PiS zmienia Kodeks wyborczy, by zwiększyć frekwencję? Tak, ale nie wszędzie

Źródło:
Konkret24
PiS złożyło projekt zmian w Kodeksie wyborczym
PiS złożyło projekt zmian w Kodeksie wyborczymTVN24
wideo 2/6
PiS złożyło projekt zmian w Kodeksie wyborczymTVN24

Prawo i Sprawiedliwość utrzymuje, że celem nowelizacji Kodeksu wyborczego jest zwiększenie frekwencji w wyborach. To nie do końca prawda. Wyjaśniamy, których profrekwencyjnych rozwiązań w złożonym projekcie brakuje - i dlaczego.

Projekt zmian w Kodeksie wyborczym oraz w ustawie o partiach politycznych autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości trafił do Sejmu 22 grudnia 2022 roku. "Chcemy wprowadzić zmiany, które będą profrekwencyjne z jednej strony, a z drugiej strony, dotyczące większego docenienia mężów zaufania, likwidacji oddzielnych komisji wyborczych: jednych dla przeprowadzenia, drugich dla ustalenia wyników wyborów" - powiedział Polskiej Agencji Prasowej poseł PiS Marek Ast. "Złożona ustawa dotycząca zmian w Kodeksie wyborczym jest realizacją naszych zapowiedzi. Proponowane zmiany mają jeszcze bardziej zdemokratyzować wybory w Polsce poprzez podjęcie działań profrekwencyjnych i prodemokratycznych"  - tłumaczył PAP z kolei rzecznik PiS Rafał Bochenek.

Opozycja krytykuje pomysły PiS. "To jest próba mobilizowania własnego elektoratu" – wyjaśniała 23 grudnia w TVN24 posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Piekarska. Jej zdaniem "PiS boi się, że elektorat nie dotrze do wyborów". "W mniejszych miejscowościach ludzie też już mają dosyć Prawa i Sprawiedliwości. To nie oznacza, że oni chcą głosować na kogo innego, ale chcą po prostu nie iść do wyborów. Próba dowiezienia tego elektoratu ma temu przeciwdziałać" - tłumaczyła.

Co proponuje PiS? Dowóz do lokali wyborczych, więcej komisji na wsiach

Profrekwencyjne propozycje PiS sprowadzają się do zmiany treści siedmiu artykułów Kodeksu wyborczego, które są w rozdziale 5a: "Przekazywanie informacji o wyborach wyborcom". Ponadto PiS chce zmiany tytułu tego rozdziału na: "Działania na rzecz zwiększenia frekwencji". W myśl proponowanych przepisów owe "działania na rzecz zwiększenia frekwencji" dotyczą tylko wyborców niepełnosprawnych (o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności) i osób, które ukończyły 60. rok życia. Kluczowy jest nowy zapis art. 37e:

Wyborca niepełnosprawny o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności (…) oraz wyborca, który najpóźniej w dniu głosownia kończy 60 lat, mają prawo do bezpłatnego transportu z miejsca zamieszkania, pod którym ujęty jest dany wyborca w spisie wyborców, albo z miejsca, podanego we wniosku o dopisanie do spisu wyborców w danej gminie (…), do lokalu wyborczego właściwego dla obwodu głosowania, w którego spisie wyborców ujęty jest ten wyborca, lub (…) z miejsca pobytu do najbliższego lokalu wyborczego w dniu głosowania.

Kolejne zmiany przewidują, jak ma być zorganizowany transport do lokali wyborczych i kto za niego odpowiada (wójt).

Zwiększeniu frekwencji sprzyjać też mają zmiany dotyczące obwodowych komisji wyborczych. Obecnie komisje te są tworzone tam, gdzie minimalna liczba mieszkańców wynosi 500 osób. "Biorąc pod uwagę strukturę zaludnienia i sytuację demograficzną na wsiach, należy wskazać, że miejscowości zamieszkałych głównie przez osoby starsze i mniej mobilne, w których mieszka mniej niż 500 mieszkańców, są tysiące. Oznacza to rzesze ludzi, dla których dotarcie do lokalu wyborczego, który jest zlokalizowany poza miejscowością, w której mieszkają, jest sporym wyzwaniem" – czytamy w uzasadnieniu projektu. Dlatego PiS proponuje nowy zapis art. 12 par. 3 kodeksu:

Stały obwód głosowania obejmuje od 200 do 4000 mieszkańców.

Ta zmiana spowoduje, że przybędzie 6 tys. obwodowych komisji - głównie na wsiach. Obecnie komisji jest 27 tys.  

Rozwiązanie, które "nie uwzględnia realnego zróżnicowania sieci osadniczej w Polsce"

Jak tłumaczył w rozmowie z portalem Tvn24.pl dr hab. Jarosław Flis, profesor w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, takie rozwiązanie "jest dość dziwne i nie uwzględnia realnego zróżnicowania sieci osadniczej w Polsce". "Na przykład w Małopolsce średnia wieś ma 900 mieszkańców, a na Podlasiu - 130, więc tam te zmiany nie będą mieć znaczenia, bo i tak nie zostanie wprowadzony obowiązek utworzenia komisji w tak małych wsiach" - analizował profesor. "Podobnie jest w centralnej Polsce. W wielu miejscach będzie też tak, że naruszy się dotychczasowe wzory zachowań i na przykład komisje wyborcze zostaną oddalone od kościołów, bo kościołów jest dużo mniej niż komisji" - tłumaczył.

Jeśli więc zaproponowane przez PiS zmiany nie rozwiązują kwestii zwiększenia frekwencji wyborczej w kraju, to jaki może być ich powód? Jedną z przesłanek są badania, które w 2017 roku Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło nad elektoratami Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. W ich omówieniu czytamy, że 48 proc. wyborców PiS to osoby powyżej 55. roku życia, a 50 proc. wyborców PiS mieszka na wsi. CBOS pisze: "Elektorat PiS to osoby religijne, słabiej wykształcone, z czasem w coraz większym stopniu starsze, mieszkające na wsi, nieco częściej odczuwające upośledzenie ekonomiczne, ale nie bierne politycznie – zainteresowane życiem politycznym w takim samym stopniu, jak lepiej wykształceni zwolennicy PO". To by wskazywało, że zaproponowane zmiany Kodeksu wyborczego mogłyby ułatwić dotarcie do lokali wyborczych głównie wyborcom PiS.

Tylko że - na co zwraca uwagę dr hab. Olgierd Annusewicz z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego - autorzy zmian założyli, że ludzie w mniejszych miejscowościach mają dalej do punktów wyborczych i ta odległość jest dla nich przeszkodą, by brać udział w głosowaniach. - Mam jednak wrażenie, że nie do końca tak jest. Wyborca PiS, który jest zdecydowany, zmobilizowany i popiera rząd, i tak pójdzie do wyborów, choćby miał iść przez pięć dni przez pustynię. Tak samo zresztą jak zdeterminowany wyborca PO - stwierdza dr Annusewicz w rozmowie dla Konkret24.

Frekwencja raz niższa, raz wyższa

W uzasadnieniu zmian w Kodeksie wyborczym PiS podkreśla konieczność zwiększania frekwencji, która "wciąż pozostaje jednym z największych wyzwań polskiej demokracji". Z analizy danych o frekwencji nie wynika jednak, by w ostatnich latach nastąpił jakiś drastyczny spadek.

Sprawdziliśmy frekwencję w najważniejszych wyborach: parlamentarnych i prezydenckich. W przypadku tych pierwszych od wyborów do Sejmu i Senatu w 1993 roku następował spadek uczestnictwa – z 52,08 proc. do 40,57 proc. w 2005 roku - ale w wyborach parlamentarnych w 2007 roku frekwencja wzrosła do 53,88 proc. Potem znowu spadła, lecz w wyborach w 2019 roku wzrosła do najwyższego poziomu w III RP - 61,74 proc. Średnia frekwencja w wyborach parlamentarnych w latach 1991 -2019 wyniosła 49,5 proc.

Naukowcy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w opracowaniu "Alternatywne metody głosowania w opiniach Polaków, postawy i poglądy względem wybranych form partycypacji w wyborach" piszą: "Z najwyższą frekwencją mamy w Polsce do czynienia zwykle, gdy konflikt polityczny jest mocno zaostrzony, jak to było przed wyborami przedterminowymi w 2007 r. (po rozpadzie kolacji PiS-Samoobrona-Liga Polskich Rodzin), czy przed wyborami w 2019 r. – po pierwszej kadencji z PiS na czele". Patrząc na obecny poziom emocji politycznych, można zakładać, że frekwencja w wyborach w 2023 roku może być na podobnym poziomie jak w 2019, jeśli nie wyższym.

Frekwencja w wyborach parlamentarnych w Polsce Państwowa Komisja Wyborcza

Wybory prezydenckie cieszą się większą popularnością – średnia frekwencja z lat 1990-2020 wynosi 58,16 proc. W tych wyborach zwłaszcza w drugich, rozstrzygających turach udział Polaków był znacznie wyższy niż w wyborach parlamentarnych – powyżej 50 proc. W drugiej turze wyborów prezydenckich w 1995 roku - wtedy z Lechem Wałęsą wygrał Aleksander Kwaśniewski - frekwencja wyniosła 68,2 proc. W 2010 roku, gdy z Jarosławem Kaczyńskim wygrał Bronisław Komorowski, frekwencja w drugiej turze wyniosła 55,31 proc. Podobnie było pięć lat później - 55,34 proc., gdy prezydenturę zdobył Andrzej Duda. W wyborach w 2020 roku, gdy niewielką różnicą głosów nad Rafałem Trzaskowskim ponownie wygrał Duda – frekwencja wyniosła 68,18 proc.

Frekwencja w wyborach prezydenckich w Polsce Państwowa Komisja Wyborcza

Na tle innych krajów europejskich - co pokazują dane International Institute for Democracy and Electoral Assistance (Międzynarodowy Instytut dla Demokracji i Wsparcia Wyborczego) - Polska się jakoś nie wyróżnia. Pod względem frekwencji w wyborach parlamentarnych zajmujemy 25. miejsce na 43 zestawione kraje. Średnia frekwencja w tej grupie państw w ostatnich przeprowadzonych w nich wyborach parlamentarnych wyniosła 63,72 proc.

Jakie rozwiązania PiS pomija

Co ciekawe, podkreślając potrzebę działań dla zwiększenia frekwencji wyborczej, PiS w swoim projekcie pominął te rozwiązania, które temu celowi służyłyby lepiej niż dowóz do lokali wyborczych i zwiększenie ich liczby. Oto kilka przykładów:

Głosowanie dwudniowe Przewidywał to Kodeks wyborczy uchwalony przez Sejm w 2011 roku. Według badań Pracowni Badań Społecznych z 2003 roku "przedłużenie czasu głosowania do dwóch dni spowoduje realny wzrost frekwencji w wyborach rzędu 8 -10 proc.". Jednak przeciwko temu był właśnie PiS - i zaskarżył ten przepis kodeksu do Trybunału Konstytucyjnego. Ten w wyroku z 20 lipca 2011 roku oparł się na art. 98 Konstytucji RP, który stwierdza: "Wybory do Sejmu i Senatu zarządza Prezydent Rzeczypospolitej nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy (…)". TK przyznał więc rację posłom PiS.

Głosowanie korespondencyjne Mimo zmieniających się przepisów w różnych latach rosła liczba Polaków głosujących korespondencyjnie. W wyborach parlamentarnych w 2011 roku w ten sposób mogli głosować wyborcy niepełnosprawni i przebywający za granicą – wówczas takich głosów oddano 17 161. W 2015 roku głosować korespondencyjnie mogli wszyscy chętni – w drugiej turze wyborów prezydenckich takich głosów było 40 720, w wyborach parlamentarnych – 37 806. Jednak w 2018 roku PiS przeprowadził nowelizację Kodeksu wyborczego, ograniczając głosowanie korespondencyjne tylko do osób niepełnosprawnych – w w 2019 roku takich głosów było 1924.

W obawie przed frekwencyjną klęską w wyborach prezydenckich w 2020 roku (w czasie pandemii) PiS przeforsował ustawę o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 roku z możliwością głosowania korespondencyjnego. Dzięki niej korespondencyjnie mogli głosować wszyscy chętni, także ci za granicą. W drugiej turze wyborów głosów oddanych korespondencyjnie było ponad 593 tys.

Liczba głosów w wyborach oddanych korespondencyjnie Państwowa Komisja Wyborcza

Było to jednak rozwiązanie jednorazowe – wciąż obowiązują przepisy wprowadzone do Kodeksu wyborczego w 2020 roku, że korespondencyjnie mogą głosować tylko osoby niepełnosprawne, przebywające na kwarantannie i te, które ukończyły 60 lat.

Głosowanie przez pełnomocnika Inną formą głosowania, która również zyskuje zwolenników, jest oddanie głosu przez pełnomocnika. W wyborach parlamentarnych w 2011 roku skorzystało z tego 12 427 wyborców, w 2019 roku – 21 666; w drugiej turze wyborów prezydenckich w 2010 roku – 11 612, w drugiej turze w 2020 roku – 21 210.

Liczba głosów w wyborach oddanych przez pełnomocnika Państwowa Komisja Wyborcza

Głosowanie elektroniczne Frekwencję - zwłaszcza wśród młodych wyborców - mogłoby zwiększyć głosowanie przez internet. Tę formę w Europie wprowadziła Estonia pierwszy raz w wyborach lokalnych w 2005 roku. Wtedy przez internet zagłosowało niespełna 2 proc. głosujących wyborców, ale w 2019 roku w wyborach parlamentarnych – już 43,8 proc. Frekwencja w wyborach parlamentarnych wzrosła z 61,9 proc. w 2007 roku do 63,7 proc. w 2019 roku. PiS za czasów swoich rządów przeprowadził pięć nowelizacji Kodeksu wyborczego, lecz nie zdecydował się nawet na podjęcie dyskusji o wprowadzeniu takiego rozwiązania do prawa wyborczego.

Elektorat PiS najmniej otwarty na alternatywne formy głosowania

Odpowiedź na pytanie, dlaczego - mimo deklarowanej chęci zwiększenia frekwencji - PiS nie wprowadza alternatywnych form głosowania, jest prosta. Bo nie chce tego jego elektorat. Z badań przeprowadzonych przez naukowców UMK wynika, że przeciwko możliwości głosowania korespondencyjnego jest aż 32,9 proc. wyborców, którzy w 2015 roku głosowali na PiS; głosowania przez pełnomocnika nie chce 30,6 proc. wyborców PiS, głosowania przez internet – 14,4 proc. wyborców PiS. Autorzy badań stwierdzają: "Wyniki wskazują, że to wyborcy PiS są najmniej otwarci na to, by wszystkie osoby mogły korzystać z takich sposobów głosowania, jak maszyny do głosowania oraz przez internet, jednocześnie najczęściej udzielały odpowiedzi 'trudno powiedzieć' oraz 'nie powinno być takiej możliwości'".

Zdaniem prof. Flisa nic nie wskazuje na to, by po wprowadzeniu zaproponowanych zmian w Kodeksie wyborczym frekwencja wyborcza miała rzeczywiście wzrosnąć. Ekspert podkreśla, że frekwencja na wsi (a zmiany są dokonywane pod kątem elektoratu wiejskiego) jest bardzo zmienna i "decyduje o niej przede wszystkim kwestia docenienia". - Być może, jeśli to (zmiana kodeksu - red.) zostanie uznane jako docenienie, to ta frekwencja wzrośnie, ale pytanie, czy nie dałoby się tego uzyskać jakimiś innymi metodami niż wywołując zamieszanie i zmianę ludzkich nawyków - stwierdza prof. Flis w wypowiedzi dla Tvn24.pl.

Profesor Flis przypomina, że skok frekwencji w 2019 roku doprowadził do spektakularnego sukcesu PiS-u, więc partia chciałaby to teraz powtórzyć. Ale ze względu na to, że rząd jest dużo gorzej oceniany niż trzy lata temu, PiS ma jednak wątpliwości, czy takie działania spowodują wzrost frekwencji. - Wydaje mi się, że w większości przypadków efekt będzie odwrotny albo zerowy - uważa prof. Flis.

Opozycja obawia się o równość w nadchodzących wyborach
Opozycja obawia się o równość w nadchodzących wyborachFakty TVN

Ponadto eksperci wskazują, że na frekwencję wyborczą wpływa wiele czynników, nie tylko zmiany w prawie wyborczym. "Znaczącą przyczyną braku uczestnictwa w wyborach powszechnych może być również zniechęcenie przejawiające się brakiem wiary w to, że wynik wyborów (jakikolwiek on będzie) może poprawić byt społeczeństwa oraz rzeczywistość społeczno-polityczną" - piszą autorzy cytowanego wyżej opracowania "Alternatywne metody głosowania...". Zdaniem badaczy z toruńskiego uniwersytetu "wielu wyborców – szczególnie w młodych demokracjach – nie wierzy w siłę pojedynczego głosu, czego wynikiem jest brak zaangażowania najmłodszych wyborców w przestrzeni politycznej" - piszą. "Dodatkowo, przyczyną nieuczestnictwa w wyborach może być także negatywny pogląd na temat klasy politycznej, kultury politycznej, braku akceptacji dla działalności polityków, którzy często w opiniach wyborców troszczą się bardziej o swoje interesy, a nie o poprawę dobrobytu społeczeństwa" - konkludują naukowcy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Autorka/Autor:Piotr Jaźwiński, współpraca Paulina Borowska

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Liderzy partii zachęcają swoich wyborców, by wzięli udział w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, kładąc nacisk na frekwencję w każdym okręgu. Bo w tych wyborach liczba głosów w okręgach jest szczególnie istotna.

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przy okazji kampanii do europarlamentu co rusz wskazują, jakie niebezpieczeństwa grożą Polakom ze strony Unii Europejskiej. Nie zawsze to, co punktują, ma potwierdzenie w unijnych dokumentach. Tak jest w przypadku tezy Beaty Szydło, według której dyrektywa budynkowa nakazuje wymianę dofinansowanych z programu "Czyste powietrze" kotłów na gaz.

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Minister w kancelarii prezydenta Wojciech Kolarski pouczał w radiowym wywiadzie, że to nie Rada Ministrów "wyznacza prezydentowi tematy i zakres rozmów" oraz że konstytucja "mówi o współdziałaniu". Co do współpracy prezydenta z rządem wypowiedział się już jednak kiedyś Trybunał Konstytucyjny. Przypominamy, co orzekł.

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Źródło:
Konkret24

Zdaniem opozycji kandydujący do Parlamentu Europejskiego członkowie rządu "uciekają" z Polski - lecz według innych teorii mają tylko "pociągnąć wynik", by potem zrzec się mandatu europosła i wrócić na stanowiska. Czy to możliwe? A co z ich mandatami poselskimi? Sprawdziliśmy procedury.

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Źródło:
Konkret24

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24