Zarabiali tysiące złotych w spółkach skarbu państwa, mieli nie startować w wyborach. Sprawdzamy, czy radni PiS rzeczywiście zastosowali się do decyzji władz partii, które zapowiedziały, że takie osoby nie będą mogły ubiegać się o mandat.
W lipcu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział, że osoby pracujące w spółkach skarbu państwa nie będą mogły kandydować na żadnym szczeblu samorządu. - Zapadła decyzja, zgodnie z naszymi deklaracjami, które składaliśmy już niejednokrotnie i które ja składałem. Do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Ci, którzy funkcjonują w spółkach, są przez nas szanowani, jeżeli dobrze wykonują swoje obowiązki, ale nie będziemy łączyć tych dwóch funkcji. To znaczy, że te osoby nie będą kandydowały na żadnym szczeblu samorządu - mówił prezes PiS.
Politycy PiS precyzują
- Jeśli ktoś zarabia więcej niż 15 tys. brutto, nie może kandydować w wyborach samorządowych – doprecyzował we wrześniu Jacek Sasin, minister w Kancelarii Premiera. - Dziś średnia płaca w gospodarce narodowej to około 5 tys. zł, a to jest mniej więcej trzykrotność tej płacy. Jakąś granicę trzeba było postawić – powiedział minister w Radiu Zet.
Miesiąc później okazało się, że uchwała PiS obejmuje wyłącznie kandydatów na radnych, a nie osoby walczące o stanowiska prezydentów, burmistrzów czy wójtów. – Mogą mieć wyższe zarobki. A w momencie wygranej muszą wybrać: czy objąć urząd, czy też pozostać w swoim miejscu pracy – mówił wtedy portalowi wp.pl szef komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski.
Dziewięć nazwisk
Zajrzeliśmy do listy "Sami Swoi" stworzonej przez młodych działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego. To lista 150 radnych PiS, którzy łączyli pracę w samorządzie z pracą w innych miejscach, gdzie zarabiali publiczne pieniądze. Sprawdziliśmy, że ponad połowa, a dokładnie 88 osób, nie wystartowała w ostatnich wyborach samorządowych.
Z uwagi na to, że prezes Kaczyński mówił tylko o spółkach skarbu państwa, sprawdziliśmy, którzy samorządowcy z tej listy w nich pracują. Nie zajmowaliśmy się tymi, którzy pracują w instytucjach rolniczych, wojskowych, miejskich czy samorządowych, a także tymi, którzy kandydują na stanowiska prezydenta, burmistrza czy wójta.
Z tego grona wybraliśmy osoby, które ujawniły w złożonych na kilka tygodni przez wyborami oświadczeniach majątkowych zarobki sugerujące przekroczenie progu ustawionego przez władze partii - 15 tys. zł. brutto (w oświadczenia majątkowe wpisuje się dochody, czyli zarobki "na rękę"). To w sumie dziewięć osób.
Jednej nie powiodło się w wyborach. Osiem jest znów w samorządzie.
Trzy osoby zrezygnowały z pracy w spółkach, jedna zwróciła się o obniżenie wynagrodzenia. Pozostałe deklarują, że zarabiają mniej niż 15 tys. zł. brutto.
"Każdy musi gdzieś pracować"
13 sierpnia weszło w życie rozporządzenie premiera Mateusza Morawieckiego wyznaczające termin wyborów samorządowych na 21 października. W tym dniu rozpoczęła się oficjalnie kampania wyborcza. Już dwa tygodnie później trzech radnych z listy "Sami Swoi", pracujących w spółkach skarbu państwa, złożyło w nich rezygnacje.
Mariusz Kękuś, członek partii Porozumienie Jarosława Gowina i radny Krakowa, przestał być wiceszefem spółki Nowe Jaworzno Grupa Tauron, wydzielonej z Tauron Wytwarzanie S.A. Funkcję objął 1 stycznia tego roku, zrezygnował z niej z dniem 31 sierpnia.
- Słowa prezesa Kaczyńskiego były jednym z czynników mojej decyzji o rezygnacji, ale były też inne powody - mówi Konkretowi24 Kękuś.
Radny przed wygranymi przez PiS w 2015 roku wyborami parlamentarnymi zasiadał w krakowskiej radzie miasta i jednocześnie pracował w Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego na stanowisku głównego specjalisty ds. finansowych. Zarabiał tam wówczas 66 tys. rocznie. W latach 2016-2017 był członkiem zarządu ds. ekonomicznych Kopalni Soli Wieliczka, gdzie w 2017 r. osiągnął dochód w wysokości 285 tys. zł. W 2018 r. w spółce Jaworzno Grupa Tauron zarobił 213 tys. zł. brutto, a z tytułu pełnienia mandatu radnego osiągnął przychód na poziomie ok. 23 tys. zł.
W tym roku ponownie wystartował w wyborach samorządowych i ponownie został radnym w radzie miasta. Zdobył ponad 6,5 tys. głosów.
- Osoba funkcjonująca w samorządzie musi gdzieś pracować, ale czy musi to być spółka skarbu państwa, to już kwestia dyskusyjna. Dieta ma służyć wykonywaniu mandatu. To nie jest wynagrodzenie, a przecież każdy ma rodzinę, każdy ma comiesięczne wydatki - twierdzi radny.
Lasocki: Podjąłem decyzję, że będę radnym
Pod koniec sierpnia z zasiadania w spółce skarbu państwa zrezygnował również warszawski radny Dariusz Lasocki. Wzbudził w mediach społecznościowych największe kontrowersje, ponieważ nie do końca były jasne jego zarobki i miejsce pracy. On sam tego w sieci nie wyjaśniał, pomimo wielokrotnie zadawanych pytań przez internautów i dziennikarzy.
Radny Lasocki przyznał nam, że w zeszłym roku pracował w Polskiej Spółce Gazownictwa i zasiadał w Radzie Nadzorczej spółki PSG Inwestycje. W tych dwóch miejscach zarobił w poprzednim roku 427 tys. zł. brutto. W 2018 roku radny Lasocki przez trzy miesiące był szefem PSG Inwestycje.
Informacje przekazane nam przez radnego o rezygnacji z zasiadania w spółce skarbu państwa potwierdził Artur Michniewicz, rzecznik prasowy spółki - Dariusz Lasocki złożył z dniem 31.08.2018 r. rezygnację z pełnienia funkcji Prezesa Zarządu PSG Inwestycje.
Radny wystartował w wyborach samorządowych. Był radnym w dzielnicy Praga-Południe. Teraz obejmie mandat w Radzie Warszawy. Zdobył ponad cztery tysiące głosów.
- Chciałem wystartować do Rady Warszawy z sukcesem i to się udało. Zgodnie ze słowami pana premiera Kaczyńskiego podjąłem decyzję, że będę radnym i że będę pracował społecznie na rzecz mieszkańców - tłumaczy w rozmowie z Konkret24.
Ze swojej funkcji w radzie nadzorczej Tauron Dystrybucja Pomiary w Tarnowie pod koniec sierpnia zrezygnował też wieloletni krakowski radny, szef klubu PiS w Radzie Miasta Krakowa Włodzimierz Pietrus.- Właśnie, żeby spełnić warunki postawione przez prezesa - tłumaczy w rozmowie z Konkretem24.
Radny nadal pozostaje prezesem zarządu Nowego Centrum Administracyjnego w Krakowie. - Teraz mam w umowie, że zarabiam 14 tysięcy z groszami brutto - zastrzega.
W 2014 roku Pietrus był asystentem ówczesnego europosła Andrzeja Dudy. Jego roczne dochody wynosiły wtedy ok. 35 tys. zł. Od 26 lutego 2016 r. jest prezesem Nowego Centrum Administracyjnego w Krakowie. Celem tej spółki jest restrukturyzacja majątku państwowego - sprzedaż nieruchomości w celu pozyskania pieniędzy na rewitalizację innych nieruchomości. W tym roku radny Piętrus zarobił tam 125 tys. zł (wg. oświadczenia majątkowego z 14 września). W poprzednim - ponad 200 tys. zł. W ostatnich wyborach ponownie zdobył mandat otrzymując 5,4 tys. głosów.
Radny zaznacza, że w tym roku kończy się jego kadencja w spółce Nowe Centrum Administracyjne. - Chcę dokończyć rozpoczęte przeze mnie projekty. Decyzję, czy zostaję w firmie, podejmę do końca roku - mówi.
14,9 tys. zł - radny z mniejszą pensją
W 2014 roku stołeczny radny Filip Frąckowiak zarabiał na etacie 3,7 tys. zł. Po wyborach w 2015 roku został zastępcą dyrektora TVP Polonia, gdzie przez pierwsze miesiące 2018 roku zarobił na etacie 142 tys. zł. W ostatnich wyborach walczył o reelekcję. Na czas kampanii wyborczej wziął w Telewizji Polskiej bezpłatny urlop. Zdobył ponad 4 tys. głosów i zasiądzie w Radzie Warszawy.
- 16 sierpnia złożyłem wniosek do władz TVP o zmniejszenie mi wynagrodzenia i tak się stało. Zarabiam teraz 14,9 tys. zł. brutto. Konsultowałem tę decyzję. Przekazałem wszystkie informacje i dokumenty władzom partii. Zostało to zaakceptowane - mówi Frąckowiak w rozmowie z Konkretem24.
Przez ostanie dwie kadencje radnym w Tychach był Jakub Chełstowski. Teraz wystartował z powodzeniem do śląskiego sejmiku. Był jedynką w okręgu drugim, gdzie zdobył 33 tys. głosów, co dało mu mandat. Chełstowski jest również dyrektorem ds. aktywów strategicznych w Towarzystwie Finansowym "Silesia". Przez pierwsze miesiące tego roku zarobił tam 142 tys. zł. Nie udało nam się z nim skontaktować.
Kamil Jeziorski, łódzki radny PiS, pracuje w Poczcie Polskiej. Został powołany na stanowisko kierownika węzła ekspedycyjno-rozdzielczego w łódzkim okręgu dystrybucyjnym. Wcześniej był prezesem Miejskich Sieci Cieplnych w Zduńskiej Woli. W ostatnich wyborach samorządowych radny Jeziorski ubiegał się o reelekcję. Udało się. Zdobył 3,5 tys. głosów. W Poczcie Polskiej w tym roku (wg. oświadczenia majątkowego z 16.09) zarobił 121 tys. zł. brutto. W 2014 roku na etacie zarobił 49 tys. zł. brutto.
- Nie dopuściłem się żadnego naruszenia słów pana prezesa. Zarabiam 13 tys. zł. brutto. Mogę nawet pokazać swoją umowę - mówi radny PiS. Nie widzi nic niewłaściwego w jednoczesnej pracy w samorządzie i w państwowej spółce. - Myślę, że to bardzo dobra synergia. Jestem w komisji transportu. Nasz oddział poczty ma bardzo dobre wyniki. Ja uczciwie pracuję, biorę wolne na sesje.
"Dziękuję. Do widzenia"
Białostockim radnym jest były piłkarz reprezentacji Polski w piłce nożnej Jacek Chańko. W ostatnich wyborach został ponownie wybrany. Dostał 3 tys. głosów. Jest jednocześnie koordynatorem w Grupie Lotos. Według oświadczenia majątkowego w 2018 roku zarobił 95 tys. zł.
Na pytanie o swoje zarobki najpierw reaguje bardzo nerwowo, ale potem przyznaje, że w Lotosie zarabia mniej niż 15 tys. zł. miesięcznie. - Nie ma kolizji między pracą radnego a pracą w spółce - mówi Konkretowi24 były polski obrońca. - Ja w spółce zajmuję się tym, na czym się znam i co lubię, czyli sportem. Spółka ma 15 ośrodków, gdzie uczy się młodzież. Ja odpowiadam za te ośrodki - mówi radny.
Krzysztof Ciebiada był w poprzedniej kadencji wiceprzewodniczącym sejmiku województwa łódzkiego, członkiem rady programowej PiS i koordynatorem sprzedaży w Polskiej Grupie Energetycznej. Zarobił tam w pierwszych miesiącach 2018 roku 95 tys. zł.
W ostatnich wyborach ubiegał się o reelekcję z pierwszego miejsca w okręgu sieradzkim. Z powodzeniem. Dostał 24 tys. głosów. Chcieliśmy go zapytać, czy spełnił warunki stawiane przez władze partii, a dotyczące zarobków. - Nie będę tego komentował. Bardzo dziękuję. Do widzenia - powiedział radny i się rozłączył.
Bez sukcesu
Jedynym samorządowcem na liście "Sami Swoi" PSL, którego oświadczenie majątkowe sugeruje zarobki w spółce skarbu państwa powyżej 15 tys. zł. i który wystartował bez powodzenia w ostatnich wyborach samorządowych, jest Andrzej Bodziony. Startował ponownie na radnego Nowego Sącza, pracując jednocześnie w Poczcie Polskiej, gdzie był dyrektorem regionu sieci. Mandatu nie dostał. Zdobył niecałe pół tysiąca głosów. Zadzwoniliśmy do niego, ale nie odebrał. Na zadane pytania odpisał, że jego pensja w spółce od samego początku była mniejsza niż 15 tys. zł.
Aktualizacja 02.11.2018 Po publikacji tekstu radny Dariusz Lasocki poinformował nas, że kwota którą wpisał w rubryce "dochód" w oświadczeniu majątkowym, to kwota "brutto".
*jeśli nie wskazano inaczej, wszystkie podane kwoty to dochody, które zgodnie z formularzem, radni wpisują do oświadczeń majątkowych. Z tych dokumentów pochodzą wymienione w tekście kwoty.
Autor: Jan Kunert; bd, mi / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock