Dlaczego 10 lutego nie mogliście zobaczyć programów TVN24 i newsów portalu Tvn24.pl

Dlaczego wczoraj nie mogliście zobaczyć programów TVN24 i newsów portalu Tvn24.pl

Czarne ekrany telewizorów, radia nadające tylko jeden komunikat, czarne plansze na stronach serwisów informacyjnych, czarne czołówki gazet – i wszędzie to samo hasło "Media bez wyboru". Tak wyglądał przeprowadzony w środę 10 lutego protest polskich mediów przeciwko obarczeniu ich dodatkową daniną od reklam. Tłumaczymy, dlaczego się na to zdecydowano.

Zaczęło się we wtorek 9 lutego wieczorem opublikowaniem "Listu otwartego do władz Rzeczypospolitej Polskiej i liderów ugrupowań politycznych" podpisanego przez 47 firmy medialnych - właścicieli stacji telewizyjnych, radiowych, gazet, magazynów i serwisów internetowych. List dotyczył nowej planowanej przez rząd opłaty dla mediów nazwanej "składką od reklam", wprowadzanej pod pretekstem pandemii COVID-19.

Propozycję tej daniny zawarto w projekcie ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. A informację o projekcie "składki od reklamy internetowej i konwencjonalnej" opublikowało 2 lutego na swoich stronach Ministerstwo Finansów.

Ogólnopolski protest mediów kontra rząd
Ogólnopolski protest mediów kontra rządtvn24

Pierwszy przypadek po 1989 roku tak powszechnej solidarności mediów w Polsce

10 lutego o 4 rano media, które przystąpiły do wspólnej akcji "Media bez wyboru", zaczęły protest. Nadawcy telewizyjni - m.in. TVN Grupa Discovery, Telewizja Polsat, Telewizja Puls - zawiesiły emisję swoich programów. Na ekranach telewizorów po włączeniu kilkudziesięciu kanałów pojawiały się czarne plansze z napisem "Tu miał być Twój ulubiony program". Poniżej wyjaśniano: "Przepraszamy naszych widzów i partnerów handlowych. Dziękujemy za zrozumienia i wsparcie" i odsyłano do listu otwartego. Canal+ Polska, który poparł list protestacyjny, nie przerwał nadawania kanałów z racji tego, że za dostęp do nich płacą widzowie, ale umieścił przy logotypach hasło "Media bez wyboru".

Czarne plansze zastąpiły też strony serwisów internetowych, m.in. Agory SA, Ringier Axel Springer Polska, Grupy Interii, Grupy Eurozet, Polsatu, OKO.press, Natemat.pl; od południa główną witrynę zamknęła też Wirtualna Polska. - Wiedziałem od pewnego czasu, ile firm medialnych weźmie udział w tej akcji, ale to przerosło moje wyobrażenia. To jest pierwszy przypadek po 1989 roku tak powszechnej solidarności mediów w Polsce - zwracał uwagę redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk.

Jeżeli nie ma informacji, to nie ma wyboru, a bez wyboru nie ma demokracji
Jeżeli nie ma informacji, to nie ma wyboru, a bez wyboru nie ma demokracjitvn24

Nie nadawały stacje radiowe – zamiast programu, emitowały zapętlony komunikat o proteście. Usłyszeli go ci, którzy tego dnia włączyli m.in. Radio Zet, RMF FM, Tok FM, Radio Pogoda, Chilli Zet. W stacjach Grupy Radiowej Time nadawano muzykę, a komunikat emitowano między piosenkami. Po południu niektóre rozgłośnie, np. Grupy RMF, zaczęły emitować muzykę i reklamy, ale wciąż przypominano o proteście.

- Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy nasze programy zastąpić komunikatem informującym o proteście. To dość drastyczny protest, ale inaczej nikt by go nie zauważył - tłumaczył wiceprezes grupy radiowej Agory Adam Fijałkowski. Redaktor naczelny Radia Zet Michał Celeda podkreślał: - Nie było takiej sytuacji, żeby tak liczne media ze sobą współpracowały. Walczymy w słusznej sprawie. W sprawie wolnych mediów.

Dzienniki – m.in. "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita", "Fakt", "Dziennik Bałtycki", "Dziennik Łódzki", "Dziennik Zachodni", "Echo Dnia", "Dziennik Polski" – na jedynce opublikowały wyłącznie treść listu mediów do rządu; niektóre ukazały się z czarnymi jedynkami. Tygodniki, które przystąpiły do protestu, opublikowały informację o nim na swoich stronach internetowych z odesłaniem do listu przedstawicieli mediów. Również strony internetowe magazynów – np. Edipresse, Burdy Media Polska, Wydawnictwa Bauer – zamieściły informacje o proteście, nie zamykając jednak dostępu do witryny. Tygodniki, których wydania drukowane ukazały się przed 10 lutego, zapowiadają, że wydrukują treść listu w kolejnym numerze - jak np. "Kronika Beskidzka".

Bo w ciągu dnia do akcji dołączały kolejne media. Rano 11 lutego na liście sygnatariuszy listu do rządu były już 54 firmy medialne.

"To po prostu haracz"

W liście do rządu przedstawiciele firm medialnych piszą wprost, że nowa składka od reklam "to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media". Punktują, że wprowadzenie go będzie oznaczać:

osłabienie, a nawet likwidację części mediów;

ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści;

pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym "w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld zł";

faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej.

Pomysł wprowadzenia nowej opłaty dla mediów będzie dla telewizji, rozgłośni radiowych, portali internetowych i gazet dodatkowym obciążeniem. - Będzie to bardzo poważne obciążenie, które zasadniczo wpłynie na wynik finansowy. Sprawi, że wprowadzi media w straty, co oznacza osłabienie w sensie kadrowym i kontentowym - tłumaczy redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota, który jest też prezesem Izby Wydawców Prasy.

Chrabota: strona rządowa postawiła się jako przeciwna strona wobec niezależnych mediów
Chrabota: strona rządowa postawiła się jako przeciwna strona wobec niezależnych mediówtvn24

Sygnatariusz apelu piszą, że "według szacunków, firmy określane przez rząd jako 'globalni cyfrowi giganci' zapłacą z tytułu wspomnianego haraczu zaledwie ok. 50 - 100 mln zł w porównaniu do 800 mln zł, jakie zapłacą pozostałe aktywne lokalnie media". Zdaniem właścicieli mediów "skandaliczne jest niesymetryczne i selektywne obciążenie poszczególnych firm".

Przypominają, że media co roku płacą do budżetu państwa "rosnącą liczbę podatków, danin i opłat (CIT, VAT, opłaty emisyjne, organizacje zarządzające prawami autorskimi, koncesje, częstotliwości, decyzje rezerwacyjne, opłata VOD itd.)", a działalnością charytatywną wspierają najsłabsze grupy społeczeństwa – także w pandemii.

Właściciele mediów sprzeciwiają się "używaniu epidemii, jako pretekstu do wprowadzenia kolejnego, nowego, wyjątkowo dotkliwego obciążenia mediów. Obciążenia trwałego, które przetrwa epidemię COVID-19".

Jedna trzecia na fundusz, który jeszcze nie istnieje

Bo potrzebę uchwalenia takiej ustawy rząd Morawieckiego tłumaczy właśnie koniecznością zasilenia Narodowego Funduszu Zdrowia dodatkowymi wpływami z powodu kosztów, jakich wymaga walka z pandemią COVID-19. Źródłem tych wpływów mają być owe "składki z tytułu reklamy internetowej i konwencjonalnej". Wpływy z nich zasilą:

Narodowy Fundusz Zdrowia (50 proc.)

Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków (15 proc.)

Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów (35 proc.).

Ten ostatni ma dopiero powstać - i budzi właśnie obawy właścicieli mediów, że z ich pieniędzy rząd będzie dofinansowywał wyłącznie media sprzyjające PiS. - Jedna trzecia tego haraczu ma być przekazywana do mediów PiS-owskich i to pod legendą ochrony dziedzictwa narodowego. Ten rząd nie ma wstydu, nawet przed własną śmiesznością – ocenił zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosław Kurski.

Rząd Zjednoczonej Prawicy od dłuższego czasu stara się osłabić niezależne media. Ostatnim ruchem w tym kierunku był zakup przez PKN Orlen koncernu Polska Press, który działa medialnie na 15 rynkach lokalnych w kraju. Wydaje 20 dzienników regionalnych, blisko 120 tygodników lokalnych oraz prasę bezpłatną.

Według ustawy danina od reklam dotyczyłaby nadawców telewizyjnych, radiowych, wydawców prasowych, kin, firm reklamy zewnętrznej i firm internetowych.

Chodzi o to, żeby ścigać i skubać media, których władza nie lubi
Chodzi o to, żeby ścigać i skubać media, których władza nie lubitvn24

Podatek od reklamy internetowej ma wynieść 5 proc. Ma dotyczyć firm internetowych, których globalne przychody przekraczają równowartość 750 mln euro i jednocześnie z tytułu reklamy internetowej w Polsce ich roczne przychody przekraczają równowartość 5 mln euro.

Składka z tytułu reklamy konwencjonalnej ma dotyczyć nadawców telewizyjnych, radiowych, operatorów kin i nośników reklamy zewnętrznej, których wpływy reklamowe w roku kalendarzowym przekroczą 1 mln zł. Dla wydawców prasowych ten próg wyniesie 15 mln zł (co może nie dotyczyć tytułów prawicowych, sprzyjających rządowi, ponieważ takich wpływów raczej nie osiągają).

Od wpływów z reklam w telewizji, radiu, kinach i nośnikach reklamy zewnętrznej powyżej 1 mln zł mają obowiązywać stawki: 7,5 proc. od przychodów do 50 mln zł (po przekroczeniu progu wynoszącego 1 mln zł), 10 proc. od przychodów powyżej 50 mln zł.

Od wpływów z reklam w prasie planowane są stawki: w przypadku zwykłych reklam - 2 proc. od przychodów do 30 mln zł, 6 proc. od przychodów wyższych niż 30 mln. W przypadku reklam towarów kwalifikowanych - 4 proc. od przychodów do 30 mln zł, a 12 proc. od przychodów powyżej 30 mln zł.

Według autorów projektu danina ma w 2022 roku przynieść ok. 800 mln zł rocznie. Przedstawiciele mediów szacują, że będzie to ok. 800 mln zł od aktywnych lokalnie mediów oraz 50-100 mln od globalnych cyfrowych gigantów. Podkreślają, że rząd chce żyjącym z reklam nadawcom rocznie zabierać ok. 1 mld zł, podczas gdy w 2020 roku na media publiczne przekazał 1,95 mld zł.

Beneficjentami tego rozwiązania będą mega-platformy

Protestujące media podkreślają, że - wbrew temu, co twierdzi rząd - danina od reklam nie jest wymierzona w światowych gigantów jak Amazon czy Google, bo nawet według szacunków zapłacą kilkanaście razy mniej niż polskie media. Izba Wydawców Prasy w swoim oświadczeniu zauważa: "Jeszcze kilka lat temu zapowiadano wprowadzenie podatku cyfrowego od mega-platform, które osiągają ogromne przychody z działalności reklamowej. Tymczasem projekt nowego podatku obejmuje wszystkich dostawców usług medialnych, nadawców, podmioty prowadzące kino, podmioty umieszczające reklamę na nośniku zewnętrznym reklamy oraz wydawców (art. 4 projektu)".

Natomiast według Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB "ta dodatkowa danina wynosząca w prasie nawet 12 proc. (art. 11 ust. 2 pkt 2) wraz z już obowiązującym podatkiem VAT wynoszącym 23 proc., oznacza drastyczny spadek przychodów reklamowych całej branży prasowej. Beneficjentami tego rozwiązania będą niewątpliwie wspomniane mega-platformy, które nie płacą w Polsce podatków, a których – zgodnie z projektem (art. 20) – objąć ma składka wynosząca 5 proc.".

Znamy przykłady, gdy pod osłoną covidu rządu próbują ograniczyć wolność prasy
Znamy przykłady, gdy pod osłoną covidu rządu próbują ograniczyć wolność prasytvn24

Protestują nie tylko media, ale też branża reklamowa. Również Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR oraz IAA Polska Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy uzasadniają, że nowy podatek faworyzuje internetowych gigantów. "Wprowadza 5 proc. stawki podatku dla formatów internetowych, wobec od 7,5 proc. do nawet 15 proc. dla reklamy prasowej, radiowej i telewizyjnej. Jest to w oczywisty sposób krzywdzące, dyskryminujące oraz niezgodne z zasadami równości prowadzenia działalności gospodarczej" - czytamy w oświadczeniu SAR i IAA Polska.

W czwartek 11 lutego w "Gazecie Wyborczej" Jacek Olechowski, prezes IAA Polska, stwierdził wprost: "Rząd wprowadza opinię publiczną w błąd, mówiąc, że jest to podatek dla gigantów cyfrowych, bo to jest podatek, który dotknie wszystkie media, a media lokalne i tradycyjne będą de facto wyżej opodatkowane niż wspomniane międzynarodowe koncerny. Takiej sytuacji nie ma nigdzie w Europie".

O proteście polskich mediów informował świat

Protest polskich mediów relacjonowały wczoraj media na całym świecie. Komentowali go także unijni politycy.

- Myślę, że wszyscy widzieliśmy czarne ekrany. Czarne ekrany wiele mówią, one wręcz krzyczą – powiedziała wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova uczestnicząca w dyskusji nad rynkiem cyfrowym w Unii. - Musimy chronić wolność słowa, także przez wsparcie niezależnych mediów, a nie poprzez tłumienie ich, przez nakładanie dodatkowych finansowych obciążeń – zaznaczyła. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans napisał z kolei na Twitterz: "Demokracja nie może rozkwitać w ciemności. Wolne i niezależne media są fundamentem naszego wspólnego europejskiego domu".

haracz_KE
haracz_KEtvn24

Ale przede wszystkim zagraniczne media nagłośniły akcję, która trwała w Polsce.

Portal Politico zauważył, że: "Niezależne media w Polsce postrzegają nową daninę jako próbę zastraszenia prywatnych nadawców przez nacjonalistyczny rząd Prawa i Sprawiedliwości". Portal podkreślał, że opłata "jest pospiesznie przepychana przez parlament". "Grupy medialne i opozycyjni politycy postrzegają podatek jako próbę zastraszenia niezależnej prasy przez rząd kierowany przez nacjonalistyczne Prawo i Sprawiedliwość" – dodał.

Agencja Bloomberg zaznaczyła: "Plan polskiego rządu jest bliski temu na Węgrzech". Agencja Reuters pisała: "Rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedliwość od dojścia do władzy promuje wartości konserwatywne i patriotyczne, sprzeciwiając się temu, co określa importowanym liberalizmem i wielokulturowością". Dodała, że według naszego rządu "zagraniczne koncerny medialne mają za duże wpływy w Polsce".

OGLĄDAJ W TVN24 GO: REPORTERZY BEZ GRANIC POPIERAJĄ PROTETS POLSKICH MEDIÓW

"Protestujące firmy utrzymują, że danina pogłębi nierówności między mediami państwowymi a prywatnymi nadawcami. Dodają, że to kolejny w cios w ich niezależność" – napisał amerykański dziennik "The Washington Post". "Rząd argumentuje, że podatek w wysokości do 15 procent przychodu z reklam ma pomóc zwiększyć fundusze na opiekę zdrowia i inne kluczowe świadczenia w czasie walki z pandemią. Dzieje się to jednak w czasie, gdy polski rząd Prawa i Sprawiedliwości oskarżany jest o tłamszenie niezależności krajowych instytucji" – podkreślił.

Amerykański portal ABC News ocenił, że władze w Polsce "podążają drogą Węgier pod autokratycznymi rządami premiera Viktora Orbana". Przypomniał o zapowiedzianym w grudniu przez państwowy koncern PKN Orlen zakupie grupy Polska Press.

Brytyjski nadawca BBC zwrócił uwagę, że rządowy projekt w sprawie nowej daniny "zwiększył obawy o los pluralizmu mediów w Polsce" – i też przypomniał przejęcie grupy Polska Press przez PKN Orlen. Brytyjski "The Guardian" zwrócił uwagę na to, że część mediów w Polsce jest "hojnie obdarowywana" przez obecny rząd.

Protest w Polsce opisywały też mediach w Niemczech. Deutsche Welle wypunktowało argumenty przedstawione w liście otwartym kilkudziesięciu redakcji i grup medialnych, zaznaczając, że media kontrolowane przez państwo nie zostaną objęte haraczem. Wydawany w Berlinie dziennik "Der Tagesspiegel" zwrócił uwagę, że PiS "od lat dąży do wyparcia z rynku grup medialnych z kapitałem zagranicznym lub do sprzedaży ich polskim inwestorom".

List otwarty polskich grup medialnych zacytowały w środę w swoich serwisach też m.in. niemiecki "Handelsblatt", francuskie dzienniki "Le Figaro" i "Liberation", hiszpańskie "El Pais" i "La Vanguardia", austriackie "Wiener Zeitung" i "Der Standard". Informację podał także "Times of Malta" czy indyjski "Times of India".

Autor: RG / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24

Pozostałe wiadomości

Masz swoje hipotezy, dobierasz do nich pasujące ci zdarzenia, podkręcasz emocje - i teoria gotowa. To nic, że nieprawdziwa, byle znalazła zwolenników. Tak się właśnie stało z blackoutem w Hiszpanii i Portugalii. Przeciwnicy zielonej energii obarczyli winą Europejski Zielony Ład, a politycy stali się pasem transmisyjnym tej nowej teorii spiskowej. Zadział efekt potwierdzenia.

Blackout w Hiszpanii a Zielony Ład. Jak działa "efekt potwierdzenia"

Blackout w Hiszpanii a Zielony Ład. Jak działa "efekt potwierdzenia"

Źródło:
Konkret24

Internauci z oburzeniem komentują rzekomy nowy zakup Wołodymyra Zełenskiego - ma to być willa na Florydzie warta 20 milionów dolarów. Twierdzą, że zapłacono za nią środkami przekazanymi Ukrainie na walkę z Rosją. To nieprawda, kolejny fake news prorosyjskiej propagandy.

Willa Zełenskiego na Florydzie? To nie jego

Willa Zełenskiego na Florydzie? To nie jego

Źródło:
Konkret24

Podczas ostatniej telewizyjnej debaty prezydenckiej marszałek Sejmu Szymon Hołownia oznajmił, że w Sejmie nie ma projektu ustawy o asystencji osobistej. W sieci oburzyli się politycy PiS, twierdząc, że projekt jest już od dawna, tylko został zamrożony. Wyjaśniamy, o co chodzi.

Hołownia asystencji osób z niepełnosprawnościami: projektu nie mamy w Sejmie. Opozycja: jest. Tłumaczymy

Hołownia asystencji osób z niepełnosprawnościami: projektu nie mamy w Sejmie. Opozycja: jest. Tłumaczymy

Źródło:
Konkret24

Rafał Trzaskowski w kampanii prezydenckiej wielokrotnie odwoływał się do swoich doświadczeń i sukcesów jako prezydenta Warszawy. Chwalił się 14 tysiącami mieszkań - raz były "wybudowane", raz "oddane", a innym razem "nowe". Kandydat ze swoich wypowiedzi tłumaczy się brakiem precyzji. Wyjaśniamy, ile mieszkań komunalnych powstało w Warszawie za kadencji polityka KO.

Trzaskowski i 14 tysięcy mieszkań w Warszawie. O jakie lokale chodzi

Trzaskowski i 14 tysięcy mieszkań w Warszawie. O jakie lokale chodzi

Źródło:
Konkret24

Do tegorocznej parady w Dzień Zwycięstwa w Moskwie rosyjskie wojsko miało się przygotowywać, ćwicząc na czołgach "wypożyczonych w Kazachstanie" - twierdzą internauci, pokazując jako "dowód" pewnie nagranie. To, co na nim widać, przeczy jednak ich tezie.

Czołgi "wypożyczone z Kazachstanu" na paradzie w Moskwie?

Czołgi "wypożyczone z Kazachstanu" na paradzie w Moskwie?

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki "zachęcił wszystkich kontrkandydatów" w wyborach prezydenckich do opublikowania oświadczeń majątkowych. Tylko że większość z nich to zrobiła, są publicznie dostępne. Jeden z kandydatów nie deklaruje własności żadnego mieszkania czy domu, inni mają po kilka mieszkań. Co jeszcze wiemy?

Po kilka mieszkań, działki, akcje, obrazy. Oświadczenia majątkowe kandydatów na prezydenta

Po kilka mieszkań, działki, akcje, obrazy. Oświadczenia majątkowe kandydatów na prezydenta

Źródło:
Konkret24

Szefowa kancelarii prezydenta Małgorzata Paprocka broni Andrzeja Dudy jako strażnika konstytucji. Według niej "nie było żadnego wyborów sędziów dublerów". Przypominamy więc, jak w 2015 roku wybrano sędziów do Trybunału Konstytucyjnego.

Nieprawda minister Paprockiej. Dotyczy sędziów dublerów

Nieprawda minister Paprockiej. Dotyczy sędziów dublerów

Źródło:
Konkret24

Kilka godzin po tragedii na Uniwersytecie Warszawskim w mediach społecznościowych zaczęła krążyć informacja, jakoby sprawcą ataku był Ukrainiec. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem takich pogłosek, nie są prawdziwe.

Tragedia na uniwersytecie. Dezinformacja o sprawcy

Tragedia na uniwersytecie. Dezinformacja o sprawcy

Źródło:
Konkret24

Niedługo po ataku Indii na Pakistan zaczęto rozpowszechniać w sieci nagrania mające przedstawiać moment ataku. Jak często bywa w przypadku konfliktów zbrojnych, nie wszystkie publikowane teraz nagrania są aktualne. Przestrzegamy.

Indie bombardują Pakistan? To inne zdarzenie

Indie bombardują Pakistan? To inne zdarzenie

Źródło:
Konkret24

Jedni straszą hordami migrantów; drudzy twierdzą, że Polska jest wyłączona z lokowania migrantów. Jedni alarmują, że pakt migracyjny już działa; drudzy uspokajają, że nie wejdzie w życie. Wyborca może odnieść wrażenie, że Unia Europejska właśnie decyduje w sprawie paktu migracyjnego - nic bardziej mylnego. To kampanijna gra. Ekspert tłumaczy, dlaczego się opłaca.

Pakt migracyjny w ogniu kampanii. Faulują obie strony

Pakt migracyjny w ogniu kampanii. Faulują obie strony

Źródło:
TVN24+

Spór o referendum w sprawie prawa aborcyjnego był jednym z gorętszych momentów debaty Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat. Marszałek Sejmu przekonywał, że w obecnej sytuacji "optymalne będzie referendum". Wyjaśniamy, dlaczego samo referendum nie przesądzi o zmianie prawa. 

Hołownia o prawie do aborcji: niech "naród zdecyduje". To tak nie działa

Hołownia o prawie do aborcji: niech "naród zdecyduje". To tak nie działa

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci generuje nagranie z fragmentem przemówienia Donalda Tuska w Holandii. Na jego podstawie internauci twierdzą, że polski premier o wybuch drugiej wojny światowej obwinił... Polskę. Lecz Tusk powiedział coś innego.

Tusk o "polskim ataku na Westerplatte"? Skąd taka wersja

Tusk o "polskim ataku na Westerplatte"? Skąd taka wersja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy masowo ruszyli po polskie obywatelstwo" - ogłosił na nagraniu europoseł Konfederacji Marcin Sypniewski. Według niego w 2024 roku 40 tysięcy z nich dostało polski paszport. Nieprawda, o wiele mniej.

40 tysięcy Ukraińców z polskim paszportem w ciągu roku? Polityk Konfederacji zmyśla

40 tysięcy Ukraińców z polskim paszportem w ciągu roku? Polityk Konfederacji zmyśla

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki, odpowiadając na pytania dotyczące swoich mieszkań, zapewnił, że "nie ma nic do ukrycia". Mówił, że opublikuje swoje oświadczenie majątkowe, jeśli tylko będzie taka możliwość prawna. Tylko że zdaniem ekspertów już może to zrobić. Oto dlaczego zależy to od samego prezesa IPN.

Nawrocki o ujawnieniu oświadczenia majątkowego: "jeśli będzie możliwość prawna". Przecież jest

Nawrocki o ujawnieniu oświadczenia majątkowego: "jeśli będzie możliwość prawna". Przecież jest

Źródło:
Konkret24

Czy premier kiedykolwiek zapowiadał, że będzie obchodził polskie prawo? Tak w kontekście dyskusji o przestrzeganiu konstytucji twierdzą posłowie PiS Zbigniew Bogucki i Michał Wójcik. Tylko że manipulują głośną już wypowiedzią Donalda Tuska.

Politycy PiS: Tusk zapowiadał "łamanie prawa". Manipulują cytatem

Politycy PiS: Tusk zapowiadał "łamanie prawa". Manipulują cytatem

Źródło:
Konkret24

Pożar kościoła, do którego doszło w Walii, wywołał kolejną falę antyimigranckich komentarzy - także w polskiej sieci. Powodem jest stworzony na bazie tego wydarzenia fake news, jakoby ogień podłożyło dwoje Pakistańczyków. Policja jednak zaprzecza.

Pożar kościoła w Walii. Internauci winią migrantów, policja dementuje 

Pożar kościoła w Walii. Internauci winią migrantów, policja dementuje 

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą dwa niemal identyczne zdjęcia z uroczystości w ogrodzie Białego Domu. Na jednym z nich wśród gości widać Karola Nawrockiego, na drugim - w tym samym miejscu stoi zupełnie inny, nieznany mężczyzna. Sprawdziliśmy, które z tych zdjęć jest autentyczne, a które jest przeróbką.

Nawrocki w Białym Domu. "Które zdjęcie jest prawdziwe"?

Nawrocki w Białym Domu. "Które zdjęcie jest prawdziwe"?

Źródło:
Konkret24

Pismo jednego z polskich dowódców wojskowych ma być dowodem, że Polska wyśle "korpus interwencyjny" na Ukrainę - tak twierdzą posłowie Roman Fritz i Konrad Berkowicz. Dowództwo operacyjne zaprzecza tym informacjom i pisze o "pożywce dla rosyjskich ośrodków propagandowych".

Posłowie dezinformują o polskich żołnierzach na Ukrainie. Wyjaśniamy

Posłowie dezinformują o polskich żołnierzach na Ukrainie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Temat bykowego, czyli podatku dla osób bezdzietnych, wrócił w publicznej debacie za sprawą petycji, która trafiła do Sejmu. Ten pomysł forsuje również kandydujący na prezydenta Marek Jakubiak. Jako wzór wskazuje Niemcy. Porównanie jest niewłaściwe, a ekspert tłumaczy, dlaczego bykowe kłóci się z konstytucją.

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Źródło:
TVN24+

"Niesamowite, Polska się budzi!" - ogłosił europoseł PiS Waldemar Buda, publikując zdjęcie dwóch plakatów na jakimś ogrodzeniu. Wynika z niego, że na jednym banerze ktoś "przeprasza za baner" obok z wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego. Śmieszne? Przede wszystkim nieprawdziwe. Bazowe dla tej przeróbki zdjęcie istnieje i już wcześniej intrygowało internautów.

"Przepraszam za baner". Wyborcza wojna na plakaty i... fejki

"Przepraszam za baner". Wyborcza wojna na plakaty i... fejki

Źródło:
Konkret24

Sławomir Mentzen twierdzi, że Ukraińcy przebywający w Polsce w świadczeniach socjalnych dostają więcej, niż wpłacają do budżetu państwa w podatkach. Dostępne opracowania pokazują jednak coś odwrotnego.

Mentzen o tym, ile wydajemy na Ukraińców, a ile zyskujemy. Nie ma racji

Mentzen o tym, ile wydajemy na Ukraińców, a ile zyskujemy. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

W sieci rozchodzi się informacja, jakoby Polska była "rekordzistą" pod względem złożonych wniosków azylowych w tym roku. Przekaz ten podają dalej między innymi działacze Konfederacji i PiS. Jednak autor posta, który stał się źródłem tych doniesień, manipulacyjnie dobrał dane. I o czymś nie wspomniał.

Rekord wniosków o azyl w Polsce? Podwójna manipulacja

Rekord wniosków o azyl w Polsce? Podwójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Prezydent Andrzej Duda wykorzystał zaproszenie na konwencję Karola Nawrockiego w Łodzi, żeby chwalić osiągnięcia rządów Zjednoczonej Prawicy i skrytykować działania gabinetu Donalda Tuska. W niektórych kwestiach mijał się jednak z prawdą, wprowadzając opinię publiczną w błąd.

Duda na konwencji Nawrockiego. Cztery nieprawdy

Duda na konwencji Nawrockiego. Cztery nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Michał Wawer straszy "polskimi emeryturami dla Hindusów", czyli że ZUS będzie hojnie dopłacał do "skromnych indyjskich emerytur". Mechanizm tej manipulacji jest podobny, jak w fałszywej narracji o uprawnieniach emerytalnych dla Ukraińców. Chodzi o umowy o zabezpieczeniu społecznym, które Polska standardowo zawiera z wieloma krajami.

"Polskie emerytury dla Hindusów"? Co zakłada ta umowa

"Polskie emerytury dla Hindusów"? Co zakłada ta umowa

Źródło:
Konkret24

Wojna prezydenta Donalda Trumpa z Uniwersytetem Harvarda trwa. Według rozsyłanego w sieci przekazu w odwecie za zabranie uczelni funduszy jej władze odrzuciły aplikację najmłodszego syna Trumpa - Barrona. Jednak żadnych dowodów na tę teorię nie ma.

Harvard nie przyjął na studia syna Trumpa? Skąd taka plotka

Harvard nie przyjął na studia syna Trumpa? Skąd taka plotka

Źródło:
Konkret24

Teksty z trzynastu polskich serwisów informacyjnych wykorzystano w kolejnej fazie operacji wpływu prowadzonej przez rosyjski ośrodek dezinformacji. W specjalnie tworzonych postach linkowano do artykułów, które zawierały treści przydatne Kremlowi. A potem w ruch szły boty.

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Źródło:
Konkret24