Premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że samorządowcy "już nie narzekają" na propozycje Polskiego Ładu i "przyjmują go z entuzjazmem". Owszem - niektórzy tak, ale inni nie. Oceny samorządowców zależą między innymi od wielkości danej jednostki samorządowej i opcji politycznej. Eksperci tłumaczą Konkret24, co się kryje za tak rozbieżnymi opiniami.
Premier Mateusz Morawiecki rozmawiał 26 sierpnia w TVP Info o tym, jak odbierany jest w różnych środowiskach Polski Ład, czyli nowy program Prawa i Sprawiedliwości. Gdy w pewnym momencie prowadząca rozmowę zagaiła: "Samorządowcy też narzekają. Mówią, że zabierze im pan..." - premier zaprzeczył. "Już nie narzekają, pani redaktor, już nie narzekają" - odparł.
Dziennikarka wyjaśniła, że niektórzy samorządowcy spodziewają się jednak spadku dochodów. "Może tak jeszcze miesiąc temu było, ale od kilku tygodni, kiedy przedstawiliśmy szczegóły Samorządowego Polskiego Ładu, samorządowcy przyjmują nasz program, no wręcz mogę powiedzieć, z entuzjazmem" - odparł Morawiecki. Nawiązał do dodatkowych propozycji wsparcia finansowego w ramach Polskiego Ładu przedstawionych 18 sierpnia. "Byłem w Kamieńcu Ząbkowickim niedawno, na Dolnym Śląsku, później w innych miastach. Dzisiaj tutaj w Gdyni spotkałem się z samorządowcami i reakcje były bardzo, bardzo pozytywne" - zachwalał.
Premier przekonywał, że po wprowadzeniu nowych rozwiązań planowane wydatki bieżące i dochody bieżące samorządów będą wyższe. Mówił, że 5 maja wszystkie samorządy przedstawiły ministrowi finansów prognozę dochodów z tytułu głównych źródeł: podatku CIT, podatku PIT i subwencji. Łącznie wyniosły 140 mld zł. A według Morawieckiego po wprowadzeniu Polskiego Ładu wyniosą 146 mld zł i to bez wydatków inwestycyjnych. "Doliczając wielkie inwestycje infrastrukturalne, wodociągi, kanalizacje, drogi, ciepłownictwo, źródła energii i tak dalej, zabytki, to będzie ponad 10 procent więcej niż to, co samorządowcy sami założyli" - skwitował.
Czy rzeczywiście propozycje Samorządowego Polskiego Ładu zmieniły nastawienie samorządowców do programu PiS? Chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami samorządów, z którymi premier rozmawiał w Kamieńcu Ząbkowickim i Gdyni. O listę osób uczestniczących w tych spotkaniach poprosiliśmy Centrum Informacyjnego Rządu, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. Prześledziliśmy zatem zapisy ostatnich spotkań Mateusza Morawieckiego z samorządowcami oraz publicznie wyrażane opinie samorządów.
Burmistrz Kamieńca Ząbkowickiego: "wielkie pozytywne zaskoczenie"
18 sierpnia w Kamieńcu Ząbkowickim na Dolnym Śląsku Mateusz Morawiecki przedstawił Samorządowy Polski Ład. Mówił o bardzo dobrych perspektywach, "wyższych niż samorządowcy spodziewali się jeszcze przed ogłoszeniem Polskiego Ładu". Program ma się składać z trzech filarów: zapewnienia stabilizacji dochodów bieżących, stabilizacji dochodów i subwencji inwestycyjnej, która co roku ma być przekazywana samorządom. "Co roku, przez kolejne x lat, do odwołania - tak długo, jak my będziemy rządzili, to na pewno" - zapewniał. By pomóc samorządom w stabilizacji bieżących wydatków, jeszcze w czwartym kwartale tego roku rząd chce przekazać 8 mld zł na poczet przyszłorocznych wydatków.
Polska Agencja Prasowa cytowała wypowiedź burmistrza Kamieńca Ząbkowickiego, która padła podczas wizyty premiera w tym mieście. Marcin Czerniec: "Dzisiejsze spotkanie z samorządowcami pokazało wielkie pozytywne zaskoczenie. Właśnie to, co zostało zapowiedziane przez pana premiera, tego dodatkowego dofinansowania wszystkich zadań, również części bieżącej, potrzeb inwestycyjnych samorządu, ma bardzo duże znaczenie dla każdego samorządu: tego najmniejszego i tego największego".
Poprosiliśmy burmistrza i radnych Kamieńca o dodatkowy komentarz. Burmistrz Marcin Czerniec krótko opowiedział nam o spotkaniu z premierem 18 sierpnia. - Tam było około osiemdziesięciu osób, przedstawicieli samorządów i rzeczywiście był aplauz dla słów premiera - powiedział. - Z perspektywy piętnastu lat spędzonych w samorządzie oczywiście mam świadomość różnych ograniczeń, ale jestem przekonany, że nowe formy wsparcia, algorytm stabilizacji wpływów czy premiowanie innowacyjności to dobre rozwiązania - dodał. Według niego krytyka, z jaką spotykają się propozycje premiera, nie są merytoryczne, tylko ukierunkowane "na stworzenie pewnej negatywnej aury".
"Wyrażam poparcie" vs "nie są to rozwiązania optymalne"
Więcej śladów rozmów premiera z samorządowcami pochodzi z Gdyni. 26 sierpnia Morawiecki spotkał się tam z nimi w ramach czwartej edycji konferencji gospodarczej Forum Wizja Rozwoju. Poprosiliśmy organizatorów forum o przekazanie listy osób, z którymi spotkał się premier, ale nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi. Skontaktowaliśmy się zatem z posłami i samorządowcami, którzy relacjonowali konferencję w mediach społecznościowych lub zostali wspomniani z okazji forum w postach innych osób. Wysłaliśmy też pytania do innych samorządowców z Gdyni i niektórych pobliskich miejscowości.
"W pełni wyrażam poparcie dla tego programu. Te pieniądze dla samorządów są szczególnie bardzo ważne, bo wyrównają zakładane budżety, które nie udało się w pełni osiągnąć przez pandemię" - odpisał Konkret24 Marcin Drewa, radny Wejherowa i doradca społeczny prezydenta Andrzeja Dudy, potwierdzając, że brał udział w spotkaniu z premierem. W tej debacie wziął też udział Marek Dudziński, radny Gdyni z Prawa i Sprawiedliwości. Także on zapewnia o poparciu dla gospodarczych rozwiązań rządu. Jak nam napisał, gwarantują one utrzymanie poziomu dochodów z podatków PIT i CIT co najmniej na poziomie z poprzedniego roku. "Polski Ład zakłada regułę dochodową zapewniająca stabilizację finansów jednostek samorządu terytorialnego, co szczególnie ważne w przypadku inwestycji samorządów, które trwają nieraz kilka lat" - ocenił Dudziński. Przypomniał o proponowanej przez rząd subwencji rozwojowej i dodatkowych środkach na inwestycje.
Kilku radnych Gdyni odpisało nam, że nie byli na spotkaniu z premierem. "Nie jest mi znany nikt z grupy radnych Samorządność (Gdynia), kto byłby zaproszony lub uczestniczył w spotkaniu z Premierem RP" - napisał nam radny Jakub Ubych. "Niestety nie byłem obecny na tym spotkaniu. Zdaje się, że radni z Prawa i Sprawiedliwości tam byli" - poinformował radny Samorządności Jakub Furkal.
"Jeżeli chodzi o program Polski Ład, w chwili obecnej jestem negatywnie nastawiona - co spowodowane jest przede wszystkim brakiem jakichkolwiek oficjalnych informacji, wzorów i propozycji zapisów w ustawie, nie wspominając o bezpośrednim dialogu" - napisała nam radna Samorządności Marika Domozych. Sceptycznie wobec Polskiego Ładu wypowiada się też radna Mirosława Król związana z Koalicją Obywatelską: "Z relacji w mediach społecznościowych wydaje się, że [na spotkaniu z premierem - red.] byli politycy i samorządowcy z opcji Prawa i Sprawiedliwości" - napisała w odpowiedzi do Konkret24.
Na konferencji w Gdyni 26 sierpnia nie było Wojciecha Szczurka, prezydenta miasta. "Nic mi o żadnym spotkaniu konsultacyjnym z premierem nie wiadomo" - napisał prezydent w odpowiedzi na pytanie Konkret24. I dodał: "W obiektywnej ocenie program ten jest dla samorządów bardzo zły, ponieważ stanowi kolejne już strukturalne naruszenie ich dochodów własnych. Obawiam się, że jeśli Polski Ład wejdzie w życie, wkrótce wiele polskich gmin nie będzie w stanie w ogóle podołać finansowo swoim zadaniom, a wszystkie będą zmuszone radykalnie obniżyć standard świadczonych usług. Nie będzie z czego finansować np. kultury, usług dla seniorów, dodatkowych godzin edukacji. Nawet gdyby prawdą okazały się niekonkretne deklaracje o zwiększeniu finansowania z budżetu centralnego inwestycji samorządowych, nie będzie to lekarstwem na kryzys, bo nasze budżety są zabijane przez wydatki bieżące, a nie inwestycyjne. Obniża się nam dochody, w czasie, gdy nasze koszty ciągle rosną, nawet jeśli nie dodajemy do nich żadnych nowych pozycji - bo rośnie wynagrodzenie minimalne, drożeją paliwa i energia, ogólnie rośnie inflacja. Osobiście nie znam żadnego samorządowca, który popierałby Polski Ład" - zakończył Wojciech Szczurek.
Prezydenci dużych miast: "#PolskiROZKład", "pisowski ład"
Sceptyczni wobec Samorządowego Polskiego Ładu pozostają bowiem prezydenci największych miast. 19 sierpnia, czyli już po prezentacji tego programu, w sieci pojawił się film odsyłający do strony internetowej natwojkoszt.pl - projektu Związku Miast Polskich i Unii Metropolii Polskich. Na swoim profilu na Facebooku opublikowała go m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. "Uznaniowe dotacje inwestycyjne bez zwiększenia udziału PIT i subwencji wyrównawczej dla małych gmin nie rozwiążą lokalnych problemów Polek i Polaków. #PolskiROZKład zabiera mieszkańcom i mieszkankom wspólnot lokalnych 14 miliardów rocznie, rząd w 'zobiektywizowanym algorytmie' obiecuje 8 miliardów na slajdach, bez żadnych szczegółów i konsultacji" - napisała Dulkiewicz.
W filmie wypowiada się kilkunastu samorządowców. "Za Polski Ład zapłacą samorządy i ciężko pracujący przedsiębiorcy" - mówi Elżbieta Anna Polak, marszałek województwa lubuskiego. "Nie będziemy mogli zapewnić państwu tak wysokiej jakości usług publicznych" - ostrzega Beata Moskal-Słaniewska, prezydent Świdnicy. "Zabraknie nam pieniędzy na pomoc dla osób starszych, niepełnosprawnych, bezdomnych" - mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Polski Ład oceniają negatywnie również m.in. prezydenci: Wrocławia - Jacek Sutryk, Lublina - Krzysztof Żuk, Warszawy - Rafał Trzaskowski.
"Na tym polega to całe kuglarstwo tego rządu, taka nieuczciwość, że zabiera nam dochody własne, które należą się wspólnotom lokalnym, a daje przeważnie dotacje, subwencje, chociaż nie jest określone, w jakiej formule miałoby to wpłynąć" - tłumaczył 18 sierpnia w Tok FM prezydent Sopotu Jacek Karnowski. "Wolelibyśmy zobaczyć ten dokument, bo już nie raz słyszeliśmy różne zapewnienia, obietnice, a potem w praktyce było inaczej" - dodał. Karnowski zarzucił rządowi nieprzeprowadzenie właściwych konsultacji. Propozycje dla samorządów nazwał "pisowskim ładem" i "programem partyjnym".
Dwugłos wśród mniejszych samorządów
Głos w sprawie Samorządowego Polskiego Ładu zabierają też środowiska, w których dominują przedstawiciele mniejszych jednostek samorządowych. Już 10 sierpnia w Sejmie rządowe rozwiązania poparł Związek Polskich Samorządów. Popiera też najnowsze propozycje ekipy Mateusza Morawieckiego. - To nie jest prawda, że po wprowadzeniu rozwiązań będzie jakiś gwałtowny spadek dochodów jednostek samorządu terytorialnego. Wręcz przeciwnie, będzie wzrost - zapewnia nas Remigiusz Górniak, wiceprezes związku, zastępca burmistrza Sulejówka.
Górniak akcentuje kwotę 100 mld zł obiecywaną samorządom w ramach Funduszu Inwestycji Strategicznych, co nazywa "największym programem wsparcia inwestycji samorządowych w historii". Podkreśla zapowiedź wprowadzenia subwencji rozwojowej i przekonuje, że kolejne grupy społeczne będą miały więcej pieniędzy, co w ostatecznym rozrachunku korzystnie wpłynie na kondycję finansową samorządów. - Trudno mi powiedzieć, dlaczego samorządy w dużych miastach krytykują te rozwiązania - dziwi się Remigiusz Górniak. Jego zdaniem w grę wchodzi kontekst polityczny. - W dużych miastach rządzą jednak przedstawiciele partii opozycyjnych - mówi. Tłumaczy, że w Polsce jest wiele biedniejszych gmin, dla których Polski Ład jest szansą na dogonienie bogatych. - To duże miasta były przez 30 lat transformacji beneficjentem wielu zmian. Małe miasta nie miały żadnych szans, konkurując z nimi o środki unijne. To, z czym mamy do czynienia teraz, to przywrócenie pewnej normalności - podsumowuje wiceburmistrz Sulejówka.
O wiele ostrożniej rządowe propozycje przyjmuje Związek Gmin Wiejskich. - Zauważmy: jeżeli mówi się, że 85 procent ludzi zyska na Polskim Ładzie, to 15 procent straci. Nie wiem, czy stracą mieszkańcy, raczej właściciele drobnych firm i samorządy - mówi Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący związku i wójt Terespola. Zastrzega, że nie zna konkretów, bo zostaną dopiero przedstawione. - Mając dostęp do najaktualniejszych informacji, wiem, że odbierze się nam 14 miliardów i dlatego mogę mówić o obawach - tłumaczy. Według Iwaniuka jeżeli zgodnie z zapowiedzią ministerstwa finansów podatek PIT przestanie płacić 9 mln płatników, to kłopoty ze zbilansowaniem budżetu mogą mieć mniejsze samorządy, gdzie są niskie emerytury rolnicze i niskie tzw. nadwyżki operacyjne. - To spora liczba gmin, około jednej trzeciej - ostrzega przewodniczący. - Słyszymy od pana premiera, że będzie jakoś rozdzielone osiem miliardów, ale nie znamy kryteriów - dodaje. Przewodniczący Związku Gmin Wiejskich obawia się też zasłyszanych zapowiedzi dopuszczenia możliwości zadłużania się jednostek samorządowych na bieżące działania. Teraz możliwe jest tylko zadłużenie się na poczet spłaty inwestycji. - Mówiąc szczerze, jestem tym przerażony. Jakby już się przewidziało że niektóre gminy nie będą w stanie pokryć wydatków dochodami - dodaje Krzysztof Iwaniuk.
W rozmowie z Konkret24 zwraca też uwagę na diametralnie różną sytuację gmin w zależności od miejsca położenia. - Inna jest sytuacja miast i gmin okołometropolitarnych, które mają większe dochody z PIT-u, a inna gmin odległych od większych ośrodków, nazwijmy je gminami daleko od szosy - mówi. Jest też grupa gmin zmarginalizowanych. - W lubelskim jest takich gmin 114 na 219. To gminy, które sobie same nie poradzą - stwierdza. Według Iwaniuka biedniejsze gminy nie mogą uczestniczyć w wielu programach inwestycyjnych, bo nie mają wymaganego zwykle wkładu własnego. - Jesteśmy teraz w trakcie opiniowania programu regionalnego, a ja słyszę od kolegów: dobrze, ale jak nie będziemy mieli nadwyżki, to nas ten program w ogóle nie interesuje - mówi Iwaniuk.
Profesor Swianiewicz: "Większe samorządy mają więcej do stracenia, jeśli chodzi o swój poziom niezależności finansowej"
Gdzie przebiega linia sporu wokół rządowych propozycji dla samorządu? Z czego wynikają różne oceny Samorządowego Polskiego Ładu? Czy większe jednostki samorządu terytorialnego mają większe powody do niepokoju wobec tych zmian? Te pytania zadaliśmy ekspertom.
- Czy duże samorządy są szczególnie sceptyczne wobec Polskiego Ładu? Uznaję to za hipotezę, może ona być prawdziwa - mówi prof. Paweł Swianiewicz, kierownik Katedry Rozwoju i Polityki Lokalnej Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych na Uniwersytecie Warszawskim oraz członek zespołu ekspertów samorządowych w forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego. Swianiewicz ocenia, że dotychczasowe doświadczenia nakazują włodarzom dużych miast być sceptycznym co do kolejnych rządowych propozycji. - Jak patrzymy na zmianę sytuacji finansowej ostatnich kilku lat wśród samorządów, to najmocniej oberwały duże miasta i zamożne gminy podmiejskie - tłumaczy. Wśród włodarzy największych miast nie ma żadnego związanego z PiS. - Wydaje się, że rząd świadomie dążył do osłabiania tych samorządów, a motywacja była czysto polityczna - ocenia.
Profesor Swianiewicz zauważa również, że samorządy w mniejszych miejscowościach częściej przybierają postawę, którą nazywa "pokorną". - To jest taka postawa: powiedzmy że nam się podoba, pochwalmy te propozycje, to może na tym zyskamy. A prezydenci wielkich miast mogą być odważniejsi w otwartym wyrażaniu swoich odczuć - twierdzi prof. Swianiewicz.
Zauważa też, że większe samorządy w większym stopniu korzystają z własnych dochodów, a w mniejszym stopniu z transferów. Inaczej jest w przypadku małych samorządów. - Większe samorządy mają więcej do stracenia, jeśli chodzi o swój poziom niezależności finansowej - ocenia. Jego zdaniem trudno jest teraz ocenić, które jednostki samorządowe stracą, a które zyskają na proponowanych zmianach podatkowych. Jeśli jednak okazałoby się, że najwięcej do stracenia na Polskim Ładzie mają najlepiej zarabiający, beneficjentami zmian mogą zostać gminy, w których jest wiele osób płacących wysokie podatki. A ponieważ wciąż brak konkretów, które pozwoliłyby ocenić rządowe propozycje dla samorządów, prof. Swaniewicz podsumowuje: - Miałbym w tej chwili kłopot, by precyzyjnie powiedzieć, czy mi się te propozycje podobają, czy nie, bo nie znam szczegółów. Nie wiem jaki będzie algorytm, jaka będzie formuła alokacji środków.
Dr hab. Jacek Sierak: "Ważne, by samorządy dysponowały środkami rozwojowymi"
Doktor hab. Jacek Sierak z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego Szkoły Głównej Handlowej sam nie chce na razie oceniać Polskiego Ładu, bo - jak tłumaczy - nie przeprowadził własnych obliczeń. Tłumaczy, że różne jednostki samorządu terytorialnego oceniają zmiany wprowadzane centralnie z perspektywy odmiennego zakresu realizowanych zadań i zróżnicowanych źródeł dochodów. Dlatego inaczej trzeba oceniać sytuacje małej gminy wiejskiej i dużego miasta. - Rzeczywiście wydaje się, że istotny problem mogą mieć duże miasta - przyznaje dr Jacek Sierak. Bo jeżeli np. spojrzymy na transport, to większe ośrodki muszą utrzymywać komunikację autobusową, tramwajową, metro, co generuje wysokie koszty. Takich obowiązków małe gminy nie mają.
Jeśli z kolei przeanalizujemy strukturę źródeł finansowania, udziały w PIT i CIT stanowią duże źródło finansowania samorządów silnych gospodarczo. - Wszelkie zmiany legislacyjne obniżające wysokość stawek lub związane z wprowadzeniem ulg podatkowych skutkują zmniejszeniem wpływów do budżetów lokalnych - podkreśla dr Sierak. Obciążeniem dla dużych ośrodków jest też udział w systemach wyrównawczych, tzw. janosikowym. A realizowanie zadań zleconych wymaga od samorządów angażowania własnych budżetów. - Wszystko to prowadzić może do obniżenia własnego potencjału rozwojowego gmin - podsumowuje. I przypomina, że również gminy wiejskie mają swoje problemy i trudności ze zbilansowaniem budżetu, więc korzystają z różnych dopłat czy subwencji.
Te uwarunkowania wpływają na specyfikę działania różnych jednostek, a samorządy - analizując różne propozycje - stawiają sobie pytania o algorytm przeliczania środków, by mieć je na sfinansowanie zadań bieżących i inwestycyjnych. - Ważne, by dysponowały one środkami rozwojowymi, choćby z tego powodu, że są beneficjentami środków unijnych, których pozyskanie jest uwarunkowane zabezpieczeniem wkładu własnego - podkreśla dr Sierak.
Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Tytus Żmijewski/PAP