"Plac zabaw Alcatraz", "patodeweloperka", "wpuszczanie dzieci na taki wybieg to jak kara" - internauci nie przebierają w słowach, komentując opublikowane na Twitterze zdjęcia jednego z krakowskich placów zabaw. Właścicielka przedszkola: "To dowód na to, jak łatwo można zmanipulować internautów".
Opublikowane na Twitterze dwa zdjęcia krakowskiego placu zabaw wywołały pełne emocji komentarze i głosy niedowierzania. Na pierwszej fotografii widać wąski pas ziemi z jednej strony ogrodzony siatką, z drugiej ograniczony wysokim, szarym murem. Na drugiej jest ten sam wysoki mur, ale widać, że wąski plac zabaw nieco rozszerza się w drugiej części - stoi tam zjeżdżalnia i bujawka. "Tak wygląda 'plac zabaw' dla setki dzieci z przedszkola na krakowskich Grzegórzkach" - skomentował autor zdjęć (pisownia postów oryginalna). Wpis ma ponad 700 polubień.
"Spacerniak"; "Plac zabaw Alcatraz"; "Brakuje jeszcze drutu kolczastego… co za dramat!" - komentowali internauci. "Kraków - miasto przyjazne dzieciom" - ironizowała posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek. "Patodeweloperka at its finest" - wtórowała jej posłanka Anna Maria Żukowska. Przypominamy: określenia "patodeweloperka" używa się w odniesieniu do złych praktyk w projektowaniu i budowie osiedli i mieszkań.
Niektórzy internauci zwracali uwagę, że na zdjęciach eksponowany jest tylko kawałek placu zabaw. Stąd wątpliwości, czy pokazują rzeczywistość. "Ale bądź rzetelny i pokaz zdjęcie z deugiej steony ja tam widzę sporo miejsca przy zjeżdżalni. W czym problem że zrobiono dodatkowy pas extra wzdłuż ogrodzenia?" - pytał jeden z twitterowiczów. "Ostatnio na Kazimierzu widziałam jeszcze mniejszy [plac zabaw - red.]" - komentował inny.
Sprawdziliśmy, co przedstawiają popularne fotografie i jak to miejsce rzeczywiście się prezentuje.
Internauta: "wpuszczanie dzieci na taki wybieg to jak kara"
Na zdjęciach widać plac zabaw przy ulicy Fabrycznej w Krakowie. Korzysta z niego jedno z prywatnych przedszkoli. Autor posta opublikowanego na Twitterze przesłał nam zdjęcie tego placu z innej perspektywy. Przyznał, że po drugiej stronie jest nieco więcej miejsca. Zaznaczył jednak, że zdjęcie zrobiono aparatem z szerokokątnym obiektywem.
Na pierwszym planie jest piaskownica, jeszcze niewypełniona piaskiem, i potężne drzewo. Za drzewem jest huśtawka i domek ze zjeżdżalnią. Muru pokazanego w popularnym tweecie tu nie ma - bo tak naprawdę jest dopiero na końcu tego placyku, przy wąskiej części, na tym zdjęciu już niewidocznej. Fotografia placu zabaw zrobiona z tej strony pokazuje też drugi, nieogrodzony plac zabaw obok.
"Rozumiem, że współczesny upadek architektury i planowania przestrzennego to nie jest wina przedszkola. Ale wpuszczanie dzieci na taki wybieg to jak kara" - skomentował. Dodał, że teren jest nasłoneczniony przez większość dnia i "po prostu nie da się tam funkcjonować". "Dawniej tereny wokół przedszkoli były mini parkami" - podsumował.
Właścicielka przedszkola: "ktoś zrobił zdjęcie wyjątkowo złośliwie"
O pokazany na zdjęciach plac zabaw zapytaliśmy właścicielkę przedszkola "Muszelka", które go użytkuje. Fotografie opublikowane na Twitterze Danuta Iwańska nazywa "nieobiektywnymi". - To dowód na to, jak łatwo można zmanipulować internautów, nie pokazując całości placu, który wynajmuję od dewelopera i który, jak na warunki krakowskie, jest całkiem spory - oburza się Iwańska. Wyjaśnia, że plac ma 150 metrów kwadratowych. W najszerszym miejscu ma 16 metrów, ale dalej zawęża się do 1,5 metra. - Szkoda byłoby odcinać tę końcówkę, bo zawsze można tam posiedzieć na kocyku, czy pograć w gry planszowe, czy kręgle. Ktoś zrobił zdjęcie wyjątkowo złośliwie - mówi Konkret24 właścicielka przedszkola.
Pytana, czy rodzice nie zgłaszali uwag co do wielkości i kształtu placu zabaw, Danuta Iwańska zaprzecza. Jak mówi, krytyczne uwagi pojawiały się, ale dotyczyły poprzedniej nawierzchni. - Jest już wyłożona nowa nawierzchnia wysokiej jakości, nie nagrzewa się - podkreśla.
Właścicielka przedszkola opowiada, że jest w nim teraz niespełna 40 dzieci. Docelowo mają być cztery grupy - od września zapisanych jest 80 dzieci. - Nikt zdrowo myślący nie wychodzi całym przedszkolem na plac zabaw, tylko pojedynczymi grupami, czyli 20 dzieci - mówi Iwańska. Dodaje, że dziećmi na placu zwykle opiekuje się trójka nauczycieli. Nauczyciel jest również w tej wąskiej części placu. - Jesteśmy szczęśliwi, że mamy tak spory kawałek placu dla siebie, bo w Krakowie jest to bardzo deficytowa rzecz, zwłaszcza na tak dużym osiedlu - podsumowuje właścicielka.
Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock/Twitter
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock