Rozliczając wydatki biur poselskich, część posłów podaje koszty obsługi strony internetowej, chociaż żadnej strony nie prowadzą. Instrukcje Kancelarii Sejmu są tak ogólne, że posłowie do tych wydatków wrzucają obsługę profili społecznościowych, pracę fotografa, operatora kamery czy codzienną prasówkę. Kwoty sięgają od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Wśród różnych wydatków biur poselskich w 2022 roku uwagę zwróciły koszty prowadzenia stron internetowych. Są bowiem posłowie, którzy wpisali tam sumy – niekiedy spore – ale stron nie mają. Uwagę na to zwrócili internauci. "Mariusz Kałużny z Suwerennej Polski wydał 55 334,92 zł na utworzenie i obsługę strony internetowej biura poselskiego. Czy jest ktoś w stanie ustalić jej adres? Nie mogę znaleźć. Chyba, że to koszty obsługi social mediów…" - napisał na Twitterze Radosław Karbowski, który przygląda się polskiemu życiu politycznemu od strony danych (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Wydatki wpisane przez posła z Torunia zdziwiły też innych użytkowników Twittera. "Mariusz Kałużny z Suwerennej Polski wydał ponad 55 tys. zł na stronę internetową, której nie ma?" - napisał jeden z nich. Inny ironizował: "Skoro pan poseł Kałużny z SP wydał 55 tys. zł na stronę internetową, która nie działa, to ja się cieszę, bo działająca to by nas pewnie z 5 mln kosztowała".
Deklarowanymi wydatkami posła Kałużnego zainteresowały się też media. Toruńska "Gazeta Wyborcza" zauważyła, że rok wcześniej Kałużny wpisał w tej samej pozycji 8,6 tys. zł.
"Mamy prawo wiedzieć, w końcu to są publiczne pieniądze"
Radosław Karbowski zwrócił też uwagę na deklarację biura posła Waldemara Olejniczaka z PiS: w 2021 i 2022 roku rozliczył w sumie 53 095,01 zł jako koszty związane z prowadzeniem i obsługą strony internetowej. To odpowiednio 25 196,08 zł i 27898,93 zł. Tylko, że i ten poseł strony nie ma. Karbowski przypuszcza, że poseł podał wydatki na media społecznościowe: "Waldemar Olejniczak jest aktywny na swoim prywatnym profilu na Facebooku". Poprosił go komentarz, ale nie otrzymał odpowiedzi. Dziennikarka Klaudia Kujawa z lokalnego serwisu Ciechplus.pl przypomniała, że w 2022 roku Waldemar Olejniczak miał poważny wypadek samochodowy i "dopiero niedawno pokazał się publicznie". Dwukrotnie pytaliśmy o zgłoszone wydatki, ale poseł nie odpisał na nasze pytania.
W jego przypadku zareagował Wojciech Kardyś, specjalista ds. komunikacji internetowej. Uznał, że 53 tys. zł za stronę to dużo. "Stworzenie prostej strony (umówmy się, kto potrzebuje skomplikowanej strony biura poselskiego), to koszt od 5000 do (max!) 10000 zł (już z wykupieniem serwerów i domeny)" - tweetował. I dziwił się: "Dlatego tym bardziej nie rozumiem, skąd w kolejnym roku wzięła się kwota 28000?! Za co? Modernizacja dopiero co stworzonej strony? Bez sensu". Przeanalizował aktywność posła Olejniczaka w mediach społecznościowych: znalazł trzy profile na Facebooku – dwa nieaktualizowane i trzeci, prywatny, który pod koszty biura nie powinien podpadać. Nie znalazł ani profilu na Instagramie, ani Twitterze, ani w żadnym innym portalu społecznościowym. "Na co poszło 53 095 zł? Mamy prawo wiedzieć, w końcu to są publiczne pieniądze" – podsumował Kardyś.
Przeanalizowaliśmy złożone przez posłów "Sprawozdania z wydatkowania kwoty ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego" za 2022 rok. Wszystkie 460. Sprawdziliśmy, którzy posłowie wpisali najwyższe koszty stron internetowych, czy prowadzą takowe oraz czy pod tymi sumami można ukryć koszty np. prowadzenia profili społecznościowych.
W sumie 1,3 mln zł na strony internetowe posłów – także jeśli nie istnieją
Posłowie co miesiąc dostają po 19 tys. zł na prowadzenie biura, co w skali roku daje 228 tys. zł. Posłowie z orzeczonym znacznym stopniem niepełnosprawności mogą otrzymać o połowę więcej. "Z ryczałtu mogą być pokrywane m.in. wydatki na wynagrodzenia pracowników biur poselskich, tłumaczenia, ekspertyzy i opinie sporządzane bezpośrednio u wybranych ekspertów, usługi telekomunikacyjne związane z wykonywaniem mandatu poselskiego i przejazdy posła samochodami w związku z wykonywaniem mandatu" - czytamy na stronie Sejmu. Wspomniane są wydatki takie jak opłaty za energię, gaz i wodę oraz prace porządkowe czy konserwację i naprawę sprzętu technicznego biura. A w rubryce nr 22 mają być wpisywane "Koszty utworzenia oraz obsługi strony internetowej biura poselskiego".
Spośród 460 posłów wydatki w 2022 roku w pozycji 22 wpisało 254. Łącznie zadeklarowane koszty z tego tytułu wyniosły 1,31 mln zł. Kwoty wpisywano różne: od 12,16 zł (tyle podał Dobromir Sośnierz z Konfederacji) po 53 847 zł wspomnianego Mariusza Kałużnego. Warto zwrócić uwagę, że w jego przypadku koszty w rubryce nr 22 stanowią blisko jedną czwartą rocznego ryczałtu na biuro.
Ponad 10 tys. zł na "utworzenie oraz obsługę strony internetowej biura poselskiego" wpisało 39 posłów. Spośród nich 22 miało wydać ponad 20 tys. zł. Liderami pod tym względem są:
1. Mariusz Kałużny (PiS) - 55 334,92 zł 2. Marek Wesoły (PiS) - 53 847 zł 3. Konrad Frysztak (KO) - 42 000 zł 4. Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) - 41 142,27 zł 5. Aleksandra Łapiak (PiS) - 38 916 zł
Poseł Kałużny przy zadeklarowanej kwocie wpisał jednak adnotację: "Wydatkowana kwota na obsługę social mediów i prac internetowych". Na co konkretnie poszły te pieniądze? Poseł nie odpowiedział na nasze pytania. Wcześniej jednak odpisał Radosławowi Karbowskiemu na Twitterze: "Oczywiście, że obsługa social mediów i praca informatyków. Nie ma innej rubryki do tego. Nigdzie tam nie jest napisane, że to strona www jest rozliczana" - napisał. W innym wpisie dodał: "To są prace graficzne, obsługa social mediów, obsługa operatorów kamer, montowanie relacji filmowych, zlecanie zdjęć. Poseł potrzebuje profesjonalnego wsparcia w tym zakresie". Kałużny jest aktywny na Twitterze, Facebooku i Instagramie. Z kolei "Wyborczej" tłumaczył się pomyłką pracownika, który zamiast social mediów wpisał w koszty stronę internetową. "(...) Dzisiaj nikt nie prowadzi stron internetowych. Mój pracownik źle to wypisał. Sejm podpowiada, gdzie jakie koszty kwalifikować. To kwota za obsługę social mediów, wszystkich promocyjnych materiałów, zdjęć i filmów, które idą na internet. To wynajem operatora kamery, grafiki dla biura itd." - wyliczał.
Czy poseł mógł wpisać koszty obsługi mediów społecznościowych do rubryki nr 22? Czy nie mając strony internetowej, poseł może tam wpisywać inne wydatki?
Zapytaliśmy o to Kancelarię Sejmu. Odpisała ogólnie: "W obowiązujących od ponad 20 lat w Sejmie przepisach wewnętrznych zawarty jest katalog przykładowych kosztów, możliwych do ponoszenia z ryczałtu na biura poselskie. (...) Katalog ten posługuje się sformułowaniem 'ryczałt (...) przysługuje w szczególności na', co oznacza, że wyliczenie jest otwarte i to posłowie decydują, jakie wydatki są niezbędne do pokrycia kosztu funkcjonowania biura".
Te wewnętrzne regulacje to zarządzenia nr 8 Marszałka Sejmu z dnia 25 września 2001 roku w sprawie warunków organizacyjno-technicznych tworzenia, funkcjonowania i znoszenia biur poselskich.
Obsługa fotograficzna eventów, montaż materiałów, prasówka, treści postów…
Zapytaliśmy 25 posłów, którzy wydali najwięcej na utworzenie i prowadzenie stron www, jakie koszty wpisali w rubryce nr 22. Uzyskaliśmy czternaście odpowiedzi.
Posłowie przywołują właśnie instrukcje z Kancelarii Sejmu w sprawie rozliczania kwot za strony www i media społecznościowe. Według interpretacji Biura Obsługi Posłów Kancelarii Sejmu stroną internetową są bowiem także profile w mediach społecznościowych. Mówił nam o tym Konrad Frysztak z KO. W 2022 roku przeznaczył na to 42 tys. zł. Poseł tłumaczył, że ma zawartą umowę z zewnętrzną firmą, która przygotowuje mu materiały do publikacji w mediach społecznościowych. Co miesiąc płaci jej 3 tys. zł za wszelkie potrzebne materiały. Pozostałe 6 tys. zł to pieniądze za faktury dotyczące 2021 roku.
Podobnie twierdzi Agnieszka Brzezińska, dyrektorka biura poselskiego Aleksandry Łapiak (PiS). "W rubryce numer 22: 'Koszty utworzenia oraz obsługi strony internetowej biura poselskiego' zostały umieszczone wydatki związane z obsługą fotograficzną eventów wraz z prawami autorskimi do publicznego wykorzystania zdjęć, montażem materiałów filmowych, wynagrodzeniem pracownika odpowiedzialnego za prowadzenie social mediów: zamieszczanie materiałów tekstowych i graficznych na poszczególnych social mediach - Facebook, Twitter, Instagram" - pisze. "Powyżej wymienione wydatki zostały zaksięgowane zgodnie z rekomendacją sejmowego Biura Obsługi Posłów, którą otrzymałam w trakcie szkolenia pracowników biur poselskich" - dodaje. Łapiak wpisała w rubryce nr 22 kwotę 38 916 zł.
Kolejnym posłem z dużą kwotą wydaną na stronę internetową jest Marek Wesoły z PiS, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Podał, że na stronę internetową przeznaczył 53 847 zł. Jednak na stronie Marekwesoly.pl niewiele się dzieje. Ostatnią aktualnością jest informacja o powołaniu go na sekretarza stanu 1 marca 2023 roku. Z kolei w 2022 roku na swoim profilu na Twitterze Wesoły zatweetował jedynie 19 razy. Bardziej aktywny był na Facebooku ogólnodostępnym prywatnym i na stronie na Facebooku. Szczególnie aktywny na tej drugiej poseł Wesoły był między końcem lipca a 11 września ubiegłego roku. Kandydował wtedy z własnego komitetu, ale ze wsparciem PiS w przedterminowych wyborach na prezydenta Rudy Śląskiej.
Paweł Grzywaczewski, asystent posła, wylicza, że kwota niemal 54 tys. zł obejmowała przebudowę strony internetowej, nadzór i obsługę, obsługę social mediów (Facebook, Twitter), przygotowanie i redagowanie artykułów i postów, wprowadzanie tekstów na stronę, usługi graficzne, ale też analizę materiałów prasowych dotyczących sprawowania mandatu.
Jak więc widać, rubryka nr 22 jest bardzo pojemna, jeśli chodzi o deklarowane koszty.
Na prowadzenie profilu, który nie istniał. Na strony nieaktualizowane
Spośród 39 posłów, którzy zadeklarowali, że przeznaczyli co najmniej 10 tys. zł na prowadzenie stron internetowych, 10 takich stron nie posiada. To m.in. wspomniani wcześniej Mariusz Kałużny i Aleksandra Łapiak.
Ale też Joanna Lichocka z PiS, które w sprawozdaniu wpisała 29 667,6 zł. Małgorzata Ziąbka, dyrektorka jej biura poselskiego, poinformowała nas, że strona jest dopiero w przygotowaniu. Natomiast "wydatki przeznaczone były na prowadzenie politycznych profili społecznościowych poseł Joanny Lichockiej na portalu Facebook oraz Tik Tok" (pisownia oryginalna), w tym "na utworzenie profili na ww. portalach społecznościowych, prowadzenie profilu Facebook, czyli publikowanie postów, galerii zdjęć, filmów, linków, promocja wśród odbiorców poprzez informowanie o działaniach politycznych poseł oraz o pracach sejmowych i wydarzeniach międzynarodowych, (...) prowadzenie profilu TikTok, czyli tworzenie oraz publikacja filmów, moderowanie komentarzy, promocja treści dostępnymi bezpłatnymi kanałami dystrybucji, personalizacja avatarów optymalizacja profilu i strategii jego rozwoju, interakcja z fanami, opracowywanie strategii kampanii promocyjnych oraz ich prowadzenie".
Strona Joanny Lichockiej na Facebooku Lichocka Joanna działa co najmniej od 2012 roku, kiedy posłanka była jeszcze dziennikarką. Natomiast pierwszy materiał na jej TikToku został opublikowany 2 lutego 2023 roku, a więc już po okresie, którego dotyczy sprawozdanie z ryczałtu.
Jan Dziedziczak, poseł PiS i sekretarz stanu w KPRM, wpisał w rubryce nr 22 kwotę 36 tys. zł. Jego strona Dziedziczak.pl nie jest aktywna, prawdopodobnie wygasł abonament na domenę lub hosting strony. Archiwum internetowe Wayback Machine pokazuje, że strona była dostępna jeszcze w marcu 2023 roku. Poseł ma też stronę na Facebooku. Na nasze pytanie, na co wydał 36 tys. zł, nie odpowiedział.
Maciej Lasek z Koalicji Obywatelskiej nie ma strony internetowej, w sprawozdaniu wpisał w rubryce nr 22 kwotę 27,5 tys. zł. Z jego wyjaśnień wynika, że przeznaczono je na "prowadzenie oficjalnej strony na FB, w tym wsparcie graficzne, medialne i komunikacja w mediach społecznościowych (również Twitter i Instagram), czyli szeroko pojęta pomoc w komunikacji z wyborcami. Realizowane jest to w formie umowy z firmą". Poseł pisze nam, że wydatki jego biura "były przedmiotem audytu, którym losowo podlegają wszyscy posłowie". "Kontrolerzy sejmowi nie zgłosili żadnych uwag, co do sposobu i zasadności wydatkowania środków przyznanych na prowadzenie moich biur poselskich" - zaznacza.
Artur Łącki z KO wydał 18 tys. zł, ale jak zaznacza w sprawozdaniu: na social media. Tam również skupia się aktywność internetowa Tomasza Treli z Lewicy, który na prowadzenie profili wydał ponad 17,1 tys. zł.
Niektórzy posłowie - jak Piotr Sak z PiS (ponad 20 tys. zł) na stronie Piotrsak.pl, Hanna Gill-Piątek (niezrzeszona; 13,9 tys. zł) na stronie Gillpiatek.pl - mają ustawione przekierowania do profili w mediach społecznościowych.
Wydatki na media społecznościowe? Także w innych rubrykach
Jak niejasne są deklaracje kosztów biur poselskich w analizowanym tu zakresie, pokazują sprawozdania tych posłów, którzy wydatków na prowadzenie mediów społecznościowych nie wpisali do rubryki nr 22, tylko do kolejnej: "Inne wydatki związane z prowadzeniem biura poselskiego (ogółem)".
Zrobił tak np. Zbigniew Ziobro z PiS, którego "Obsługa mediów społecznościowych, promocja w Internecie" kosztowała w 2022 roku 76 373 zł. "Obsługa social media, biuro posła na Sejm RP” jego partyjnego kolegi Mariusza Goska kosztowała 16 851 zł. Inny poseł PiS Jacek Świat wpisał 6 tys. zł jako koszt: "media społecznościowe".
Na pytania Konkret24, czy wydatki na prowadzenie stron internetowych są weryfikowane z odpowiednimi umowami zawieranymi przez posłów oraz czy weryfikuje się prowadzenie przez posłów stron internetowych biur poselskich, Kancelaria Sejmu nie odpowiedziała.
Problem transparentności wydatków biur poselskich dotyczy też innych kosztów. 18 lipca w programie "Polska i Świat" w TVN24 dziennikarka Adrianna Otręba pokazała, że niektórzy posłowie wpisują w sprawozdaniach wydatki na wynagrodzenia pracowników i współpracowników biura, choć na stronie sejmowej nie wykazują takich współpracowników. Pytani o tę nieścisłość, parlamentarzyści tłumaczyli się niedopatrzeniem, "sprawą techniczną", a Andrzej Sośnierz z KP Polskie Sprawy zwrócił uwagę, że w swoim biurze ma pracowników (zatrudnionych na etat), a na stronie wymaga się od niego podania współpracowników (zatrudnionych na umowę zlecenie lub umowę o dzieło).
Przewodniczący komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych Kazimierz Smoliński przyznał, że jest luka, ponieważ przepisy nie nakazują podawać na stronie sejmowej osób zatrudnionych na umowę zlecenie.
Problem ze sprawozdaniami biur poselskich komentował w TVN24 dr hab. Grzegorz Makowski z Fundacji im. Stefana Batorego. - Rada Europy, Grupa Państw Przeciwko Korupcji wiele lat temu już i wielokrotnie zwracały uwagę na to, że finanse posłów, senatorów, ich biur, kół poselskich i klubów nie są transparentne – stwierdził ekspert.
Źródło: Konkret24