"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24
Polska ma problem z suszą. Słynne rozlewiska zaczynają przypominać step
Polska ma problem z suszą. Słynne rozlewiska zaczynają przypominać step Paweł Szot/Fakty TVN
wideo 2/4
Polska ma problem z suszą. Słynne rozlewiska zaczynają przypominać step Paweł Szot/Fakty TVN

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

Temat kar za pobór wody z własnej studni nabrał rozgłosu po tym, gdy 21 lipca zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych - na wniosek Podlaskiej Izby Rolniczej - napisał do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka "w sprawie narastającego problemu związanego z interpretacją i egzekwowaniem limitu poboru wody w gospodarstwach rolnych, szczególnie tych prowadzących produkcję zwierzęcą". Informowały o tym fachowe serwisy, np. na stronie topagrar.pl tekst o tym z 24 lipca ukazał się pod tytułem: "Limit poboru wody dla gospodarstw hodowlanych. Rolnicy chcą zmian, a nie surowych kar!".

Polityk Konfederacji: "urzędnik decyduje, ile może wypić krowa"

Niedługo potem Paweł Usiądek z Konfederacji alarmował na platformie X: "Kary za korzystanie z własnej studni!? Rolnicy mają dość!" - pisał 2 sierpnia (pisownia wszystkich postów oryginalna). W obszernym komentarzu opisał sprawę tak: "Wystarczy, że gospodarstwo przekroczy 5 m³ dziennego poboru wody (średniorocznie), by rolnik narażał się na kary. W praktyce oznacza to, że państwo penalizuje pojenie bydła i codzienne prace w gospodarstwie w oparciu o własną studnię". Dodał, że "na ten absurd zwróciła uwagę Krajowa Rada Izb Rolniczych, domagając się zmian od ministra infrastruktury". 

Post polityka Konfederacji rozpowszechniał m.in. Ruch Narodowyx.com

"5 m³ wody wydawać się może dużą ilością, ale co najwyżej do codziennego życia przeciętnej rodziny. Zwierzęta mają o wiele większe zapotrzebowanie" - zauważał Usiądek. Podał przykłady: zapotrzebowanie krowy mlecznej to od 70 do 140 litrów dziennie, jałówki - od 30 do 50 litrów, a karmiącej lochy około 30 litrów. Polityk Konfederacjij cytował branżowy portal AgroNews: "Rolnicy podkreślają, że brak jasnych norm zużycia wody na dużą jednostkę przeliczeniową (DJP) prowadzi do chaosu interpretacyjnego. Kontrolerzy mogą różnie oceniać te same przypadki. Rolnik nie wie, czy korzysta z wody legalnie, czy już łamie przepisy". I kpił: "Urzędnik decyduje, ile może wypić jego krowa".

Post Usiądka wyświetlono niemal 100 tys. razy. Opublikowano go także na profilu Ruchu Narodowego. Podobny wpis polityk Konfederacji opublikował też na Facebooku - miał ponad 110 udostępnień, zebrał prawie 340 reakcji.

Internauci: "rolnictwo polskie eurokomuchy chcą zlikwidować" vs. "przejaw manipulacji"

Wielu internautów komentowało z oburzeniem posty Usiądka, bo zrozumieli, że to jakiś nowy przepis, nowy problem i że stoi za tym Unia Europejska. "Bo rolnictwo polskie eurokomuchy chcą zlikwidować"; "Przykre co napiszę, ale wielu rolników, dało się przekupić UE, nie wiedząc, że oni to wykorzystają i będą niszczyć polskie rolnictwo"; "A wystarczy wyjść z Unii, tworzyć własne przepisy na potrzeby kraju"; "I o to chodzi eurokratom. Niszczyć"; "Polexit" - nawoływali.

Inni pisali: "Woda jest za darmo i nie jest niczyją własnością"; "To jest nienormalne zawsze korzystało się, że studni"; "Totalitaryzm i tyle"; "Kto i kiedy wprowadził takie przepisy?".

Odezwali się też zwolennicy obowiązujących limitów: "Chyba dobrze, że rolnik nie zabiera wody całej wsi, nie?"; "Wody gruntowe są własnością wszystkich. To tak jakbyś wziął jakiś mega koncentrator tlenu i ściągał go z 'darmowego' powietrza w okolicy, a wszyscy wokoło się podusili z braku tlenu. Ten rolnik poi tysiące krów i drenuje zasoby należące do wszystkich. Po to są limity".

Jeszcze inni zauważali: "Panie Pawle, a dlaczego ja w Mieście muszę płacić za wodę, za dobro Narodowe. Skoro ja to i Rolnik też... W końcu mamy równość..."; "Skoro ktoś używa wody do zarobkowania, to powinien płacić"; "Człowieku, to jest 5000 litrów dziennie! Jeśli ktoś prowadzi działalność zarobkową, bo przecież gdyby na własne potrzeby hodował, to by tyle wody nie potrzebował, to niech płaci. Rolnicze święte krowy, 5000 litrów dziennie to mało. Absurd. W dodatku to obowiązuje od 2018…".

Niektórzy wprost zarzucali politykowi manipulację: "Dlaczego ty chłopie po raz któryś z kolei manipulujesz i podajesz półprawdę?"; "Nie, nie za korzystanie z własnej studni tylko za ponadprzeciętne korzystanie ze wspólnych wód gruntowych. A teraz powiedz mi, Mój Drogi, Twój post to przejaw ignorancji czy manipulacji?"; "Kolejna onuca wprowadza w błąd ludzi".

Jak więc widać, zarówno pismo Krajowej Rady Izb Rolniczych, jak i wypowiedź polityka Konfederacji wywołał ogromne zainteresowanie - wszak problem braku wody dotyczy nas coraz bardziej. Wyjaśniamy, o co chodzi z limitami jej zużycia i jaki problem naprawdę mają rolnicy.

Studnia własna, ale woda Skarbu Państwa

Czy właściciel ziemi, na której jest studnia, jest również właścicielem znajdującej się w niej wody? Nie. Otóż zgodnie z Prawem wodnym wody podziemne stanowią własność Skarbu Państwa. Mówi o tym art. 211. ust. 2:

Wody morza terytorialnego, morskie wody wewnętrzne, śródlądowe wody płynące oraz wody podziemne stanowią własność Skarbu Państwa.

W imieniu Skarbu Państwa dobrami tymi zarządza Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Nalicza i pobiera opłaty za usługi wodne, wydaje decyzje administracyjne (zgody wodnoprawne). Wody Polskie są pod nadzorem ministra właściwego do spraw gospodarki wodnej - obecnie jest to minister infrastruktury.

Masz prawo korzystać, ale w granicach limitu

Skoro woda w studni właściciela gruntu nie należy do niego, co właściwie może z nią zrobić? Przysługuje prawo do zwykłego korzystania z wód podziemnych w jego gruncie. Zgodnie z art. 33. ust 1. Prawa wodnego zwykłe korzystanie z wód obejmuje "pobór wód podziemnych lub wód powierzchniowych w ilości średniorocznie nieprzekraczającej 5 metrów sześciennych na dobę" - czyli nie więcej niż pięć tysięcy litrów na dobę.

"Powszechne korzystanie z wód służy do zaspokajania potrzeb osobistych, gospodarstwa domowego lub rolnego, bez stosowania specjalnych urządzeń technicznych, a także do wypoczynku, uprawiania turystyki, sportów wodnych oraz, na zasadach określonych w przepisach odrębnych, amatorskiego połowu ryb" - czytamy w art. 33. ust 2. ustawy. Pięć tysięcy litrów dziennie to całkiem duży limit dla zwykłego gospodarstwa domowego. To jakby każdego dnia brać około 38 kąpieli (jeśli pojemność wanny to 130 litrów) albo 417 razy spłukać toaletę (jeśli pojemność spłuczki to 12 litrów).

Każde inne wykorzystanie wód gruntowych wymaga tak zwanego pozwolenia wodnoprawnego. O tym w dalszej części artykułu.

Ustawa z czasów Zjednoczonej Prawicy. Wykonanie prawa UE

Samowolne przekroczenie limitu zwykłego korzystania grozi karą administracyjną. Zgodnie z ustawą (art. 472aa ust 3. pkt. 1) podstawę ustalenia wysokości kary stanowi 500 procent opłaty zmiennej za pobór wód podziemnych lub wód powierzchniowych. W lipcu tego roku rzeczniczka Wód Polskich Karolina Gaweł przekazała redakcji topagrar.pl, że kara jest "naliczana w pierwszej kolejności jako koszt rzeczywistego zużycia wody, powiększony o karę w wysokości 500 proc. opłaty zmiennej za pobór".

Od kiedy obowiązuje taki limit i kara za jego przekroczenie? Od początku 2018 roku - wtedy w życie weszła ustawa Prawo wodne z 20 lipca 2017 roku. Był to rządowy projekt ustawy, mający na celu wykonanie prawa Unii Europejskiej. Rząd Zjednoczonej Prawicy złożył go w Sejmie 26 kwietnia 2017 roku. Projekt przyjęto w trzecim czytaniu głosami 229 posłów Prawa i Sprawiedliwości, trzech posłów z koła Wolni i Solidarni (WiS) oraz niezrzeszonego Jana Klawitera.

Ustawy nie poparł żaden z posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego - 13 z nich głosowało przeciw, a posłanka Andżelika Możdżanowska wstrzymała się od głosu. 2 sierpnia 2017 roku ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda.

Dokumenty, oczekiwanie na pozwolenie i apel o zmiany

Jednak limity i kary za ich przekroczenie nie oznaczają, że polscy rolnicy nie mogą w ogóle korzystać z większej ilości wody potrzebnej w gospodarstwie. Tylko jeśli ktoś pobiera wodę ponad limit 5 metrów sześciennych do nawadniania gruntów lub upraw, a także na potrzeby działalności rolniczej, musi uzyskać pozwolenie wodnoprawne - informują Wody Polskie.

Uzyskanie takiego pozwolenia wymaga nie tylko złożenia odpowiedniego wniosku, ale też przedstawienia szeregu załączników, m.in. decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, oceny wodnoprawnej, dokumentacji hydrologicznej czy zgody właściciela urządzeń kanalizacyjnych. Po złożeniu dokumentów lokalna jednostka Wód Polskich zawiadamia o wszczęciu postępowania. Pozwolenie jest wydawane "na podstawie operatu wodnoprawnego oraz zgromadzonych w toku postępowania dowodów, dokumentów i informacji".

Wody Polskie informują, że standardowy czas rozpatrywania wniosku o wydanie pozwolenia wodnoprawnego to jeden miesiąc, w szczególnych przypadkach dwa miesiące. Jednocześnie zaznaczają, że "w praktyce, termin ten może być dłuższy". Dlaczego? Nie wlicza się do niego terminów przewidzianych na uzyskanie uzgodnień i opinii ani też okresów zawieszenia postępowania. "Ponadto, wydanie pozwolenia może się opóźnić z innych przyczyn, np. zaniedbań wnioskodawcy, czy też przyczyn niezależnych od Wód Polskich, np. konieczności uzupełnienia przez ciebie dokumentacji" - zastrzegają Wody Polskie.

Jak długi może trwać taki proces, pokazuje historia rolnika, którą na początku lipca opisał dziennik "Super Express". Pan Zdzisław z Choszczewa (województwo podlaskie) od lat hoduje świnie. W 2022 roku Inspektorat Środowiska stwierdził, że pan Zdzisław używa 45 metrów sześciennych wody na dobę. Mężczyzna twierdzi, że jego zużycie jest mniejsze - od 15 do 18 metrów sześciennych. Nawet przy takiej wersji to trzykrotnie więcej niż limit zwykłego użycia. Na pana Zdzisława nałożono karę ponad 100 tys. zł. Jak opowiadał, od razu wystąpił o pozwolenie wodnoprawne, lecz dotychczas go nie otrzymał - procedura trwa już ponad dwa lata.

Na sprawę zwraca uwagę Krajowa Rada Izb Rolniczych (KRIR). To krajowa reprezentacja wszystkich wojewódzkich izb rolniczych w Polsce, która razem z izbami tworzy samorząd rolniczy. We wspomnianym na początku tekstu piśmie z 21 lipca 2025 roku do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka KRIR stwierdza, że obowiązujący limit 5 metrów sześciennych na dobę "jest w obecnych realiach produkcji rolniczej niewystarczający i nieadekwatny do rzeczywistych potrzeb gospodarstw". Rada przedstawia trzy postulaty zmian w legislacji i administracji, które mają poprawić sytuację:

  • wprowadzenie jednolitej, przejrzystej interpretacji w sprawie norm zużycia wody w przeliczeniu na dużą jednostkę przeliczeniową DJP, zgodnych z rzeczywistymi potrzebami produkcji rolniczej,
  • zwiększenie dopuszczalnego limitu poboru wody powyżej 5 metrów sześciennych na dobę (średniorocznie) w ramach zwykłego korzystania z wód dla gospodarstw rolnych, w szczególności hodowlanych,
  • uproszczenie procedur administracyjnych i ograniczenie nadmiernych wymogów dokumentacyjnych, tak aby rolnicy mogli legalnie korzystać z zasobów wodnych niezbędnych do prowadzenia działalności, bez ryzyka dotkliwych kar i zbędnej biurokracji.
Krajowa Rada Izb Rolniczych w piśmie do ministra przedstawiła trzy postulaty zmian w legislacji

Resort infrastruktury: "trwa analiza problemu"

Konkret 24 zapytał Ministerstwo Infrastruktury, czy prowadzi pracę nad zmianami prawa w tym zakresie. 14 sierpnia Paulina Pierzchała, zastępca dyrektora Biura Komunikacji Ministerstwa Infrastruktury, odpisała nam, że "trwa analiza problemu zgłoszonego w piśmie" KRiR. "Po jej zakończeniu udzielimy wyjaśnień Krajowej Radzie Izb Rolniczych" - informuje.

Przypomina, że pismo KRiR dotyczy zwykłego korzystania z wód, a nie dotyczy to sytuacji, gdy woda jest wykorzystywana do działalności rolniczej lub gospodarczej. "W takich przypadkach, ponieważ chodzi o działalność przynoszącą przychód, każdy podmiot obowiązany jest do ponoszenia opłat za usługi wodne" - zauważa. "Opłaty za pobór wody na cele rolnicze są obecnie ustanowione na niskim poziomie i wynoszą około 5 groszy za m3 wody" - dodaje.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Obecne kierownictwo MON chwali się, że przywrócono produkcję czołgów w Polsce. Poprzedni szef MON utrzymuje, że właśnie z tej produkcji zrezygnowano. Na przykładzie umów na koreańskie czołgi K2 widać, że "polonizacja" przemysłu zbrojeniowego to nie taka prosta sprawa.

Będziemy "polonizować" czołgi K2? Ambicje są, wiele niewiadomych też

Będziemy "polonizować" czołgi K2? Ambicje są, wiele niewiadomych też

Źródło:
TVN24+

Przyznając odznaczenia na koniec swojej prezydentury, Andrzej Duda miał pośmiertnie uhonorować także matkę Lecha i Jarosława Kaczyńskich - taki przekaz rozpowszechniano w mediach społecznościowych. Ta informacja nie tylko nie jest, lecz nawet nie mogłaby być prawdziwa. Z kilku powodów.

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Źródło:
Konkret24

W dyskusji na temat zasadności wydawania środków unijnych na jachty czy ekspresy do kawy pojawiła się sugestia, jakoby Donald Tusk kupił sobie posiadłość w Hiszpanii. Przekaz powiązano ze środkami z Krajowego Planu Odbudowy. Brzmi niedorzecznie, lecz może być brzemienny w skutkach. Przedstawiamy, jakie mechanizmy za nim stoją, a eksperci tłumaczą, co wystarczy zrobić, by część Polaków uznała absurdalną historię za prawdopodobną.

KPO, Tusk i hiszpańska posiadłość. "Przekaz spełnia wszelkie kryteria"

KPO, Tusk i hiszpańska posiadłość. "Przekaz spełnia wszelkie kryteria"

Źródło:
Konkret24

Burza wokół KPO trwa, a w jej obliczu PiS rozpoczął swoją kampanię polityczną, wskazując niektóre przykłady dotacji jako wątpliwe. W serii grafik publikowanych w mediach społecznościowych partia piętnuje między innymi przyznanie pieniędzy właścicielce pizzerii na budowę solarium. Tylko że to akurat fake news.

"Ćwierć miliona" na solarium w pizzerii? Fałszywka o KPO na profilu PiS

"Ćwierć miliona" na solarium w pizzerii? Fałszywka o KPO na profilu PiS

Źródło:
Konkret24

"Beztroskie wydawanie na rzeczy, które zastanawiają ludzi" - jak to ocenił Donald Tusk - to skutek nie tylko nieprawidłowości w rozdzielaniu środków z KPO. Wynika też z koniecznego pośpiechu i dwuletniego opóźnienia wobec innych krajów UE. Tam pieniądze wydawano wcześniej i nieco inaczej.

Burza wokół KPO. Jak wydawano w innych krajach UE. Dlaczego w Polsce inaczej

Burza wokół KPO. Jak wydawano w innych krajach UE. Dlaczego w Polsce inaczej

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki już podczas inauguracyjnego orędzia zaprosił rząd na posiedzenie Rady Gabinetowej. Sekretarz stanu z jego kancelarii twierdzi, że rada będzie "narzędziem, by naciskać na rząd". Tylko czy prawo na to pozwala i w jakim zakresie?

Rada Gabinetowa "narzędziem nacisku na rząd"? Oczekiwania Nawrockiego a rzeczywistość

Rada Gabinetowa "narzędziem nacisku na rząd"? Oczekiwania Nawrockiego a rzeczywistość

Źródło:
Konkret24

Wobec nagłośnionych nieprawidłowości dotyczących środków z Krajowego Planu Odbudowy internauci publikują teraz przykłady projektów, na które przyznano dotacje, a które wzbudzają ich wątpliwości. Wśród nich wymieniają kładkę pieszo-rowerową w Warszawie - oburza fakt, że miasto dostało pieniądze już po wybudowaniu mostu. Jednak błędnie połączono dwa różne programy KPO.

"Kasa z KPO na kładkę, która była wybudowana"? Zasady pozwalają

"Kasa z KPO na kładkę, która była wybudowana"? Zasady pozwalają

Źródło:
Konkret24

Po ujawnieniu nieprawidłowości w dotacjach z Krajowego Planu Odbudowy w sieci zaroiło się od przykładów inwestycji, na które mają pójść unijne pieniądze. Tylko że nie wszystkie publikowane teraz projekty są prawdziwe. Powstałe fake newsy rozpowszechniali między innymi politycy opozycji.

Bitcoiny, chwilówki, konsola... Na co środki z KPO nie poszły

Bitcoiny, chwilówki, konsola... Na co środki z KPO nie poszły

Źródło:
Konkret24

Zakup mikrofalówki do apartamentu, mebli do garderoby, jachtów czy platformy do nauki w brydża - upublicznienie takich dotacji ze środków Krajowego Planu Odbudowy wywołało publiczne oburzenie. Wyjaśniamy, co przedstawia krążąca w sieci mapa, o jak duże pieniądze chodzi i jak były przyznawane.

Afera z KPO. Mapa pokazała zaskakujące dotacje. Jak o nich decydowano

Afera z KPO. Mapa pokazała zaskakujące dotacje. Jak o nich decydowano

Źródło:
Konkret24

Opublikowany w sieci film wywołał kontrowersje i zarzuty do władz Warszawy o to, że stworzono "blok socjalny" tylko dla Ukraińców. Według autora uchodźcy mają być w stolicy faworyzowani kosztem Polaków przy przyznawaniu mieszkań. Przestrzegamy przed powielaniem tych tez - film jest pełen spekulacji i sugestii niepopartych ani danymi, ani faktami.

"Blok socjalny dla Ukraińców" w Warszawie? Ratusz wyjaśnia, ekspert przestrzega

"Blok socjalny dla Ukraińców" w Warszawie? Ratusz wyjaśnia, ekspert przestrzega

Źródło:
Konkret24

Władze Hiszpanii planują wprowadzić zakaz jazdy samochodem w pojedynkę i limit jednego auta na rodzinę - takie informacje rozchodzą się w polskim internecie. Są gorąco komentowane, z tym że bezpodstawnie: w rzeczywistości jest inaczej.

"Zakaz jazdy samochodem w pojedynkę"? Ile w tym prawdy

"Zakaz jazdy samochodem w pojedynkę"? Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

"Mam nadzieję, że moja prezydentura przywróci wiarę w składane obietnice" - mówił w inauguracyjnym orędziu prezydent Karol Nawrocki, przypominając swoje postulaty z Planu 21. Śledziliśmy całą jego kampanię wyborczą - podczas niej złożył kilkakrotnie więcej deklaracji, niż zawiera Plan 21. Niektórych już nie spełnił w terminie. A szef jego kancelarii właśnie przyznał, że prezydent "nie ma takiej sprawczości", aby przegłosować swoje pomysły w Sejmie. 

Nie 21, tylko 71 obietnic Nawrockiego. I już terminy przesunięte

Nie 21, tylko 71 obietnic Nawrockiego. I już terminy przesunięte

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji alarmują, że Polska jest rzekomo bardziej zadłużona od Ukrainy, mimo że ta toczy wojnę. To z kolei wzmaga oburzenie internautów, że nadal przekazujemy pomoc wschodniemu sąsiadowi. I tak się ta narracja nakręca. Tylko że porównanie, którego dokonują posłowie, jest manipulacyjne. Wyjaśniamy.

Polska "bardziej zadłużona niż Ukraina"? Manipulacja Konfederacji

Polska "bardziej zadłużona niż Ukraina"? Manipulacja Konfederacji

Źródło:
Konkret24

W sądach będzie szybciej - zapowiedział nowy szef resortu sprawiedliwości Waldemar Żurek. Wprawdzie niektórzy politycy rządzącej koalicji przypominają, że to za poprzednich rządów czas trwania postępowań w sądach jeszcze bardziej wzrósł - lecz gabinet Donalda Tuska zbliża się do półmetka rządzenia. Przedstawiamy, co pokazują najnowsze statystyki dotyczące długości spraw w sądach.

"Sprawiedliwość staje się fikcją"? Sprawdzamy, czy przyspieszyła

"Sprawiedliwość staje się fikcją"? Sprawdzamy, czy przyspieszyła

Źródło:
TVN24+

Prezydent Andrzej Duda do końca swojej kadencji nie zajął się wszystkimi ustawami, które w ostatnim czasie do niego trafiły. Ponad dziesięć już czeka na biurku Karola Nawrockiego, inne niedługo tam trafią. Wśród nich jest kilka istotnych.

Karol Nawrocki prezydentem. Jakie ustawy do podpisu zostawił mu Duda

Karol Nawrocki prezydentem. Jakie ustawy do podpisu zostawił mu Duda

Źródło:
Konkret24

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek nie wyklucza "poprawiania systemu" wyborczego po tym, co obserwowaliśmy w tegorocznych wyborach prezydenckich. Część obywateli zastanawia się bowiem teraz, czy naprawdę "każdy głos się liczy". Inni: gdzie znajdziemy właściwy wynik głosowania. Przedstawiamy główne słabości systemu prawnego, które ujawniły się w tych wyborach. Eksperci wskazują, co warto poprawić.

Będzie "poprawianie systemu"? Sześć słabości, które obnażyły ostatnie wybory

Będzie "poprawianie systemu"? Sześć słabości, które obnażyły ostatnie wybory

Źródło:
TVN24+

Dwóch niemieckich policjantów wjechało do Polski pod przykrywką wspólnego patrolu - taka informacja krąży w sieci wraz z nagraniem kontroli pewnego radiowozu przy granicy polsko-niemieckiej. Przekaz jest nieprawdziwy i to z kilku powodów.

Niemiecka policja "pod przykrywką wspólnego patrolu"? Co nagrano w Gubinie

Niemiecka policja "pod przykrywką wspólnego patrolu"? Co nagrano w Gubinie

Źródło:
Konkret24

Fotografia rozpowszechniana jest z sugestywnymi komentarzami wywołanymi postawą prezydenta Karola Nawrockiego i miną premiera Donalda Tuska. Kadr jest mocny, bohaterowie wyraźnie pokazani... - jak się okazuje, aż za wyraźnie.

"Zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów". Czego na tym brakuje?

"Zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów". Czego na tym brakuje?

Źródło:
Konkret24

"Inżynier" z maczetą? Nie, Polak z Sosnowca. "Nielegalni" migranci w Gorzowie? Nie, tancerze z Senegalu. Posłowie dezinformują, szerzą antymigrancki hejt, rozbudzają niechęć do cudzoziemców - i pozostają w tym bezkarni. Eksperci przestrzegają przed grzechem zaniedbania. Czy państwo jest w takiej sytuacji bezradne?

"Oni są sprytni". Dlaczego posłowie bezkarnie szerzą hejt na obcokrajowców

"Oni są sprytni". Dlaczego posłowie bezkarnie szerzą hejt na obcokrajowców

Źródło:
TVN24+

Strasząc migrantami, wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak posługuje się statystykami przestępstw na przykład z Hiszpanii. W nagraniu przekonuje, że nawet "prasa głównego nurtu" pisze, iż "tamtejsza sytuacja powinna być przestrogą". Sięgnęliśmy więc po ten sam artykuł z dziennika "El País" - przeczytaliśmy tam zupełnie co innego.

Bosak czyta "El País" i cytuje dane o migrantach. Ale główne tezy pomija

Bosak czyta "El País" i cytuje dane o migrantach. Ale główne tezy pomija

Źródło:
Konkret24

Falę krytycznych komentarzy, a także hejtu wywołuje wśród internautów nagranie z festiwalu, na którym widać młodych ludzi bawiących się przenośną toaletą. Obrywa się za to uczestnikom Pol'and'Rock Festival. Niesłusznie.

"Na festiwalu Owsiaka"? Nie, na innym

"Na festiwalu Owsiaka"? Nie, na innym

Źródło:
Konkret24

Za sen lewicowo-liberalnych elit będą płacić kobiety - straszą politycy prawicy. I wskazują na dane o liczbie gwałtów popełnianych przez obcokrajowców w tych krajach Europy Zachodniej, które przyjęły dużo migrantów. Fakt, statystyki są tam wyższe niż w Polsce, lecz za tymi wzrostami nie tyle stoi zmiana rzeczywistości, co zmiana prawa. A także świadomości kobiet.

Zachodnie "stolice gwałtu". Jak politycy blefują w grze statystykami

Zachodnie "stolice gwałtu". Jak politycy blefują w grze statystykami

Źródło:
TVN24+

Wraca przekaz, że język ukraiński ma się stać oficjalnie drugim językiem obcym w polskich szkołach podstawowych. Podstawą takich twierdzeń stał się facebookowy wpis ukraińskiej ambasady w Polsce. MEN wyjaśnia.

"Ukraiński drugim językiem obcym w szkołach". Ile w tym prawdy?

"Ukraiński drugim językiem obcym w szkołach". Ile w tym prawdy?

Źródło:
Konkret24

Nagranie pokazujące grupę osób, w tym kobiety w strojach muzułmańskich, wychodzących z autokaru wywołało w sieci falę komentarzy o "zwożeniu migrantów do Świnoujścia". Mieliby ich tam dostarczać Niemcy. Straż Graniczna wyjaśnia, kogo pokazuje ten film.

Niemcy "przemycają emigrantów do Świnoujścia"? Mamy wyjaśnienie

Niemcy "przemycają emigrantów do Świnoujścia"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel stwierdził w radiowym wywiadzie, że za rządów jego ugrupowania "pierwszy raz od lat" więcej Polaków wracało do Polski, niż z niej wyjeżdżało. Sprawdziliśmy dane - widać w nich pewien trend, który trwa już kolejny rok.

Więcej Polaków wraca do kraju? Trend jest widoczny

Więcej Polaków wraca do kraju? Trend jest widoczny

Źródło:
Konkret24

Wicepremier Radosław Sikorski postanowił pokazać, jak skutecznie obecny rząd walczy z inflacją i opublikował na swoim koncie zestawienie dwóch wartości poziomów inflacji. Jedna dotyczy czasów Zjednoczonej Prawicy, druga - tego roku. Tylko że ta prezentacja jest manipulacją.

Sikorski porównuje inflację za PiS i teraz. Wprowadza w błąd

Sikorski porównuje inflację za PiS i teraz. Wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Nagranie z niemieckim policjantem patrolującym ulice wraz z polskimi funkcjonariuszami obiegło internet, wzbudzając komentarze pełne niepokoju i uwag o "kolejnym rozbiorze" Polski. Wystarczył jeden sugestywnie napisany post gdańskiego radnego PiS.

"Niemiecki policjant w gdańskiej drogówce". Co on tam robi?

"Niemiecki policjant w gdańskiej drogówce". Co on tam robi?

Źródło:
Konkret24

Katarzyna Kotula straciła miejsce w rządzie i została sekretarzem stanu w kancelarii premiera. Mówi, że jej pensja będzie "chyba niższa", a w innym wywiadzie, że będzie "zdecydowanie mniej" zarabiać. Sprawdziliśmy więc, na ile rzeczywiście może liczyć oraz porównaliśmy pensje ministrów i posłów.

Kotula: "będę zarabiała zdecydowanie mniej". Czy rzeczywiście?

Kotula: "będę zarabiała zdecydowanie mniej". Czy rzeczywiście?

Źródło:
Konkret24

Filmy wyglądają jak zwykłe relacje, które nagrywamy podczas podróży. Pokazują ładne miasto, fajne knajpki, bawiących się ludzi. Lecz nie kręcą ich przypadkowe osoby i nie przypadkiem trafiły one do polskiej sieci. Za sielankowymi obrazami kryją się białoruskie służby i ukryte wielowektorowe działania.

Białoruś jak "słoneczna Italia". Soft propaganda o kraju Łukaszenki

Białoruś jak "słoneczna Italia". Soft propaganda o kraju Łukaszenki

Źródło:
Konkret24