Cena prądu ma się jakoby zwiększyć aż o 100 zł miesięcznie - twierdzą niektórzy internauci. Zestawiają to z rzekomą podwyżką płacy minimalnej o 3,70 zł albo 4,70 zł. Ale żadna z tych kwot nie jest prawdziwa. Wyjaśniamy.
Ponad 640 tys. wyświetleń wygenerował post, którego autor zestawił rzekomo nadchodzącą znaczącą podwyżkę ceny prądu i planowane niewielkie podwyżki płacy minimalnej. "Od lipca podwyżka cen prądu o 100 zł, podwyżka płacy minimalnej o 4,70 zł. No i co? Łyso wam?" - czytamy w poście opublikowanym na X 7 czerwca. Jego autor zobrazował go zdjęciem premiera Donalda Tuska.
"Już po wyborach, więc wraca stara dobra Platforma"; "Kiedyś było 5zł/godz teraz 4,7zł na miesiąc, mają rozmach..."; "Zadziwiające, ci co gówno zarabiają i wiedzą że od Tuska nic nie dostaną, głosują na platformę. Nic nie rozumiem!"; "Do berlina!"; "Ale jak to ? Przecież od lipca według obietnicy Tuska sprzed wyborów miał być 15% tańszy prąd" - komentowali oburzeni rzekomymi decyzjami rządu internauci (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Część komentujących zmartwiła się doniesieniami o tych nieproporcjonalnych podwyżkach. "O 100 zł??? Jak Pan to wyliczył?? Miesięcznie czy za 2 miesiace??? Płacę teraz ok 50 za 2miesiące, to będę płacić 150 czy 250 ? Bardzo proszę odpowiedzieć , bo muszę sie przygotować !!"; "4.70 w miesiąc ??" - dopytywali.
Jednak niektórzy wątpili w informacje podane we wpisie. "Nie. Ministerstwo chcialo 5000, pracodawcy optują za jak najniższą podwyżką. O 100 PLN za prąd nigdzie nie słyszałem"; "Po co manipulujesz trollu?"; "Nie kłam,i nie siej hejtu!!!" - pisali. I to właśnie oni mają rację. Bo ani ceny prądu nie wzrosną aż o 100 zł, ani płaca minimalna nie zostanie podniesiona zaledwie o 3,70 lub 4,70 zł. Wyjaśniamy, co wiadomo na temat tych zmian.
Dlaczego wzrosną rachunki za prąd?
Cena prądu od lipca 2025 roku faktycznie wzrośnie, ale nie tak drastycznie jak alarmuje internauta w poście. Ta podwyżka ceny jest związana z tym, że przestanie obowiązywać tarcza antyinflacyjna, która gwarantowała opłatę mocową w wysokości zero złotych.
Opłata mocowa jest jednym z elementów rachunku za prąd. Finansuje bezpieczeństwo energetyczne kraju. To mechanizm wynagradzania wytwórców energii za gotowość dostarczania mocy do sieci. Głównym uzasadnieniem wprowadzenia tej opłaty była potrzeba zapewnienia stabilności i bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej.
Tak więc obecnie polskie gospodarstwa domowe nie płacą opłaty mocowej, ale zmieni się to od 1 lipca 2025 roku. Pod koniec kwietnia 2025 roku Rada Ministrów przyjęła bowiem sprawozdanie z wdrażania średniookresowego planu budżetowo-strukturalnego na lata 2025-2028, o czym poinformowało Ministerstwo Finansów. Wówczas podjęto decyzję o tym, że przestaną obowiązywać tarcze antyinflacyjne. "Ceny energii dla odbiorców indywidualnych nie ulegną zmianie ze względu na rozwój cen surowców na rynkach światowych. W związku z tym nie będzie potrzeby przedłużania tarcz" - czytamy w dokumencie.
Zgodnie z obecnymi przepisami, do końca czerwca gospodarstwa domowe nie płacą opłaty mocowej, a do końca września ceny energii dla konsumentów zostały zamrożone na poziomie 500 zł za 1 MWh. Ale rezygnacja z tarczy oznacza, że wraca opłata mocowa. W momencie zawieszenia pobierania opłaty mocowej w połowie 2024 r. wynosiła ona od 2,66 zł do 14,9 zł netto miesięcznie w zależności od zużycia energii w gospodarstwie domowym.
Wzrost o 70 zł rocznie, a nie o 100 zł miesięcznie
30 maja Urząd Regulacji Energetyki wydał komunikat, w którym podaje, ile od 1 lipca będzie wynosić opłata mocowa (kwoty netto) dla osób rozliczających się ryczałtowo. I będzie to: - 2,86 zł na miesiąc dla zużywających rocznie poniżej 500 kWh energii elektrycznej; - 6,86 zł na miesiąc dla zużywających rocznie od 500 kWh do 1200 kWh energii elektrycznej; - 11,44 zł na miesiąc dla zużywających rocznie powyżej 1200 kWh do 2800 kWh energii elektrycznej; - 16,01 zł na miesiąc dla zużywających rocznie powyżej 2800 kWh energii elektrycznej.
Te stawki mają obowiązywać do 31 grudnia 2025 roku.
W większości polskich gospodarstw domowych faktury za energię wzrosną o 11,44 zł netto, bo w przedziale 1200-2800 kWh znajduje się ich zużycie energii.
Straszenie wzrostem miesięcznych rachunków za energię elektryczną jest bezpodstawne. I podobnie jest z porównywaniem tej podwyżki do rzekomo niewielkiego wzrostu płacy minimalnej o kilka złotych. Jak się zwiększy płaca minimalna w 2026 roku.
Propozycja rządu jest znacznie wyższa
Rząd podczas posiedzenia 12 czerwca zajął się wysokością minimalnego wynagrodzenia i godzinowej stawki minimalnej w 2026 roku. Rząd zaproponował, aby minimalna stawka wynosiła w przyszłym roku 4806 zł brutto, a stawka minimalna 31,40 zł za godzinę.
Aktualnie płaca minimalna to 4666 zł brutto, także rząd planuje ją podnieść o 3 proc., czyli o 140 zł, a nie 4,70 zł. Natomiast minimalna stawka godzinowa obecnie wynosi 30,20 zł, a więc planuje się jej wzrost o 1,20 zł, czyli także 3 proc.
Te rządowe propozycje miała być do 15 czerwca przedstawiona Radzie Dialogu Społecznego (RDS). Następnie RDS ma 30 dni na wypracowanie swojego stanowiska i uzgodnienie wysokości minimalnego wynagrodzenia - ta następnie zostanie do 15 września ogłoszona w Monitorze Polskim jako obwieszczenie Prezesa Rady Ministrów. Jeśli jednak RDS w ciągu tych 30 dni nie ustali wysokości minimalnego wynagrodzenia, to rząd robi to poprzez rozporządzenie Rady Ministrów, które zostanie ogłoszone do 15 września w Dzienniku Ustaw.
Wyliczenia, a nie realne propozycje
Opisywany wcześniej post to nie jedyny przykład przekazu o zaskakująco niskim wzroście płacy minimalnej. Bowiem informacja o tym, że ma on wynosić 3,70 zł albo 4,70 zł krąży co najmniej od początku czerwca 2025 roku.
Tę informację podała także posłanka Michalina Zawisza z partii Razem. "Ministerstwo Finansów chce podnieść płacę minimalną o 3,70 zł. Nie, nie dziennie. Miesięcznie. Poziom pogardy dla ludzi pracy zaczyna przechodzić ludzkie pojęcie. 3,5 mln pracowników bedzie mogło kupić sobie dodatkowo kilka marchewek. Albo worek ziemniaków. Mały worek" - napisała 5 czerwca (pisownia oryginalna). Odniosła się tym samym do wydarzenia sprzed drugiej tury wyborów prezydenckich, gdy posłanka KO Kinga Gajewska odwiedziła jeden z domów pomocy społecznej. Jego mieszkańcom wręczała warzywa, w tym ziemniaki. A obrazy z tego wydarzenia krążyły później w mediach społecznościowych.
To skąd wziął się przekaz o podwyżce płacy minimalnej zaledwie o 4,70 zł, wyjaśniał niedawno Sebastian Gajewski z Lewicy, który jest wiceministrem pracy. 7 czerwca w radiowej Trójce tłumaczył, że "Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wyszło z propozycją podwyższenia minimalnego wynagrodzenia za pracę, które odpowiada wzrostowi wynagrodzeń w gospodarce narodowej". Następnie tłumaczył, że w odpowiedzi na tę propozycję Ministerstwo Finansów wskazało, że "gdyby liczyć minimalne wynagrodzenie za pracę według algorytmu ustawowego i zastosować taki wskaźnik weryfikacyjny, to należałoby podnieść te wynagrodzenie minimalne o 3,70".
Już wtedy Gajewski zaznaczał, że były to jedynie wyliczenia i "pismo o charakterze informacyjnym referujące do przepisu prawa", a nie propozycje resortu finansów. "My mamy taką informację od ministra finansów, że nie ma dążenia do tego, żeby podnosić płacę minimalną o 3,70" - mówił Gajewski.
Do tych informacji krążących w sieci odniósł się także 7 czerwca resort finansów. "Ministerstwo Finansów zaprzecza doniesieniom medialnym, które sugerują, że resort zaproponował wzrost podwyżki płacy minimalnej w 2026 r. poniżej prognozowanej inflacji na przyszły rok. Resort finansów nigdy nie przedstawił takiej propozycji" - poinformowano w komunikacie.
Początkowo Ministerstwo Finansów proponowało wzrost minimalnego wynagrodzenia do 4806 zł brutto (czyli kwota, która potem została przyjęta przez rząd). Z kolei resort pracy opowiada się za podwyżką do powyżej 5000 zł brutto. Związki zawodowe – NSZZ "Solidarność", OPZZ i FZZ – we wspólnym stanowisku proponowały, by przyszłoroczne minimalne wynagrodzenie za pracę wyniosło nie mniej niż 5015 zł brutto.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: x.com