44 komitety wyborcze zarejestrowane. Wśród nich "semiwirtualne"

Źródło:
Konkret24
Komitet Karola Nawrockiego złożył podpisy w PKW
Komitet Karola Nawrockiego złożył podpisy w PKW TVN24
wideo 2/5
Komitet Karola Nawrockiego złożył podpisy w PKW TVN24

Ponad 50 zgłoszonych komitetów wyborczych, ponad 40 zarejestrowanych. O co chodzi? Raczej nie o wygraną w wyborach. To skutek paradoksu polskiego prawa. Tłumaczymy, jakie są korzyści z rejestracji komitetu wyborczego, który jednak zarejestrowanego kandydata nie ma.

24 marca o godzinie 16.15 minął termin zgłaszania komitetów w wyborach prezydenckich, które planowane są na 18 maja (pierwsza tura) oraz 1 czerwca (druga tura) 2025 roku. To oznacza, że nie ma już szans, by w prezydenckim wyścigu pojawił się ktoś nowy. Zgłosiły się aż 53 komitety. W przypadku 44 z nich Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła zawiadomienia, a dziewięć odrzuciła (stan na 28 marca).

Komitet wyborczy w wyborach prezydenckich zakłada co najmniej 15 osób. Pojawia się tylko na wybory, potem znika. Zgłasza kandydatów i prowadzi kampanię wyborczą na ich rzecz. Do przyjęcia zawiadomienia o utworzeniu komitetu przez PKW konieczne jest poparcie tysiąca osób. Lecz nie oznacza to jeszcze startu kandydata w wyborach - komitet musi zebrać 100 tys. podpisów, by kandydat został zarejestrowany (uprzednio zebrany tysiąc się w to wlicza).

Część kandydatów już to zrobiła. PKW sprawdziła warunki formalne, w tym autentyczność wymaganej liczby podpisów w sprawie siedmiorga kandydatów: (według daty rejestracji, stan na 28 marca): Sławomira Mentzena, Grzegorza Brauna, Rafała Trzaskowskiego, Artura Bartoszewicza, Karola Nawrockiego, Adriana Zandberga i Szymona Hołowni. Reszta musi złożyć wymaganą liczbę podpisów do 4 kwietnia, do godziny 16. Jeśli tego nie zrobią, nie będą mogli wystartować w wyborach. Ale ich komitety będą mogły dalej funkcjonować, o czym za chwilę.

53 komitety, które się zgłosiły przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi, to absolutny rekord. Są wśród nich komitety najbardziej rozpoznawalnych kandydatów, popieranych przez największe partie polityczne, ale również komitety osób publicznie raczej nieznanych. Dotychczas liczba zarejestrowanych komitetów nie przekraczała 30. W wyborach w 2015 i 2020 roku było ich po 23. Jak zaznaczyliśmy wyżej, PKW zarejestrowała 44 komitety.

To wciąż dużo. Dlaczego w ogóle tyle ich powstało? Zapewne niektórzy kandydaci mało znani szerokiemu gronu Polaków zdają sobie sobie sprawę z tego, że nie mają żadnych szans w wyborach. Z doświadczeń poprzednich lat wynika, że średnio tylko połowa kandydatów na prezydenta zdołała zebrać 100 tys. podpisów. Statycznie więc patrząc, w wyborach wystartują kandydaci zaledwie połowy z zarejestrowanych komitetów.

Hołownia o paradoksie prawa i "semiwirtualnych komitetach"

Startujący w prezydenckim wyścigu marszałek Sejmu Szymon Hołownia zwrócił ostatnio uwagę na tak dużą liczbę zgłoszonych komitetów. Według niego większość zarejestrowała się "po to, żeby wziąć pieniądze z komisji obwodowych, dla członków komisji obwodowych". 24 marca na konferencji prasowej w Fabryce Broni Łucznik w Radomiu Hołownia mówił, że takie komitety nie zarejestrują swoich kandydatów. Ba! Nawet nie będą zbierać podpisów.

"Paradoks polega na tym, że w myśl polskiego prawa w komisjach obwodowych będą mogli znaleźć się przedstawiciele tylko tych - nazwijmy to - semiwirtualnych komitetów. Będą takie komisje, gdzie teoretycznie będzie mogło nie być żadnego przedstawiciela żadnego realnego kandydata na prezydenta - tylko ci, którzy będą się zajmowali działalnością zarobkową przy okazji zasiadania w tych komisjach. To jest luka, której polski Sejm do tej pory nie ogarnął" - tłumaczył Hołownia. Wcześniej, również chcący brać udział w wyborach Krzysztof Stanowski przedstawił w Kanale Zero szereg patologii polskiego systemu wyborczego, w tym handel: zbieranie podpisów za miejsce w komisji obwodowej.

Na czym polega owo zjawisko "semiwirtualnych komitetów" (przyjmując terminologię marszałka Sejmu)? Przedstawiamy, czy i jakie mogą płynąć korzyści z samego faktu rejestracji komitetu wyborczego.

Każdy zarejestrowany komitet może zgłaszać osoby do wszystkich komisji

W wyborach prezydenckich głosowanie odbywa się w obwodowej komisji wyborczej. Ma ona przeprowadzić głosowanie w danym obwodzie, czuwać nad przestrzeganiem prawa wyborczego w miejscu i czasie głosowania, ustalić wyniki głosowania w tym obwodzie i podać je do publicznej wiadomości oraz przesłać do Okręgowej Komisji Wyborczej. Stanowi o tym art. 185 Kodeksu wyborczego.

Członków komisji powołuje powoływany przez PKW komisarz wyborczy. Spośród kandydatów zgłoszonych przez pełnomocników wyborczych lub upoważnione przez nich osoby powołuje on: - 7 osób w obwodach głosowania do 1000 mieszkańców; - 9 osób w obwodach głosowania od 1001 do 2000 mieszkańców; - 11 osób w obwodach głosowania od 2001 do 3000 mieszkańców; - 13 osób w obwodach głosowania powyżej 3000 mieszkańców.

W instytucjach takich jak szpitale, więzienia, areszty, zakłady pomocy społecznej - czyli w miejscach, z których wyjście na zewnątrz do komisji jest utrudnione albo niemożliwe - tworzy się odrębne obwody głosowania. W skład komisji wyborczej w takich obwodach komisarz powołuje spośród kandydatów zgłoszonych przez pełnomocników wyborczych lub upoważnione przez nich osoby: - 5 osób w obwodach głosowania do 100 osób; - 7 osób w obwodach głosowania od 101 do 300 osób; - 9 osób w obwodach głosowania od 301 do 500 osób; - 11 osób w obwodach głosowania powyżej 500 osób.

Nie ma żadnych wymogów, które kandydaci do zasiadania w komisji musieliby spełnić - np. co do wieku, wykształcenia, znajomości prawa wyborczego, doświadczenia.

I rzecz ważna: zgodnie z art. 182 par. 2 pkt 2 Kodeksu wyborczego w wyborach prezydenckich komisarz wyborczy powołuje w skład obwodowej komisji wyborczej po jednej osobie zgłoszonej przez każdego z pełnomocników wyborczych reprezentujących wszystkie zarejestrowane komitety wyborcze.

Jeśli więc na przykład w komisji jest 13 miejsc, a komitetów również 13, to każdy ma w komisji swojego jednego przedstawiciela. Co się jednak dzieje, gdy komitetów jest więcej niż miejsc? Wtedy komisarz losuje cały skład komisji spośród osób zgłoszonych przez komitety. Nadal jednak obowiązuje zasada: jeden komitet - jedno miejsce (art. 182 par. 7 Kodeksu wyborczego).

Członkami komisji mogą być też obywatele spoza komitetów. Skład komisji uzupełnia się o nich, gdy brakuje przedstawicieli komitetów.

Za swoją pracę w komisji członkowie dostają nieopodatkowaną, zryczałtowaną dietę. W najbliższych wyborach będzie to: 700 zł dla przewodniczącego; 600 zł dla jego zastępcy; 500 zł dla członka. Jeżeli dojdzie do drugiej tury wyborów, wynagrodzenie za nią będzie wynosić 75 proc. wartości diety z pierwszej tury.

W wyborach prezydenckich w 2020 roku było 27 231 obwodów. Do pracy w obwodowych komisjach wyborczych powołano 206 829 osób.

Wobec powyższego nie jest istotne, czy komitet zarejestrował swojego kandydata, czy nie. Bo komitet, który poparło zaledwie tysiąc osób, może na podstawie Kodeksu wyborczego bez przeszkód zgłosić swoich kandydatów do komisji w całej Polsce. Nawet mimo faktu, że bez kandydata na prezydenta taki komitet nie ma właściwie racji bytu. Prawo na to po prostu pozwala.

Zmiana wprowadzona przez PiS w 2018 roku

Nie zawsze tak jednak było. W pierwotnym brzmieniu Kodeksu wyborczego uchwalonego w 2011 roku był przepis (art. 182 par. 7) mówiący o tym, że w danej komisji obwodowej mogą się znaleźć tylko przedstawiciele komitetów z zarejestrowaną listą kandydatów lub z kandydatem na prezydenta. Jak zauważa dr Tomasz Gąsior z Akademii Kujawsko-Pomorskiej w opublikowanej w 2019 roku pracy "Wybrane zagadnienia dotyczące organizacji i funkcjonowania obwodowych komisji wyborczych", zostało to zmienione ustawą z 11 stycznia 2018 roku o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększania udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych.

Ustawa została uchwalona, gdy w Sejmie większość miało Prawo i Sprawiedliwości. Jej autorem była Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach.

Jeśli chodzi o wybór członków komisji w wyborach samorządowych i parlamentarnych, to w 2018 roku wprowadzono przepis mówiący o tym, że co najmniej 2/3 składu stanowić muszą przedstawiciele komitetów utworzonych przez partie polityczne bądź ich koalicje albo którzy mają już radnych lub posłów. Reszta składu komisji to przedstawiciele wszystkich zarejestrowanych komitetów.

Eksperci: komitety fasadowe

- Rzeczywiście teoretycznie możliwa jest sytuacja opisana przez marszałka Sejmu, że powstaną komisje, w których będą przedstawiciele tylko tych komitetów, które akurat nie mają żadnego kandydata na prezydenta - komentuje w rozmowie z Konkret24 dr Anna Frydrych-Depka specjalizująca się w prawie wyborczym, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jej zdaniem zmiana w prawie mogłaby zatrzymać wysyp komitetów, których jedynym celem jest obsadzanie miejsc w obwodowych komisjach. Powinno być tak, że miejsca w komisjach mogłyby obsadzać tylko komitety zarejestrowanego kandydata.

Jednak dr Anna Frydrych-Depka zwraca uwagę na inny problem: gdyby tylko komitety wyborcze, które mają zarejestrowanych kandydatów, mogły mieć swoich przedstawicieli w komisjach, osób do pracy w komisjach mogłoby po prostu zabraknąć. - Czołowe komitety mają słabą zdolność mobilizacyjną, a chętnych do pracy w komisjach wcale nie jest tak dużo - wyjaśnia ekspertka. Doktor Tomasz Gąsior w swojej pracy również przyznaje: "Im większa liczba podmiotów uprawnionych do zgłaszania kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych, tym – rzecz jasna – szansa na większą liczbę kandydatów do tych komisji". Z drugiej strony, zwraca uwagę, że komitet, który nawet nie czyni starań, by zebrać podpisy swojemu kandydatowi, nie służy temu, do czego został powołany. W dodatku obsługa takich komitetów obciąża administrację, która musi je traktować jak wszystkie pozostałe.

Doktor Gąsior pisze również o przypadkach, gdy komitet się rejestruje tylko po to, by budować, konsolidować, wzmacniać (także finansowo) dane podmioty czy środowiska związane z nim. Zarówno on, jak i dr Frydrych-Depka zwracają uwagę na przypadki, kiedy to komitet po prostu zbiera pieniądze od osób zgłaszających chęć pracy w komisji, ale potem tych pieniędzy nie widać w sprawozdaniu finansowym tego komitetu. Na przykład pod koniec marca "Rzeczpospolita" opisała przypadek komitetu, który oferował pracę w obwodowej komisji wyborczej w zamian za wniesienie "składki" w wysokości 60 zł "za poniesione koszty i obsługę oraz organizację pracy w Obwodowych Komisjach Wyborczych". Nawet osoby płacące "składkę" musiały jednak dostarczyć wcześniej co najmniej jeden podpis.

- Cześć komitetów pobiera "dolę" od chętnych do pracy w komisji. Czasem robią to otwarcie w sieci. Oczywiście pieniądze nie trafiają na oficjalne konto komitetu, tylko do prywatnych kieszeni. Część komitetów uzależnia wysunięcie kandydatury do pracy w komisji od przyniesienia określonej liczby podpisów. By zlikwidować ten proceder, konieczna jest reforma całego sytemu wyborczego - ocenia dr Frydrych-Depka. Zaś dr Tomasz Gąsior pisze o wręcz fasadowym charakterze takiego komitetu: "Nie powinien być sprowadzany jedynie do podmiotu mającego służyć przetrwaniu (jak wspomniałem – bywa, że także finansowemu), wzbogacaniu się, często bliżej nieokreślonych, trudno (lub w ogóle) nieidentyfikowalnych podmiotów. Tworzeniu tego typu komitetów wydają się nie przyświecać bowiem 'motywy wyborcze' związane z udziałem w najważniejszym dla demokratycznego państwa prawnego procesie, ale raczej decydujące są tu przesłanki personalne i finansowe, związane z budowaniem pozycji indywidualnych osób funkcjonujących często w niewielkich środowiskach".

PKW: chodzi o zryczałtowane diety

O problemie wie i zwraca na niego uwagę Państwowa Komisja Wyborcza - postuluje zmianę przepisów. W przedstawionej na początku marca 2024 roku "Informacji o realizacji przepisów Kodeksu wyborczego oraz propozycjach ich zmiany" informuje, że niejednokrotnie w przypadku losowań do komisji trafiali przedstawiciele komitetów, które nie miały żadnego kandydata, a komitety, które tych kandydatów miały, były przez to poszkodowane. PKW zwraca uwagę, że "obwodowe komisje wyborcze co do zasady mają charakter pluralistyczny, a w jej skład powinny wchodzić osoby zgłoszone przez różne komitety wyborcze, lecz uczestniczące realnie w danych wyborach".

PKW ocenia - tak jak marszałek Hołownia - że "część komitetów wyborczych jest tworzonych z założenia wyłącznie w celu zgłoszenia kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych (a w konsekwencji uzyskania ewentualnych korzyści przez zgłoszonych przez nie kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych polegających na otrzymaniu przez nich zryczałtowanych diet)".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Marek/PAP

Pozostałe wiadomości

"To jest mocne" - napisał rzecznik rządu Adam Szłapka, publikując w mediach społecznościowych "wyciąg z systemu wizowego", który miał udowadniać, że za rządów Zjednoczonej Prawicy nie kontrolowano migracji do Polski. Tylko że akurat nie te dane to pokazują.

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Źródło:
Konkret24

Po rocznicy rzezi wołyńskiej w sieci pojawiło się zdjęcie, które rzekomo przedstawia szczątki ofiar w zbiorowej mogile. Drastyczny opis informuje o "10 000 czaszkach małych dzieci". Fotografia nie ma jednak nic wspólnego z ludobójstwem na Wołyniu. Wyjaśniamy, co wiadomo o grobie i ofiarach, które się w nim znajdują.

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

"Biurokratyczny zamordyzm w plastikowym wydaniu" - grzmiał w Sejmie poseł Konfederacji Witold Tumanowicz, twierdząc, że szwedzka fundacja wykazała wzrost liczby wyrzucanych nakrętek po tym, jak Unia Europejska nakazała przytwierdzać je do butelek. Tylko że to nieprawda.

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy polski polityk wprost podważa zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau, w sieci rozpowszechniane są grafiki AI, które mają imitować autentyczne obrazy pokazujące sceny z tego obozu zagłady. Powstają często na bazie prawdziwych, zachowanych zdjęć. "Manipulowanie takim obrazem dla rozrywki bezcześci go" - przestrzega muzeum. Apeluje o niepodawanie dalej takich postów.

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Źródło:
Konkret24

Iga Świątek pokonała Amandę Anisimovą w finale Wimbledonu, przechodząc do historii tenisa. Jej zwycięstwo skomentował premier Donald Tusk, lecz nie ustrzegł się przy tym wpadki.

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Źródło:
Konkret24

W gorącej dyskusji na temat migrantów "przerzucanych" przez niemiecką granicę politycy opozycji stawiają za wzór Danię i Luksemburg. Według nich te dwa kraje mają nie przyjmować żadnych migrantów z Niemiec. Sprawdziliśmy więc, jak to jest. Publikujemy najnowsze niemieckie statystyki.

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Źródło:
Konkret24

Te historie poruszają. Szczególnie tych rodziców, którzy stracili dzieci, a teraz widzą zdjęcia nastolatków i czytają, że zginęli w wypadkach, lecz ich organy posłużyły do przeszczepów. Autorzy takich wpisów "błagają o udostępnienia" - a my ostrzegamy: to fake newsy.

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS postanowił zaalarmować o wzroście bezrobocia wśród młodych ludzi w Polsce. Choć posłużył się wiarygodnymi danymi, to przedstawił je w taki sposób, że czytelnik może wyciągać błędne wnioski. Wyjaśniamy.

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Źródło:
Konkret24

Opozycja krytykuje rząd za wprowadzenie zakazu lotów dronami nad zachodnią granicą. Według niej ten zakaz ułatwi "przerzucanie" migrantów z Niemiec. A ponadto politycy opozycji twierdzą, że nie ma podstawy prawnej tej decyzji. Wyjaśniamy.

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Źródło:
Konkret24

Posłowie Konfederacji grzmią, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski postanowił przeznaczyć 700 tysięcy złotych na postawienie na Placu Zbawiciela tęczy. Instalacja ma być symbolem społeczności LGBTQ+. Politycy - a za nimi internauci - zarzucają prezydentowi Warszawy marnowanie pieniędzy. Tylko że on nie ma z tym nic wspólnego.

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

Źródło:
Konkret24

"Grok zerwał się z łańcucha", "Grok zwariował" – przestrzegają użytkownicy platformy X należącej do Elona Muska. Rzeczywiście, chatbot oparty na sztucznej inteligencji obraża Tuska i Giertycha, a pozytywnie pisze o Braunie czy Hitlerze. O co chodzi z tym Grokiem? 

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Źródło:
TVN24+

"Germanizacja w pełni" - tak internauci i niektóre media komentują rzekomą zmianę nazwy mostu Grunwaldzkiego we Wrocławiu z polskiej na niemiecką. Konserwator zabytków i urząd miasta zaprzeczają, a my tłumaczymy, skąd wziął się ten fałszywy przekaz.

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Wygląda jak lokalny serwis, ale nim nie jest. Zamiast informować, strona ta szerzy antymigrancki hejt. W rzekomej trosce o bezpieczeństwo mieszkańców karmi ich strachem. Promują ją politycy, a firmuje człowiek z komitetu poparcia Karola Nawrockiego. Portal Gazeta Zielonogórska to modelowe źródło dezinformacji niemedialnej. Na czym polega to zjawisko? 

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Źródło:
TVN24+

Prawica rozpowszechnia przekaz o tysiącach "nielegalnych imigrantów" z Afryki, czy Bliskiego Wschodu zawróconych z Niemiec do Polski. Dane - także te najnowsze - pokazują coś zupełnie innego.

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji grzmią w mediach społecznościowych, że "ludzie Bodnara chcieli zapewnić sobie bezkarność". Jako dowód rozsyłają rzekomy zapis, który miał się znaleźć w ustawie przygotowywanej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort już się do tego odniósł, a my wyjaśniamy, co dało początek tej narracji.

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie wykonane nocą niedaleko granicy z Niemcami przez umieszczoną w lesie fotopułapkę wywołało oburzenie w sieci. Polityczka Konfederacji uznała bowiem, że kamera pokazała niemiecki patrol po polskiej stronie granicy. Wyjaśniamy, kogo naprawdę widać na fotografii.

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Po głośnym pożarze budynku w podwarszawskich Ząbkach w mediach społecznościowych pojawiły się teorie, że jego przyczyną były panele fotowoltaiczne. Jako potwierdzenie tej tezy publikowano nawet zdjęcia satelitarne. Straż pożarna dementuje ten przekaz.

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Źródło:
Konkret24

"Wszyscy powinni bić na alarm", "dlaczego zbiorniki retencyjne są pełne", "nie spuszczają wody"... - takie komentarze pojawiły się w sieci po informacjach o zbliżających się ulewach. Internauci alarmują, że zbiorniki retencyjne są już zapełnione, a Wody Polskie na to nie reagują. Przedsiębiorstwo zarządzające zbiornikami odpowiada, że "tworzący alternatywne teorie" internauci nie mają racji.

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Źródło:
Konkret24

Internauci dyskutują, czy na nagraniu z płonącym samochodem, które krąży w sieci, rzeczywiście płonie auto elektryczne. Sprawdzamy, więc co o całym zajściu wiadomo.

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

Źródło:
Konkret24

Kolejne państwa strefy Schengen przywracają kontrole graniczne, dlatego coraz częściej można usłyszeć głosy o "końcu" czy nawet "zabiciu Schengen". Eksperci wymieniają jednak zaskakujące powody, dla których ich zdaniem strefa nie tylko przetrwa, ale będzie się rozszerzać.

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Źródło:
TVN24+

Internauci, ale też poseł Marek Jakubiak oburzają się na zdjęcie polskiego policjanta, który na ramieniu ma naszywkę z flagą unijną. Wyjaśniamy, co to za naszywka.

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24