Ograniczanie swobodnego poruszania się po mieście, kamery nadzorujące, limity wyjazdu poza strefy - takie fałszywe teorie narastają wokół idei 15-minutowego miasta. Jakby było mało, fałszywie połączono to jeszcze z planami transportowymi w Oksfordzie. Sklejenie dwóch różnych koncepcji dało podstawę do zmanipulowanego przekazu, który masowo rozchodzi się w internecie.
Koncepcja tak zwanego 15-minutowego miasta wzbudza w ostatnich miesiącach duże dyskusje w mediach społecznościowych - także polskich. Idea ta nie podoba się między innymi wyznawcom teorii spiskowych, skrajnej prawicy, przeciwnikom szczepień czy noszenia maseczek. Rozpowszechniają przekaz, że wprowadzenie tej idei w życie będzie oznaczać przymusowe zamykanie ludzi w gettach. Tworzą dystopijne obrazy, w których dzielnice miast zostaną od siebie odgrodzone płotami naszpikowanymi elektroniką (kamerami, czujnikami), by nikt się nie wydostał. Twierdzą, że nie będzie można tam używać samochodów.
Tego typu przekaz rozpowszechnia też w polskiej sieci partia Nowa Nadzieja i jej sympatycy. Rozsyłają ilustrację, na której wypunktowano rzekome założenia idei 15-minutowych miast: "Zobacz, jak świat nam szykują. ONZ przyjęło koncepcję 15-minutowego miasta jako konieczną do ochrony klimatu Co to znaczy? - podział miasta na 15-minutowe strefy - swobodnie poruszać się samochodem można tylko po swojej strefie - poza swoją strefę można wyjechać maksymalnie 100 razy w roku - rozbudowany system kamer, które śledzą ruch - przekroczenie limitu wyjazdów poza strefę = mandat o wysokości 70 funtów". Na dole napisano: "Obudź się, żebyś niedługo nie musiał protestować jak mieszkańcy Oxfordu" i załączono zdjęcie z jednego z takich protestów (pisownia oryginalna).
Ten przekaz Nowej Nadziei łączy się z ostatnimi atakami Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy - stworzono fałszywą narrację, jakoby Rafał Trzaskowski zamierzał wprowadzić w stolicy szereg zakazów, np. zakaz jedzenia mięsa czy zakaz jeżdżenia po Warszawie samochodami. Pretekstem do ataków są rekomendacje w raporcie sprzed czterech lat organizacji C40 Cities, skupiającej rządzących 100 miastami świata. Elementem dekalogu C40 Cities jest też koncepcja miasta 15-minutowego. W internetowych przekazach połączono ją z teorią Nowego Porządku Świata (New World Order, NWO), czyli tajnego, globalnego spisku autorytarnych elit, które chcą przejąć władzę nad światem. To elity miały zamknąć ludzi w domach z powodu pandemii, a teraz chcą ograniczać ludzką wolność w 15-minutowych miastach - a nad takimi planami czuwają rzekomo Organizacja Narodów Zjednoczonych i Światowe Forum Ekonomiczne.
Na polskim Twitterze komentowane jest to np. tak: "15-minutowe miasta bez mięsa, samochodów i z ograniczonym wyborem ubrań w praktyce wygląły tak. Ideał lewackiego postępu."; "Likwidacja aut, brak mięsa, nabiału i '15-minutowe miasta'! Co planują globalni komuniści i gdzie w tym Polacy?"; "15-minutowe miasta bez samochodów i mięsa to tylko część szerszego planu"; "15 minutowe miasta getta, bez aut, bez bez mięsa to ich cel" (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Wyjaśniamy, o co chodzi w koncepcji 15-minutowych miast i jak zmanipulowano te założenia, by rozpowszechniać fake newsy.
Czym jest koncepcja 15-minutowego miasta...
W dużym skrócie: idea 15-minutowego miasta zakłada, że mieszkańcy w nowych lub przeorganizowanych miastach będą mieli wszystko "pod ręką". Będą mogli zaspokoić podstawowe potrzeby, idąc tylko na krótki spacer lub wybierając się na przejażdżkę rowerową, bez konieczności korzystania z samochodu. W odległości zaledwie 15 minut od miejsca zamieszkania będą mieli do dyspozycji: sklepy, targi, przychodnie, apteki, szkoły, parki, kina, biblioteki itp. Dzięki temu miasta mają być bardziej przyjazne mieszkańcom, pełne zieleni, co poprawi jakość życia i obniży poziom zanieczyszczeń. To nawiązanie do dawnych idei miejskich planistów, którzy koncentrowali życie miejsce wokół jednego punktu, np. targu.
Profesor Carlos Moreno z Uniwersytetu Paryskiego - przez jednych przedstawiany jako autor tej koncepcji, a przez innych jako jej popularyzator - tłumaczył ją w 2022 roku w wywiadzie dla "Gazecie Wyborczej". "Największym wyzwaniem jest nasza zależność od aut i przede wszystkim przyzwyczajenie do jeżdżenia samochodami w pojedynkę" - mówił. Zachęcał, by "ograniczyć przestrzeń oddawaną samochodom". Co dostaniemy w zamian? Profesor mówił, że jego wymarzone miasto to nie tylko bezpieczniejsza przestrzeń wypełniona najbardziej potrzebnymi usługami, ale też nowa wizja człowieka – otwartego na kontakty z innymi, umiejącego budować zdrowe relacje i aktywnie przeciwdziałającego kryzysowi klimatycznemu. "Musimy znaleźć nowy balans życia miejskiego. Rozwijać lokalność. Inwestować w wielofunkcyjność naszych sąsiedztw, by móc pracować, odpoczywać, robić zakupy, prowadzić życie społeczne, leczyć się, uczyć i spacerować w promieniu 15 minut od naszego miejsca zamieszkania" - tłumaczył Moreno.
W wystąpieniu na konferencji TED opublikowanym w styczniu 2021 roku prof. Moreno krytykował obecne miasta jako zatłoczone i zanieczyszczone, i których mieszkańcy tracą mnóstwo czasu w korkach, by dotrzeć do pracy. Podkreślił, że można i trzeba to zmienić.
Koncepcja została naukowo opisana na początku 2021 roku. Po raz pierwszy zaprezentowano ją już jednak w 2016 roku - a więc na długo przez pandemią COVID-19, z którą teraz jest łączona. Wyznawcy teorii spiskowych połączyli ideę funkcjonowania blisko miejsca zamieszkania z wprowadzanymi podczas pandemii lockdownami.
Idea 15-minutowego miasta jest wdrażana między innymi w Paryżu - merem jest Anne Hidalgo, która wygrała wybory w 2020 roku. Opowiadała sią za pomysłami prof. Moreno na zmianę podejścia do przestrzeni miejskiej. Na przykład zamknęła dla ruchu drogę szybkiego ruchu na prawym brzegu Sekwany, poszerzyła buspasy, przeznaczyła ogromne środki na budowę nowej infrastruktury rowerowej. Planuje wprowadzenie zakazu ruchu tranzytowego przez centrum miasta.
Na koncepcję 15-minutowego miasta powołał się też prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, gdy w połowie lutego 2023 lutego prezentował projekt rozwoju transportu szynowego w stolicy. Przewiduje on, że do 2050 roku metro będzie dojeżdżało do niemal wszystkich dzielnic, a ponad połowa mieszkańców będzie miała stację metra niecały kilometr od miejsca zamieszkania. "Całe to studium ma realizować koncepcję miasta 15-minutowego, żeby każdy warszawiak za pomocą komunikacji miejskiej lub pieszo mógł dotrzeć do wszystkich najważniejszych dla siebie usług" - tłumaczył Trzaskowski.
...a czym nie jest. Czyli: "chodzi o wybór"
Wbrew rozpowszechnianej fałszywej narracji idea 15-minutowego miasta nie zakłada przymusu i pozbawiania praw obywatelskich, nie przewiduje tworzenia gett, budowania fizycznych barier, płotów czy śledzenia obywateli. To wszystko nieprawda.
Profesor Moreno odpowiadał na tego typu zarzuty w rozmowie redakcją "USA Today": "Istotą 15-minutowego miasta jest miasto otwarte, połączone. (...) Oczywiście wszyscy mieszkańcy będą mogli chodzić, gdzie chcą. Nie będzie żadnych ograniczeń". Zwrócił uwagę, że koncepcja została stworzona, by zmniejszyć emisję zanieczyszczeń w transporcie. "Twierdzenie, że mieszkańcy mieliby być ograniczani [w poruszaniu się] w celu zmniejszenia ich śladu węglowego, jest całkowicie fałszywa" - podkreślił. Potwierdzał to Dan Luscher, urbanista i popularyzator idei miasta 15-minutowego: "Przede wszystkim chodzi o wybór, czyli coś zupełnie przeciwnego do przymusu. Chodzi o umożliwienie ludziom zaspokojenia ich potrzeb w ich własnym sąsiedztwie, a nie ograniczanie ich do jednej dzielnicy. Chodzi o mobilność, a nie blokadę".
Natomiast w rozmowie z portalem Politico prof. Moreno nie przebierał w słowach, komentując rozsyłany teraz fałszywy przekaz: "Ten rodzaj siania strachu jest dla mnie czymś bardzo faszystowskim. (...) W jakże absurdalny sposób pokazuje to, że ludzie, którzy wierzą w takie rzeczy, są bardzo łatwowierni, ignoranccy i stają w jednym szeregu z płaskoziemcami i osobami wierzącymi w to, że światem rządzą jaszczury". Na zarzuty, że miasta tworzone według jego idei miałyby ograniczać prawa jednostek, odpowiedział: "Teraz 80 procent ruchu w miastach jest wymuszone, ponieważ ludzie muszą wcześnie wstawać, by dojechać do szkoły, czy do pracy, które są daleko od ich domów". I dodał: "W mieście, w którym usługi są zawsze w pobliżu, mobilność jest wyborem: pieszo, rowerem, transportem publicznym lub pojazdem elektrycznym - dotrzesz tam, gdzie chcesz, bo chcesz, a nie dlatego, że musisz".
"To, że coś jest w moim zasięgu, w 15-minutach dookoła mojego domu nie znaczy, że ja muszę z tego korzystać. To znaczy tylko, że mam taką możliwość" - tłumaczy koncepcję 15-minutowego miasta na swoim kanale na YouTube Natalia Szcześniak, architektka. Porównuje to do rejonizacji szkół podstawowych w Polsce: "Jest podstawówka najbliższa w okolicy, do której bazowo każde dziecko jest zapisane i może do niej chodzić, ale nie ma obowiązku chodzenia do tej szkoły rejonowej. Można dziecko zapisać do innej szkoły".
Trzeba przy tym pamiętać, że idea proponowana przez paryskiego naukowca to propozycja. Decyzje będą podejmować wybierane w lokalnych wyborach władze miast.
Co planują władze Oksfordu...
Debata o 15-minutowych miastach trwa w Wielkiej Brytanii, gdzie wiele miast, np. Oksford, rozważa jej wdrożenie. W lutym Nick Fletcher, polityk brytyjskiej Partii Konserwatywnej, wezwał do debaty na temat "międzynarodowej socjalistycznej koncepcji" 15-minutowych miast, która "odebrałaby wam wolność osobistą". Kilka dni później Mark Dolan, gospodarz konserwatywnego kanału telewizyjnego GB News, ostrzegł widzów przed "planem dystopijnym" realizowanym przez kilka społeczności, które wyznają "taką kulturę nadzoru, że Pjongjang byłby zazdrosny".
Władze miasta Oksford (ponad 140 tys. mieszkańców, porównywalne z Zieloną Górą) rozpoczęły w 2022 roku konsultacje społeczne planu związanego z transportem miejskim - głównym celem jest zmniejszenie korków. Urzędnicy zrobili badania i wskazali sześć najbardziej korkujących się miejsc. Planują tam postawienie w 2024 roku, w ramach pilotażu, tzw. filtrów ruchu. Będą to kamery odczytujące automatycznie tablice rejestracyjne przejeżdżających samochodów. Kierowca mający specjalne zezwolenie będzie mógł swobodnie przejeżdżać przez te miejsca przez 100 dni w roku, Niektórzy, np. niepełnosprawni będą mogli dostać od urzędników specjalne zezwlenie na przejazdy.
Ma to wymusić, by kierowcy szukali alternatywnych dróg dojazdowych. Po wyczerpaniu limitu lub gdy przez taki filtr ruchu przejedzie pojazd nieuprawniony, na kierowcę zostanie nałożony mandat w wysokości 70 funtów. Kamery będą działać cały tydzień od godziny 7 do 19, z wyjątkiem dwóch miejsc nie funkcjonujących w niedziele. Przewiduje się jednak wiele wyjątków, np. bez ograniczeń będą mogły tamtędy przejeżdżać samochody transportu publicznego, pojazdy uprzywilejowane, motocykle.
... a jak zostało to zmanipulowane w przekazie
Założenia tego planu transportowego stały się podstawą do podwójnej manipulacji. Po pierwsze, rozpowszechniane są nieprawdziwe założenia; po drugie, przedstawia się je jako element koncepcji 15-minutowego miasta. Tak np. anglojęzyczni internauci piszą: "Władze Oxfordu uchwaliły pilotaż klimatycznego lockdownu"; "[Plan] zakłada kontrole ruchu w mieście dopuszczając tylko 100 podróży samochodem (...). Czy za tym głosowałeś?" (tłum. red.). Jeden z brytyjskich tiktokerów ostrzegał, że "mieszkańcy Oxfordu będą musieli wnioskować o zezwolenie, by wyjechać ze swojej okolicy!".
Sprawa jest także żywo komentowana w Polsce. "Opuszczenie strefy 15-minutowej będzie penalizowane. Strefy będą odgrodzone od siebie"; "Nie wolno będzie wychodzić poza granice tego miasta. Niewolnictwo i więzienie"; "Getto"; "Czyżby zgodzili się na zamknięcie w gettach, którego każdorazowe opuszczenie kosztuje dodatkową opłatę???" (pisownia postów oryginalna). Portal "Tygodnika Solidarność" w tekście pod tytułem: "'Miasta 15-minutowe' już w Europie. Poza swoją 'zagrodę' możesz się tam udać tylko przez 100 dni w roku" napisał, że w Oxfordzie "nie będzie przejazdu między dzielnicami". "Mieszkaniec będzie mógł podróżować poza swoją dzielnicę tylko przez 100 dni w roku" - alarmował z kolei portal Wpolityce.pl. "Obóz jeniecki na świeżym powietrzu czyli 'przyjazna dla klimatu' strefa nadzorowana. A jeśli zużyjesz wszystkie swoje 100 przepustek, którymi ktoś określa, czy możesz wchodzić do różnych stref, zostaniesz ukarany grzywną" - napisano na jednym z blogów.
Po ogłoszeniu planów przez urzędników mieszkańcy zaczęli protestować. 18 lutego na ulicach Oksfordu pojawiły się tysiące ludzi. Na polskim Twitterze komentowano: "Ludzie nie chcą być zamknięci w promowanym przez WEF gettach, protesty w Oxfordzie i Cambridge"; "Zakładają nowe Auschwitz. 70 funtów kary za wyjazd z dzielnicy".
Władze Oksfordu: "Każdy będzie mógł swobodnie dotrzeć do innych części miasta"
Fałszywe przekazy o tym, co władze Oksfordu rzekomo planują, zostało już wyjaśnione przez redakcje m.in. serwisów Associated Press, USA Today, The New York Times, France24, Politico. Władze Oxfordu zapewniają, że nikogo nie chcą zamykać w domach. Na początku grudnia 2022 roku zamieściły na stronie urzędu sekcję z pytaniami i odpowiedziami. Przygotowano też specjalne nagranie z wyjaśnieniami.
"Widzimy w ostatnim czasie dużą liczbę krążących w sieci i wprowadzających w błąd informacji dotyczących filtrów ruchu. Są rozpowszechniane przez niewiarygodne źródła i - co jest ogromnie rozczarowujące - podchwytują je media ogólnokrajowe" - oceniła Liz Leffman, przewodnicząca rady hrabstwa Oxfordshire. "Teorie spiskowe powodują szkody w świecie rzeczywistym i muszą się skończyć" - oceniła. Informowała, że lokalne władze otrzymują wiele telefonów i maili od zaniepokojonych mieszkańców, którzy się boją, że mogą zostać zamknięci we własnych domach. "To kategorycznie nieprawda. Nie planujemy klimatycznego lockdownu ani żadnego innego" - dodała.
Celem urzędników jest równomierne rozłożenie transportu, odciążenie najbardziej zatłoczonych punktów w mieście i przeniesienie ruchu na obwodnicę miasta.
"Każdy będzie mógł swobodnie dotrzeć do innych części miasta. Prosimy tylko o spróbowanie unikania ulic śródmiejskich - wszyscy wiemy, że tworzą się na nich okropne korki, a autobusy się spóźniają, są niebezpieczne dla rowerzystów i pieszych" - tłumaczy na nagraniu urzędu radny Duncan Enright odpowiedzialny w zarządzie hrabstwa za sprawy transportu i rozwoju.
Strategia transportowa Oksfordu a idea 15-minutego miasta: "to się w ogóle nie łączy"
Błędnie identyfikuje się plany władz Oksfordu z ideą 15-minutowego miasta. "W ogóle w dokumentach miasta Oksford to się nie łączy" - tłumaczy cytowana już Natalia Szcześniak. "Ta strategia transportowa to są zmiany, które są projektowanie od 2015 roku. Tam było szereg konsultacji społecznych na ten temat" - wyjaśnia.
Natomiast koncepcja 15-minutowego miasta pojawia się w innym dokumencie: Oxford Local Plan 2040, który jest obecnie konsultowany z mieszkańcami. Został zaprezentowany we wrześniu 2022 roku, czyli w tym samym czasie, gdy zapowiadano wprowadzanie filtrów ruchu - lecz nie ma z nimi nic wspólnego. Jak tłumaczy Natalia Szcześniak: "Miasto 15-minutowe pojawia się w dokumentach Oksfordu, ale w zupełnie innych niż ta koncepcja transportowa. To wszystko zostało podlane jakimś sosem tajemnicy, getta, zniewolenia ludzi; czegoś, co brzmi bardzo tajemniczo, groźnie, co może przestraszyć. Dwie zupełnie różne koncepcje skleiły się tutaj w jedną całość i zostały bardzo, bardzo zmanipulowane".
Architekta przewiduje, jak fatalne będą następstwa tej manipulacji: mieszkańcy miast, których władze będą chciały wprowadzić elementy koncepcji miasta 15-minutowego, mogą protestować, kojarząc to z planami Oksfordu i rzekomym "zniewoleniem ludzi". "Wydaje się, że ta teoria spiskowa ma na celu tak naprawdę podburzyć zaufanie do miasta 15-minutowego" - ocenia.
Tak więc w ilustracji rozpowszechnianej w sieci przez Nową Nadzieję przedstawiono w sposób zmanipulowany założenia planu urzędników z Oksfordu i niezgodnie z prawdą podano to jako założenia idei miasta 15-minutowego. Ponadto stwierdzono, że ONZ przyjęło tę koncepcję. Choć prof. Carlos Moreno przyznał w Politico, że koncepcja 15-minutowego miasta "została pozytywnie oceniona przez Światowe Forum Ekonomiczne i Organizację Narodów Zjednoczonych", to nie znaleźliśmy żadnego oficjalnego dokumentu ONZ, w którym organizacja oficjalnie tę ideę przyjęła.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/Twitter