"Podwójny rocznik" wychodzi ze szkół. Czy wszyscy znajdą miejsce w szkołach średnich?

W poniedziałek rozpoczynają się egzaminy maturalnetvn24

W 2019 roku w kolejce do liceów, techników i szkół branżowych ustawią się nie tylko absolwenci gimnazjów, ale także VIII klas szkół podstawowych. Łącznie ponad dwukrotnie więcej kandydatów niż rok wcześniej. Czy wystarczy dla nich miejsc, klas i nauczycieli? Jak do przyjęcia "podwójnego rocznika" przygotowują się szkoły? Raport Konkret24.

Półtora roku po wprowadzeniu reformy nadejdzie jeden z najważniejszych momentów dla oceny jej działania. Z końcem roku szkolnego 2018/2019 naukę w szkołach zakończą zarówno uczniowie VIII klas szkół podstawowych, jak i III klas gimnazjów. Dla tych ostatnich placówek będzie to także oznaczało koniec istnienia w obecnym systemie.

Powstanie tzw. "podwójnego rocznika" oznacza, że zamiast 358 tys. absolwentów, tak jak to miało miejsce na koniec ostatniego roku szkolnego, w kolejce do szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych ustawi się ponad 727 tys. uczniów. Będą musieli wybrać między liceum ogólnokształcącym, technikum i szkołą branżową I stopnia, która w myśl reformy zastąpiła szkoły zawodowe.

Ta sytuacja spotka młodzież z roczników 2003 (absolwenci gimnazjów), 2004 (kończący VIII klasę podstawówki) i niewielką grupę uczniów z rocznika 2005, którzy poszli do szkoły w wieku 6 lat.

Pod koniec grudnia zapytaliśmy wszystkie wojewódzkie kuratoria oświaty, czy szkoły są gotowe na przyjęcie ponad dwukrotnie większej liczby uczniów. Mimo że w tym momencie posiadają one wyłącznie szacunkowe dane dotyczące rekrutacji 2019/2020, na ich podstawie można sformułować pewne prognozy. Będziemy je w przyszłości uzupełniać o oficjalne, ostateczne dane.

Minister edukacji o rekrutacji do szkół średnich w 2019 roku
Minister edukacji o rekrutacji do szkół średnich w 2019 roku

Obawa nr 1: nie starczy miejsc

Na nasze pytania odpowiedziało wszystkie 16 kuratoriów oświaty. W niemal każdej odpowiedzi podkreślano, że oficjalne dane dotyczące liczby miejsc, jakie będą przygotowane dla kandydatów w rekrutacji na rok szkolny 2019/2020, nie są jeszcze dostępne. Wszystkie placówki mają czas na zgłaszanie liczby otwieranych przez siebie oddziałów do końca lutego. Z tego powodu przesłane wyliczenia bazują głównie na ankietach, jakie kuratoria rozsyłały do szkół celem sprawdzenia przygotowania do przyjęcia "podwójnego rocznika". Takich prognozowanych danych na tę chwilę nie były w stanie dostarczyć kuratoria w Gdańsku, Opolu, Krakowie, Poznaniu, Warszawie.

Nie licząc więc województw pomorskiego, opolskiego, małopolskiego, wielkopolskiego i mazowieckiego, aktualnie w ostatnich klasach szkół podstawowych i gimnazjów uczy się 416 992 uczniów. Jak podkreślano w kilku odpowiedziach przesłanych przez kuratoria, ta liczba najprawdopodobniej nie będzie jednak tożsama z liczbą absolwentów (ze względu np. na nieukończenie klasy, migrację absolwentów do innych województw czy poza granice kraju).

Niezależnie od tego, w rekrutacji na rok szkolny 2019/2020 w skali kraju w szkołach średnich miejsc wystarczy dla wszystkich kandydatów. Przewidywana łączna liczba miejsc z 11 województw wynosi niemal 440 tys. Tak duża nadwyżka w stosunku do liczby absolwentów wynika między innymi z faktu, że w województwach podkarpackim i śląskim przewidziano o ponad 10 tys. miejsc więcej niż wynosi przypuszczalna liczba kandydatów.

Podkreślany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej fakt stworzenia wystarczającej liczby miejsc dla kandydatów do szkół średnich nie jest jednak dla rodziców i samych uczniów przejrzystą statystyką. Wysokie nadwyżki chociażby w województwach podkarpackim i śląskim powodują, że dane dla całego kraju powinny być zestawiane z wyliczeniami dla konkretnych województw.

Liczby rekrutacji 2019/2020 z podziałem na województwaKonkret24

Na edukacyjnej mapie można zauważyć, że w trzech województwach liczba przygotowanych miejsc jest mniejsza niż uczniów aktualnie uczących się w ostatnich klasach. Zwróciliśmy się do kuratoriów w Szczecinie, Bydgoszczy i Wrocławiu z pytaniem, czy są przygotowane na ewentualną nadwyżkę kandydatów względem dostępnych miejsc w szkołach ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych.

W odpowiedzi rzecznik Zachodniopomorskiego Kuratorium Oświaty Małgorzata Duras poinformowała, że "miasta Szczecin, Koszalin i Świnoujście oraz powiaty myśliborski, świdwiński, wałecki i stargardzki stwarzają liczbę miejsc równą lub większą od liczby absolwentów szkół podstawowych i gimnazjalnych, co stanowi 38 proc. spośród wszystkich powiatów woj. zachodniopomorskiego. Pozostałe 62 proc. powiatów planuje utworzyć mniejszą liczbę miejsc w szkołach w stosunku do liczby absolwentów. Jest to spowodowane bliskością dużych miast – Szczecina i Koszalina, w których wielu uczniów ościennych powiatów kontynuuje naukę. Organy prowadzące deklarują jednak, że w związku z tym, że dysponują wolnymi miejscami cały czas jest możliwość stworzenia dodatkowych oddziałów jeżeli będą chętni, bez ryzyka dwuzmianowości".

Dyrektor Wydziału Organizacyjnego Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy odnosząc się do naszego pytania, podkreślił, "że na terenie naszego województwa, oprócz szkół samorządowych, są również szkoły resortowe i niepubliczne, które również będą prowadzić rekrutacje".

"Podane liczby dotyczą szkół publicznych, które odpowiedziały na ankietę kuratorium oświaty. Ankieta nie objęła szkół niepublicznych i specjalnych. Ankietowane szkoły na rok szkolny 2018/2019 przyjęły 21 660 uczniów, podczas gdy gimnazja ukończyło 23 568 uczniów. Pozostali, czyli blisko 2000 uczniów, trafiło do szkół niepublicznych i specjalnych. Tak jest co roku i z pewnością tak będzie w roku 2019. Nie ma powodu do obaw. Dla każdego absolwenta szkoły podstawowej i gimnazjum będzie miejsce w szkole ponadpodstawowej lub ponadgimnazjalnej" - napisała Krystyna Kaczorowska, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.

Obawa nr 2: podwójni kandydaci na jedno miejsce

Liczba miejsc zostanie odpowiednio zwiększona, ale samych szkół nie przybędzie. To jeszcze niedawno wywoływało dużo pytań dotyczących zdwojonej liczby kandydatów do klas w tych samych placówkach. Rodzice bali się, że konkurencja będzie dwa razy większa, a tym samym szansa ich dziecka na dostanie się do wymarzonej klasy w szkole tzw. "pierwszego wyboru" mniejsza. Te obawy zostały jednak rozwiane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, a komunikaty resortu znajdują potwierdzenie w przesłanych nam danych.

Zgodnie z liczbami oszacowanymi przez MEN, z końcem roku szkolnego 2018/2019 szkoły podstawowe opuści ok. 377 tys. uczniów, a gimnazja ok. 350 tys. Nie oznacza to jednak podwojenia konkurencji o miejsca w liceach, technikach i szkołach branżowych, ponieważ wszystkie te placówki będą prowadziły osobną rekrutację dla uczniów podstawówek i osobną dla byłych gimnazjalistów. Liczba kandydatów na jedno miejsce w przyszłej klasie nie zmieni się więc diametralnie.

Dokładne liczby z podziałem na przygotowywane miejsca w obu rekrutacjach przesłało nam dziewięć kuratoriów. Wynika z nich, że w województwach dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, lubelskim, lubuskim, łódzkim, podkarpackim, podlaskim, warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim VIII klasę szkoły podstawowej skończy ok. 155 tys. uczniów (przy 100 proc. zdawalności), dla których przewidziano prawie 162 tys. miejsc w rekrutacji. W przypadku gimnazjów będzie to maksymalnie 153 tys. absolwentów, którzy będą walczyć o prawie 160 tys. miejsc.

Dwie rekrutacje, dwa programy, trzy możliwości

Prowadzenie osobnych rekrutacji, a w rezultacie stworzenie osobnych klas dla obu grup kandydatów w obrębie jednej szkoły, ma konkretne powody. Absolwenci podstawówek i gimnazjów będą przyjmowani do liceów, techników i szkół branżowych na podstawie różnych egzaminów. Ci drudzy będą musieli zmierzyć się przykładowo z historią, wiedzą o społeczeństwie i przedmiotami przyrodniczymi, których absolwenci podstawówek nie znajdą w swoich arkuszach egzaminu ósmoklasisty. Inna jest również podstawa programowa realizowana dla obu grup, mimo że będą się one uczyć teoretycznie w tej samej szkole w tym samym budynku.

Absolwenci VIII klas podstawówek od początku roku szkolnego 2019/2020 będą mogli wybierać między czteroletnim liceum ogólnokształcącym, pięcioletnim technikum i branżową szkołą I stopnia prowadzoną specjalnie dla nich, podczas gdy byli gimnazjaliści (zgodnie z poprzednimi zasadami) spędzą trzy lata w liceum lub cztery w technikum, chyba że wybiorą szkołę branżową I stopnia, która jednak będzie prowadzona inaczej niż dla byłych ósmoklasistów.

Typy szkół do wyboru w rekrutacji 2019/2020MEN

Obawa nr 3: Nie wszyscy załapią się do liceów

Kwestia podwójnej rekrutacji prowadzonej równolegle dla obu roczników odpowiada też na pytania rodziców, którzy niepokoili się, że ich dzieci będą miały utrudniony dostęp do konkretnego typu szkoły. Obawiali się, że uczeń, który chciałby pójść np. do liceum ogólnokształcącego, ale z powodu zbyt słabych wyników z egzaminu nie dostałby się do wybranego "ogólniaka", będzie zmuszony wybrać technikum lub zawodówkę.

W tym roku, mimo "podwójnego rocznika", szansa na dostanie się ucznia do liceum, technikum lub szkoły branżowej będzie - w skali kraju - statystycznie bardzo podobna jak w rekrutacji 2018/2019. Są jednak województwa, w których liczba oddziałów (np. o konkretnym profilu) zostanie zmniejszona. Przykładowo w województwie wielkopolskim na początku obecnego roku szkolnego dla absolwentów gimnazjów oferowano 419 oddziałów w liceach, 461 w technikach i 225 w szkołach branżowych. Z szacunków Kuratorium Oświaty w Poznaniu wynika, że w nadchodzącej rekrutacji uczniowie dostaną do wyboru o 11 mniej oddziałów licealnych, 3 klasy mniej w technikach, ale jednocześnie liczba oddziałów w szkołach branżowych wzrośnie o o 37.

Podwójny rocznik. Uczniowie niewiele wiedzą o tym, czy będą dla nich miejsca
Podwójny rocznik. Uczniowie niewiele wiedzą o tym, czy będą dla nich miejscaFakty w Południe

Zupełnie inną kwestią jest natomiast obawa rodziców, że trudniej może być się dostać do najlepszych, najbardziej prestiżowych liceów i techników. Rzeczywiście, takie zagrożenie wynika z faktu, że placówki zmuszone do otwarcia tej samej liczby oddziałów dla absolwentów podstawówek i gimnazjów często łącznie otworzą więcej klas, jednak dla konkretnego typu kandydatów miejsc będzie mniej.

Przykładem może być Technikum nr 7 w Nowym Sączu - najlepsza tego typu placówka w zeszłorocznym Rankingu "Perspektyw". Rok temu dla absolwentów gimnazjów otwarto tam 6 klas. W nadchodzącej rekrutacji łącznie otworzy się 10 oddziałów, jednak dla samych kandydatów z egzaminem gimnazjalisty w porównaniu z zeszłym rokiem technikum zaproponuje jedną klasę (ok. 30 osób) mniej. Oznacza to, że kilkudziesięcioro uczniów, którzy jeszcze w 2018 roku dostaliby się do tej szkoły ponadgimnazjalnej, na rok szkolny 2019/2020 będzie zmuszonych szukać miejsca w placówkach o niższej renomie. Ten skutek kumulacji roczników jest zauważalny w wielu renomowanych polskich szkołach ponadgimnazjalnych.

Obawa nr 4: szkoły nie są z gumy

Niektórzy przeciwnicy reformy podkreślają, że "szkoły nie są z gumy" i że o ile miejsc w klasach powinno wystarczyć, o tyle samego miejsca w budynku szkoły będzie zdecydowanie mniej (uczniów będzie ok. dwa razy więcej). Chodzi przede wszystkim o wolne klasy do prowadzenia zajęć, dostępność sal gimnastycznych, ale i komfort przebywania na szkolnych korytarzach.

Dla zespołów szkół, w których aktualnie prowadzone są gimnazja, problem nie będzie aż tak widoczny, ponieważ po wygaszeniu tego typu placówek szkoły ponadpodstawowe i ponadgimnazjalne zajmą klasy zwolnione przez gimnazja. Do takiej zamiany dojdzie m.in. w warszawskim XIV Liceum im. Stanisława Staszica. - Jesteśmy w komfortowej sytuacji - mówi w rozmowie z Konkret24 Regina Lewkowicz, dyrektor najlepszego liceum 2019 w Rankingu "Perspektyw". - Wraz z końcem tego roku szkolnego w naszym budynku wygaszamy gimnazjum i w jego miejsce przyjmujemy uczniów po VIII klasie szkoły podstawowej.

Liczymy się jednak z tym, że nasze liceum może być bardziej oblegane. Po raz pierwszy otworzymy jednocześnie 14 oddziałów licealnych, więc może sam ten fakt zachęci więcej uczniów do wybierania naszej szkoły. Regina Lewkowicz

- Problem mogą mieć te szkoły, które nie były w zespołach szkół i prowadziły tylko licea. My szacujemy, że większa liczba uczniów będzie starała się o miejsce w naszym liceum, ale najważniejsza zasada się nie zmienia. Dostaną się absolwenci z najlepszymi wynikami - dodaje Lewkowicz.

W gorszej sytuacji są szkoły, które w swoich budynkach będą musiały zmieścić więcej uczniów na tej samej przestrzeni. W ich kontekście mówi się m.in. o wynajęciu nowych sal, a nawet całych budynków. Taka sytuacja spotka przykładowo VI Liceum Ogólnokształcące w Gdyni, gdzie już rozpoczęto przygotowania do przyjęcia większej liczby uczniów.

- W roku szkolnym 2019/2020 otworzymy pięć oddziałów dla absolwentów podstawówek i pięć dla byłych gimnazjalistów, czyli dziesięć zamiast dotychczasowych sześciu. Powinniśmy jednak przejść tę rekrutację dosyć gładko. Powodem tego jest fakt, że nasz budynek w przeszłości mieścił już podobną liczbę uczniów - komentuje tę sytuację dyrektorka gdyńskiego liceum Ewa Śliwińska. - Aktualnie jest u nas 500 uczniów, a od września będzie ich około 600. Oczywiście czasy się zmieniły. To, że kiedyś mieściliśmy nawet 23 oddziały, nie oznacza, że teraz będzie komfortowo.

Aktualnie szukamy wolnych pomieszczeń w szkole, które dałoby się przekształcić z powrotem w sale lekcyjne. Mamy kilka takich sal, na przykład takie, w których teraz stoją szafki dla uczniów, a będzie można urządzić tam klasy. Ewa Śliwińska

- Miasto po konsultacjach z nami podjęło decyzję, żeby otworzyć tyle samo oddziałów dla absolwentów podstawówek i gimnazjów, więc tak zrobimy. Generalnie mam dużo wątpliwości, ale też nie jestem tym przerażona - podsumowuje.

Przykładem szkoły, dla której rekrutacja "podwójnego rocznika" stanowi prawdziwe wyzwanie, jest III Liceum Ogólnokształcące we Wrocławiu. Michał Głowacki, dyrektor placówki, wyjaśnia, skąd biorą się problemy. - W przeciwieństwie do Zespołów Szkół u nas nie będzie lżej. Jesteśmy szkołą obleganą, popularną na naszym lokalnym rynku wrocławskim, a nasz budynek jest mały - mówi dyrektor w rozmowie z Konkret24.

- W ostatnich latach mieliśmy stale 18 oddziałów. Na każdym poziomie (w liceach przed reformą było ich trzy - red.) mieliśmy sześć klas, odpowiadających naszym sześciu profilom. Z tych sześciu cztery profile stanowią podstawowy trzon kształcenia oferowany przez szkołę. W ostatniej rekrutacji zmniejszyliśmy "profilaktycznie" nabór, przyjmując tylko pięć oddziałów, żeby przygotować dodatkowe miejsce na przyjęcie "podwójnego rocznika" - tłumaczy. - Teraz jesteśmy w stanie przyjąć maksymalnie osiem, po cztery dla absolwentów podstawówek i cztery dla byłych gimnazjalistów. To spowoduje oczywiście pewne przepełnienie, w szkole będzie 19 klas (osiem nowo przyjętych, pięć na poziomie drugim, sześć na poziomi trzecim - red.), o jedną więcej niż pierwotnie, ale chcemy dzięki temu zachować ciągłość naszych czterech kluczowych profili.

Aktualnie nasza infrastruktura jest wykorzystana w 120%, od nowego roku szkolnego będzie to pewnie 140%. Nie mamy na przykład wystarczającej infrastruktury sportowej. Mamy jedną salę gimnastyczną z lat 50./60. ubiegłego wieku, w której będziemy musieli pomieścić zajęcia dla wszystkich oddziałów. Michał Głowacki

Obawa nr 5: późniejszy koniec zajęć

Inną kwestią, która może być przeszkodą dla dyrektorów w prawidłowym wypełnieniu założeń reformy, jest niewystarczająca liczba nauczycieli. Podwojenie klas, realizujących dwie różne podstawy programowe, ale funkcjonujących w obrębie jednej szkoły, oznaczać może zwiększenie obowiązków dla nauczycieli. Ta problematyczna kwestia może być rozwiązana przez dyrektorów szkół na co najmniej trzy sposoby.

Pierwszym jest zatrudnienie nowych nauczycieli, co jednak wiąże się ze znacznym wzrostem kosztów prowadzenia placówki w najbliższych latach. Innym wyjściem, sugerowanym już przez niektórych dyrektorów, jest konieczność wydłużenia lekcji dla niektórych klas. Może to oznaczać, że uczniowie będą zmuszeni przebywać w szkole nawet do późnych godzin popołudniowych.

Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska przyznawała w rozmowie z TVN24, że w tym kontekście w stołecznych placówkach jako absolutną ostateczność rozważa się nawet rozpoczęcie nauki w soboty. Pod koniec grudnia MEN wydało oświadczenie, w którym zapewniało, że "nie ma i nie będzie konieczności organizowania obowiązkowych lekcji w soboty".

Problemy po reformie edukacji
Problemy po reformie edukacjitvn24

- Nie planuję zatrudniać nowych nauczycieli, przynajmniej nie na etat, ewentualnie na pojedyncze godziny. Tak naprawdę jednak wszystko wyjdzie, kiedy zamkniemy arkusz organizacyjny na przyszły rok. Konieczność uzupełnienia kadry według naszych wyliczeń wystąpi za to w roku szkolnym 2020/2021 - mówi nam Ewa Śliwińska z liceum w Gdańsku. - Nie chcemy też wydłużać godzin zakończenia zajęć, np. po godzinie 16-tej, ponieważ wielu uczniów i uczennic dojeżdża do naszej szkoły spoza Gdyni. Tak samo nie planujemy prowadzić nauki w soboty. Na pewno to wszystko będzie dla nas bardziej uciążliwe, bo opuści nas 6 oddziałów, a przyjmiemy 10, ale nie chcemy, żeby to biło w uczniów - dodaje.

Prowadzona przez Michała Głowackiego placówka potrzebuje "minimum dwóch lub trzech dodatkowych sal". - Mamy zapewne dwa wyjścia. Jednym jest na przykład wydłużenie zajęć o jedną, dwie lekcje. Zamiast o 16:30 uczniowie będą kończyć o 17:30. Inną opcją jest wykorzystanie miejsca w zaprzyjaźnionych instytucjach zewnętrznych. Myślimy o podnajęciu sal w pobliskiej podstawówce albo w pomieszczaniach pobliskiej parafii - wymienia dyrektor wrocławskiego III LO. - W dużych salach katechetycznych nasi uczniowie od lat piszą już np. maturę, ponieważ nie mamy odpowiedniej sali audytoryjnej - dodaje.

Teraz planuję poprosić proboszcza, żebyśmy mogli też prowadzić lekcje "na parafii". Do parafii trzeba jednak trochę przejść, więc jest to na pewno obniżenie jakości i komfortu dla uczniów, ale alternatywą jest m.in. nauka w sobotę, a tego bardzo chcielibyśmy uniknąć. Michał Głowacki

O sytuację nauczycieli w kontekście rekrutacji "podwójnego rocznika" zapytaliśmy też Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Dla szkół będzie to bardzo trudny rok i ogromne wyzwanie organizacyjne - odpowiada rzecznik ZNP Magdalena Kaszulanis.

Wygaszane będą gimnazja, uczący tam nauczyciele stracą miejsce pracy, a nie zawsze będą mogli ją znaleźć w ośmioletnich podstawówkach czy liceach. Jest to jeden z negatywnych skutków reformy edukacji. Magdalena Kaszulanis

- Generalnie nie będzie łatwo od strony organizacyjnej. Jakość warunków nauki i pracy ulegnie, niestety, pogorszeniu - podsumowuje dyrektor Michał Głowacki. - Niemniej, dzięki naszym dotychczasowym przygotowaniom, ujemny efekt zmiany zostanie w jakimś stopniu zminimalizowany. Liczymy, że nasi uczniowie i rodzice przyjmą wszystkie niedogodności ze zrozumieniem. Myślę, że dla naszych władz oświatowych ta sytuacja stanie się dodatkowym argumentem przemawiającym za przyspieszeniem od dawna projektowanej rozbudowy szkoły. Patrzymy więc z optymizmem w najbliższą przyszłość.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie tytułowe: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24

W kancelarii prezydenta Nawrockiego ma pozostać przynajmniej jeden minister z czasów obecnego prezydenta. A reszta? I co się stanie obecnymi doradcami Andrzeja Dudy? Wyjaśniamy.

Ministrowie i doradcy Andrzeja Dudy. Jaki ich los po 6 sierpnia?

Ministrowie i doradcy Andrzeja Dudy. Jaki ich los po 6 sierpnia?

Źródło:
Konkret24

Poszukujący Tadeusza Dudy policjanci jakoby nawet nie potrafią nosić broni, a sam poszukiwany rzekomo zamieszcza w sieci nagranie obozowiska; na dodatek miał też sfilmować policyjny śmigłowiec, a nagranie zamieścił w sieci. Akcja w okolicach Limanowej stała się pretekstem do drwienia z policjantów biorących w niej udział lub zwiększania zasięgów i popularności w sieci. Pokazujemy przykłady krążących wokół niej fake newsów.

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

Źródło:
Konkret24

Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, stwierdziła, że dla jej partii istotna jest objęcie funkcji wicepremiera w planowanej rekonstrukcji rządu, bo "wicepremier może więcej niż minister". A co na to akty prawne?

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Źródło:
Konkret24

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki zamieścił wykres, który miał pokazywać, jak bardzo za rządów PiS rosły dochody budżetu państwa, gdy podczas rządów PO-PSL i obecnej koalicji wzrosty nie są tak znaczące. Ekonomiści tłumaczą, co były premier pomija.

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Morawiecki mówi o wzroście liczby przestępstw. Dwie nieprawdy

Morawiecki mówi o wzroście liczby przestępstw. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24