Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na dane niemieckiej policji, opowiada o "ludziach przywożonych z wewnątrz niemieckiego kraju" do Polski. Tylko że owe statystyki nie dotyczą takich przypadków. Polityk Konfederacji manipuluje.
Wicemarszałek Sejmu z Konfederacji, prezes Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak był 16 kwietnia 2025 roku gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24. Prowadzący pytał go m.in. o deklaracje Sławomira Mentzena, kandydata Konfederacji na prezydenta, który zapowiada m.in. przywrócenie kontroli na granicy z Niemcami. Na pytanie, po co to robić, Bosak odpowiedział: "Po to, żeby Niemcy nie wpychali nam do naszego kraju nielegalnych imigrantów, których chcą się pozbyć". To wywołało dyskusję między politykiem a prowadzącym - wicemarszałek Sejmu sugerował, że źródła niemieckie mówią o kilkunastu tysiącach osób "wpychanych nam" przez Niemców:
Konrad Piasecki: Co to znaczy: "wpychali nielegalnych migrantów"? Krzysztof Bosak: To znaczy: nie przywozili ich na granicę i nie gnali ich na naszą stronę. Konrad Piasecki: Wie pan, ile było takich sytuacji? Krzysztof Bosak: No ostatnio Interia podała na podstawie źródeł niemieckich, że to było kilkanaście tysięcy osób. Konrad Piasecki: Nie. Krzysztof Bosak: Tak podała niemiecka... Konrad Piasecki: Kilkanaście tysięcy osób zostało zawróconych z granicy - tak, dlatego że nie mieli prawa wjazdu do Niemiec. Krzysztof Bosak: O, panie redaktorze, to jest niemiecki punkt widzenia. Konrad Piasecki: No nie... Krzysztof Bosak: Zawrócenie z granicy to jest tylko, że tak powiem, umownie. W praktyce to są ludzie przywożeni z wewnątrz niemieckiego kraju, nie wiemy jak blisko, ponieważ służby niemieckie o tym nie informują. Konrad Piasecki: Panie pośle, panie marszałku, ale pan sugeruje, że teraz migranci, którzy są na Zachodzie, oni dążą ku Polsce i Niemcy przepychają ich do Polski? Krzysztof Bosak: Nie, Niemcy się ich pozbywają, bo ich nie chcą, bo mają już za dużo. Konrad Piasecki: Ale kogo się pozbywają? Krzysztof Bosak: Pozbywają się tych, których nie chcą. Konrad Piasecki: Ale jakie mają prawo do tego? Krzysztof Bosak: Powołują się na konwencję dublińską. Konrad Piasecki: I ta konwencja dublińska mówi, że jeśli to są ludzie, którzy złożyli w Polsce wniosek o ochronę międzynarodową, takich ludzi było 330 osób w zeszłym roku. 330 osób z Niemiec zostało odesłanych do Polski, bo złożyli w Polsce wniosek o opiekę uchodźczą czy o azyl. Krzysztof Bosak: Powinniśmy postępowania azylowe bardzo szybko zamykać, a nie ciągnąć przez lata. Konrad Piasecki: Druga grupa to są ludzie, których Niemcy na granicy wychwycili i zapytali: "jakie macie prawo wjazdu do Niemiec?" Krzysztof Bosak: A trzecia grupa to są ludzie, których poza granicą wychwycili i nam ich przekazują, i twierdzą, że mają do tego prawo. I jest to dyskusyjne. Konrad Piasecki: To był jeden taki przypadek. Jeden taki przypadek z czerwca 2024 roku, po którym Tusk rozmawiał z Scholzem. Krzysztof Bosak: Nieprawda. Nie ma pan racji. Zachęcam pana redaktora, żeby zbadał ten problem. Ja byłem w centrum koordynacyjnym służb polskich i niemieckich w Świecku w październiku zeszłego roku, pojechaliśmy z wizytacją poselską z posłem Krzysztofem Mulawą, który założył specjalny zespół sejmowy do spraw nielegalnej migracji, zajmujemy się tym. Polskie służby nie dostają żadnej dokumentacji ani żadnego potwierdzenia, gdzie te osoby zostały zatrzymane. Konrad Piasecki: Pan uważa, że takich osób są setki i tysiące, które radiowozy niemieckie przewożą do Polski? Krzysztof Bosak: Strona niemiecka to potwierdziła oficjalnie, chwali się tym swoim wyborcom. Konrad Piasecki: Panie pośle, panie marszałku - oni potwierdzili, że zawracają ludzi, którzy nie mają prawa wjazdu do Niemiec. To tyle powiedzieli, aż tyle i tylko tyle. Krzysztof Bosak: Podali liczby, podali liczby...
Przytoczyliśmy cały fragment rozmowy na temat migrantów z Niemiec, by pokazać, jak Krzysztof Bosak postrzega i tłumaczy liczby znane od dawna, którymi jego zdaniem "strona niemiecka chwali się wyborcom". I tłumaczymy, co naprawdę podały służby niemieckie i dlaczego wicemarszałek Sejmu wprowadza opinię publiczną w błąd.
Zawrócenia na niemiecko-polskiej granicy lądowej
Przypomnijmy: przekaz o tysiącach nielegalnych migrantów "przerzucanych", "podrzucanych" czy - jak mówił Bosak - "wpychanych" do Polski przez Niemców nie jest nowy. Regularnie powtarza go m.in. Sławomir Mentzen na spotkaniach kampanijnych, politycy PiS podczas demonstracji "przeciw nielegalnej migracji" czy ostatnio Marek Jakubiak w debacie przedwyborczej.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: "Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą
Takie sformułowania są jednak błędne i wynikają ze złej interpretacji danych udostępnianych przez niemiecką policję. Zarówno portal Interia, jak i Konkret24 otrzymał od Niemieckiej Policji Federalnej statystyki dotyczące zawróceń migrantów. Rzeczywiście są to tysiące przypadków: w 2024 roku - 9369, a z dwoma pierwszymi miesiącami 2025 roku - 10 343. Nie są to jednak migranci "przerzucani" lub "wpychani" do Polski z terytorium Niemiec, tylko zawracani już z granicy polsko-niemieckiej po odmowie wjazdu na teren Niemiec (np. z powodu braku wymaganej wizy wjazdowej).
Wystarczy spojrzeć na nazwę statystyk przekazanych przez niemiecką policję: "Zawrócenia na niemiecko-polskiej granicy lądowej" (niem. Zurückweisungen an der deutsch-polnischen Landgrenze). Ta procedura jest opisana w niemieckim prawie - w ustawie o pobycie (AufenthG), gdzie w artykule 15 poświęconym właśnie zawróceniom (niem. Zurückweisungen) napisano:
Cudzoziemcowi, który usiłuje wjechać do kraju bez zezwolenia, odmawia się wjazdu na granicy.
Ale przede wszystkim "liczby strony niemieckiej" - parafrazując Krzysztofa Bosaka - ujawniają, że największą grupą zawracanych migrantów z granicy polsko-niemieckiej są Ukraińcy. W 2024 roku stanowili ponad połowę objętych tą procedurą - 4704 z 9369, co daje 50,2 proc. Nie są to więc migranci z Afryki czy Bliskiego Wschodu, którymi często w kontekście "podrzucania" z Niemiec straszą politycy opozycji.
Kilkaset, a nie kilka tysięcy przekazań rocznie
Poza zawróceniami funkcjonuje jednak także druga procedura: przekazanie. Odbywa się na podstawie readmisji lub tzw. rozporządzenia Dublin III (konwencji dublińskiej). Readmisja oznacza przekazanie do Polski osoby, która znajduje się na terytorium Niemiec (czy innego państwa) i nie posiada uprawnienia do legalnego przebywania w tym kraju, a jednocześnie przyjechała tam bezpośrednio z Polski. Z kolei rozporządzenie dublińskie wskazuje, że pierwsze państwo członkowskie Unii Europejskiej, do którego dotarł cudzoziemiec, ma obowiązek rozpatrzyć jego wniosek o ochronę międzynarodową. Jeśli zatem osoba ta znajdzie się w kolejnym państwie i tam złoży ten wniosek, można ją odesłać z powrotem do państwa wjazdu, ale tylko wtedy, jeśli istnieją dowody, że przez to właśnie państwo wjechała do Unii Europejskiej. W ten sposób UE chce ograniczać nadużywanie procedury uchodźczej i składania wniosków o ochronę w wielu krajach.
Krzysztof Bosak w dyskusji z Konradem Piaseckim stwierdził, że Niemcy przy "pozbywaniu się" migrantów powołują się właśnie na konwencję dublińską. To prawda, ale - po pierwsze - przypadków przekazania w oparciu o tę konwencję lub na podstawie readmisji jest znacznie mniej niż tysiące, o których regularnie mówią politycy. Według danych przesłanych nam przez polską Straż Graniczną od 2021 roku przekazań ze strony niemieckiej było kolejno: w 2021 roku - 342, w 2022 - 630, w 2023 - 968, w 2024 - 688 i w styczniu 2025 - 116.
Po drugie, przekazania nie są niczym nowym: funkcjonują już od lat i odbywają się na granicy w porozumieniu między Niemcami a polską Strażą Graniczną, która odbiera migrantów z granicy i przewozi ich do ośrodków dla uchodźców, gdzie czekają oni na zakończenie procedury azylowej. To zasadnicza różnica między przekazaniem a zawróceniem, bo w tej drugiej procedurze cudzoziemiec po odmowie wjazdu do Niemiec nie jest zatrzymywany.
I znowu: jeśli popatrzymy na narodowości cudzoziemców przekazywanych stronie polskiej z Niemiec, najliczniejsze grupy nie pochodziły z Afryki czy Bliskiego Wschodu. W latach 2021-2022 najwięcej przekazań dotyczyło Gruzinów (kolejno 105 i 153), a w latach 2023-2024 - Rosjan (157 i 112).
Wiceminister: "nikt do Polski nikogo nie podrzuca"
"Podrzucaniu" migrantów z Niemiec do Polski zaprzecza wiceminister spraw wewnętrznych i administracji prof. Maciej Duszczyk. W opublikowanym 15 kwietnia tego roku wywiadzie w "Dzienniku Gazecie Prawnej" nazywa sugestie takie jak Bosaka czy Mentzena "jednym wielkim kłamstwem".
"Używam mocnych słów, ponieważ tu nie ma miejsca na żadne relatywizowanie. Nie ma miejsca podrzucanie do Polski migrantów z Niemiec" - stwierdza Duszczyk. "Jak wiemy, doszło do takiego jednego przypadku w połowie zeszłego roku w Osinowie Dolnym. Nasza reakcja na tamto zdarzenie była ekstremalnie dosadna. Premier rozmawiał w tej sprawie z kanclerzem Olafem Scholzem. Minister Tomasz Siemoniak podczas wizyty w Berlinie został przeproszony i zapewniony, że był to incydent. Niemcy doskonale zdają sobie sprawę, że podobna sytuacja nie może się powtórzyć. Przekazywanie cudzoziemców odbywa się w ramach istniejących trzech procedur: readmisja prosta i uproszczona oraz Dublin III. Nikt do Polski nikogo nie podrzuca" - zapewnia. A dalej mówi:
Muszę jednak dodać, że w tym temacie pojawia się w przestrzeni publicznej bardzo dużo manipulacji, często udostępnianych przez polityków Konfederacji i PiS-u. Olbrzymia większość informacji pojawiających się w mediach prawicowych jest po prostu nieprawdziwa. Przecież autobusy z migrantami miały do nas trafić do końca marca. I co? I nic. Później do dziesiątego kwietnia. I co? I nic. Ciekawe, czy politycy, krzyczący o podrzucaniu migrantów przez Niemcy, zaczną powoli przepraszać za to, że straszyli Polaków bez żadnych podstaw.
Podsumowując: Krzysztof Bosak, mówiąc o "wpychaniu" migrantów z Niemiec do Polski, powoływał się na dane, które dotyczą zawróceń na granicy lądowej - a nie przekazywania z terytorium Niemiec do Polski. Te zawrócenia dotyczą przede wszystkim Ukraińców. Zaś "strona niemiecka" - konkretnie: niemiecka policja - nie potwierdziła "setek i tysięcy cudzoziemców przewożonych niemieckimi radiowozami do Polski", jak twierdzi wicemarszałek Sejmu.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz/PAP