"Warszawa zakaże jedzenia mięsa" - jak stary raport posłużył do stworzenia fałszywego przekazu 

Źródło:
Konkret24
Rafał Trzaskowski o doniesieniach o ograniczaniu dostępu do mięsa: nikt nie ma takich planów
Rafał Trzaskowski o doniesieniach o ograniczaniu dostępu do mięsa: nikt nie ma takich planów TVN24
wideo 2/4
Rafał Trzaskowski: nikt nie ma takich planów (wypowiedź z piątku)TVN24

Narracja obozu rządzącego, że prezydent Warszawy chce zakazać jedzenia mięsa w stolicy i że taki zakaz jest ukrywanym elementem programu Platformy Obywatelskiej, od kilku dni przetacza się przez media społecznościowe, programy publicystyczne i media. Nie jest prawdziwa, powstała na potrzeby kampanii wyborczej PiS. Podstawą jest raport, którego autorzy sami stwierdzają, że przygotowali tylko "zestaw punktów odniesienia", a "ostatecznie to jednostki decydują o tym, co jedzą".

Zaczęło się od publikacji "Dziennika Gazety Prawnej" 14 lutego. Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki w tekście pod tytułem "Trzeba jeść mniej mięsa i pozbyć się aut. Klimatyczne zaciskanie pasa w stolicy" omówili główne tezy raportu "The future of urban consumption in a 1.5°c world" ("Przyszłość miejskiej konsumpcji w świecie 1,5° C" ). Jego tytuł nawiązuje do klimatycznego celu, jakim jest ograniczenie wzrostu globalnej temperatury do 1,5 stopnia Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Taki cel przyjęły państwa sygnatariusze Porozumienia Paryskiego z 2015 roku o ograniczeniu skutków globalnego ocieplenia klimatu.

Rekomendacje, które dla organizacji C40 Cities skupiającej rządzących 100 miastami świata przygotowali w 2019 roku naukowcy z uniwersytetu w Leeds w Wielkiej Brytanii i firmy doradczej Arupa, dotyczą przeciwdziałania kryzysowi klimatycznemu. Brytyjscy naukowcy zaproponowali m.in. zmniejszenie spożycia mięsa do 16 kg rocznie na osobę, nabiału do 70 kg, ograniczenie zakupu nowych ubrań do ośmiu sztuk rocznie, redukcję liczby aut z 600 do 190 na 100 tys. mieszkańców, wydłużenie czasu użytkowania sprzętu elektronicznego do siedmiu lat.

Prawicowi politycy i internauci wyśmiewają: "racje żywnościowe", "bolszewickie cele"; "Warszawa będzie miała kartki na mięso"

Tekst "DGP" - mimo że opisywał raport sprzed czterech lat - wywołał ogromne zainteresowanie polityków obozu rządzącego, a także mediów mu sprzyjających. Stał się gorącym tematem przez kilka kolejnych dni. Nadinterpretując jego tezy, wykorzystano go do politycznego ataku na Rafała Trzaskowskiego, który jest też wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej. "Czy on naprawdę chce wprowadzić warszawiakom - a być może w całej Polsce, bo znamy jego ambicje - racje żywnościowe, racje konsumpcyjne?" – pytał wiceminister sprawiedliwości z Solidarnej Polski Sebastian Kaleta 14 lutego na konferencji prasowej w Sejmie. A na Twitterze napisał: "Zastanawialiśmy po co tyle wyjazdów Rafałowi @trzaskowski. W stowarzyszeniu miast C40, którego członkiem jest Warszawa wypracowano plan, by wprowadzić racje żywnościowe i konsumpcyjne. Wakacje raz na kilka lat, kilka ubrań rocznie, mięso i nabiał luksusem. Odlecieli tam" (pisownia wszystkich postów oryginalna). Posłanka Anna Siarkowska, przypominając o kartkach na mięso, które obowiązywały w PRL, stwierdziła, że propozycje z raportu "to jest powrót do centralnego planowania".

Fałszywą narrację nagłaśniali prawicowi politycy i media Twitter

Do chóru Solidarnej Polski dołączyli m.in. politycy Konfederacji. Jej nowy szef Sławomir Mentzen napisał na Twitterze: "Jeżeli walka z globalnym ociepleniem ma oznaczać zakaz mięsa i nabiału, brak prywatnych samochodów, 3 sztuki nowych ubrań na rok i jeden lot samolotem na 3 lata, to ja już w ciemno wybieram temperaturę wyższą o dwa stopnie". Z kolei poseł PiS Kazimierz Smoliński straszył na Twitterze: "Takie bolszewickie cele proponuje nam Trzaskowski z Platformy Tuska. Neomarksizm zabierze nam mięso, nabiał i auto na własność". W kolejnej odsłonie wystąpień politycy prawicy wrzucali na Twittera zdjęcia, jak jedzą mięso. "Swoją porcję mięsa wykorzystałem już na ten rok. Od jutra tylko robaki" - ironizował Patryk Jaki. "Trzaskowski! To jest mięcho z lubuskiej krowy i porządne lubuskie piwo! Ani jednego, ani drugiego, nam nie zabierzesz, swoimi reformami, pomiocie marksizmu!" - tweetował Łukasz Mejza.

Temat o rzekomych planach wprowadzenia zakazu jedzenia mięsa w Warszawie był też popularny na FacebookuFacebook

Gorącą dyskusję toczyli też internauci w mediach społecznościowych. "Trzaskowski oduczy warszawiaków jeść mięso?"; "Chyba muszę kupić jakąś przemysłową zamralażarkę, żeby to mięso dla warszawiaków przechować"; "Trzaskowski chce aby PO wygranych wyborach przez oPOzycję, w Polsce były limity na mięso, odzież i podróże?"; "Warszawa będzie miała kartki na mięso" - komentowali.

Rafał Trzaskowski o steku bzdur i befsztykach na Żoliborzu

"Stek bzdur" – tak na te ataki zareagował na Twitterze i Facebooku prezydent Warszawy. W odpowiedzi na wpis wiceministra sprawiedliwości napisał: "Pan Kaleta oparł swoją teorię o raport naukowców z Leeds wydany niemal 4 lata temu. Trudno go komentować, tym bardziej, że nie powstał na zlecenie Miasta Stołecznego Warszawy i nie był z nami konsultowany". Przypomniał, że miasto w swojej polityce żywnościowej obrało za cel "wsparcie dla mieszkańców w dostępie do dobrej jakości i niedrogiej żywności i że coraz więcej inicjatyw obywatelskich dotyczy żywności i dzielenia się nią oraz przeciwdziałania marnowaniu żywności". "Odpowiadając na pana absurdalne pytanie - nie, Miasto Stołeczne Warszawa nie wprowadzi kartek na żywność. Co więcej, jedynie rząd ma możliwości prawne do wprowadzenia takiego ograniczenia. Jako prawnik powinien pan to wiedzieć" - dodał Rafał Trzaskowski.

Polemizując z prezydentem Warszawy, wiceminister Kaleta przypomniał na Twitterze wystąpienie Trzaskowskiego na mityngu "Campus Polska", podczas którego prezydent Warszawy zapowiadał realizację zaleceń C40 Cities.

Do dyskusji o rzekomym zakazie jedzenia mięsa włączył się nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński. "My jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki" – powiedział w wywiadzie dla tygodnika "Sieci", który ukazał się 20 lutego. Dalej mówił, że "z tych projektów wynika, że każdy mógłby zjeść rocznie maksymalnie 16 kg mięsa" i że jest to mniej niż w czasie stanu wojennego i mniej, niż później dostawali pracownicy umysłowi, bo "na kartkach od Jaruzelskiego było po 2,5 kg na miesiąc, czyli 30 kg rocznie". Na pytanie, czy "to [ograniczanie spożycia mięsa] pojawi się w kampanii wyborczej", prezes PiS odpowiedział: "Już się pojawiło".

"Jeszcze raz - nie wprowadzamy w Warszawie żadnych ograniczeń w jedzeniu mięsa" – brzmiała kolejna riposta prezydenta Warszawy, tym razem na słowa prezesa PiS. "Rozumiem, że manipulacja kolegów się spodobała. Proszę raczyć się befsztykami na Żoliborzu latami - do woli! Kto bogatemu rentierowi zabroni" – napisał Trzaskowski na Twitterze.

Natomiast posłanka KO Izabela Leszczyna w "Śniadaniu Rymanowskiego" w Polsat News 19 lutego tak skomentowała dyskusję wywołaną tekstem w "DGP": "Wprowadzanie do debaty publicznej [takiego tematu] w czasie, kiedy Polska ma najwyższą inflację projektową na ten rok w UE, największy spadek PKB, ludziom nie starcza do pierwszego, nie starcza im na mięso rzeczywiście, a my mamy w poważnym programie rozmawiać o jakimś raporcie sprzed czterech lat, którego rekomendacji nikt nie zaczął wdrażać. To jakaś paranoja jest". 

Co jest w raporcie przygotowanym przez C40 Cities

Śledząc publiczną dyskusję na temat raportu C40 Cities, można odnieść wrażenie, że większość wypowiadających się na temat raportu raportu nie czytała. A jest dostępny od 2019 roku na stronie organizacji.

W 68-stronicowym dokumencie słowo "mięso" (meat) pojawia się 10 razy – zawsze w kontekście korzyści, jakie mogą pojawić się, gdy ograniczymy jego spożycie. Przy czym nie ma w raporcie sformułowań dotyczących zakazu spożywania lub produkcji mięsa (ban, prohibit) - mowa jest o ograniczaniu jego spożycia. Czytamy więc, że ograniczenie czerwonego mięsa w diecie może zmniejszyć liczbę zgonów w miastach C40 o 160-170 tys. w ciągu roku; zmniejszenie do 16 kg rocznie spożycia mięsa na jedną osobę, razem z ograniczeniem spożycia produktów mlecznych i zmniejszeniem ilości odpadów, zdaniem autorów raportu spowodowałoby zmniejszenie w 2030 roku szkodliwych emisji o 36 proc. w stosunku do roku 2017. Ograniczenie konsumpcji mięsa do 16 kg na osobę autorzy raportu określają jako cel progresywny, postępujący. Częściej piszą o mniejszym spożyciu mięsa, choć kreślą też ambitny scenariusz, w którym mieszkańcy miast zrezygnują z jedzenia mięsa. Wtedy ich zdaniem mogłoby dojść do obniżenia o 60 proc. szkodliwych emisji powodowanych przez produkcję i spożycie żywności. Przy czym pada zastrzeżenie: "jeśli miasta C40 zmienią swoje konsumpcyjne nawyki żywieniowe".

Ponieważ Jarosław Kaczyński mówił też o ograniczeniu "do dwóch koszul lub sukienki", przyjrzeliśmy się rekomendacjom w sprawie zakupów ubrań. Autorzy raportu proponują jako cel progresywny do osiągnięcia w 2030 roku ograniczenie się przez mieszkańców miast do zakupów ośmiu nowych sztuk odzieży rocznie. Ich zdaniem mniejsze zakupy odzieży to oszczędności rzędu 93 mld dolarów rocznie; 15,5 tys. dolarów na osobę w ciągu 20 lat; zmniejszenie emisji szkodliwych substancji o 39 proc. w stosunku do poziomu z 2017 roku.

Inne rekomendacje zawarte w raporcie dotyczą ograniczenia liczby prywatnych samochodów do 190 sztuk na 100 tys. mieszkańców, co dałoby 170 mln metrów kwadratowych wolnej powierzchni w miastach; stosowanie materiałów budowlanych o większej wydajności, remontowanie starych budynków niż budowanie nowych to obniżenie szkodliwych emisji o 28 proc.

Jeśli nie podejmie się jakichkolwiek działań na rzecz zmniejszania globalnego ocieplenia, to - jak przewidują autorzy raportu - w 2050 roku 2,5 mld ludzi będzie zagrożonych brakiem dostępu do żywności; 1,6 mld będzie narażonych na ekstremalne upały; 650 mln będzie miało kłopoty z dostępem do bieżącej wody.

Raport C40 Cities: "Ostatecznie to jednostki decydują o tym, co jedzą i jakie zakupy robią"

O zaleceniach raportu C40 Cities napisał 15 lutego portal smog.pl, prosząc o komentarz przedstawiciela organizacji C40 Cities. "W odniesieniu do 'ambitnych celów' na 2030 rok w raporcie stwierdza się: Nie rekomenduje się hurtowego przyjęcia tych celów w miastach C40. Są one wymienione, aby zapewnić zestaw punktów odniesienia dla miast. Można je uwzględniać rozważając różne alternatywy redukcji emisji i długoterminowe wizje danego miasta" - stwierdził Rolf Rosenkranz, szef wydziału komunikacji w C40 Cities.

Zastępca redaktora naczelnego portalu energetyka24.pl Jakub Wiech - cytowany przez smog.pl - ocenił, że opinie prawicowych polityków to "pompowanie balonika przez wykorzystanie ludzkich lęków". W komentarzu zamieszczonym 20 lutego na stronie energetyka24.pl napisał z kolei: "To, co rzuca się w oczy w pierwszej kolejności to fakt, że raport, o którym tak głośno zrobiło się w Polsce nie zawiera wiążących celów, a jedynie rekomendacje. W dodatku, czytając dokument całościowo, można dojść do wniosku, że w opracowaniu chodzi nie tyle o same cele, co o kierunki rozwoju miast". A dalej podsumował: "Sami autorzy raportu zdawali sobie sprawę, że stawiają cele niemożliwe do zrealizowania w praktyce. Chcieli nimi wyznaczyć pewne poziomy umożliwiające zrozumienie, jaki efekt dadzą poszczególne działania. Żaden fragment tego opracowania nie uprawnia do stwierdzenia, że prezydent Trzaskowski wkrótce zabierze Warszawiakom mięso i podmieni je na robaki".

Rzeczywiście, w konkluzjach raportu naukowców z Leeds podkreślono, że realizacja wielu zawartych w nich rekomendacji opiera się nie tylko na decyzjach samych władz miast czy rządów, ale także na indywidualnych działaniach. "Ostatecznie to jednostki decydują o tym, co jedzą i jakie zakupy robią, aby uniknąć marnowania żywności w gospodarstwach domowych. To także każda jednostka sama decyduje, ile nowych ubrań kupić, czy mieć i jeździć prywatnym samochodem, ile razy lecieć samolotem".

Ograniczenie sprzedaży jakiegoś towaru może być uznane za ograniczenie wolności działalności gospodarczej - do czego samorządy nie mają prawa

Rafał Trzaskowski tłumaczy, że w kwestii rekomendacji zawartych w raporcie "Warszawa nie podjęła żadnych zobowiązań". Przejrzeliśmy rejestr uchwał rady miasta stołecznego Warszawy obecnej kadencji - nie znaleźliśmy tam żadnej, która wprost odnosiłaby się do kwestii poruszonych w raporcie C40 Cities.

Ale nawet jeśli Rada Warszawy podjęłaby uchwałę np. o ograniczeniu spożycia mięsa - co z konieczności musiałoby się wiązać z ograniczeniem sprzedaży mięsa na terenie miasta - to taką uchwałę w trybie art. 91 ustawy o samorządzie gminnym może uchylić wojewoda mazowiecki. Gdyby jednak rada upierała się przy swoich pomysłach, rząd mógłby wykorzystać art. 96 tej ustawy, który stwierdza, że w przypadku "powtarzającego się naruszenia przez radę gminy Konstytucji lub ustaw, Sejm, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, może w drodze uchwały rozwiązać radę".

Należy przy tym zauważyć, że ograniczenie sprzedaży jakiegoś towaru może być uznane za ograniczenie wolności działalności gospodarczej - do czego samorządy nie mają prawa. Bo w świetle art. 22 Konstytucji RP "ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny" . Czyli to parlament może wprowadzić takie ograniczenie.

Poszerzenie narracji: "to nam szykują w Europie"

Tekst "Dziennika Gazety Prawnej" użyto nie tylko do ataku na prezydenta Warszawy, ale także do wzmocnienia narracji antyunijnej. Ten przekaz powielała telewizja publiczna, np. tak zapowiadając jeden z programów w TVP Info: "Całkowity zakaz spożywania mięsa i nabiału, możliwość kupienia tylko trzech ubrań rocznie, żadnych prywatnych samochodów oraz jeden lot samolotowy na trzy lata - to nam szykują w Europie".

Podobne głosy padały też w mediach społecznościowych. Jeden z popularnych twitterowiczów o nicku Pikuś Pol napisał: "Że ślimak, to ryba - olać to. Że marchew, to owoc - pośmialiśmy się. Że świnia musi mieć zabawki - tu powinna nam się zapalić lampka. Ale nie dajmy unijnemu lewactwu wmówić sobie, że brak auta, zakaz jedzenia nabiału i mięsa, kilka ubrań na rok to dla naszego dobra, dla zdrowia".

Zapytaliśmy rzeczników Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, czy w obu tych instytucjach debatowano o ewentualnym zakazie produkcji mięsa. Z odpowiedzi, jakie Konkret24 otrzymał, wynika, że obecnie w UE nie ma dyskusji o całkowitym zakazie produkcji mięsa. W odpowiedzi przedstawiciel Komisji Europejskiej zwraca uwagę, że mleko, mięso i jaja zapewniają 50 proc. naszego spożycia białka i dostarczają cennych witamin i minerałów; że w Unii Europejskiej 40 proc. wartości produkcji rolnej stanowi hodowla zwierząt, w której zatrudnionych jest 4 mln osób. UE natomiast: "Dba o to, aby produkcja zwierzęca odbywała się w UE w bardziej zrównoważony sposób i aby rosły pozytywne efekty zewnętrzne hodowli zwierząt gospodarskich. (...) Na przykład systemy ekstensywnego chowu na użytkach zielonych wykazały swój pozytywny wkład poprzez przetwarzanie trawy na żywność, produkcję wełny i biomasy, utrzymanie różnorodności biologicznej, składowanie dwutlenku węgla, kontrolę erozji gleby i ochronę krajobrazu".

Przedstawicielka Parlamentu Europejskiego odsyła nas do przyjętej przez PE w październiku 2021 roku unijnej strategii "Od pola do stołu", w której postulowano m.in. zmniejszenie spożycia mięsa. "Przejście na bardziej roślinną dietę z mniejszą ilością mięsa czerwonego i przetworzonego oraz z większą ilością owoców i warzyw ograniczy nie tylko ryzyko chorób zagrażających życiu, ale również wpływ systemu żywnościowego na środowisk" - zapisano w unijnej strategii.

Autorka/Autor:Piotr Jaźwiński

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Anton Chernov/Shutterstock/twitter

Pozostałe wiadomości

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24