Zmarłych na COVID-19 poza szpitalami nie ma w statystykach? Nie tylko w Polsce


W europejskich krajach trwa dyskusja o niewliczaniu do statystyk zgonów tych osób, które były zakażone koronawirusem, ale zmarły poza szpitalami. We Francji i Wielkiej Brytanii wprowadzono już zmiany, w Hiszpanii wszczęto postępowanie prokuratorskie po odkryciu ciał zmarłych w domach opieki.

Polskie Ministerstwo Zdrowia codziennie podaje nowe dane o liczbie zmarłych, u których zdiagnozowano zakażenie koronawirusem. Na tej podstawie tworzone są wskaźniki śmiertelności: określają, jaki procent wśród chorych na COVID-19 stanowią pacjenci, którzy zmarli z tej przyczyny.

Podawane liczby wywołują pytania o sposób klasyfikacji zmarłych. Na wielkość tej grupy może bowiem wpływać m.in. to, że dla pacjentów zakażonych koronawirusem, ale mających choroby współistniejące, jako przyczynę zgonu podaje się czasem te ostatnie. Oraz to, że zakażone osoby mogą umierać poza szpitalem, np. w domu, lecz nie wykonano im testów.

"My przekazujemy wszystkie dane, o wszystkich pacjentach, którzy są rozpoznani i którzy zmarli" – mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski w "Faktach po Faktach" w TVN24. "Czasami dodajemy, że przyczyna zgonu była inna, bo tak było, ale nie ukrywamy żadnego przypadku, nie próbujemy klasyfikować tych pacjentów do innych zjawisk czy innych chorób. To oczywiście jest różnie w różnych krajach, ale uważam, że my powinniśmy być całkowicie transparentni i przejrzyści" – dodał.

Hiszpania walczy z koronawirusem
Hiszpania walczy z koronawirusemtvn24

Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, czy w liczbie osób zmarłych z powodu koronawirusa uwzględnia się tylko pacjentów szpitali. W odpowiedzi resort przekazał nam jedynie, że "otrzymuje oraz przekazuje opinii publicznej informacje o wszystkich zgonach, których przyczyną był COVID-19, bez rozróżnienia miejsca, gdzie do niego doszło". Ponieważ dotychczas do statystyk wliczano tylko zmarłych, u których wynik testu był dodatni (dopiero po 1 kwietnia można uwzględniać również przypadki "podejrzane" i "prawdopodobne") - już to powoduje, że dane o liczbie zgonów z powodu koronawirusa mogą być niepełne.

Takie informacje już wcześniej pojawiały się w mediach społecznościowych czy m.in. w artykułach "Gazety Wyborczej", w których lekarze wskazywali, że "ofiar koronawirusa jest więcej, niż podają rządowe statystyki".

Sprawdziliśmy informacje w innych państwach o klasyfikowaniu tam zgonów na COVID-19 poza szpitalami. Nieuwzględnianie takich zgonów w oficjalnych statystykach potwierdziło kilka krajów, które zostały szczególnie dotknięte epidemią. Niektóre zasugerowały już jednak zmianę procedur.

"Ciche śmierci" we Włoszech

Niewliczanie osób zmarłych poza szpitalem do oficjalnych statystyk zgonów na COVID-19 jest w ostatnich dniach tematem szeroko komentowanym we Włoszech. A to w związku z publikacjami zarówno największych krajowych dzienników, jak i lokalnych mediów o szczególnie trudnej sytuacji we włoskich domach opieki. Dziennikarze podają przykłady z różnych miast, głównie na północy kraju, gdzie wirus, który przedostał się do takich ośrodków, zabijał nawet kilkudziesięciu pacjentów.

"The New York Times" podaje, że w związku z tymi doniesieniami "władze we Włoszech przyznały, że [podawana przez nie – red.] liczba ofiar koronawirusa nie obejmowała tych, którzy zmarli w domu lub w domach opieki".

Tę informację w wywiadzie dla agencji Reutera potwierdził Giorgio Gori, burmistrz leżącego w Lombardii miasta Bergamo. "Istnieje znaczna liczba osób, które zmarły, ale których śmierci nie przypisano koronawirusowi, ponieważ zmarły one w domu lub w domu opieki i dlatego nie pobrano od nich próbek" – przyznał Gori.

Z powodu nieuwzględniania takich zgonów w statystykach, a także z braku możliwości odprawienia tradycyjnego pogrzebu z udziałem rodziny, włoskie media określają te przypadki jako "le morti silenziose" - "ciche śmierci".

"Tylko mała część śmiertelności" we Francji

Także we Francji - kraju z trzecią najwyższą liczbą zgonów na COVID-19 w Europie – władze przyznały, że do tej pory nie wliczały osób zmarłych poza szpitalami do oficjalnej statystyki.

Koronawirus we Francji. Zakazy zaostrzone
Koronawirus we Francji. Zakazy zaostrzonetvn24

Na konferencji 24 marca dyrektor generalny francuskiego resortu zdrowia Jerome Salomon poinformował, że zmarło już 1100 Francuzów chorych na COVID-19, ale liczba ta "stanowi tylko małą część śmiertelności" (cytat za dziennikiem "Ouest France").

Jako powód podał właśnie nieuwzględnianie w tej statystyce osób zmarłych poza szpitalami. Nawiązał także do wysokiej śmiertelności w domach spokojnej starości. "Dwoma głównymi miejscami zgonów są szpitale i domy opieki" – poinformował Salomon. Zapewnił jednak, że rząd zamierza w ciągu kilku najbliższych dni wprowadzić "dzienny monitoring śmiertelności" w ośrodkach dla seniorów. Nie dodał, czy taka zmiana w metodologii raportowania o francuskich zgonach miałaby objąć także osoby zmarłe w prywatnych domach i mieszkaniach.

"Scenariusze nieuwzględnione" w Chinach

Sprawa niepełnych statystyk zgonów spowodowanych koronawirusem była także poruszana w Chinach. Co ciekawe, sugestie o zaniżonym wskaźniku śmiertelności pochodziły m.in. od chińskich oficjeli, którzy często są oskarżani o zatajanie prawdziwych danych.

Trzy minuty ciszy dla ofiar pandemii w Chinach
Trzy minuty ciszy dla ofiar pandemii w Chinach tvn24

Już 12 lutego na łamach wydawanego w Hongkongu dziennika "South China Morning Post" opublikowano artykuł "Koronawirus: Dlaczego wiele zgonów nigdy nie pojawi się w oficjalnych danych". W tekście cytowany jest Jiao Yahui, przedstawiciel Państwowej Komisji Zdrowia, który na konferencji prasowej w pierwszym tygodniu lutego powiedział, że "obecnie obliczany wskaźnik śmiertelności dotyczy potwierdzonych przypadków. Zdarzają się przypadki z łagodnymi objawami lub inne scenariusze nieuwzględnione w naszych statystykach".

Zdaniem autorki reportażu te scenariusze to m.in. zakażone osoby zmarłe w domu i przypadki, w których lekarze byli zmuszani do wpisywania innego powodu zgonu niż koronawirus. Dziennikarka cytuje wypowiedzi Wei Penga, lekarza szpitala w Wuhan, który przyznał, że w instrukcjach zalecano im wpisywać do kart zgonów takie schorzenia jak cukrzyca lub niewydolność narządów.

Lekarz wspomniał pacjenta, który nie dojechał na czas do szpitala, bo był zbyt słaby, by przejść do samochodu, a żadna karetka w mieście nie była w stanie po niego przyjechać. "Tacy pacjenci umarli w domu, nic nie mogliśmy z tym zrobić. Nie mogli także zostać wliczeni w oficjalne dane" – powiedział Wei Peng.

Prokuratorskie dochodzenie w Hiszpanii

Szczególnie trudna sytuacja związana z epidemią COVID-19 panuje w Hiszpanii. Dlatego opinię publiczną zaniepokoiła wiadomość, która pojawiła się 23 marca. Minister obrony Margarita Robles przekazała, że podczas prac dezynfekcyjnych prowadzonych w 73 domach dla seniorów w niektórych z nich żołnierze znaleźli zwłoki pensjonariuszy. Zapowiedziała wyciągnięcie konsekwencji wobec kierownictw domów spokojnej starości, w których doszło do przypadków zaniedbania pensjonariuszy, powstawania ognisk koronawirusa i ukrywania jego ofiar.

Jak podaje hiszpański dziennik "El Pais", po tych doniesieniach "niektórzy przedstawiciele lokalnych władz przyznali, że zgonów osób niepoddanych testom w prywatnych domach i domach seniora nie wlicza się" do oficjalnych statystyk.

Rząd nie przekazał jednak, ilu zmarłych znaleziono w domach seniora. "The New York Times" podaje, że tylko w jednym z takich ośrodków, w madryckiej dzielnicy Chamartin, było to co najmniej 24 seniorów. Jako powód dziennik wymienił m.in. fakt, że wielu pracowników domów spokojnej starości przebywa obecnie na kwarantannach w swoich domach.

Od połowy marca, kiedy w Hiszpanii wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego, zanotowano ponad 80 przypadków zgonów na COVID-19 w domach seniorów.

W niedzielę, 22 marca personel madryckiego domu spokojnej starości Opera Loreto oskarżył dyrekcję placówki o ukrywanie zgonów podopiecznych chorych na COVID-19. Ujawnił, że kierownictwo domu zgłosiło od 6 marca tylko jedną ofiarę śmiertelną koronawirusa, podczas gdy zmarło tam również 15 innych zakażonych.

Zmiana statystyk w Wielkiej Brytanii

Podobnie jak we Francji, także w Wielkiej Brytanii po ożywionej dyskusji postanowiono zmienić sposób prezentowania statystyk o zgonach osób zakażonych koronawirusem. W kraju z czwartą najwyższą liczbą takich zgonów w Europie zmiana w publikowanych danych poszła jednak jeszcze dalej.

Wielka Brytania walczy z koronawirusem
Wielka Brytania walczy z koronawirusemtvn24

Wszystko za sprawą The Office for National Statistics (ONS). Rzecznik tego urzędu poinformował w poniedziałek, 30 marca, że od wtorku biuro rozpocznie publikowanie dodatkowych danych, które będą uzupełnieniem informacji o zgonach podawanych przez National Health Service i specjalną agencję ministerstwa zdrowia - Public Health England.

"Dotychczas publikowane dane o zgonach pochodziły wyłącznie ze szpitali" – przekazał rzecznik. Dodał, że w nowych statystykach, oprócz danych o zmarłych poza szpitalami, będą też informacje o osobach, które były podejrzewane o zakażenie koronawirusem. "Włączymy w to także przypadki podejrzeń COVID-19, w których ktoś nie uzyskał pozytywnego testu [przed śmiercią – red.]" – zapowiedział rzecznik.

Komentując włączenie się brytyjskiego urzędu statystycznego do raportowania zgonów, rzecznik NHS (odpowiednik polskiego NFZ) powiedział, że "to było jasne od początku, że tam [w statystykach – red.] znajdują się tylko osoby zmarłe w naszych szpitalach".

We wtorek, 31 marca na stronie ONS pojawiły się pełne dane dotyczące zgonów pacjentów z potwierdzonym lub podejrzewanym zachorowaniem na koronawirusa od 20 marca. Jonathan Athow z ONS pokazał, porównując dane ONS i dane pokazane w "Financial Times", jak wygląda różnica w danych publikowanych na stronach rządowych i tych podawanych teraz przez ONS.

Na wykresie zaznaczono lukę - to zgony, do których doszło poza szpitalami.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: STEPHANIE LECOCQ /EPA/PAP

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24