Sensacyjne odkrycia naukowców, przełomowe badania nad koronawirusem? Ostrożnie! Wśród tysięcy publikowanych artykułów o epidemii COVID-19 są teksty nierzetelne i fałszujące rzeczywistość. Podpowiadamy, jak się nie dać nabrać na pseudonaukę.
Wiele publikowanych tekstów dotyczących COVID-19 odnosi się do badań naukowych dotyczących pochodzenia wirusa, jego struktury chemicznej czy powstrzymywania rozwoju epidemii. Skomplikowany, naukowy język i charakter wypowiedzi naukowych jest wyzwaniem dla czytelników – w tym dla dziennikarzy. Próba przedstawienia badań w prosty i zrozumiały sposób czasem prowadzi na manowce.
Zdarza się, że dziennikarze błędnie odczytują wyniki badań. Bo np. prawdziwe wnioski badaczy odnoszą się często do pobocznych wątków. Szczególną ostrożność należy zachować przy czytaniu niszowych portali i tabloidów. Chęć wygenerowania ruchu na stronie i pomnożenia zysków może skłaniać autorów artykułów do naginania rzeczywistości w kierunku sensacji kosztem pisania o prawdzie.
Kiedy powinna się zapalić czerwona lampka?
"Gdy fałszywe informacje, błędne doniesienia i alternatywne fakty są wszędzie, czytanie wiadomości może być wyzwaniem" - napisali w portalu The Conversation Dough Specht i dr Julio Gimenez, eksperci do spraw mediów i komunikowania z Uniwersytetu Westminster w Londynie. Przywołują ustalenia z badania, w którym zanalizowali 520 artykułów naukowych i tekstów prasowych zawierających omówienia tych pierwszych.
Wyniki pokazują, że wiedza naukowa bywa przekazywana rzetelnie, ale najczęściej jest reinterpretowana, a jej znaczenie często jest wypaczane na etapie tłumaczenia. Specht i Gimenez dają wskazówki, jak dostrzec, kiedy badania naukowe są relacjonowane błędnie lub niedokładnie, i jak dotrzeć do prawdziwych ustaleń.
Wyniki badań można zafałszować w różny sposób. Na przykład pomijając główny przedmiot badania. Autorom tekstów omawiających badania naukowe zdarza się podkreślać, w jaki sposób ustalenia te mogą wpływać na ludzi - nawet jeśli badanie nie dotyczy człowieka. Tak np. zakłada się, że badanie szczurów odnosi się do człowieka. Błędy mogą być również efektem zamiany technicznego języka naukowego na bardziej powszechny albo na bardziej sugestywne i sensacyjne opisy.
"Nocny wzrok superbohaterów"
Specht i Gimenez podają przykład artykułu opublikowanego w marcu 2016 roku w brytyjskim portalu MailOnline. Autor sugerował, że możliwe jest, iż implanty mózgowe mogą dać człowiekowi "szósty zmysł" i zdolność do widzenia w podczerwieni. W tytule zadał pytanie "Czy niedługo będziemy mogli mieć nocny wzrok superbohaterów?".
"To rzeczywiście ekscytujące rewelacje" - komentują w The Conversation Specht i Gimenez. "Ale jeśli to było takie przełomowe i znaczące osiągnięcie, to dlaczego tak mało innych mediów o nim wspomina"? - pytają.
Badania, które przywołano w tekście MailOnline, zostały pierwotnie opublikowane w "Journal of Neuroscience" przez zespół naukowców z Duke University Medical Center w Stanach Zjednoczonych. Analizowali, jak łatwo można zmienić przetwarzanie sensoryczne u dorosłych szczurów poprzez wszczepienie im urządzenia mózgowego, by nauczyć identyfikowania lokalizacji źródeł podczerwieni. Ku zaskoczeniu badaczy szczury nauczyły się tego w mniej niż cztery dni. Naukowcy, którzy przeprowadzili badania, sugerowali, że ich wyniki mogą mieć istotne znaczenie dla neurobiologii i medycyny rehabilitacyjnej.
Przyczyną błędnej interpretacji badania przez dziennikarza MailOnline był - jak sugerują Specht i Gimenez - tzw. efekt głuchego telefonu. Autor powoływał się na inne omówienie tych samych badań w magazynie "New Scientist". Artykuł tam dotyczył głównie szczurów. Jego autor zasugerował jednak, że badania utorowały drogę do badań nad ludzkim mózgiem. Wykorzystał również obrazy dotyczące kontrolowania ludzkiego umysłu. "MailOnline wystarczył mały skok, by relacjonować badanie jako krok w kierunku nadania człowiekowi nadludzkich mocy" - komentują Specht i Gimenez.
Czytać "jak naukowiec"
Naukowcy Uniwersytetu w Westminsterze podali wskazówki, kiedy czytelnik powinien być sceptyczny co do naukowego charakteru tekstu w sieci. Wymienili sześć kroków czytania "jak naukowiec".
Zdaniem Spechta i Gimeneza ważna jest świadomość, że ktoś opisujący badania naukowe może je reinterpretować i błędnie relacjonować. Może też zignorować istotę badania lub wybrać tylko niektóre jego aspekty.
Czerwona lampka powinna się zapalić przy każdym sensacyjnie brzmiącym stwierdzeniu. "Wyjątkowe odkrycia muszą być podparte wyjątkowymi dowodami" - podkreślają Specht i Gimenez. Czytelnik powinien również zwrócić uwagę, jak dokładnie i jednoznacznie relacjonuje się ustalenia naukowców. "Zasugerowanie, że badanie dowiodło konkretnego zjawiska, bywa kuszące. Bardziej niż zasugerowanie, że to tylko hipoteza" - podkreślają naukowcy w The Conversation.
Wskazówką, że autor omówienia badań naukowych rzeczywiście zapoznał się z treścią samych badań, może być zamieszczenie w tekście nazwy badania bądź linku do publikacji naukowej. Warto zwrócić uwagę, czy kluczowe ustalenia badań podparte są wypowiedziami ich autorów. Jeśli stwierdzenia dotyczące wyników wypowiada tylko autor tekstu, który nie jest specjalistą w danej dziedzinie - pozostaje zapytać, czy na pewno wie, o czym mówi.
Ponadto warto sprawdzić, czy o interesujących nas badaniach naukowych napisały inne media. "Jeśli tylko jeden portal donosi o 'przełomowych odkryciach', powinna nam się zapalić czerwona lampka" - radzą Specht i Gimenez.
Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: źródło: Konkret24, The Conversation; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock