Wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Berlinie ponownie uruchomiła w Polsce dyskusję o reparacjach wojennych - a właściwie o tym, jak nazywać teraz nasze żądania. Bo prezydent twierdzi, że "punktem wyjścia jest raport reparacyjny", ale poseł PiS i były wiceszef MSZ mówi, że reparacje to "określenie medialne". W dyskusji widać zmianę narracji polityków prawicy.
Prezydent Karol Nawrocki odbył 16 września pierwszą podróż do Niemiec, gdzie w Berlinie spotkał się z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem. Jednym z tematów - obok bezpieczeństwa i relacji regionalnych - były żądania Polski dotyczące niemieckich reparacji za drugą wojnę światową. Ten temat od dekad dzieli Warszawę i Berlin, a od kilku lat jest podnoszony na nowo przez Prawo i Sprawiedliwość.
Przypomnijmy, że 1 września 2022 roku rząd Zjednoczonej Prawicy przedstawił raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie wojny - zespół pod kierownictwem Arkadiusza Mularczyka ocenił wartość strat na 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych. Dzień po prezentacji raportu ówczesny wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk przekazał raport niemieckiemu koordynatorowi do spraw współpracy z Polską Dietmarowi Nietanowi. Lecz MSZ przyznało, że w przesłanej Niemcom nocie dyplomatycznej nie padło ani razu słowo "reparacje". Polska strona domagała się "odszkodowania".
Jednak wyegzekwowanie reparacji - nie odszkodowań - od Niemiec było jednym z tematów kampanii prezydenckiej Karola Nawrockiego. Na spotkaniach z wyborcami mówił o tym kilkakrotnie. 8 maja na Facebooku jako kandydat na prezydenta przypominał: "Reparacje od Niemiec po prostu nam się należą! To kwestia przyszłości i rozwoju Polski".
Nawrocki w Berlinie: "zadośćuczynienie za krzywdy"
Już wcześniej politycy prawicy raz mówili o żądaniach "reparacji", a innym razem o "odszkodowaniach" - myląc oba pojęcia. Zaś po wizycie prezydenta Nawrockiego w Berlinie określenie "reparacje" w ogóle jakby straciło znaczenie. Rzeczniczka niemieckiego prezydenta przekazała: "Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier przekazał na spotkaniu z polskim prezydentem Karolem Nawrockim, że sprawa reparacji za drugą wojnę światową jest z perspektywy Berlina prawnie definitywnie uregulowana". Natomiast Karol Nawrocki, wychodząc do dziennikarzy po rozmowie ze Steinmeierem, ogłosił coś odwrotnego: że sprawa została na nowo otwarta.
Tylko jaka sprawa? Na profilu prezydenta w serwisie X napisano: "Rozmawialiśmy o wyzwaniach bezpieczeństwa regionalnego, przyszłości Unii Europejskiej, perspektywach relacji polsko-niemieckich oraz o zadośćuczynieniu za krzywdy wyrządzone Polsce podczas II Wojny Światowej". W komentarzach pytano: "Zadośćuczynienie? Nie reparacje?"; "To rzeczywiście dziwna zmiana narracji".
Jedna z dziennikarek dopytywała prezydenta, czy spór nie sprowadza się do nazewnictwa i czego konkretnie domaga się od Niemiec. Karol Nawrocki odparł: "Dzisiaj prezydent Polski wrócił do tematu reparacji, sugerując pewne rozwiązania, które przy synergii całej klasy politycznej, jak wierzę po tych dzisiejszych rozmowach, otworzą drogę do rozwiązania tej sytuacji". Odnosząc się do pytania, stwierdził, że "punktem wyjścia jest oczywiście raport reparacyjny" przygotowany jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy. "Tu semantykę zostawiłbym na boku, bo jest to kwestia raczej woli politycznej i otwartości do dyskusji niż semantyki czy możliwości prawnych, bo jedno i drugie można dopasować do woli politycznej partnera" - dodał.
Podsumowując rozmowy ze Steinmeierem i kanclerzem Friedrichem Merzem, poinformował, że powstanie zespół, który będzie debatować na temat reparacji za zniszczenia dokonane przez nazistowskie Niemcy w Polsce podczas drugiej wojny światowej. Dodał, że rozwiązanie tej kwestii leży nie tylko w interesie Polski i Niemiec, lecz także całej UE i NATO. Przekazał, że w rozmowie ze Steinmeierem zwrócił uwagę, iż - w jego przekonaniu - kwestia reparacji wojennych "nie jest załatwiona" pod względem prawnym. Podkreślił, że jest zwolennikiem wypłacenia Polsce reparacji przez Niemcy. "Sugerowałem, że moglibyśmy zmierzać w kierunku (...) finansowania polskiego przemysłu zbrojeniowego, możliwości militarnych, co z jednej strony byłoby początkiem pewnego procesu, z całą pewnością długiego" - relacjonował prezydent.
Jabłoński: reparacje to "określenie medialne"
17 września temat reparacji komentował poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Jabłoński. W radiowej Jedynce przekonywał, że Polska ma podstawy, by domagać się od Niemiec zapłaty. Gdy jednak prowadzący zwrócił uwagę, że wcześniej była mowa o reparacjach, a teraz się to zmieniło i zapytał: "to zadośćuczynienie czy reparacje?", Jabłoński odpowiedział: "Reparacje rzeczywiście formalnie z punktu widzenia prawa międzynarodowego mają pewne określone znaczenie. Oznaczają tak naprawdę odszkodowanie bezpośrednio po wojnie, którą agresor przegrał. Tak generalnie jest to w prawie międzynarodowym".
I dodał: "Tu nie chodzi o to, czy to jest reparacja, czy zadośćuczynienie, czy coś innego. Tu chodzi o jedną prostą rzecz: sprawca i ofiara. Sprawca popełnił zbrodnie, wymordował nam sześć milionów ludzi, zniszczył kraj, trzy miliony naszych obywateli było niewolnikami niemieckimi. I dzisiaj Niemcy mówią 'sprawa jest zamknięta'? No przepraszam, nigdy nie jest tak, że sprawca określa granice swojej odpowiedzialności". Zapytany, dlaczego jednak wciąż mówimy o reparacjach, podczas gdy w polskiej nocie dyplomatycznej z 2022 roku tego słowa nie było, Jabłoński stwierdził, że reparacje "to jest określenie medialne". Jak dodał, "reparacje mieszczą się w zadośćuczynieniu - reparacje są pojęciem węższym, zadośćuczynienie i odszkodowanie jest pojęciem szerszym".
Tylko że nie jest to do końca prawdą i wcale nie jest obojętne, jak nazywamy to, czego oczekujemy od Niemiec.
Reparacje a odszkodowanie - różnica jest istotna
Stwierdzenie przez byłego wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego, że reparacje to "określenie medialne", jest dużą zmianą narracji politycznej. I to wcale nie semantyczną - bo to Jabłoński w 2022 roku głosił jako wiceszef MSZ, że "nigdy nie nastąpiło żadne zrzeczenie się reparacji", że "nic takiego nie nastąpiło", że "nie ma jakiegokolwiek dokumentu, który w sposób skuteczny, zgodny z prawem międzynarodowym zwalniałby Niemcy z tego zobowiązania".
Tak więc wtedy i on, i rząd Zjednoczonej Prawicy stali na stanowisku żądania reparacji wojennych według prawa międzynarodowego.
Używanie różnych określeń nic nie zmienia w fakcie, że według prawa znaczą co innego. Komentując efekty wizyty prezydenta Nawrockiego w Berlinie, były szef MSZ napisał w "Rzeczpospolitej", że określenia "reparacje", "odszkodowania" czy "zadośćuczynienie" są synonimami, "jeżeli dotyczą kwestii moralnych, ale nie prawnych". I że "współpraca wojskowa to nie forma reparacji czy zadośćuczynienia za zbrodnie popełnione przez Niemców na Polakach".
Bo odszkodowania są zobowiązaniami na linii państwo - obywatel, a reparacje dotyczą relacji państwo - państwo. Tłumaczył to w rozmowie z Konkret24 dr Mateusz Piątkowski, adwokat i adiunkt w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.
Wyjaśniał, że reparacje są związanie z popełnieniem przez państwo czynu bezprawnego, np. agresji na inny kraj. - Mogą być też po prostu karą za przegraną wojnę. Natomiast pojęciem dużo szerszym jest odszkodowanie, które powinno uwzględniać zarówno utracone korzyści, jak i poniesione straty - mówi adwokat. Zwracał przy tym uwagę na ogromną trudność w oszacowaniu zarówno jednego, jak i drugiego w przypadku danego kraju oraz na to, że to jednak państwa są podmiotami w stosunkach międzynarodowych, więc osoby fizyczne są w bardzo trudnej sytuacji.
W Konkret24 informowaliśmy o tych trudnościach na przykładzie obywateli Włoch. W 2008 roku bowiem włoski Sąd Kasacyjny (odpowiednik polskiego Sądu Najwyższego) orzekł, że Włosi mogą się domagać od Niemiec odszkodowań za zbrodnie z okresu drugiej wojny światowej. Skutkiem orzeczenia był wzrost liczby postępowań przeciwko Niemcom przed sądami włoskimi inicjowanych przez osoby poszkodowane w tym czasie i kolejne niekorzystne dla tego państwa wyroki. Pod koniec 2008 roku Niemcy skierowały w tej sprawie skargę do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. W 2012 roku Trybunał orzekł, że państwo niemieckie jest chronione immunitetem przed pozwami ofiar zbrodni nazistowskich składanymi w zagranicznych sądach.
Kategoria roszczeń indywidualnych
- Trzeba oddzielić od siebie reparacje i odszkodowania - mówił również w rozmowie z nami jeszcze w 2022 roku prof. Krzysztof Ruchniewicz, historyk i niemcoznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego. I wyjaśniał: - Po powstaniu RFN w 1949 roku (Republika Federalna Niemiec, jedno z dwóch państw niemieckich powstałych po drugiej wojnie; utworzono je na terenie stref okupacyjnych Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji; z kolei Niemiecka Republika Demokratyczna powstała z radzieckiej strefy okupacyjnej - red.) odszkodowania początkowo wypłacano tylko obywatelom państw zachodnich. Na przełomie lat 50. i 60. Republika Federalna Niemiec podpisała porozumienia odszkodowawcze z 12 państwami i te odszkodowania wypłaciła. Wyłączeni byli zupełnie obywatele państw bloku wschodniego, ponieważ nie mieliśmy stosunków dyplomatycznych z RFN.
O różnicy między reparacjami i odszkodowaniami mówił także w listopadzie 2022 roku prof. dr hab. Jan Barcz, prawnik, kierownik Katedry Prawa Międzynarodowego i Prawa UE w Kolegium Prawa Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, w rozmowie z portalem Deutsche Welle. Zwrócił uwagę, że nowym zjawiskiem po drugiej wojnie światowej było pojawienie się - obok istniejących już w prawie międzynarodowym roszczeń państwa napadniętego wobec państwa agresora - roszczeń ofiar indywidualnych za np. utratę zdrowia, poniesione szkody materialne, stratę życia bliskich.
"Nazistowskie Niemcy popełniały zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości na niespotykaną wcześniej skalę, począwszy od deportacji ludności i pracy przymusowej aż po ludobójstwo, którego symbolem są obozy koncentracyjne i zagłady. I właśnie do ofiar tych zbrodni odnosi się ta nowa kategoria i związane z nią pojęcia 'odszkodowanie' i 'zadośćuczynienie', po niemiecku 'Entschädigung' i 'Wiedergutmachung'. To drugie pojawiło się w niemieckim prawie krajowym z lat 50. ubiegłego wieku, wprowadzonym przede wszystkim z myślą o własnych obywatelach poszkodowanych podczas wojny i tylko w pewnym zakresie dotyczącym ofiar zbrodni nazistowskich. A ofiary zamieszkałe w byłych państwach socjalistycznych w ogóle nie dostały żadnych świadczeń, bo zostały wyłączone z kręgu ich odbiorców najpierw - w argumentacji niemieckiej - ze względu na brak stosunków dyplomatycznych z tymi krajami, a później [ze względu] na przedawnienie roszczeń. Natomiast termin 'reparacje' oznacza roszczenia państw, które w tym wypadku padły ofiarą agresji III Rzeszy" - mówił prof. Barcz (pogrubienie od redakcji).
Podobnie ujął to w 2017 roku prof. dr hab. Stanisław Żerko, historyk i niemcoznawca z Instytutu Zachodniego w Poznaniu, w pracy "Reparacje i odszkodowania w stosunkach między Polską a RFN (zarys historyczny)". Napisał tam tak: "Należy poczynić istotne dla dalszych rozważań zastrzeżenie, że w polskiej literaturze naukowej pod pojęciem reparacji przyjęto określać tę część odszkodowań wojennych, która ma pokryć część strat majątkowych poniesionych przez państwo. Kwestię osobną, aczkolwiek w przypadku powojennych stosunków polsko - niemieckich wiążącą się ze sprawą reparacji, stanowią odszkodowania z tytułów cywilnoprawnych, a takimi są indywidualne roszczenia osób pokrzywdzonych przez Niemców w latach 1939-1945. W odniesieniu do zarówno reparacji, jak i odszkodowań dla obywateli wspólny jest natomiast adresat, czyli państwo, które wojnę rozpoczęło i ją przegrało" (pogrubienie od redakcji).
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Mikołaj Bujak/KPRP