Ponad 50 zgłoszonych komitetów wyborczych, ponad 40 zarejestrowanych. O co chodzi? Raczej nie o wygraną w wyborach. To skutek paradoksu polskiego prawa. Tłumaczymy, jakie są korzyści z rejestracji komitetu wyborczego, który jednak zarejestrowanego kandydata nie ma.
24 marca o godzinie 16.15 minął termin zgłaszania komitetów w wyborach prezydenckich, które planowane są na 18 maja (pierwsza tura) oraz 1 czerwca (druga tura) 2025 roku. To oznacza, że nie ma już szans, by w prezydenckim wyścigu pojawił się ktoś nowy. Zgłosiły się aż 53 komitety. W przypadku 44 z nich Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła zawiadomienia, a dziewięć odrzuciła (stan na 28 marca).
Komitet wyborczy w wyborach prezydenckich zakłada co najmniej 15 osób. Pojawia się tylko na wybory, potem znika. Zgłasza kandydatów i prowadzi kampanię wyborczą na ich rzecz. Do przyjęcia zawiadomienia o utworzeniu komitetu przez PKW konieczne jest poparcie tysiąca osób. Lecz nie oznacza to jeszcze startu kandydata w wyborach - komitet musi zebrać 100 tys. podpisów, by kandydat został zarejestrowany (uprzednio zebrany tysiąc się w to wlicza).
Część kandydatów już to zrobiła. PKW sprawdziła warunki formalne, w tym autentyczność wymaganej liczby podpisów w sprawie siedmiorga kandydatów: (według daty rejestracji, stan na 28 marca): Sławomira Mentzena, Grzegorza Brauna, Rafała Trzaskowskiego, Artura Bartoszewicza, Karola Nawrockiego, Adriana Zandberga i Szymona Hołowni. Reszta musi złożyć wymaganą liczbę podpisów do 4 kwietnia, do godziny 16. Jeśli tego nie zrobią, nie będą mogli wystartować w wyborach. Ale ich komitety będą mogły dalej funkcjonować, o czym za chwilę.
53 komitety, które się zgłosiły przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi, to absolutny rekord. Są wśród nich komitety najbardziej rozpoznawalnych kandydatów, popieranych przez największe partie polityczne, ale również komitety osób publicznie raczej nieznanych. Dotychczas liczba zarejestrowanych komitetów nie przekraczała 30. W wyborach w 2015 i 2020 roku było ich po 23. Jak zaznaczyliśmy wyżej, PKW zarejestrowała 44 komitety.
To wciąż dużo. Dlaczego w ogóle tyle ich powstało? Zapewne niektórzy kandydaci mało znani szerokiemu gronu Polaków zdają sobie sobie sprawę z tego, że nie mają żadnych szans w wyborach. Z doświadczeń poprzednich lat wynika, że średnio tylko połowa kandydatów na prezydenta zdołała zebrać 100 tys. podpisów. Statycznie więc patrząc, w wyborach wystartują kandydaci zaledwie połowy z zarejestrowanych komitetów.
Hołownia o paradoksie prawa i "semiwirtualnych komitetach"
Startujący w prezydenckim wyścigu marszałek Sejmu Szymon Hołownia zwrócił ostatnio uwagę na tak dużą liczbę zgłoszonych komitetów. Według niego większość zarejestrowała się "po to, żeby wziąć pieniądze z komisji obwodowych, dla członków komisji obwodowych". 24 marca na konferencji prasowej w Fabryce Broni Łucznik w Radomiu Hołownia mówił, że takie komitety nie zarejestrują swoich kandydatów. Ba! Nawet nie będą zbierać podpisów.
"Paradoks polega na tym, że w myśl polskiego prawa w komisjach obwodowych będą mogli znaleźć się przedstawiciele tylko tych - nazwijmy to - semiwirtualnych komitetów. Będą takie komisje, gdzie teoretycznie będzie mogło nie być żadnego przedstawiciela żadnego realnego kandydata na prezydenta - tylko ci, którzy będą się zajmowali działalnością zarobkową przy okazji zasiadania w tych komisjach. To jest luka, której polski Sejm do tej pory nie ogarnął" - tłumaczył Hołownia. Wcześniej, również chcący brać udział w wyborach Krzysztof Stanowski przedstawił w Kanale Zero szereg patologii polskiego systemu wyborczego, w tym handel: zbieranie podpisów za miejsce w komisji obwodowej.
Na czym polega owo zjawisko "semiwirtualnych komitetów" (przyjmując terminologię marszałka Sejmu)? Przedstawiamy, czy i jakie mogą płynąć korzyści z samego faktu rejestracji komitetu wyborczego.
Każdy zarejestrowany komitet może zgłaszać osoby do wszystkich komisji
W wyborach prezydenckich głosowanie odbywa się w obwodowej komisji wyborczej. Ma ona przeprowadzić głosowanie w danym obwodzie, czuwać nad przestrzeganiem prawa wyborczego w miejscu i czasie głosowania, ustalić wyniki głosowania w tym obwodzie i podać je do publicznej wiadomości oraz przesłać do Okręgowej Komisji Wyborczej. Stanowi o tym art. 185 Kodeksu wyborczego.
Członków komisji powołuje powoływany przez PKW komisarz wyborczy. Spośród kandydatów zgłoszonych przez pełnomocników wyborczych lub upoważnione przez nich osoby powołuje on: - 7 osób w obwodach głosowania do 1000 mieszkańców; - 9 osób w obwodach głosowania od 1001 do 2000 mieszkańców; - 11 osób w obwodach głosowania od 2001 do 3000 mieszkańców; - 13 osób w obwodach głosowania powyżej 3000 mieszkańców.
W instytucjach takich jak szpitale, więzienia, areszty, zakłady pomocy społecznej - czyli w miejscach, z których wyjście na zewnątrz do komisji jest utrudnione albo niemożliwe - tworzy się odrębne obwody głosowania. W skład komisji wyborczej w takich obwodach komisarz powołuje spośród kandydatów zgłoszonych przez pełnomocników wyborczych lub upoważnione przez nich osoby: - 5 osób w obwodach głosowania do 100 osób; - 7 osób w obwodach głosowania od 101 do 300 osób; - 9 osób w obwodach głosowania od 301 do 500 osób; - 11 osób w obwodach głosowania powyżej 500 osób.
Nie ma żadnych wymogów, które kandydaci do zasiadania w komisji musieliby spełnić - np. co do wieku, wykształcenia, znajomości prawa wyborczego, doświadczenia.
I rzecz ważna: zgodnie z art. 182 par. 2 pkt 2 Kodeksu wyborczego w wyborach prezydenckich komisarz wyborczy powołuje w skład obwodowej komisji wyborczej po jednej osobie zgłoszonej przez każdego z pełnomocników wyborczych reprezentujących wszystkie zarejestrowane komitety wyborcze.
Jeśli więc na przykład w komisji jest 13 miejsc, a komitetów również 13, to każdy ma w komisji swojego jednego przedstawiciela. Co się jednak dzieje, gdy komitetów jest więcej niż miejsc? Wtedy komisarz losuje cały skład komisji spośród osób zgłoszonych przez komitety. Nadal jednak obowiązuje zasada: jeden komitet - jedno miejsce (art. 182 par. 7 Kodeksu wyborczego).
Członkami komisji mogą być też obywatele spoza komitetów. Skład komisji uzupełnia się o nich, gdy brakuje przedstawicieli komitetów.
Za swoją pracę w komisji członkowie dostają nieopodatkowaną, zryczałtowaną dietę. W najbliższych wyborach będzie to: 700 zł dla przewodniczącego; 600 zł dla jego zastępcy; 500 zł dla członka. Jeżeli dojdzie do drugiej tury wyborów, wynagrodzenie za nią będzie wynosić 75 proc. wartości diety z pierwszej tury.
W wyborach prezydenckich w 2020 roku było 27 231 obwodów. Do pracy w obwodowych komisjach wyborczych powołano 206 829 osób.
Wobec powyższego nie jest istotne, czy komitet zarejestrował swojego kandydata, czy nie. Bo komitet, który poparło zaledwie tysiąc osób, może na podstawie Kodeksu wyborczego bez przeszkód zgłosić swoich kandydatów do komisji w całej Polsce. Nawet mimo faktu, że bez kandydata na prezydenta taki komitet nie ma właściwie racji bytu. Prawo na to po prostu pozwala.
Zmiana wprowadzona przez PiS w 2018 roku
Nie zawsze tak jednak było. W pierwotnym brzmieniu Kodeksu wyborczego uchwalonego w 2011 roku był przepis (art. 182 par. 7) mówiący o tym, że w danej komisji obwodowej mogą się znaleźć tylko przedstawiciele komitetów z zarejestrowaną listą kandydatów lub z kandydatem na prezydenta. Jak zauważa dr Tomasz Gąsior z Akademii Kujawsko-Pomorskiej w opublikowanej w 2019 roku pracy "Wybrane zagadnienia dotyczące organizacji i funkcjonowania obwodowych komisji wyborczych", zostało to zmienione ustawą z 11 stycznia 2018 roku o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększania udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych.
Ustawa została uchwalona, gdy w Sejmie większość miało Prawo i Sprawiedliwości. Jej autorem była Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach.
Jeśli chodzi o wybór członków komisji w wyborach samorządowych i parlamentarnych, to w 2018 roku wprowadzono przepis mówiący o tym, że co najmniej 2/3 składu stanowić muszą przedstawiciele komitetów utworzonych przez partie polityczne bądź ich koalicje albo którzy mają już radnych lub posłów. Reszta składu komisji to przedstawiciele wszystkich zarejestrowanych komitetów.
Eksperci: komitety fasadowe
- Rzeczywiście teoretycznie możliwa jest sytuacja opisana przez marszałka Sejmu, że powstaną komisje, w których będą przedstawiciele tylko tych komitetów, które akurat nie mają żadnego kandydata na prezydenta - komentuje w rozmowie z Konkret24 dr Anna Frydrych-Depka specjalizująca się w prawie wyborczym, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jej zdaniem zmiana w prawie mogłaby zatrzymać wysyp komitetów, których jedynym celem jest obsadzanie miejsc w obwodowych komisjach. Powinno być tak, że miejsca w komisjach mogłyby obsadzać tylko komitety zarejestrowanego kandydata.
Jednak dr Anna Frydrych-Depka zwraca uwagę na inny problem: gdyby tylko komitety wyborcze, które mają zarejestrowanych kandydatów, mogły mieć swoich przedstawicieli w komisjach, osób do pracy w komisjach mogłoby po prostu zabraknąć. - Czołowe komitety mają słabą zdolność mobilizacyjną, a chętnych do pracy w komisjach wcale nie jest tak dużo - wyjaśnia ekspertka. Doktor Tomasz Gąsior w swojej pracy również przyznaje: "Im większa liczba podmiotów uprawnionych do zgłaszania kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych, tym – rzecz jasna – szansa na większą liczbę kandydatów do tych komisji". Z drugiej strony, zwraca uwagę, że komitet, który nawet nie czyni starań, by zebrać podpisy swojemu kandydatowi, nie służy temu, do czego został powołany. W dodatku obsługa takich komitetów obciąża administrację, która musi je traktować jak wszystkie pozostałe.
Doktor Gąsior pisze również o przypadkach, gdy komitet się rejestruje tylko po to, by budować, konsolidować, wzmacniać (także finansowo) dane podmioty czy środowiska związane z nim. Zarówno on, jak i dr Frydrych-Depka zwracają uwagę na przypadki, kiedy to komitet po prostu zbiera pieniądze od osób zgłaszających chęć pracy w komisji, ale potem tych pieniędzy nie widać w sprawozdaniu finansowym tego komitetu. Na przykład pod koniec marca "Rzeczpospolita" opisała przypadek komitetu, który oferował pracę w obwodowej komisji wyborczej w zamian za wniesienie "składki" w wysokości 60 zł "za poniesione koszty i obsługę oraz organizację pracy w Obwodowych Komisjach Wyborczych". Nawet osoby płacące "składkę" musiały jednak dostarczyć wcześniej co najmniej jeden podpis.
- Cześć komitetów pobiera "dolę" od chętnych do pracy w komisji. Czasem robią to otwarcie w sieci. Oczywiście pieniądze nie trafiają na oficjalne konto komitetu, tylko do prywatnych kieszeni. Część komitetów uzależnia wysunięcie kandydatury do pracy w komisji od przyniesienia określonej liczby podpisów. By zlikwidować ten proceder, konieczna jest reforma całego sytemu wyborczego - ocenia dr Frydrych-Depka. Zaś dr Tomasz Gąsior pisze o wręcz fasadowym charakterze takiego komitetu: "Nie powinien być sprowadzany jedynie do podmiotu mającego służyć przetrwaniu (jak wspomniałem – bywa, że także finansowemu), wzbogacaniu się, często bliżej nieokreślonych, trudno (lub w ogóle) nieidentyfikowalnych podmiotów. Tworzeniu tego typu komitetów wydają się nie przyświecać bowiem 'motywy wyborcze' związane z udziałem w najważniejszym dla demokratycznego państwa prawnego procesie, ale raczej decydujące są tu przesłanki personalne i finansowe, związane z budowaniem pozycji indywidualnych osób funkcjonujących często w niewielkich środowiskach".
PKW: chodzi o zryczałtowane diety
O problemie wie i zwraca na niego uwagę Państwowa Komisja Wyborcza - postuluje zmianę przepisów. W przedstawionej na początku marca 2024 roku "Informacji o realizacji przepisów Kodeksu wyborczego oraz propozycjach ich zmiany" informuje, że niejednokrotnie w przypadku losowań do komisji trafiali przedstawiciele komitetów, które nie miały żadnego kandydata, a komitety, które tych kandydatów miały, były przez to poszkodowane. PKW zwraca uwagę, że "obwodowe komisje wyborcze co do zasady mają charakter pluralistyczny, a w jej skład powinny wchodzić osoby zgłoszone przez różne komitety wyborcze, lecz uczestniczące realnie w danych wyborach".
PKW ocenia - tak jak marszałek Hołownia - że "część komitetów wyborczych jest tworzonych z założenia wyłącznie w celu zgłoszenia kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych (a w konsekwencji uzyskania ewentualnych korzyści przez zgłoszonych przez nie kandydatów na członków obwodowych komisji wyborczych polegających na otrzymaniu przez nich zryczałtowanych diet)".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Marek/PAP