rację co do niskiej waloryzacji w pierwszych latach rządów PiS – w 2016 roku emerytury wzrosły o 0,24 proc. a w 2017 o 0,44 proc.

Fałsz: "Jeszcze trzy lata temu (…) na służbę zdrowia wydawaliśmy niespełna cztery procent PKB"

Forum Ekonomiczne w Krynicy, 5 września 2018 roku

WERYFIKACJA: Słowa premiera wypowiedziane podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy sprawdził serwis Demagog.org.pl. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego zamieszczonymi w Narodowym Rachunku Zdrowia za rok 2015 wydatki publiczne na służbę zdrowia wynosiły 79,9 mld zł. Przy produkcie krajowym brutto Polski wynoszącym wówczas 1,799 bln zł oznacza to, że wydatki publiczne na służbę zdrowia stanowiły 4,44 proc. PKB – czyli więcej, niż mówił Mateusz Morawiecki.

Fałsz: "Z Unii Europejskiej rocznie średnio do Polski - na programy dla rolników, programy drogowe, czy kolejowe - wpływa około 25-27 miliardów złotych"

Wiec wyborczy w Rykach, 6 października 2018 roku

WERYFIKACJA: Jesienią 2018 roku trwała kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi. W jej trakcie Mateusz Morawiecki starał się podkreślać sukcesy gospodarcze swojego rządu. Cytowane wyżej zdanie powiedział na wiecu wyborczym w Rykach w województwie lubelskim.

Według danych Ministerstwa Finansów od maja 2004 roku, czyli od wejścia do Unii Europejskiej, do końca sierpnia 2018 roku Polska "na czysto" otrzymała 102,8 mld euro, co według kursu NBP z końca sierpnia 2018 roku daje prawie 442 mld zł. To średnio ponad 31,5 mld zł rocznie, a nie 27 mld zł.

W 2017 roku bilans transferów z UE wyniósł 7,6 mld euro, czyli ok. 32 mld zł. W 2016 roku wyniósł 5,5 mld euro (24 mld zł), a w 2015 - 8,8 mld euro (37,6 mld zł).

Fałsz: "Ile polska rodzina wydaje średnio miesięcznie na kulturę, na rozrywkę, na kino, na teatr, na muzea? (...) Otóż dzisiaj jest to 74 złote. W 2015 roku było to 54 złote. A ile było w 2008 roku? 50 złotych"

Sejm, 12 grudnia 2018 roku

WERYFIKACJA: Takie wyliczenia podał Mateusz Morawiecki podczas dyskusji nad wotum zaufania dla rządu, mówiąc o przeciętnych wydatkach rodzin na kulturę.

Dane o przeciętnych rocznych wydatkach na osobę w gospodarstwie domowym publikuje co roku Główny Urząd Statystyczny. Na ich podstawie serwis Demagog.org.pl wyliczył, że w 2008 roku przeciętna polska rodzina wydała miesięcznie na kulturę 93,46 zł; w 2015 - 77,04 zł; a według najnowszych wówczas dostępnych danych za 2017 rok - 77,88 zł. Demagog przyjął założenie, że używany przez GUS termin "gospodarstwo domowe" to synonim rodziny, a w wyliczeniach uwzględnił przeciętną liczbę osób w takim gospodarstwie.

Zgodnie z metodą przyjętą przez Demagoga wyliczyliśmy, że według danych za 2018 opublikowanych we wrześniu 2019 roku przeciętne miesięczne wydatki rodzin na kulturę wyniosły 78,4 zł.

Cykl Konkret24 "Nieprawdy premiera Morawieckiego" liczy pięć części. Obejmuje wypowiedzi premiera z lat 2018-2022
Cykl Konkret24 "Nieprawdy premiera Morawieckiego" liczy pięć części. Obejmuje wypowiedzi premiera z lat 2018-2022 tvn24

Autor: Konkret24 / Źródło: Konkret24, zdjęcie: Shutterstock

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Polityk PiS zarzucił minister zdrowia, że za jej rządów likwidowane są kierunki lekarskie na uczelniach. Izabela Leszczyna odpowiedziała mu, że wprowadza w błąd, ponieważ jej resort wprowadził "zerowy limit" na przyjęcia na studia. Wyjaśniamy, co oznacza "zerowy limit" i jak ma się do likwidacji kierunku.

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

Źródło:
Konkret24

"Żart?", "fejk?", "serio?" - pytają internauci, dziwiąc się, że prezydent Andrzej Duda otrzymał w Mongolii tytuł doktora honoris causa. Tak, to prawda, ale to nie jest nowa informacja. A ekspert tłumaczy, że "zdarza się w praktyce dyplomatycznej". Lista - nie tylko polskich - prezydentów tak uhonorowanych jest długa.

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Źródło:
Konkret24

Amerykański instruktor F-16 jakoby zginął podczas rosyjskiego ataku na ukraińską bazę lotniczą - wynika z popularnego przekazu. Dowodem ma być rzekomy post wdowy po żołnierzu. Ten przekaz to przykład rosyjskiej dezinformacji. Oto jak powstała.

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Źródło:
Konkret24

"Deportować na front", "uciekał przed wojną" - pisali niektórzy internauci w reakcji na doniesienia o tym, że we Wrocławiu Ukrainiec rzekomo potrącił parę z dzieckiem. Do wypadku doszło w innym miejscu, a sprawca nie był obywatelem Ukrainy.

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Źródło:
Konkret24

Władze amerykańskiego stanu Teksas rzekomo zakazały wnoszenia do szkół tęczowych flag. Taki przekaz krąży w mediach społecznościowych. Tylko że pierwotna informacja zaczęła funkcjonować w oderwaniu od swojego źródła. Wyjaśniamy.

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Źródło:
Konkret24, USA Today

"W Polsce mamy obecnie cały czas rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych" - alarmował w telewizji poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Sprawdziliśmy: rekordu tymczasowo aresztowanych nie ma, jednak to nie oznacza, że ich sytuacja jest dobra i nie ma problemu z nadużywaniem stosowania tego środka zapobiegawczego. Przedstawiamy statystyki i zapowiedzi zmian w tym zakresie.

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Źródło:
Konkret24

Były sekretarz generalny NATO rzekomo został pozwany za "podżeganie do konfliktu w Ukrainie", za co ma mu grozić kara dożywotniego więzienia. Wyjaśniamy, że Jens Stoltenberg wcale nie został "pozwany". Pokazujemy, jak wiele wątków rosyjskiej propagandy jest w tej historii.

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu transport "mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych" miał poruszać się w ostatni weekend po Iranie. Ten przekaz wsparła rosyjska machina dezinformacyjna. Okazuje się, że fotografia, której użyto, nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie. Wyjaśniamy.

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych obok nagrań pokazujących skutki ataków izraelskich na Bejrut pojawiają się też takie, które nie mają z tym nic wspólnego. Materiały prawdziwe bywają też łączone z materiałami sztucznie wygenerowanymi.

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych pojawiła się historia bojkotu turnieju szachowego przez ukraińską szachistkę. Choć historia jest prawdziwa, to wydarzyła się kilka lat temu. Jednak sposób jej rozpowszechniania i profile do tego wykorzystane pokazują, że sprawa ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją. Wyjaśniamy, jak tą akcją rosyjskie i prorosyjskie konta chciały pokazać "ukraińską hipokryzję".

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Źródło:
Konkret24

Na pierwszy rzut oka krążący w sieci wykres rzeczywiście zastanawia, bo pokazuje, jak mała jest wciąż ilość dwutlenku węgla w atmosferze. Dlatego krytycy tezy o globalnym ociepleniu chętnie go wykorzystują - na przykład, by podważać politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Zapominają, że nie zawsze liczy się ilość, ważny jest jej efekt. Wyjaśniamy.

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Źródło:
Konkret24

Pytanie "czy Unia chce zakazać kawy?", przewija się ostatnio w wielu komentarzach w mediach społecznościowych. Poseł Konfederacji straszy nawet, że "niedługo będziemy mogli napić się co najwyżej kawy zbożowej". W tle tego manipulacyjnego przekazu jest pewna zmiana regulacji w Unii Europejskiej i chęć wykorzystania jej do wzmocnienia antyunijnych nastrojów w społeczeństwie.

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych notuje nagranie, na którym widać dziwne zwierzę przemykające chodnikiem. Szakal? Wilk? Arabski pies? - zastanawiają się internauci. A może chupacabra, czyli legendarne stworzenie atakujące zwierzęta domowe w krajach obu Ameryk. Ustaliliśmy, co to jest i skąd pochodzi nagranie. Trzeba uważać, gdy się takie zwierzę spotka.

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Sprawa była głośna. Premier Donald Tusk najpierw podpisał się pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy, a potem oświadczył, że wycofuje kontrasygnatę. Rozgorzał polityczny spór: czy mógł, na jakiej podstawie i jak to uchylenie kontrasygnaty się zmaterializuje. Otóż powstał taki dokument - publikujemy go w Konkret24. Lecz zdaniem prawników wątpliwości pozostały.

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Źródło:
Konkret24

W polskiej sieci rozchodzi się rzekomy materiał telewizji Euronews opowiadający o ukraińskim tatuażyście, który miał zarazić ponad dwustu klientów w Polsce wirusem zapalenia wątroby typu C. Nagranie to rozpowszechniają u nas prorosyjskie konta. Przestrzegamy: to sfabrykowany materiał.

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Źródło:
Konkret24

"I nic nie można z tym zrobić?", "bandytyzm w powietrzu" - oburzają się internauci, komentując nagranie mające przedstawiać niebezpieczny manewr rosyjskiego myśliwca nad Bałtykiem. Owszem, do takiego zdarzenia doszło, lecz nie na europejskim niebie.

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Źródło:
Konkret24

W rozpowszechnianym w mediach społecznościowych przekazie dotyczącym migracji wybijana jest w ostatnich dniach informacja, jakoby w tym roku Niemcy odesłali do Polski już 15,5 tysiąca migrantów. W dodatku w ramach paktu migracyjnego. Ani jedna, ani druga informacja nie jest prawdą. Wyjaśniamy.

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

Źródło:
Konkret24

Jedynie 4 procent Polaków deklaruje, że niczego się nie obawia, korzystając z internetu. Większość wskazuje szereg zagrożeń – w tym mowę nienawiści, hejt, dezinformację. Do Sejmu wpłynął już poselski projekt tak zwanej ustawy antyhejterskiej, który ma być pierwszą próbą walki z tym zjawiskiem. Ale jedna ustawa problemu zagrożeń w sieci oczywiście nie rozwiąże.

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Źródło:
Konkret24

"Wypłynęło nagranie Netanyahu jak opuszczał budynek przed atakiem Iranu", "To ucieczka do bunkra" - piszą internauci, pokazując biegnącego premiera Izraela. Nagranie to zostało opublikowane kilka lat temu i nie ma nic wspólnego z najnowszymi wydarzeniami w Izraelu.

Ucieczka Netanjahu do bunkra"? Nie tam biegnie premier Izraela

Ucieczka Netanjahu do bunkra"? Nie tam biegnie premier Izraela

Źródło:
Konkret24

Były minister obrony, a obecnie poseł PiS Mariusz Błaszczak ogłosił, że "rząd Tuska rozpoczął narodowy program rozbrajania Wojska Polskiego". W opublikowanym nagraniu przedstawia rzekome dowody na to. Sprawdziliśmy najistotniejsze zarzuty. Informacje otrzymane z Ministerstwa Obrony Narodowej nie potwierdzają, by Polska zrezygnowała już z czołgów K2, wyrzutni Himars czy samolotów FA-50.

Himarsy, samoloty FA-50, czołgi K2. "Zrezygnowano z kontraktów"?

Himarsy, samoloty FA-50, czołgi K2. "Zrezygnowano z kontraktów"?

Źródło:
Konkret24

Niedługo po tym, jak Iran wystrzelił pociski w stronę Izraela, w mediach społecznościowych pojawiło się wiele nagrań mających pokazywać ten atak. Dużo z nich jest autentycznych, ale trafiają się też fake newsy wykorzystywane do dezinformacji. Film pokazujący "płonący Izrael na żywo" do nich należy. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Izrael płonie"? Ten film wprowadza w błąd

"Izrael płonie"? Ten film wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24