"Pojawiła się eskalacja roszczeń ze strony Komisji Europejskiej" - tak prezydencki minister Paweł Sałek określa oczekiwania Komisji Europejskiej co do liberalizacji ustawy wiatrakowej. Tyle że to warunek znany od co najmniej pół roku, uzgodniony wspólnie z polskim rządem.
Nowela ustawy wiatrakowej ma zielone światło od marszałek Sejmu Elżbiety Witek i lada chwila będzie procedowana w parlamencie. Tak przynajmniej 14 stycznia zapewniał w RMF FM premier Mateusz Morawiecki. Nowelizacja ma znieść tzw. regułę 10H zakazującą budowania produkujących energię elektryczną farm wiatrowych w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność ich wysokości od zabudowań. Wejście ustawy w życie jest jednym z tzw. kamieni milowych, czyli warunków, od których zależy wypłata Polsce pierwszych środków z Krajowego Planu Odbudowy. Innym kamieniem milowym, który wzbudza największe kontrowersje wśród polityków obozu rządzącego, jest nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym.
"Po tym, jak ustawa o Sądzie Najwyższym została przegłosowana, to tego samego dnia pojawiła się eskalacja roszczeń ze strony Komisji Europejskiej" - mówił 21 stycznia w "Śniadaniu w Trójce" prezydencki minister Paweł Sałek. "Dobrze, że przyjęliście ustawę o Sądzie Najwyższym, ale w tej sytuacji dalej proszę realizować kamienie milowe, które są związane z ustawą 10H" - utyskiwał dalej minister. Podkreślał, że teraz Polska będzie pod presją branży energetyki wiatrowej oraz Komisji Europejskiej.
Prowadząca rozmowę dziennikarka zauważyła, że są środowiska, które chciały nowelizacji, uważając, że rozwój energetyki wiatrowej został za rządów PiS zahamowany. "Energetyka wiatrowa się rozwija i cały czas instalacje i farmy wiatrowe w Polsce powstają, także w oparciu o te przepisy" - odpowiedział na to Paweł Sałek.
Dwa wyżej cytowane stwierdzenia prezydenckiego ministra wymagają wyjaśnienia - pierwsze z nich wprowadza w błąd, a drugie w błąd może wprowadzać. Żądanie wypełnienia kamienia milowego dotyczącego ustawy wiatrakowej nie jest bowiem "eskalacją roszczeń" ze strony Komisji Europejskiej. Zaś ocenę ministra, że w oparciu o aktualne przepisy "energetyka wiatrowa się rozwija", warto zestawić z danymi.
To polski rząd zobowiązał się do realizacji kamieni milowych
1 czerwca ubiegłego roku Komisja Europejska poinformowała o pozytywnym zaopiniowaniu polskiego Krajowego Planu Odbudowy, czyli programu wsparcia w związku z konsekwencjami pandemii COVID-19. Wypłaty w ramach KPO będą się odbywać w transzach, a jako warunek otrzymania każdej z nich określone zostały przez KE konkretne wymagania - tak zwane kamienie milowe - które beneficjent musi wcześniej spełnić. Dopiero po weryfikacji, że zrealizowane zostały wskazane kamienie milowe, uruchamiane będą kolejne transze unijnych pieniędzy dla Polski.
Kamienie milowe są związane z reformami i inwestycjami, do realizacji których dany kraj się w swoim KPO zobowiązał. Reformy i inwestycje dotyczą wielu sfer, m.in. cyfryzacji, ochrony środowiska, rynku pracy. W polskim KPO zawarto 49 reform i 53 inwestycje. Każda jest rozbita właśnie na kamienie milowe, których spełnienie ma doprowadzić do realizacji danej reformy czy inwestycji.
Zawartych w KPO kamieni milowych bronił sam premier Mateusz Morawiecki - co opisaliśmy w Konkret24 w 2022 roku. 8 czerwca Morawiecki przekonywał w Sejmie, że inne kraje członkowskie również złożyły takie dokumenty, a niektóre z nich zobowiązywały się do spełnienia większej liczby kamieni milowych niż Polska. "Otóż KPO, szanowni państwo, to jest program dla wszystkich krajów Unii Europejskiej. Zawiera on kamienie milowe, wskaźniki dla całej Unii Europejskiej w liczbie około pięć tysięcy dwieście" - mówił.
Każdy z kamieni milowych jest określony w liczącym 238 stron Aneksie do decyzji implementacyjnej KE pozytywnie opiniującej polski KPO. Dokument ten w roboczym tłumaczeniu na język polski dostępny jest na rządowej stronie internetowej gov.pl. Przy opisie reformy dotyczącej poprawy warunków dla rozwoju odnawialnych źródeł energii napisano: "wejście w życie nowelizacji, która usunie formalne bariery dla inwestycji onshore" (onshore to lądowa energetyka wiatrowa).
Nie ma "eskalacji roszczeń". Komisja Europejska przypomniała to, co już ustalono
Minister Paweł Sałek, mówiąc o "eskalacji roszczeń" ze strony Komisji Europejskiej, tłumaczy, że chodzi o nacisk Brukseli na realizację kamienia milowego dotyczącego energetyki wiatrowej. Może to wprowadzać opinię publiczną w błąd, bo pomija cały opisany wyżej kontekst - nie ma eskalacji, bo nie mamy do czynienia z żadnym nowym roszczeniem Komisji.
Zresztą nie pierwszy Paweł Sałek użył słowa "eskalacja". 15 grudnia w "Kawie na ławę" w TVN24 również mówił o eskalacji roszczeń Komisji Europejskiej, mając na myśli właśnie o ustawę wiatrakową. W "Faktach po południu" 15 stycznia była podobna wypowiedź Michała Wójcika, ministra z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. "Ledwie zakończyło się głosowanie nad ustawą o Sądzie Najwyższym, o zmianach, a już okazuje się, że Komisja Europejska żąda kolejnych zmian. I tak będzie cały czas, to są szantażyści" - mówił Wójcik, co również mogło wprowadzić opinię publiczną w błąd.
Przypomnijmy: polski KPO został zatwierdzony 1 czerwca 2022 roku i KE nie domaga się realizacji żadnych niezawartych w nim zobowiązań.
Paweł Sułek, mówiąc, że "eskalacja roszczeń" nastąpiła tego dnia, w którym przegłosowano ustawę o realizacji innego kamienia milowego - nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym - mógł mieć na myśli 13 stycznia. Otóż tego dnia media informowały o reakcjach z Brukseli. "Komisja Europejska oceni, czy ostatnie zmiany w polskim sądownictwie mogą doprowadzić do wypłaty środków z Funduszu Odbudowy dopiero wtedy, gdy nowe prawo zostanie wdrożone" - mówiła przewodnicząca Ursula von der Leyen. RMF FM donosiło o nieoficjalnych sygnałach. "Bez nowelizacji ustawy wiatrakowej nie będzie możliwa pierwsza płatność" - powiedział dziennikarce rozgłośni Katarzynie Szymańskiej-Borginon wysoki rangą urzędnik Komisji Europejskiej. W artykule na stronie Rmf24.pl Szymańska-Borginion podkreślała, że to nie jest żaden nowy warunek, a Komisja przypominała o ustawie wiatrakowej "na każdym kroku".
"Cały czas instalacje i farmy wiatrowe powstają"? "Przyrost mocy wyraźnie spowolnił"
Zdaniem ministra Sałka, mimo obecnej restrykcyjnej ustawy, "energetyka wiatrowa się rozwija i cały czas instalacje i farmy wiatrowe w Polsce powstają". Formalnie to prawda, bo po 2016 roku nowe instalacje powstawały - tyle że minister nie wspomina o małej dynamice przyrostu między 2016 a 2019 rokiem.
W opublikowanym w czerwcu 2022 roku raporcie "Polska energetyka wiatrowa 4.0" autorstwa Polskiego Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) oraz firm DWF i TPA Poland/Baker Tilly TPA są dane Agencji Rynku Energii oraz Urzędu Regulacji Energetyki z lat 2010-2021 o mocy zainstalowanej w elektrowniach wiatrowych w Polsce. Uzupełniliśmy je o najnowsze dostępne dane ARE do listopada 2022 roku. Pod pojęciem mocy zainstalowanej rozumie się łączną moc instalacji, czyli efektywność w wytwarzaniu energii. Dane pokazują, że od 2016 roku - czyli od roku, w którym ustawa wiatrakowa weszła w życie - do 2019 roku łączna moc zainstalowana zwiększała się maksymalnie o jeden procent rocznie. W 2016 roku wynosiła 5807 megawatów, w 2019 - 5917. Dopiero po 2020 roku moc zainstalowana elektrowni wiatrowych zaczęła bardziej rosnąć.
"Przyrost mocy w energetyce wiatrowej od 2017 r. wyraźnie spowolnił ze względu na rozpoczęcie prac nad wprowadzaniem nowego mechanizmu wsparcia aukcyjnego oraz związaną z tym niepewność regulacyjną" - tak małą dynamikę wzrostu mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowych komentują autorzy raportu. Już we wstępie raportu podkreślają, że zasada 10H w obecnym kształcie wyklucza z inwestycji wiatrowych 99 proc. obszaru Polski. W rozdziale o uwarunkowaniach i perspektywach biznesowych lądowej energetyki wiatrowej oceniają natomiast, że skutkiem wprowadzenia zasady 10H jest ograniczenie możliwości lokowania i projektowania nowych inwestycji.
Źródło: Konkret24