FAŁSZ

Wybory w USA. Fejki i dezinformacja wokół liczenia głosów


Fake newsy, manipulacje i zwykłe oszustwa rozpowszechniano w mediach społecznościowych od 3 listopada, kiedy w Stanach Zjednoczonych rozpoczęło się liczenie głosów w wyborach prezydenckich. Autorzy fake newsów ścigali się z amerykańskimi fact-checkerami, ale wiele fałszywych informacji zdołało zdobyć spore zasięgi i dotrzeć do opinii publicznej.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Donald Trump nie uznaje jeszcze swojej porażki w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Na Twitterze zamieścił serię wpisów o nieprawidłowościach podczas liczenia głosów. Amerykańskie media fact-checkują te wypowiedzi, a wiele z nich określają jako fałszywe. Przedstawiamy niektóre z nich, a także kilka fake newsów i manipulacji, które w ostatnich dniach masowo udostępniali amerykańscy internauci.

07.11.2020 | Tłumy na ulicach Waszyngtonu po ogłoszeniu wygranej Bidena
07.11.2020 | Tłumy na ulicach Waszyngtonu po ogłoszeniu wygranej BidenaPiotr Kraśko | Fakty TVN

To nieprawda, że obserwatorzy nie przyglądali się liczeniu głosów

Według Donalda Trumpa nieprawidłowości przy liczeniu głosów polegały m.in. na niedopuszczaniu obserwatorów jego partii do lokali wyborczych. "Obserwatorzy nie byli wpuszczani do lokali wyborczych. To ja wygrałem te wybory, zdobyłem 71 000 000 ważnych głosów. Działy się złe rzeczy, których nasi obserwatorzy nie mogli zobaczyć. To nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Miliony kart zostało wysłanych do osób, nie mających prawa do głosowania" - napisał na Twitterze Trump 7 listopada.

W ocenie CNN nie było doniesień o systematycznych nieprawidłowościach związanych z pracą obserwatorów wyborczych gdziekolwiek w Stanach Zjednoczonych. „Nie ma żadnych dowodów na poparcie twierdzeń prezydenta, że republikańscy obserwatorzy zostali wyłączeni z procesu, a kampania Trumpa nadal nie poparła tego twierdzenia w sądzie” – można przeczytać w artykule na stronie internetowej stacji.

Portal stacji CBS sprawdził szczegółowe zarzuty Trumpa dotyczące rzekomych nieprawidłowości. Prezydent wyliczył je na konferencji prasowej 5 listopada. CBS nazywa fałszywymi m.in. zarzuty jakoby w Pensylwanii demokraci nie chcieli dopuścić do obserwowania liczenia głosów przedstawicieli Partii Republikańskiej. W rzeczywistości spór sądowy w tym stanie dotyczył odległości obserwatorów od stołów, przy których liczono głosy. Sąd nakazał, by obserwatorzy mogli stać w odległości 6 stóp (ok. 1,8 m) od stołów.

Nie, Joe Bidenowi nie dopisano nagle ponad 100 tys. głosów

Inne manipulacje krążyły w sieci już od dnia wyborów 3 listopada. Czy podczas liczenia głosów w stanie Michigan Joe Bidenowi przypisano nagle wszystkie z ponad 128 tys. nowo zliczonych kart? Taką informację zamieścił na Twitterze konserwatywny publicysta Matt Mackowiak. Później tweeta skasował i wyjaśnił, że nieporozumienie było wynikiem literówki w pliku wprowadzonym do systemu informatycznego w jednym z hrabstw.

Według przekazanego portalowi BuzzFeed stanowiska firmy Decision Desk HQ dostarczającej system informatyczny raportujący o oddanych głosach był to "błąd w pliku stworzonym przez stan" [prawd. stan Michigan - red.]. Firma podkreśliła, że przedstawiciele stanu sami wychwycili pomyłkę i przesłali poprawiony plik.

Portal fact-checkingowy Snopes zauważył, że prawdopodobnie chodziło o źle postawiony przecinek w wynikach głosowania przesłanych przez hrabstwo Shiawassee - zamiast 15,371 głosów na Bidena zadeklarowano 153,710 głosów.

Zanim poprawiono wynik w systemie informatycznym zmanipulowana informacja zaczęła krążyć po Twitterze. Wprowadzający w błąd tweet Matta Mackowiaka podał dalej pisarz Matt Walsh, a z kolei jego tweeta - prezydent Donald Trump. "O co w tym wszystkim chodzi?" - pytał Trump w komentarzu.

Doniesienia o rzekomych nieprawidłowościach w Michigan rozprowadzano też za pomocą polskich kont na Twitterze. "Dziś rano w Michigan 'odnaleziono' 138.339 głosów na Bidena i ZERO na Trumpa. Takich przypadków nie ma. Matematycznie niemożliwe" - napisał podróżnik i dziennikarz Wojciech Cejrowski. Jego tweeta polubiło ok 1,7 tys. internautów.

Tweet Wojciecha Cejrowskiego o Michigan
Tweet Wojciecha Cejrowskiego o MichiganTweet Wojciecha Cejrowskiego o MichiganTwitter

W Wisconsin nie oddano więcej głosów niż było uprawnionych do głosowania

Polski podróżnik i zadeklarowany zwolennik Donalda Trumpa rozpowszechniał także inne wprowadzające w błąd informacje. "W Wisconsin oddano więcej głosów niż istnieje tam głosujących. To jeden z tych stanów, gdzie #Biden w nocy stracił szansę, a rano 'cudem' odzyskał" - napisał Cejrowski i obok hasztagu #Trump2020 postawił hasztag #wałek.

Wojciech Cejrowski tweetował również o liczeniu głosów w Wisconsin
Wojciech Cejrowski tweetował również o liczeniu głosów w WisconsinWojciech Cejrowski tweetował również o liczeniu głosów w WisconsinTwitter

Cejrowski zamieścił grafikę podawaną dalej przez amerykańskich internautów. Wynika z niej, że w stanie Wisconsin policzono 3 mln 239 tys. 920 głosów podczas gdy jest tylko 3 mln 129 tys. zarejestrowanych głosujących.

Jak wyjaśnia portal Snopes komisja wyborcza stanu Wisconsin informowała, że 1 listopada 2020 roku zarejestrowanych było 3 mln 684 tys. 726 głosujących. W chwili pisania tego tekstu The New York Times informował o oddaniu 3 mln 297 tys. 473 głosów w Wisconsin. Ich liczba nie przekroczyła zatem liczby zarejestrowanych wyborców.

Liczba 3 mln 129 tys. głosujących w Wisconsin odnosi się do wyborców zarejestrowanych przed amerykańskimi wyborami w 2018 roku.

Członkowie komisji sami wypełniali karty wyborcze? Nie, tylko kopiowali uszkodzone karty

Wbrew wielu głosom internautów nie doszło do oszustwa wyborczego w stanie Pensylwania. Jeden z internautów zamieścił fragment udostępnianego na żywo sygnału wideo liczenia głosów w hrabstwie Delaware. Na nagraniu widać mężczyznę - prawdopodobnie członka komisji wyborczej - piszącego na kartach do głosowania. Wideo komentowano, także w Polsce, jako dowód na oszustwo polegające na wypełnianiu kart przez liczących głosy.

Portal Fox29.com cytuje lokalne władze hrabstwa, które wyjaśniają sytuację. Rozpowszechniany w sieci kadr nagrania pochodzącego z kamery w komisji wyborczej został przycięty w taki sposób, że nie widać na nim wielu innych członków komisji, a także obserwatorów nadzorujących proces liczenia głosów.

Hrabstwo potwierdziło również, że pracownicy komisji rzeczywiście sami wypełniali niektóre karty wyborcze, ale nie po to by zafałszować wynik głosowania. Wręcz przeciwnie - maszyna otwierająca pakiety wyborcze uszkodziła część kart. Aby mogły one zostać zliczone przez urządzenie, które skanuje i automatycznie zlicza głosy, pracownicy komisji skopiowali głosy na nowe karty. Władze hrabstwa zapewniły, że czynności te wykonano przy nadzorze obserwatorów, a oryginalne uszkodzone karty wyborcze zostały zachowane.

Nieprawidłowości w Detroit? To grafika sprzed roku

W mediach społecznościowych od początku listopada krąży też grafika stworzona przez amerykańską stację telewizyjną Fox 2. Miałaby udowadniać nieprawidłowości przy tworzeniu list wyborców w Detroit, w stanie Michigan.

Na grafice jest informacja, że w tej sprawie złożono pozew do sądu. W Detroit niemal 5 tysięcy wyborców miało zostać zarejestrowanych podwójnie. Miało także zostać oddanych o 32 tysiące głosów więcej niż jest uprawnionych wyborców. Miało też zostać zarejestrowanych 2,5 tysiąca już nieżyjących wyborców, a najstarszy z nich miał się urodzić w 1823 roku, czyli w 2019 roku miałby 196 lat.

"Zadzwońcie do autorów Księgi Rekordów Guinnessa. Znaleźliśmy najstarszego, żyjącego człowieka na świecie" zakpił na Twitterze 4 października, czyli już w czasie liczenia głosów Aubrey Huff, były amerykański baseballista i dodał popularny hasztag wskazujący, że doszło do wyborczego oszustwa. Jego wpis polubiło niemal 6 tysięcy osób.

"Czy to możliwe? Oszustwo w Michigan?" - zapytał dzień później również na Twitterze Rich Valdes prezenter jednej z amerykańskiej rozgłośni radiowych, również publikując kadr z Fox 2.

Kadr trafił również do Polski. Udostępnił go na Twitterze między innymi były poseł Przemysław Wipler. "Tak się robi rekordową frekwencję w wyborach! Podwójnie zarejestrowani głosujący, więcej głosujących niż uprawnionych, nieżyjący a głosujący, 197-letni wyborcy i raptem przegrana o włos... Swoją drogą tak trywialne problemy 'techniczne' w cyfrowym supermocarstwie to mega obciach" - skomentował 5 października.

"Czytam, że w USA głos zabrały 190-letnie osoby. Słabi są. W Warszawie wymyślili to już 12 lat temu" - zakpił 5 października Patryk Jaki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości. Jego komentarz polubiło ponad 3 tysiące osób.

"Jednak życie w Wisconsin gwarantuje długowieczność. Najstarszy głosujący w moim stanie urodził się w 1823 roku!!!" - skomentowała z kolei jedna z polskich użytkowniczek Twittera. Jej wpis polubiło ponad tysiąc osób.

Komentarze internautów w tej sprawie lub po prostu data publikacji ich wpisów miałyby wskazywać, że podczas obecnie trwającego liczenia głosów doszło do nieprawidłowości w Detroit, a w wyborach wzięła udział osoba mająca 197 lat.

Jak jednak sprawdziły amerykańskie portale fact-checkingowe snopes.com oraz politifact.com, stacja Fox 2 informowała o wniesionym pozwie w sprawie domniemanych nieprawidłowości na listach wyborczych ale na początku grudnia 2019.

prawda

Informacja Fox 2 o złożonym w grudniu 2019 roku pozwie Fox 2

Wówczas pozew złożyła The Public Interest Legal Foundation. Portal Snopes opisuje tę fundację jako konserwatywną organizację prawniczą, mającą niezliczone powiązania z administracją Donalda Trumpa oraz z prawicowymi mediami.

Fundacja składała w 2019 roku w całym kraju wnioski o dostęp do list wyborców między innymi po to, aby urzędnicy pilnowali ich aktualności. Taki pozew został złożony również w Detroit. Jednak pół roku później sama go wycofała, gdy listy zaczęły być poprawiane, o czym doniósł na początku lipca 2019 roku Detroit News.

Miejska urzędniczka Janice M. Winfrey stwierdziła wówczas, że aktualizacja list była w dużej mierze wynikiem systematycznych prac konserwacyjnych, ale dodała też, że jej biuro przyjrzało się kilku zarzutom zawartym w pozwie, w tym rejestracji osoby urodzonej w 1823 roku. "Przeprowadziliśmy szczegółowe poszukiwania w archiwum, bo jest to śmieszne. Chcieliśmy zobaczyć, o co chodzi" - powiedziała dziennikarzom i dodała, że okazało się, że wprowadzona data 1823 to "był błąd typograficzny". Michigan jest stanem od 1837 roku.

Biden przyznaje się do oszustw? 17 mln odtworzeń wideo

W ostanie dni października w sieci pojawiło się krótkie 24-sekundowe wideo, na którym widać wypowiadającego się kandydata demokratów.

Na opublikowanym nagraniu widać, jak rywal Donalda Trumpa w wyścigu o prezydencki fotel mówi: "Mamy obecnie taką sytuacją, że my, jak i wcześniej administracja prezydenta Obamy, stworzyliśmy najbardziej rozległą i wszechstronną organizację do spraw oszustw wyborczych w historii amerykańskiej polityki".

Wideo pojawiło się wówczas między innymi na jednym z oficjalnych kont na Twitterze Partii Republikańskiej oraz na koncie Kayleigh McEnany, rzeczniczki prasowej Białego Domu. Odniósł się do niego także Donald Trump. "Co za straszną rzecz powiedział Biden. Sfałszowane wybory? - napisał na Twitterze. Wpis polubiło niemal 59 tysięcy internautów. Dzień wcześniej wideo zostało opublikowane na oficjalnym koncie prezydenta na Youtube, gdzie zanotowało ponad milion odsłon.

Klip w czasie liczenia głosów w amerykańskich wyborach wrócił i to ze zdwojoną siłą.

4 listopada opublikowała go rzeczniczka Partii Republikańskiej Elizabeth Harrington. "Dwa tygodnie temu Joe Biden chwalił się, że ma 'najbardziej rozległą i wszechstronną organizację do oszustw wyborczych w historii amerykańskiej polityki' - skomentowała, a jej wpis polubiło niemal 15 tysięcy osób.

Dzień później wideo pojawiło się też na jednym z oficjalnych kont na Twitterze sztabu Donalda Trumpa, gdzie zanotowało ponad 28 tysięcy polubień. Niemal 19 tysięcy osób podało dalej ten wpis z załączonym wideo.

Opublikowała je pół godziny później również Ryann McEnany, strateg kampanii Donalda Trumpa w mediach społecznościowych. Zarzuciła Snapchatowi, że usunął ten klip z oficjalnego konta prezydenta USA właśnie na tej platformie. Napisała, że Biden własnymi słowami powiedział: "Stworzyliśmy najbardziej rozbudowaną i wszechstronną organizację do wyborczych oszustw w historii amerykańskiej polityki".

6 listopada 24-sekundowy klip pojawił się na oficjalnym koncie na Facebooku Erika Trumpa, syna prezydenta. "Ileż prawdy jest w tych słowach" - zakpił. Na jego post w trzy godziny zareagowało niemal 6 tysięcy osób.

Jak podsumował New York Times klip został we wszystkich mediach społecznościowych odtworzony ponad 17 milionów razy.

Bardzo popularne w sieci wideo to fragment rozmowy z Bidenem, która pojawiła się 24 października na podcaście Pod Save America, a następnie na Youtube, na kanale Crooked Media.

Na koniec rozmowy jeden z prowadzących wywiad zadał Bidenowi dwa pytania: Co by powiedział tym mieszkańcom USA, którzy do tej pory nigdy nie głosowali i tego nie planują oraz co ci, którzy biorą udział w wyborach mogą jeszcze przed dniem głosowania zrobić, żeby wygrał.

Kandydat w pierwszych słowach mówił w superlatywach o poprzednim prezydencie USA i o tym, jakim honorem było dla niego pracować (Biden był wiceprezydentem w latach 2009-2017). Potem szczegółowo opisywał, w jaki sposób osoby nie planujące głosować powinny przejść całą procedurę.

Po tym Biden dodał: "Mamy obecnie taką sytuację, że zarówno my, jak i wcześniej administracja prezydenta Obamy, stworzyliśmy najbardziej rozległą i wszechstronną organizację do spraw oszustw wyborczych w historii amerykańskiej polityki. Co prezydent (Trump - red.) planuje zrobić, to zniechęcić ludzi do głosowania poprzez twierdzenia, że ich głosy się nie liczą, nie mogą zostać policzone, trzeba to sprawdzić, a jeśli zagłosuje wystarczająca liczba osób to przeciąży to system. Widzicie (Biden zwrócił się do prowadzących - red.) to, co ja. Te kolejki do wcześniejszego głosowania. Miliony ludzi już wypełniło swoją kartę do głosowania. (W tym momencie Biden zwrócił się do widzów - red.) Nie dajcie się zastraszyć".

Dodał, że jeśli wyborcy będą mieli jakikolwiek problem z głosowaniem mogą zadzwonić pod specjalny numer telefonu do zgłaszania nieprawidłowości. "Zadzwońcie tam. Mamy ponad tysiąc prawników. Otrzymacie potrzebną pomoc" - podkreślił.

Po skończonym wywiadzie w sieci zaczął krążyć po kontach republikanów oraz ich sympatyków klip niezawierający całej tej wypowiedzi oraz kontekstu. Komentowali, że Biden przyznaje się do oszustw wyborczych.

Wówczas sztabowcy w komentarzach udzielanych mediom, informowali, że kandydat demokratów opisywał swoje starania, aby powstrzymać wywieraną presję na wyborców oraz przeciwdziałanie fałszywym oskarżeniom Trumpa na temat powszechnych fałszerstw wyborczych.

TJ Ducklo, rzecznik kampanii Bidena wyjaśnił, że kandydat demokratów - jak widać na całym nagraniu - omawiał wysiłki, aby przeciwdziałać oszustwom wyborczym. "Zebraliśmy najsolidniejszy i najbardziej wyrafinowany zespół w historii kampanii prezydenckiej, aby stawić czoła presji na wyborcach i zwalczać oszustwa wyborcze" - dodał.

Noc, tajemniczy mężczyzna z czerwonym wózkiem i miejsce liczenia głosów

Podczas liczenia głosów olbrzymie kontrowersje oraz emocje wywołało także krótkie wideo kręcone telefonem przez nieznaną kobietę z wnętrza samochodu.

Na nagraniu widać stojący z przodu biały samochód dostawczy, który zamyka pewien mężczyzna. Następnie bierze czerwony wózek z walizką, której zawartości nie widać i udaje się do budynku, gdzie w Detroit będą liczone głosy. Wszystko dzieje się w nocy.

Słychać kobiecy głos: "Skąd ten gość się tak późno tutaj wziął? Myślałam, że lokale wyborcze są już zamknięte, a tu proszę - mamy walizkę".

Sympatycy Donalda Trumpa twierdzili potem, że film jest "tajemniczy". Pisali też, że w walizce znajdowały się wypełnione karty do głosowania.

4 października jedna z prawicowych amerykańskich stron Gateway Pundit podała, że autorką nagrania jest jedna z teksańskich prawniczek i że zarejestrowano "wysoce podejrzaną aktywność". Kobieta miała przekazać, że opublikowała wideo, aby "podnieść alarm, że do miejsca liczenia głosów mogą być dostarczane pudła na głosy, na długo zanim powinny się tam pojawić".

Według CrowdTangle tekst Gateway Pundit dotarł do 1,7 miliona użytkowników Facebooka. 5 października zalinkował do niego Eric Trump. Z kolei jego wpis podało dalej ponad 35 tysięcy użytkowników Twittera.

Jeszcze tego samego dnia Ross Jones, dziennikarz śledczy lokalnego portalu WXYZ z Detroit poinformował na Twitterze, że widoczny na popularnym wideo mężczyzna to jego operator, który w walizce miał swój sprzęt. Napisał także kilka słów o kobiecie, która miała być autorem wideo. "Mam nadzieję, że jest lepszym prawnikiem niż detektywem" - skomentował.

Do podnoszonych w sieci zarzutów odniosły się także miejskie władze. W komentarzu dla CNN urzędnicy przekazali, że żadne głosy albo pudła z głosami nie były transportowane na czerwonych wózkach.

CNN wskazało, że właśnie do tego wideo zdawał się także odnosić Donald Trump 5 listopada, gdy mówił o tym, że - jego zdaniem - wybory były nieuczciwe i ukradli je demokraci. Wspominał o "niewyjaśnionym" opóźnieniu w dostarczaniu głosów do liczenia w Detroit.

"Ostatnia partia nie dotarła do 4 rano, chociaż lokale zamknięto o 20 - powiedział Trump. "A tu partie się pojawiły nikt nie wiedział, skąd pochodzą" - dodał.

Autor: Krzysztof Jabłonowski, Jan Kunert / Źródło: Konkret24, Tvn24.pl, PAP; zdjęcie: PAP/EPA/TRACIE VAN AUKEN

Pozostałe wiadomości

Jedni przekonują: im dajemy pieniądze, a nasz deficyt rośnie. Inni straszą: tysiące kolejnych forsują granice. Kolejni alarmują: to taki sam wróg jak Niemcy czy Putin. W ostatnich tygodniach migranci z Ukrainy są w Polsce znowu na celowniku. Jak to się stało, że antyukraińskie przekazy znane głównie w kręgach skrajnej prawicy wdarły się ostatnio do mainstreamu? Powodów jest kilka.

Będą "destabilizować Polskę". Ukraińcy znowu na celowniku

Będą "destabilizować Polskę". Ukraińcy znowu na celowniku

Źródło:
TVN24+

Czy zawetowanie przez prezydenta Karola Nawrockiego ustawy o środkach ochrony roślin spowoduje, że wszyscy będą musieli już od 2026 roku obsługiwać elektroniczny system rejestru? Powstał spór, zapytaliśmy więc Komisję Europejską.

Prezydent zawetował ustawę. Pomógł rolnikom czy nie? Mamy odpowiedź Komisji Europejskiej

Prezydent zawetował ustawę. Pomógł rolnikom czy nie? Mamy odpowiedź Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Członek organizacji paramilitarnej związanej z Grzegorzem Braunem alarmuje w sieci, że rząd Donalda Tuska zakazał policjantom noszenia na mundurach naszywek z polską flagą. Nagranie jest szeroko komentowane Wyjaśniamy, czego jego autor nie wie.

"Tuskoland" zakazał flagi na mundurze? Policja wyjaśnia

"Tuskoland" zakazał flagi na mundurze? Policja wyjaśnia

Źródło:
Konkret24

Po tym, jak w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych Donald Tusk pokazał dane o "tym, co zostaje w portfelu każdego dnia", w sieci pojawiły się głosy, że przedstawił stare statystyki. Według europosła PiS Tusk "sam się zaorał", bo przypisał sobie osiągnięcia rządu Zjednoczonej Prawicy. Skąd więc pochodzą liczby zaprezentowane przez premiera?

"Tusk sam się zaorał"? Jakie dane pokazał

"Tusk sam się zaorał"? Jakie dane pokazał

Źródło:
Konkret24

Podwyżki pensji nauczycieli pozostają kością niezgody między Ministerstwem Edukacji Narodowej a Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. W tej sprawie głos zabrał były minister edukacji Przemysław Czarnek. Utrzymuje, że za czasów Zjednoczonej Prawicy wynagrodzenie początkującego nauczyciela wzrosło o 100 procent. Rzeczywistość jest inna.

"100 procent więcej dla młodych nauczycieli"? Jak rosły ich pensje

"100 procent więcej dla młodych nauczycieli"? Jak rosły ich pensje

Źródło:
Konkret24

"Jawna prowokacja" - grzmi opozycja, pokazując, jak rzekomo w Berlinie rząd Niemiec upamiętnił rocznicę napaści na Polskę. Tylko że politycy posługują się manipulacyjnym kadrem prawicowej telewizji i powielają jej przekaz. Fałszywy.

Rząd Niemiec "w krótkich spodniach upamiętnił" rocznicę? Tak to wyglądało  

Rząd Niemiec "w krótkich spodniach upamiętnił" rocznicę? Tak to wyglądało  

Źródło:
Konkret24

Zaostrza się spór kompetencyjny o prowadzenie polityki zagranicznej między rządem a prezydentem. Tym razem chodzi nie tylko o osobne wizyty szefa MSZ i prezydenta w USA, ale także o "stanowisko rządu RP", które otrzymał Karol Nawrocki. O co tu chodzi? Wyjaśniamy.

"Notatka" czy "instrukcja" MSZ dla prezydenta? Kwestia "dogadania się dwóch ośrodków"

"Notatka" czy "instrukcja" MSZ dla prezydenta? Kwestia "dogadania się dwóch ośrodków"

Źródło:
Konkret24

Tysiące stron akt rzekomo dowodzą, że ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski wraz ze współpracownikami stworzył sieć służącą do prania pieniędzy, by kupować luksusowe domy w Europie. Jednak nikt nie pokazał ani jednej z tych stron. Oto jak zbudowano tę nieprawdopodobną historię.

"Imperium Zełenskiego", pranie pieniędzy, luksusowe domy. Co to za historia

"Imperium Zełenskiego", pranie pieniędzy, luksusowe domy. Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Niespodziewanie bohaterem dyskusji o cenach prądu została... limuzyna Karola Nawrockiego. Rządzący utrzymują, że prezydent wybrał sobie nowe luksusowe auto. Opozycja, że ten samochód kupiono dla Rafała Trzaskowskiego. W tle jest maybach Andrzeja Dudy i - jakby chaosu było mało - limuzyna Donalda Tuska. Ile w tym wszystkim jest prawdy?

"Bestia" Nawrockiego i maybach Dudy. A może jednak odwrotnie?

"Bestia" Nawrockiego i maybach Dudy. A może jednak odwrotnie?

Źródło:
Konkret24

Wśród przywilejów dla górników jest ponoć i taki, że po ślubie mogą dostać 100 tysięcy złotych pożyczki "na start", a po pięciu latach pracy w kopalni dług ten zostaje umorzony. Sprawdziliśmy - taki przepis istnieje. Ale nie obowiązuje, choć wyjaśnienia powodów są różne.

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

"Pomimo że są tak daleko, to miga. Dziadostwo" - mówi kobieta na nagraniu mającym pokazywać, jakie problemy mają właściciele domów stojących niedaleko wiatraków. Film notuje miliony wyświetleń w sieci i budzi skrajne komentarze. Uspokajamy: to efekt bardzo rzadki i nie wpływa negatywnie na zdrowie.

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

Źródło:
Konkret24

Polscy pogranicznicy mają rzekomo zmuszać Ukraińców na granicy do rozbierania się aż do bielizny, bo szukają banderowskich tatuaży. To dezinformacja generowana przez rosyjską propagandę, ale wykorzystująca bieżące wydarzenia w Polsce.

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Źródło:
Konkret24

Przeciwnicy farm wiatrowych triumfują: oto rolnik wziął sprawy w swoje ręce i zwalił wiatrak postawiony na jego terenie. Nagranie robi furorę w sieci, a rolnik opisywany jest jako bohater. Nieważne, że nie zgadzają się ani wskazywany kraj, ani podawane powody zdarzenia. Gdy obraz odpowiada emocjom i pasuje do przekazu - szczególnie politycznego - prawda przegrywa.

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Źródło:
TVN24+

"Najtańsza ze wszystkich" jest energia produkowana z węgla z kopalni "Bogdanka" - uważa poseł Radosław Fogiel. Jedną sprawą jest jednak koszt wydobycia surowca, a zupełnie inną - koszt wytworzenia z niego energii.

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Źródło:
Konkret24

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Rzekomy zakaz wywieszania flag Wielkiej Brytanii i Anglii na Wyspach Brytyjskich zainteresował wielu polskich internautów. Szczególnie że miał o nim informować brytyjski premier. W rzeczywistości mówił jednak o zupełnie innej sprawie.

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24