Poseł Konfederacji Michał Wawer straszy "polskimi emeryturami dla Hindusów", czyli że ZUS będzie hojnie dopłacał do "skromnych indyjskich emerytur". Mechanizm tej manipulacji jest podobny, jak w fałszywej narracji o uprawnieniach emerytalnych dla Ukraińców. Chodzi o umowy o zabezpieczeniu społecznym, które Polska standardowo zawiera z wieloma krajami.
"Polskie emerytury dla Ukraińców to za mało. Niedługo będą polskie emerytury dla Hindusów" - oświadczył w poście 23 kwietnia 2025 roku w serwisie X poseł Konfederacji Michał Wawer. W długim wpisie polityk odnosi się do skierowanego niedawno do Sejmu rządowego projektu ustawy o ratyfikacji polsko-indyjskiej umowy o zabezpieczeniu społecznym podpisanej w listopadzie 2024 roku (druk nr 1173). Wawer przekonuje: "To porozumienie bardzo podobne do niesławnej umowy polsko-ukraińskiej. Dzięki tamtej umowie finansujemy stale rosnącą grupę ukraińskich beneficjentów polskiego systemu emerytalnego, którym ZUS miesiąc w miesiąc dopłaca do ukraińskiej emerytury tyle, żeby osiągnąć poziom polskiej emerytury minimalnej. Nawet jeśli obywatel Ukrainy w Polsce przepracował zaledwie kilka lat, kilka miesięcy albo nawet tylko kilka dni" (pisownia oryginalna). Dalej poseł Wawer straszy: "Teraz to samo może nas czekać na kierunku indyjskim".
Bo według posła Konfederacji: "kiedy Sejm uchwali druk 1173, to mechanizm będzie prosty: jeżeli tylko obywatel Indii a) mieszka w Polsce, b) osiągnął polski wiek emerytalny, c) zapłacił w Polsce choć jedną składkę emerytalną i d) osiągnął łączny (polski + indyjski) wymagany okres składkowy (25 lat dla mężczyzn), to polskie prawo będzie gwarantowało mu polską emeryturę minimalną". I kończy: "Nawet jeśli z tych 25 lat przepracował w Polsce np. tylko rok, a pozostałe 24 lata w Indiach, to polski ZUS popatrzy litościwie na jego skromną indyjską emeryturę i hojnie dopłaci mu tyle, żeby w sumie dostawał polską emeryturę minimalną".
Do wpisu poseł dodał ilustracje fragmentów trzech dokumentów. Pierwszy to część strony tytułowej "Umowy między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Indii o zabezpieczeniu społecznym". Drugi to fragment art. 9 ("Sumowanie okresów ubezpieczenia"), który stanowi: "Jeżeli ustawodawstwo jednej Umawiającej się Strony uzależnia nabycie, zachowanie lub przywrócenie prawa do emerytury lub renty od przebycia określonego okresu ubezpieczenia, to instytucja właściwa tej Umawiającej się Strony uwzględnia, jeżeli to konieczne, okresy ubezpieczenia przebyte zgodnie z ustawodawstwem drugiej Umawiającej się Strony, tak jakby zostały przebyte zgodnie ze stosowanym przez nią ustawodawstwem, jeżeli okresy te się nie pokrywają".
Ostatni zrzut ekranu, jak sprawdziliśmy, to część uzasadnienia rządowego projektu ustawy: "Ponadto zawarcie Umowy uznano za cenną inicjatywę, która może stanowić dodatkową motywację do podejmowania legalnej pracy na terytorium Polski i zgłaszania pracowników do ubezpieczeń społecznych. Wyrażono też pogląd, że Umowa będzie dobrze służyła (zabezpieczeniu interesów polskich firm działających na rynku indyjskim)".
Internauci: "po co nam w ogóle taka umowa" vs. "a z krajami zachodu już ci nie przeszkadzają"
Wpis posła Konfederacji wyświetlono ponad 290 tys. razy; wywołał dyskusję internautów. "Czy gdzieś na świecie jeszcze się tak robi?"; "oni wgl wiedzą czyimi pieniędzmi szastają na prawo i lewo bez pytania?"; "A po co nam w ogóle taka umowa. Tak jakby Polacy do Indii wyjeżdżali. Typowo jednostronna umowa, ciekawe za co" - pytali niektórzy (pisownia oryginalna).
Część komentujących jest oburzona informacjami o rzekomych możliwych skutkach umowy z Indiami. "Już widzę 64-letniego Hindusa, który nigdy nie miał nic wspólnego z Polską, nagle przyjeżdża, bez problemu dostaje pracę na rok, a potem postanawia zostać tu na starość i żyć za minimalną polską emeryturę. No po prostu życiowy plan marzeń, prawie jak z bajki"; "Co za draństwo. Już widzę tę dobrowolność w ZUS… Co Państwo w @Konfederacja_ planujecie z tym zrobić?"; "Może człowieka trafić szlag! Proszę próbować to naglośnić bo ludzie naprawdę nie wiedzą o takim draństwie!" - komentowali.
Inni studzili emocje: "Ale takie same umowy między Polską, a krajami zachodu już ci nie przeszkadzają obłudniku"; "Moment, jeśli ci ludzie tutaj pracują, odprowadzają składki i planują zostać żeby pobierać świadczenie to w czym problem?"; "Ej, ale Polacy za granicą też wypracowują emerytury i potem biorą je w Polsce, nie wiedziałeś o tym?"; "Bzdury opowiadacie. Żeby dostać minimalna musi mieć 25 lat pracy, czyli jeśli przepracował rok to otrzyma 1/25 minimalnej czyli 1700/25 = 68 zł miesięcznie".
Wyjaśniamy, czym więc jest umowa o zabezpieczeniu społecznym i dlaczego Polska zawiera takie umowy z innymi krajami. Oraz jak poseł Wawer wykorzystuje podobną umowę z Ukrainą do nieuzasadnionego straszenia konsekwencjami umowy z Indiami.
Umowa o zabezpieczeniu społecznym - międzynarodowy standard
Międzynarodowe umowy o zabezpieczeniu społecznym to dwustronne umowy zapewniające "koordynację systemów zabezpieczenia społecznego obowiązujących w Polsce i w drugim umawiającym się państwie" - wyjaśnia Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ich celem jest ochrona osób, które pracują lub pracowały w krajach będących stronami umowy. Polska ma umowy o zabezpieczeniu społecznym z kilkunastoma państwami, m.in. z Niemcami (podpisana w 1990 roku), Stanami Zjednoczonymi (2008), Koreą Południową (2009), Australią (2009), Mołdawią (2013), Ukrainą (2012), Turcją (2017), Izraelem (2016), czy Białorusią. (2019). Z tych porozumień korzystają nie tylko obywatele wspomnianych państw w Polsce, ale i Polacy, którzy w nich mieszkają i pracują. Im również sumują się okresy składowe z Polski i kraju, w którym przebywają. A dodatkowo mogą dostać dopłatę do tamtejszej minimalnej emerytury.
"Zawierane przez Polskę dwustronne umowy o zabezpieczeniu społecznym oparte są na podstawowych zasadach koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego, tj. na: zasadzie równego traktowania, zasadzie stosowania jednego ustawodawstwa, zasadzie sumowania okresów ubezpieczenia, zasadzie zachowania praw nabytych (eksportu świadczeń)" - tłumaczy ZUS. Umowy te mogą się między sobą różnić zapisami, jednak zwykle dotyczą świadczeń takie jak emerytury, renty z tytułu niezdolności do pracy, renty rodzinne, zasiłki chorobowe. Mogą też regulować kwestie świadczeń zdrowotnych, zasiłków rodzinnych czy zasiłków z tytułu pozostawania bez pracy.
"Tego typu umowy dwustronne i wielostronne są standardem we współczesnym świecie. Analogiczne przepisy obowiązują także w Unii Europejskiej. Mają one na celu między innymi usunięcie barier w uzyskaniu emerytur, rent czy zasiłków dla osób, które legalnie pracowały w dwóch lub większej liczbie państw i płaciły składki do co najmniej dwóch różnych systemów" - tak w kwietniu 2023 roku o umowach o zabezpieczeniu społecznym pisał rzecznik ZUS Paweł Żebrowski. Wówczas odnosił się popularnych i fałszywych przekazów, według których obywatele Ukrainy mieli mieć zbyt łatwy dostęp do polskich świadczeń.
Minimalna polska emerytura dla Ukraińców już po kilku dniach? Manipulacja ponownie wykorzystana do straszenia
Poseł Wawer porównuje umowę z Indiami do zawartego w 2012 roku porozumienia z Ukrainą, które - jego zdaniem - umożliwia wypłatę polskich dopłat emerytalnych obywatelom Ukrainy niezależnie od długości okresu zatrudnienia w Polsce. Twierdzi, że ZUS regularnie wyrównuje ukraińskie emerytury do poziomu polskiej emerytury minimalnej, nawet w przypadkach, gdy dana osoba przepracowała w Polsce jedynie kilka lat, miesięcy, a nawet tylko kilka dni. Według niego podobny mechanizm może zostać uruchomiony w przypadku obywateli Indii, co - jak ostrzega - dodatkowo obciąży polski system emerytalny.
To znany mechanizm manipulacji, którą kilkakrotnie dementowaliśmy w Konkret24. W kwietniu 2023 roku w sieci pojawiały się fałszywe twierdzenia, że Ukraińcy mogą uzyskać polską emeryturę minimalną po zaledwie miesiącu pracy. Podobny przekaz powielał we wrześniu 2023 roku poseł Stanisław Tyszka z Konfederacji - próbując przekonywać, że Ukrainiec nie powinien dostawać emerytury "po jednym dniu pracy w Polsce".
Przypomnijmy stan faktyczny. ZUS wypłaca obywatelom Ukrainy świadczenia proporcjonalnie do długości okresów ubezpieczenia w Polsce, a jego ukraiński odpowiednik - za czas przepracowany w Ukrainie. Polskie emerytury mogą być przyznane wyłącznie za okresy ubezpieczenia osiągnięte w Polsce. Tak więc im krótszy staż pracy w Polsce, tym mniejsza emerytura z ZUS - np. po miesiącu czy dniu pracy będzie to symboliczna kwota.
W sytuacji, gdy przebywającemu w Polsce obywatelowi Ukrainy suma świadczenia z polskiego ZUS-u oraz ukraińskiego odpowiednika jest niższa od minimalnej polskiej emerytury, to różnicę jako dodatek dopłaca polski ZUS. I nie wynika to z polsko-ukraińskiej umowy z 2012 roku. ZUS stosuje w tym zakresie - zgodnie z zasadą równego traktowania - identyczne uregulowania jak do wszystkich innych osób uprawnionych do polskich emerytur w myśl polskich przepisów wewnętrznych, niezależenie od obywatelstwa tych osób.
Aby przebywający w Polsce obywatel Ukrainy mógł otrzymać dodatek do minimalnej emerytury, musi spełnić szereg warunków, w tym mieć wymagany wiek i staż pracy. Wbrew rozpowszechnianemu przekazowi nie wystarczy zaledwie miesiąc, tydzień czy dzień pracy w Polsce. W czerwcu 2023 roku taki dodatek otrzymywało tylko 1170 Ukraińców.
Co jest w umowie z Indiami?
W przypadku polsko-indyjskiej umowy o zabezpieczeniu społecznym z Indiami propozycja wyszła od strony Indii jeszcze w 2009 roku. W 2013 roku polski premier Donald Tusk zgodził się na rozpoczęcie negocjacji umowy o zabezpieczeniu społecznym - podano w uzasadnieniu ustawy o ratyfikacji umowy. 25 listopada 2024 roku umowę podpisali Sebastian Gajewski, podsekretarz w Ministerstwie Rodziny Pracy i Polityki Społecznej oraz Nagma Mohamed Mallick, ambasador Indii w Polsce.
W polskim systemie prawnym obowiązują trzy tryby ratyfikacji przez prezydenta umów międzynarodowych. W tym przypadku zastosowano ratyfikację za zgodą wyrażoną w formie ustawy ratyfikacyjnej, czyli tak zwaną "dużą" ratyfikację (art. 89 ust. 1 konstytucji). Tak więc rządowy projekt ustawy o ratyfikacji umowy między Polską a Indiami o zabezpieczeniu społecznym, został przyjęty przez rząd w trybie obiegowym 3 kwietnia 2025 roku. Do Sejmu trafił 9 kwietnia. 16 kwietnia skierowano go do pierwszego czytania w komisjach.
Jak argumentuje wnioskodawca rządowego projektu, "pomiędzy Polską a Indiami nie ma żadnych regulacji prawnych w dziedzinie zabezpieczenia społecznego". "Ponadto zawarcie Umowy uznano za cenną inicjatywę, która może stanowić dodatkową motywację do podejmowania legalnej pracy na terytorium Polski i zgłaszania pracowników do ubezpieczeń społecznych" - dodano w uzasadnieniu.
Liczba obywateli Indii ubezpieczonych w Polsce rośnie z roku na rok, co też było jednym z argumentów za podpisaniem umowy. Z danych ZUS wynika, że liczba ubezpieczonych, którzy w zgłoszeniu do ubezpieczeń emerytalnych i rentowych podali obywatelstwo indyjskie w 2018 roku (stan na 31 grudnia danego roku) wyniosła 5931 osób. W 2021 było to niemal 11 tys. osób (10 735), a w 2023 - ponad 20,5 tys. (20 549); na 30 czerwca 2024 roku - 21 370 osób. Według informacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych obecnie na terytorium Indii zamieszkuje około 200 obywateli Polski. "Są to osoby, które przyjechały do Indii stosunkowo niedawno, głównie w związku z pracą" - podano w uzasadnieniu do projektu ustawy.
Podpisana w zeszłym roku polsko-indyjska umowa zakłada m.in. wzajemne honorowanie okresów ubezpieczenia, czy też uniknięcie podwójnego oskładkowania. Przy czym każda ze stron płaci za własne okresy ubezpieczenia: Indie wypłacają rentę czy emeryturę za okresy składkowe odprowadzone w Indiach, a Polska za okresy odprowadzone w Polsce.
"Umowa polsko-indyjska zmierza do zmniejszenia obciążeń dla polskiego systemu emerytalnego związanych z pracą obywateli Indii w Polsce" - wyjaśnia biuro prasowe Ministerstwie Rodziny Pracy i Polityki Społecznej w odpowiedzi na pytania redakcji Konkret24. Jak tłumaczy, artykuł 7 umowy "umożliwia, by pracownicy indyjskich firm wysyłani przez nie legalnie do Polski, przez 5 lat pracy w Polsce nie nabywali prawa do świadczeń z ZUS, w tym - prawa do emerytury". Resort tłumaczy mechanizm na przykładzie: "Dzisiaj, bez obowiązującej umowy, firma indyjska wysyła pracowników do Polski. Pracują oni w Polsce, odprowadzają składki i nabywają prawo do emerytury. Dzięki wejściu w życie umowy pracownicy ci nie będą podlegać polskim ubezpieczeniom społecznym nawet przez 5 lat, nie będą nabywać prawa do emerytury w Polsce, a w konsekwencji - ZUS w przyszłości nie będzie musiał, inaczej niż teraz, wypłacać im emerytury za okres pracy w Polsce". Ta regulacja będzie działała w obie strony, czyli będzie dotyczyć też polskich pracowników delegowanych do pracy do Indii.
Poseł Wawer sugeruje - niesłusznie strasząc - że gdy polsko-indyjska umowa wejdzie w życie, Polska będzie musiała dopłacać do emerytury obywateli Indii "tyle, żeby osiągnąć poziom polskiej emerytury minimalnej". Tymczasem resort rodziny, pracy i polityki społecznej wyjaśnia, że jest zgoła inaczej: "Kwestie związane z wypłatą polskiej emerytury minimalnej oraz dopłaty do polskiej emerytury minimalnej nie wynikają z postanowień dwustronnych umów o zabezpieczeniu społecznym, w tym - umowy polsko-indyjskiej".
"Zasady ustalania i wypłacania dopłat regulują przepisy art. 85 i art. 87 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a więc przepisy prawa polskiego. W Polsce prawo do emerytur nie jest zależne od obywatelstwa osoby wnioskującej o świadczenie. Dotyczy to także prawa do emerytury minimalnej" - tłumaczy dalej resort. "Każda osoba, niezależnie od jej obywatelstwa, po spełnieniu ustawowych warunków, jest uprawniona do uzyskania podwyższenia emerytury do emerytury minimalnej. Podwyższenie emerytury do kwoty emerytury minimalnej nie jest rozwiązaniem stosowanym wyłącznie do obywateli tzw. państw trzecich" - dodaje. Przypomnijmy, od marca 2025 roku minimalna emerytura wynosi 1878,91 zł brutto. Wyrównanie nie dzieje się to automatycznie. Poseł Wawer nie informuje, że cudzoziemiec musi spełnić określone warunki. Należy do nich legalny i stały pobyt w Polsce.
Zdaniem autorów ustawy wejście w życie umowy nie będzie miało wpływu na wydatki budżetu państwa ani wydatki jednostek samorządu terytorialnego. Może za to generować koszty transferu świadczeń do miejsca zamieszkania osoby do nich uprawnionej, zamieszkałej na terytorium drugiej strony umowy. Szacuje się, że w 2025 roku, jeśli umowa weszłaby w życie, te koszty nie przekroczyłyby 19 mln zł.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Kalbar