W mediach społecznościowych krąży fałszywa informacja, jakoby obywatel Ukrainy miał zniszczyć pomnik w Borach Tucholskich upamiętniający polskich żołnierzy. Przekaz ten rozsyłano również na Telegramie w języku rosyjskim. To fake news. Pomnik po prostu rozebrano - opisujemy, w jakich okolicznościach.
Ponad 50 tys. wyświetleń i ponad 900 polubień ma na Twitterze post z fałszywą informacją: "Ukraniec pracujący jako leśniczy w Parku Narodowym Bory Tucholskie zniszczył pomnik z 'sowieckimi symbolami'. Na pomniku nie było jednak żadnych sow. symboli, a został wzniesiony w celu upamiętnienia polskich partyzantów walczących z hitlerowskimi Niemcami" (pisownia wszystkich postów oryginalna). Do opublikowanego 10 czerwca tweeta dołączono dwie fotografie. Na pierwszej widać stojący w lesie pomnik z napisem: "W tym lesie 22 grudnia 1944 roku oddział W.P. i partyzanci z grupy Wołga ppor. Jana Miętkiego 'Wirski' stoczyła 6. godzinny bój z hitlerowską żandarmerią i oddziałami S.S.". Druga fotografia przedstawia puste miejsce po tym samym pomniku.
Internauci zostawili pod postem ponad 100 komentarzy, w tym wiele antyukraińskich, na przykład: "Wyrzucić z pracy dyscyplinarnie i postepowanie karne"; "Deportować na Ukraine"; "Bolało go, że walczył z SS, a oni lubią SS. Taki dziwny naród". Jednak część internautów przekonywała, że informacja w tweecie to "bzdura" albo "fejk".
Na Twitterze znaleźliśmy jeszcze inny popularny post (z 11 czerwca) z podobnym przekazem. Informacja ta słabiej rozchodziła się na Facebooku - znaleźliśmy tylko pojedyncze wpisy z niewielką liczbą polubień i udostępnień; były publikowane 9 czerwca.
Przestrzegamy: przekaz o Ukraińcu, który rzekomo zniszczył pomnik polskich partyzantów, jest nieprawdziwy. Potwierdziliśmy to w nadleśnictwie, na którego terenie stał ten monument.
Nadleśnictwo: "kwestia Ukraińca jest nieprawdziwa"
Zdjęcia użyte w cytowanym tweecie wrzuciliśmy do wyszukiwarki obrazów Google. Tak trafiliśmy na artykuł lokalnego serwisu Wizjalokalna.pl - to z tego materiału pochodziły obie fotografie użyte w poście. W tekście wyjaśniono, że pomnik stał w pobliżu miejscowości Ostrowite, na terenie Nadleśnictwa Woziwoda, w województwie pomorskim. "Nadleśniczy Nadleśnictwa Woziwoda wyjaśnia, że [pomnik] został usunięty na podstawie decyzji wojewody" - czytamy. O Ukraińcu ani słowa.
"Pomnik, o którym mowa w mediach społecznościowych, został przez nadleśnictwo rozebrany w listopadzie 2022 roku, po tym jak Nadleśnictwo Woziwoda otrzymało decyzję Wojewody Pomorskiego nakazującą jego rozbiórkę" - potwierdza w informacji dla Konkret24 Dorota Rząska-Lis, rzeczniczka prasowa Nadleśnictwa Woziwoda (pisownia oryginalna). I dodaje:
Oczywiście kwestia "Ukraińca pracującego jako leśniczy w Parku Narodowym Bory Tucholskie..." jest nieprawdziwa. Nadleśnictwo nigdy nie zatrudniło osoby narodowości ukraińskiej na stanowisku leśniczego.
Dyrektor Parku Narodowego Bory Tucholskie kategorycznie zaprzeczył krążącym informacjom. "Żaden leśniczy Parku Narodowego 'Bory Tucholskie' nie jest Ukraińcem. Na terenie PNBT nie ma i nigdy nie było pomnika upamiętniającego polskich partyzantów ani żadnego innego upamiętniającego okres II wojny światowej" - napisał nam dyrektor Janusz Kochanowski (pisownia oryginalna).
Informacje o rzekomym zburzeniu pomnika przez Ukraińca rozsyłano na Telegramie w języku rosyjskim - informował o tym 10 czerwca ukraiński serwis Ukrinform.net. Artykuł odsyła do wpisu z podobną treścią do tych publikowanych w Polsce. "Ukraiński osadnik zburzył pomnik Polaków walczących z nazizmem" - pisał 9 czerwca użytkownik Telegrama. Znaleźliśmy też inne rosyjskojęzyczne posty, są datowane na 10 i 11 czerwca.
IPN: "Nie ulega wątpliwości, że pomnik symbolizuje komunizm"
Nadleśnictwo Woziwoda przekazało nam decyzję wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha z 7 listopada 2022 roku, nakazującą rozbiórkę pomnika. Zacytowano w niej opinię Instytutu Pamięci Narodowej, według którego "pomnik nie spełnia warunków, o których mowa w art. 5a ust. 1 ustawy o zakazie propagowania komunizmu". Ponadto według IPN [pomnik] "ma w sposób oczywisty zachować dla potomnych pamięć o partyzantach komunistycznych, którzy podlegali sowieckiemu dowództwu i nie wchodzili w skład polskich sił zbrojnych, podlegających jedynemu, legalnemu w czasie okupacji Polski - Rządowi RP na uchodźstwie. Wobec przytoczonych faktów historycznych, nie ulega wątpliwości, że pomnik symbolizuje komunizm (...) i powinien ulec usunięciu" (pisownia oryginalna).
Biuro prasowe wojewody pomorskiego również wskazuje, że podstawą decyzji wojewody o rozbiórce pomnika była wspomniana ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego.
Ekspert: grupa por. Miętkiego była narzędziem represji wobec byłych partyzantów
Dlaczego pomnik "symbolizował komunizm" i o co chodziło z grupą Miętkiego pseudonim "Wirski"? Poproszony o komentarz historyk dr Janusz Marszalec, zastępca dyrektora Muzeum Gdańska ds. rozwoju oddziałów, tłumaczy, że grupy wywiadowczo-dywersyjne wysyłane na zaplecze frontu (również na Pomorzu Gdańskim) miały dostarczać dowództwu Armii Czerwonej informacji na temat umocnień niemieckich, przemieszczania się Wehrmachtu, ale również sytuacji polityczno-społecznej wśród miejscowej ludności. "Istotnym celem było też rozpoznanie oddziałów polskiego podziemia, a w ostatecznym efekcie - po odrzuceniu Niemców - również ich neutralizacja" - pisze w odpowiedzi dla Konkret24 dr Marszalec. "Wcześniej jednak grupy chętnie wchodziły w taktyczną współpracę z polską partyzantką, korzystając z ich pomocy i znajomości terenu. Dochodziło do wspólnych akcji przeciwko Niemcom. Grupa por. Miętkiego była grupą polską, na czapkach miała polskie orzełki, ale zastępcą Miętkiego był oficer sowiecki. Grupa, jak wszystkie pozostałe walczące na Pomorzu, przekazywała informacje dowództwu GRU poprzez łączność radiową. Bezpośrednio podlegała Zarządowi Rozpoznawczemu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej oraz poszczególnym sztabom frontów, przy których utworzone były Oddziały Rozpoznawcze" - wyjaśnia ekspert.
Odpowiadając na pytanie, czy była narzędziem sowieckich represji, pisze: "Służyła celom taktycznym i wywiadowczym. Te drugie polegały również na rozpracowaniu polskiego podziemia. Bez cienia wątpliwości można więc przyjąć, że była narzędziem represji wobec byłych partyzantów. Mimo czasami zgodnej współpracy i wspólnej walki, ostatecznie ujawnieni przez nich partyzanci musieli liczyć się z represjami".
Doktor Marszalec wyjaśnia, że grupa por. Miętkiego weszła we współpracę z oddziałem Jana Meggera, który działał poza AK i Gryfem Pomorskim. Niewiele pewnego o nim wiadomo, badacz tematyki Krzysztof Komorowski umieścił go w leksykonie "Konspiracja pomorska 1939-47" z przypisem, że są wobec niego pewne wątpliwości (jeden niepewny przekaz). Zdaniem dr. Marszalca tablica, która upamiętniała bój stoczony przez grupę Miętkiego i Meggera, była elementem komunistycznej propagandy, bo tworzyła mit walki LWP w Borach Tucholskich ramię w ramię z miejscowym ludem. "Szkoda, że nikt nie wpadł na pomysł wykorzystania tablicy dla edukacji regionalnej – byłaby doskonałym przyczynkiem do wytłumaczenia, jak rodził się i deformował mit walki narodowowyzwoleńczej w komunistycznej Polsce, i jak władza instrumentalnie wykorzystywała go dla swych celów" - stwierdza historyk. Według niego "usunięcie tej regionalnej ciekawostki będzie dowodem na radykalizm współczesnej polityki historycznej, która gotowa jest zatrzeć wszelkie ślady po niechlubnej przeszłości".
"Mam nadzieję, że tablica znajdzie się w lokalnym muzeum i będzie przykładem trudnej historii" - stwierdza historyk.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Twitter