Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.
Wiceprezes PiS i obecnie poseł Mateusz Morawiecki 19 sierpnia 2025 roku opublikował w mediach społecznościowych wykres z danymi o deficycie polskiego budżetu. Deficyt to ujemna różnica między dochodami a wydatkami budżetu państwa. Według tego wykresu w lipcu roku deficyt miał wynieść 261 mld zł - podczas gdy cel Ministerstwa Finansów określony na grudzień 2025 to 289 mld zł.
Dlatego Morawiecki skomentował ironicznie na grafice: "Mamy to! Cel deficytu na grudzień osiągnięty niemal w całości w lipcu!". W poście zamieszczonym w serwisie X dodał: "Grudzień w lipcu… Brawo mistrzowie finansowego chaosu!".
Na to zareagowali przedstawiciele koalicji rządzącej. "Stop dezinformacji! Recydywa Morawieckiego, czyli były premier zachowuje się jak troll. Jako ekonomista powinien wiedzieć, że wykres pokazuje sumę w perspektywie 12 miesięcy. Deficyt do lipca wyniósł 156,7 mld złotych - o niemal połowę mniej, niż pisze Morawiecki" - odpowiedział 20 sierpnia rzecznik rządu Adam Szłapka. Jeszcze tego samego dnia opublikował film na ten temat. Mówi na nim: "Morawiecki tradycyjnie kłamie. Straszy deficytem wynoszącym do lipca 261 miliardów. A fakty mówią jasno: to 156,7 miliardów. To przez ich rządy nasz kraj został objęty procedurą nadmiernego deficytu".
Która z tych dwóch liczb - 261 mld zł i niemal 157 mld zł - odpowiada więc rzeczywistej wielkości polskiego deficytu?
"Deficyt budżetu państwa osiągnął 156,7 mld zł"
Mateusz Morawiecki posłużył się wykresem stworzonym przez analityków Banku Pekao. Opublikowali go w mediach społecznościowych 18 sierpnia 2025 roku.
Kluczowa jest jednak informacja pod tytułem wykresu: "suma krocząca 12-miesięczna". Oznacza to, że 261 mld zł wskazane jako "deficyt w lipcu 2025" to suma miesięcznych deficytów od lipca 2024 do lipca 2025 roku. To wartość stosowana przez ekonomistów, nieużywana przez Ministerstwo Finansów przy podawaniu deficytu.
Jak tłumaczy w odpowiedzi na pytania Konkret24 Mateusz Michnik, analityk ekonomiczny Forum Obywatelskiego Rozwoju, "ekonomiści często posługują się różnymi wskaźnikami, aby uzyskać pełniejszy obraz sytuacji". Tak tłumaczy sens podawania deficytu jako sumy z ostatnich 12 miesięcy: "W gospodarce występują zjawiska sezonowe, które mogą zaburzać interpretację danych, na przykład w pewnych miesiącach zwiększa się zatrudnienia czy wydatki na poszczególne cele. Dlatego czasami stosuje się sumę kroczącą. W przypadku deficytu pozwala ona wygładzić sezonowość związaną z wpływami podatkowymi, kiedy pojawiają się rozliczenia roczne czy wydatkami, które rosną pod koniec roku".
Ministerstwo Finansów podaje deficyt w inny sposób: jako sumę deficytów miesięcznych od stycznia do określonego miesiąca roku. Powód: każda ustawa budżetowa obejmuje konkretny rok, więc zapisany w niej limit deficytu budżetowego zaczyna się obliczać 1 stycznia i kończy 31 grudnia danego roku. Dlatego resort finansów 14 sierpnia 2025 roku podał, że w okresie od stycznia do lipca 2025 roku deficyt wyniósł 156,7 mld zł, tj. 54,3 proc. limitu określonego w ustawie budżetowej na 2025 rok. Również analitycy Banku Pekao w opracowaniu, z którego pochodzi wykres udostępniony przez Mateusza Morawieckiego, przekazali: "Po lipcu deficyt budżetu państwa osiągnął 156,7 mld zł (54,3 procenta planu)".
Jest to o tyle istotne, że wbrew twierdzeniom Mateusza Morawieckiego cel deficytu na grudzień nie został więc "osiągnięty niemal w całości w lipcu". W ustawie budżetowej na 2025 rok zapisano, że deficyt może wynieść 289 mld zł w całym roku, a więc 156,7 mld zł od stycznia do lipca 2025 wypełnia ten cel w 54,3 procent - tak jak przekazywało Ministerstwo Finansów i Bank Pekao. Morawiecki zestawił sumę z 12 miesięcy między lipcem 2024 a lipcem 2025 roku z celem na cały 2025 rok, mimo że ten cel dotyczy zupełnie innego okresu. Sami analitycy Banku Pekao w swoim wpisie podali, że rząd może jeszcze "wyemitować" w tym roku ok. 130 mld zł deficytu (różnica między 156,7 mld zł a celem 289 mld zł).
Powodem wzrostu spłacanie tarcz finansowych
Ekonomiści podali sumę deficytu z ostatnich 12 miesięcy, by zwrócić uwagę, że w samym lipcu deficyt zwiększył się aż o 37 mld zł - co powoduje, że Ministerstwo Finansów nie ma już przestrzeni do zwiększania deficytu w tym roku. Przy dużych wzrostach przekroczyłby on bowiem limit określony w ustawie budżetowej. Dlatego w podsumowaniu swojej analizy stwierdzili: "Sytuacja budżetowa wygląda po lipcu gorzej niż po czerwcu. Skurczyła się wyraźnie przestrzeń fiskalna. Wzrosło ryzyko nowelizacji tegorocznego budżetu (które dotąd ocenialiśmy jako bardzo małe)".
Co ciekawe, Mateusz Morawiecki zacytował te wnioski w swoim wpisie, a jednocześnie pominął powody dużego wzrostu deficytu w lipcu 2025 roku, które podali analitycy Banku Pekao, a które sięgają czasów... jego rządu. W analizie banku czytamy, że wzrost deficytu wziął się z wysokich wydatków budżetu państwa w lipcu 2025 roku, które natomiast wynikały m.in. ze "spłaty zapadających obligacji Banku Gospodarstwa Krajowego w kwocie 16 mld zł zaciągniętych w czasie pandemii na Fundusz Przeciwdziałania COVID-19". Obecny rząd spłacił więc w lipcu 2025 część zobowiązań zaciągniętych przez rząd Morawieckiego na sfinansowanie tarcz finansowych dla przedsiębiorców w czasie pandemii COVID-19.
Ekonomiści zauważyli, że to już druga spłata tych zobowiązań w 2025 roku, a "takie działanie Ministerstwa Finansów było wcześniej zapowiadane i jest racjonalne, gdyż koszty refinansowania wspomnianych obligacji przez BGK (Bank Gospodarstwa Krajowego - red.) lub PFR (Polski Fundusz Rozwoju - red.) byłyby wyższe niż przez budżet państwa". Dlatego analitycy stwierdzili: "Jest to proces w pełni kontrolowany i trudno go postrzegać jako przyczynę lub objaw pogorszenia się sytuacji finansów państwa".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Tytus Żmijewski, Paweł Supernak/PAP