Rząd Tuska sprzedał Zakłady "Łucznik" za 1,5 mln zł? Internauci mylą fabrykę i liczby

Szef rządu wziął udział w uroczystości zakończenia budowy nowej siedziby Fabryki Broni "Łucznik" w RadomiuTVN24 BiS

W sieci można natrafić na grafikę sugerującą, że rząd Donalda Tuska "sprzedał za 1,5 mln" Zakłady Metalowe w Radomiu, które rzekomo "przetrwały II wojnę światową, czasy komuny, a nie przetrwały rządów PO-PSL". Podane na grafice liczby wskazują jednak, że autor pomylił Zakłady "Łucznik" z Fabryką Łączników w Radomiu. Wokół prywatyzacji tej drugiej prokuratura rzeczywiście prowadzi śledztwo, ale powstała z "Łucznika" Fabryka Broni funkcjonuje do dzisiaj.

Jedna informacja z internetowej grafiki jest prawdziwa: "Zakłady Metalowe w Radomiu powstały w 1922 roku". Autor użył jednak tej poprawnej daty, aby już w następnym zdaniu wskazać, że "przetrwały II wojnę światową, czasy komuny, a nie przetrwały rządów PO-PSL".

"Rząd Tuska sprzedał za 1,5 mln. Nabywca zwolnił ludzi i sprzedał za 37 mln" - sugeruje napis umieszczony pod archiwalnym zdjęciem zakładów.

fałsz

Wpis został już usunięty z Twittera, ale ciągle można przeczytać ożywioną dyskusję, którą prowadzili pod nim komentujący. Wielu z nich wskazywało, że informacje przedstawione na grafice są błędne. Dużą popularność w grudniu zdobyła ona także na niektórych stronach na Facebooku.

Grafiki opowiadające o rzekomej sprzedaży "Łucznika" w różnej formie były rozpowszechniane w sieci jeszcze w czasach, kiedy premierem był Donald Tusk. "Kazdy, kto zaufa tej ekipie rzadzacej skonczy tak jak Lucznik" - komentował jedną z nich użytkownik Facebooka w styczniu 2015 roku. Grafika pojawia się w sieci co kilka miesięcy, w różnych wersjach.

https://twitter.com/

Na oficjalnej stronie Fabryki Broni "Łucznik", która powstała w 2000 roku w wyniku restrukturyzacji Zakładów Metalowych, można przeczytać jednak, że obecna "oferta radomskiego zakładu sprawia, że już od dawna posiada on ugruntowaną pozycję na światowym rynku producentów broni. Jego kondycja finansowa jest z roku na rok coraz lepsza, co przekłada się na wzrost stanu zatrudnienia".

Zaprzecza to więc informacjom podanym na grafice. Analiza przytoczonych liczb może doprowadzić jednak do prawdziwej historii reprywatyzacji radomskiego zakładu, ale nie wspomnianego "Łucznika", a zupełnie niezwiązanej z nim Fabryki Łączników.

W jej sprawie białostocki oddział Prokuratury Krajowej prowadzi śledztwo.

85 procent za 1,5 mln zł

Fabryka Łączników była jednym z największych producentów żeliwnych elementów wykorzystywanych w instalacjach wodociągowych, gazowych, parowych i centralnego ogrzewania, a także w obiektach przemysłowych.

Zakład działał od lat 60. XX wieku do roku 2010. Właśnie wtedy Ministerstwo Skarbu Państwa sprzedało 85 procent akcji warszawskiemu prywatnemu nabywcy dokładnie za 1,428 mln zł. Ta kwota jest najważniejszą wskazówką, że autor grafiki pomylił Zakłady "Łucznik" z fabryką żeliwnych elementów.

Mimo tego nie wszystkie informacje na grafice są zgodne z prawdą. Napisano na niej, że "nabywca zwolnił ludzi i sprzedał [fabrykę - red.] za 37 mln".

Zwolnienia nie nastąpiły od razu. Początkowo inwestor zobowiązał się do nieobniżania kapitału zakładowego spółki, utrzymania zatrudnienia i niezbywania firmy przez rok. W znacznie krótszym czasie przestał jednak wypłacać pensję pracownikom. Ostatecznie upadłość fabryki z opcją likwidacji ogłoszono w lutym 2012 roku. Pracę straciło ok. 400 osób pracujących w zakładzie.

Nieprawdą jest natomiast sprzedaż fabryki za 37 mln zł. Kwota ta była jedynie ceną minimalną, za jaką syndyk próbowała sprzedać majątek przedsiębiorstwa na początku 2013 roku. Na taką transakcję nie skusił się jednak żaden nabywca. W następnych próbach cenę obniżano na ok. 28 i 22 mln, ale mimo tego do sprzedaży nie doszło.

Ostatecznie chętny znalazł się dopiero w 2017 roku. Według informacji portalu echodnia.eu, radomska firma Windoor zapłaciła nie 37, jak sugerowano na grafice, a około 9 mln zł.

Historią prywatyzacji fabryki zainteresowani byli jednak nie tylko inwestorzy, ale także funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Śledztwo

W listopadzie 2015 roku na stronie CBA opublikowano komunikat dotyczący zakończenia czynności ws. prywatyzacji Fabryki Łączników.

Poinformowano w nim, że sprawa została skierowana do prokuratury. "Wnikliwie analizując zebrane materiały, ujawniono nieprawidłowości świadczące o podejrzeniu złamania i naruszenia prawa. Dlatego też szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik skierował do prokuratora generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełniania przestępstwa. Wykazał w nim, że

istnieje podejrzenie działania zorganizowanej grupy przestępczej dokonującej prania pieniędzy w związku z działalnością na szkodę spółki oraz wyłudzaniem kredytów bankowych. Komunikat CBA

- napisano w komunikacie.

Śledztwo prowadzi Podlaski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Białymstoku. Zwróciliśmy się do prokuratury z prośbą o informację, na jakim etapie znajduje się śledztwo.

"Postępowanie pozostaje w toku, prowadzone jest w fazie in rem" - przekazał Dział Prasowy Prokuratury Krajowej. Postępowanie "in rem", czyli "w sprawie" oznacza, że po ponad czterech latach śledztwa nadal nikomu nie postawiono zarzutów. "Sprawą" jest "niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w związku z procesem prywatyzacji i wyrządzenia poprzez to znacznej szkody majątkowej".

"W toku postępowania uzyskano opinię biegłego z zakresu księgowości i zarządzania przedsiębiorstwami, której analiza skutkowała koniecznością uzupełnienia materiału dowodowego poprzez przesłuchanie szeregu świadków. Z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego na obecnym etapie nie udzielamy bliższych informacji co do wykonywanych i planowanych czynności procesowych" - dodano w przesłanej odpowiedzi.

"Łucznik" a Donald Tusk

Zupełnie inaczej potoczyła się natomiast historia błędnie umieszczonych na grafice Zakładów Metalowych "Łucznik", choć ich początki w rzeczywistości po transformacji wcale na to nie wskazywały.

Problemy z odnalezieniem się na rynku w latach 90. spowodowały, że w 2000 roku ogłoszono upadłość.

Zanim jednak do tego doszło, ZM Łucznik i Agencja Rozwoju Przemysłu powołały do życia spółkę Fabryka Broni "Łucznik" Radom, która po upadku zakładów kontynuowała ich tradycję i przejęła część pracowników.

W najnowszej historii fabryki rzeczywiście pojawia się Donald Tusk. W marcu 2014 roku otworzył on nowy kompleks budynków, w których obecnie odbywa się produkcja. Premier zapowiadał tam wydanie 100 miliardów złotych na modernizację armii i dodawał, że budowa nowego kompleksu dla "Łucznika" była możliwa m.in. dzięki determinacji ówczesnej marszałek Sejmu Ewy Kopacz.

100 mld zł na zbrojenia. Tusk: to dopiero początek
100 mld zł na zbrojenia. Tusk: to dopiero początekTVN24 BiS

Inwestycja w nowy obiekt stała się ważnym krokiem w rozwoju fabryki w ostatnich latach. "Jego powstanie wiązało się oczywiście z zakupem nowoczesnego parku maszynowego i wprowadzeniem nowych technologii produkcyjnych. Pozwoliło to fabryce stworzyć bardzo bogatą ofertę produktów, dzięki której wzmocniła ona swą pozycję na światowym rynku producentów broni" - wspomina się ten okres na stronie zakładu.

Kondycja "z roku na rok coraz lepsza"

Spółka Fabryka Broni "Łucznik" nigdy nie znajdowała się w prywatnych rękach. Obecnie należy do państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Jak napisano na oficjalnej stronie FB, w sekcji "Odbudowa i współczesność 2000-2017", "kondycja finansowa radomskiego zakładu jest z roku na rok coraz lepsza, co przekłada się na wzrost stanu zatrudnienia. Najwymowniejszym przejawem ekspansji Fabryki Broni stało się założenie spółki w Stanach Zjednoczonych, której celem jest sprzedaż własnych produktów na amerykańskim rynku cywilnym, a być może również zaopatrywaniu armii i służb mundurowych".

Jak przekazała nam rzecznik prasowa Fabryki Broni "Łucznik" Małgorzata Pirosz, w ciągu pięciu ostatnich lat spółka zatrudniła 277 nowych pracowników. "Wzrost zatrudnienia wynikał z rozbudowy i unowocześnienia parku maszynowego zakładu w związku z realizowanymi kontraktami dla wojska oraz służb mundurowych" - wyjaśniła. Dodała, że obecnie w fabryce pracuje 556 osób.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, echodnia.eu; Zdjęcie tytułowe: TVN24BiS

Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS

Pozostałe wiadomości

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Wobec trwającej dyskusji prezydent Andrzej Duda miał zachęcać do ponownego przeliczenia głosów w wyborach - tak wynika z cytatu rozsyłanego obecnie w mediach społecznościowych. Pokazujemy, kiedy prezydent wypowiedział te słowa i jak dokładnie brzmiały.

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

W sieci rozpowszechniany jest przekaz, jakoby biskup Jerzy Mazur miał potępić zgwałcone kobiety, które zażyły tabletkę "dzień po". Nie ma dowodów, że duchowny wypowiedział słowa, które mu się przypisuje. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem tego cytatu.

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Pytany o krytykę ze strony Magdaleny Biejat, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jej frustracja "pewnie wynika z tego, że Grzegorz Braun dostał więcej głosów kobiet" niż kandydatka Lewicy. Ale to nieprawda.

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński rzekomo ma zostać wprowadzony jako drugi język obcy do szkół podstawowych. Miałby zastąpić hiszpański, niemiecki czy francuski. Byłby przedmiotem obowiązkowym. W dodatku stałby się częścią egzaminu ósmoklasisty.... Takie nieprawdziwe twierdzenia rozpowszechniają politycy i internauci. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo to fake newsy.

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Z informacji Sądu Najwyższego wynika, że liczba zarejestrowanych protestów wyborczych rośnie z dnia na dzień. Politycy PO przekonują, że liczba protestów wskazuje na konieczność dokładnego sprawdzenia przebiegu głosowania. A europoseł PiS na to, że teraz "jest mniej protestów niż w poprzednich wyborach". Sprawdziliśmy.

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Źródło:
Konkret24

Według europosłanki KO Marty Wcisło możemy się pochwalić najniższą inflacją w Europie. Ale według europosła PiS Michała Dworczyka Polska ma jeden z najgorszych wyników w UE. Kto ma rację? Dane pokazują, jak narracje polityków z dwóch obozów rozjeżdżają się z rzeczywistością.

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Źródło:
Konkret24

Ataki Izraela na Iran oraz te odwetowe spowodowały, że w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć i nagrań mających dokumentować ten konflikt. Są prawdziwym poligonem dla ludzkiej inteligencji - bo wiele z nich zostało wygenerowanych przez tę sztuczną. Która wygra w tej wojnie na fake newsy?

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

Źródło:
Konkret24

Europoseł Michał Szczerba przekonuje, że protest wyborczy sztabu Rafała Trzaskowskiego jest zasadny. Między innymi dlatego, że na ponad stu tysiącach kart do głosowania postawiono dwa znaki "x". Według Szczerby to "gigantyczna liczba".

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

Źródło:
Konkret24