W mediach społecznościowych obok nagrań pokazujących skutki ataków izraelskich na Bejrut pojawiają się też takie, które nie mają z tym nic wspólnego. Materiały prawdziwe bywają też łączone z materiałami sztucznie wygenerowanymi.
Od ponad dwóch tygodni Izrael intensywnie bombarduje Liban, a od przełomu września i października prowadzi operację lądową na południu tego kraju, twierdząc, że jego celem są terroryści Hezbollahu. W atakach pod koniec września zabito wieloletniego przywódcę tej organizacji Hasana Nasrallaha i innych dowódców. Hezbollah od dekad walczy z Izraelem, jest wspierana przez Iran, a od wybuchu rok temu wojny w Strefie Gazy ostrzeliwuje północ państwa żydowskiego.
Czytaj więcej: "Mój ojciec mógł żyć" rocznica ataków Hamasu na Izrael
Wieczorem i w nocy z 5 na 6 października izraelskie wojska prowadziły zmasowane ostrzały południowych przedmieść stolicy Libanu - Bejrutu. Te ostrzały były określane przez świadków jako najcięższe od początku operacji przeciwko Hezbollahowi. Jak informowało 6 października libańskie ministerstwo zdrowia, co najmniej 23 osoby zginęły, a 93 zostały ranne. Siły Obronne Izraela poinformowały wówczas, że lotnictwo "przeprowadziło serię ukierunkowanych uderzeń na szereg magazynów broni i obiektów infrastruktury terrorystycznej należących do organizacji terrorystycznej Hezbollah na obszarze Bejrutu".
Po każdym nalocie w mediach społecznościowych szybko publikowane są materiały, mające pokazywać skutki ataków. Na jednym z takich nagrań rozpowszechnianych od 5 października, a potem udostępnionych mediom przez agencję Reutersa widać m.in. ogromną kulę ognia , a następnie słup ognia i dymu, które powstały najprawdopodobniej po trafieniu pocisku w stację paliw, znajdującą się w sąsiedztwie hotelu oraz niedaleko lotniska.
Sprawdziliśmy, że internauci rozpowszechniali też kompilację dwóch nagrań. Łączyli powyższe wideo z innym, pięciosekundowym fragmentem. Widać na nim miasto nocą i ogromne płomienie, które przewyższają budynki. Pożarowi towarzyszą kłęby dymu. Dodano niepokojący podkład muzyczny. Wpis jednego z anglojęzycznych internautów, który zamieścił tę kompilację, ma ponad 300 tys. odsłon. "Buuuuum. Bejrut teraz. Konkluzja jest jasna: terroryzm nie popłaca" - skomentował entuzjastycznie.
Kompilacja trafiła także do polskiej sieci. Internauci komentują i ją podają rzekomą liczbę zabitych i rannych dzieci w wyniku izraelskich działań, a także obywateli Libanu, którzy uciekli przed nalotami. Jednak pierwsze pięć sekund tej kompilacji nie jest prawdziwe.
To AI
Jak bowiem ustalił Tal Hagin z serwisu fact-checkingowego Fakereporter.net, w rzeczywistości to nagranie (pierwsze pięć sekund wykorzystywane w kompilacji) powstało przy użyciu sztucznej inteligencji (AI).
Okazuje się, że zostało opublikowane 1 października 2024 roku na koncie użytkownika TikToka Digital.N0mad, który przedstawia się jako "artysta AI". W serwisie zamieszczono informację, że "twórca oznaczył treść jako wygenerowaną przez AI". Śledząc jego publikacje widać, że najpierw tworzył materiały inspirowane mangą, a następnie filmiki przedstawiające eksplozje i pożary. Przy każdym materiale dodaje geolokalizację, np. Bejrut, Moskwa, San Antonio.
Materiał zamieszczony przez niego 3 września 2024 roku przedstawia pożar budynku, który przypomina gmach słynnego, stojącego na Placu Czerwonym w Moskwie Państwowego Muzeum Historycznego. Ma niemal 6 mln odsłon. Ostatnim materiałem (do 8 października 2024 roku) jest właśnie rzekomy pożar w Bejrucie. Ma ponad 10 mln odsłon i niemal 410 tys. polubień.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: WAEL HAMZEH/PAP/EPA