Setki tysięcy odsłon w mediach społecznościowych mają nagrania przedstawiające rzekomo ataki na policjantów podczas niedawnych propalestyńskich demonstracji w Londynie. To fake news - do takich scen tam nie doszło. Rozpowszechniane teraz filmy powstały kilka lat wcześniej.
Tysiące uczestników zgromadziły propalestyńskie oraz proizraelskie manifestacje, które 4 listopada odbyły się między innymi w Londynie, Paryżu, Rzymie, Berlinie, Barcelonie. W głównej propalestyńskiej demonstracji w Londynie na Trafalgar Square wzięło udział 30 tys. osób. Doszło do zamieszek. W związku z incydentami o godz. 18.43 policja nakazała demonstrantom rozejść się i wydała zakaz zgromadzeń obowiązujący do pierwszej w nocy londyńskiego czasu.
Policja poinformowała, że tego dnia dokonała 29 aresztowań za podżeganie do nienawiści rasowej, inne przestępstwa na tle rasowym, przemoc, zakłócanie porządku publicznego i napaść na funkcjonariusza policji. Te olbrzymie emocje przeniosły się do sieci, gdzie internauci przekonywali o rzekomej niezwykłej brutalności demonstrantów. W ramach tej dyskusji 5 listopada jeden z polskich użytkowników serwisu X opublikował dwa nagrania wideo. W komentarzu napisał: "Materiał filmowy przedstawiający zezwierzęcenie komunistów z BLM, LGBT i islamistów popierających terroryzm i atakujących policję w Wielkiej Brytanii".
Na pierwszym słabej jakości nagraniu widać, jak ktoś polewa benzyną, a następnie podpala policjanta siedzącego na motocyklu. Funkcjonariusz zrywa się i biegnie w kierunku innych funkcjonariuszy, którzy udzielają mu pomocy. Na drugim filmie widać, jak trzech mężczyzn strąca mężczyznę w żółtej kamizelce ze skutera, by później dotkliwie go pobić. Post z tymi dwoma filmami ma 29 tys. wyświetleń. To drugie nagranie opublikował 5 listopada również inny użytkownik platformy X, komentując: "Pozdrawiam wszystkich tych, którym ciężko było podnieść kartę #Referendum". Oba filmy udostępniali też anglojęzyczni internauci. Łącznie miały setki tysięcy odsłon.
Tylko że oba filmy nie mają nic wspólnego z niedawnymi demonstracjami w Londynie.
Meksyk, 2020 rok
Nagranie przedstawiające podpalenie policjanta krążyło w polskim internecie już w czerwcu 2020 roku - też z fałszywym przekazem, jakoby przedstawia sytuację z demonstracji Antify w Hiszpanii. Weryfikowaliśmy to w Konkret24. Wideo pochodzi z Meksyku. Na mundurze policjanta można zauważyć flagę tego kraju. W rozpowszechnianych w 2020 wersjach nagrania o lepszej jakości i w szerszym kadrze w tle wyraźnie widać napis "C. Universitario Azteca" - to uczelnia w stolicy meksykańskiego stanu Jalisco – Guadalajarze. Na podstawie informacji widocznych na filmie da się ustalić dokładne miejsce jego powstania: to ulica Avenida Juarez w pobliżu Placu Uniwersyteckiego w Guadalajarze. Kadr z tego miejsca można znaleźć na Mapach Google.
4 czerwca 2020 roku w Guadalajarze rzeczywiście odbyły się masowe protesty, ale nie miały nic wspólnego z wydarzeniami w USA. Demonstranci starli się z policją po tym, jak w areszcie zmarł 30-letni Giovanni Lopez, pracownik budowlany rzekomo zatrzymany za to, że nie nosił maseczki ochronnej, a taki nakaz obowiązywał w mieście. Demonstrujący wyrażali sprzeciw wobec brutalności meksykańskiej policji, wzywali władze do pociągnięcia do odpowiedzialności winnych śmierci mężczyzny. Gubernator stanu Jalisco Enrique Alfaro w dzień protestów zapewnił, że historia śmierci mężczyzny w areszcie oparta jest na "wielu kłamstwach". Zaprzeczył, że został on zatrzymany za nienoszenie maseczki w miejscu publicznym, ale nic więcej nie wyjaśnił. Tego samego dnia, informując o proteście, mówił o sześciu rannych policjantach oraz o podpaleniu funkcjonariusza widocznego na nagraniu. Zgodnie z dostępnymi relacjami Giovanni Lopez miał być bity i torturowany przez trzy godziny. Według Komisji Praw Człowieka stanu Jalisco, "uderzając wielokrotnie, policja torturowała go, naruszając jego prawo do nietykalności osobistej".
Birmingham, 2018 rok
Nagranie przedstawiające brutalne pobicie policjanta powstało 14 września 2018 roku w Alum Rock w Birmingham. Internauci zostawili przy poście w serwisie X "notkę społeczności" wyjaśniającą kontekst tego wydarzenia i linki do tekstów prasowych. Według tych relacji pięciu mężczyzn pobiło 21-letniego pracownika miejskiej służby parkingowej, czyli osobę odpowiedzialną za wypisywanie mandatów za złe parkowanie. 15 września 2018 roku BBC informowało, że pobity mężczyzna został przewieziony do szpitala, ale nie stwierdzono u niego poważnych obrażeń. 23 listopada tego samego roku BBC donosiło o skazaniu jednego ze sprawców na dziewięć miesięcy odsiadki w zakładzie dla młodocianych przestępców. Do ataku doszło, gdy pracownik miejskich służb czekał, aż kobieta przestawi nielegalnie zaparkowany samochód.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Mark Kerrison/In Pictures/Getty Images/X