Czyja wina? Tuska? Hübner? Nie, to Traktat

Parlament EuropejskiShutterstock

Politycy PiS zarzucają Donaldowi Tuskowi i Danucie Hübner doprowadzenie do niekorzystnego dla Polski podziału miejsc w Europarlamencie. Chodzi o miejsca rozdzielone pomiędzy państwa członkowskie w związku z planowanym Brexitem. Zarzuty te trudno jednak uznać za uzasadnione.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Mosiński wyraził na Twitterze opinię o podziale mandatów w Parlamencie Europejskim, które zostaną zwolnione przez posłów z Wielkiej Brytanii.

- "Siłę" Tuska pokazuje rozdział mandatów po Brytyjczykach – napisał poseł. "Hiszpania otrzymała 5 mandatów czyli tyle co Francja. Polska 1 mandat tyle ile Estonia. Gwoli ścisłości szefową Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego jest Danuta Hübner", dodał.

"Sługi i podnóżki"

Tweet posła Mosińskiego można zatem odczytać jako krytykę Donalda Tuska i Danuty Hübner, którzy mieliby odpowiadać za niekorzystny dla Polski podział mandatów w nowej kadencji Europarlamentu, w którym nie byłoby przedstawicieli Wielkiej Brytanii. Warto odnotować, że podobne oskarżenie wobec Danuty Hübner, pojawiło się w wywiadzie Ryszarda Czarneckiego dla serwisu wpolityce.pl.

"Pani europoseł Danuta Hübner jako przewodnicząca AFCO – Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przeforsowała – nie przedstawiając żadnej alternatywy – taki podział mandatów po Brytyjczykach, który przyznał Hiszpanii, a więc krajowi absolutnie porównywalnego z Polską w wymiarze ludnościowym, demograficznym aż 5 mandatów więcej niż dotąd – a nam zaledwie jeden. Madryt dostał więc tyle, co wielka Francja - drugi co do wielkości kraj w UE-też 5 więcej, a my tyle co sympatyczna, ale maleńka Estonia – też jeden więcej. PO i Koalicja Europejska mówiące jakie to mają wpływy w Unii w ten sposób w praktyce pokazały, co potrafią, co mogą", mówił Czarnecki.

Fałszywa sugestia

Wśród komentarzy pod wpisem posła Mosińskiego, oprócz dominującej krytyki wobec Koalicji Obywatelskiej, znalazło się także sporo głosów sugerujących, że we wpisie posła kryje się manipulacja.

Jan Mosiński - dyskusja na TwitterzeTwitter | Twitter

"A mówi Panu coś zasada degresywnej proporcjonalności? Należałoby też sprawdzić, że zmniejszono liczbę posłów unijnych i dlaczego", "Nieładnie tak szerzyć propagandę i szczuć ludzi. Może wyjaśni Pan, jak rozdzielane są mandaty? Nie? Czemu? Bo to nie na rękę?" – można przeczytać w komentarzach.

Były to wątpliwości podnoszone słusznie.

Europarlament w prawie Unii Europejskiej

Posłowie do Parlamentu Europejskiego wybierani są na pięcioletnią kadencję. Prawo unijne nie precyzuje liczby miejsc, które przysługują poszczególnym państwom członkowskim. Decyzje są podejmowane na szczeblu politycznym w parlamencie i w Radzie Europejskiej.

Podstawowe zasady reguluje Art. 14, ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Ustala on maksymalną liczbę parlamentarzystów na 751. Minimalną reprezentację kraju członkowskiego ustala na sześciu posłów, maksymalną na dziewięćdziesiąt sześć.

W skład Parlamentu Europejskiego wchodzą przedstawiciele obywateli Unii. Ich liczba nie przekracza siedmiuset pięćdziesięciu, nie licząc przewodniczącego. Reprezentacja obywateli ma charakter degresywnie proporcjonalny, z minimalnym progiem sześciu członków na Państwo Członkowskie. Żadnemu Państwu Członkowskiemu nie można przyznać więcej niż dziewięćdziesiąt sześć miejsc. Art. 14, ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej

Skład Parlamentu Europejskiego kadencji 2019-2024

W Parlamencie Europejskim kończącej się kadencji zasiada 751 posłów. W decyzji Rady Europejskiej z 28 czerwca 2018 r. zatwierdzono nowy, obowiązujący w kadencji 2019-2024 podział mandatów wśród europosłów wybieranych do Parlamentu w poszczególnych państwach członkowskich.

Zgodnie z nią, liczbę europosłów zredukowano do 705. Spośród 73 brytyjskich mandatów, 27 rozdysponowano pomiędzy poszczególne państwa członkowskie z intencją sprawiedliwszego rozkładu mandatów. Pozostałe 46 mandatów zachowano do ewentualnego wykorzystania w przyszłości.

W decyzji uwzględniono jednak także scenariusz, w którym Wielka Brytania wzięłaby udział w wyborach w 2019 r. i "nadal było państwem członkowskim Unii na początku kadencji parlamentarnej 2019–2024". W takim przypadku, podział mandatów byłby taki, jak według zasad obowiązujących do tej pory.

Jeśli jednak dojdzie do brexitu i Brytyjczycy nie będą wybierali europarlamentarzystów, w nowym podziale Polska zyska jeden mandat więcej w stosunku do poprzedniej kadencji PE. Według nowego rozdania w Polsce wybieranych ma być 52 europosłów.

Największymi beneficjentami zmiany są Francja i Hiszpania, które zyskały po pięciu nowych przedstawicieli. Włochy i Holandia zyskały trzech nowych posłów, Irlandia – dwóch, Polska, Rumunia, Szwecja, Austria, Dania, Słowacja, Finlandia, Chorwacja, Estonia – właśnie po jednym. Pozostałe państwa nie zmieniły liczebności swojej reprezentacji w PE.

prawda

Rozdanie miejsc w Euparlamencie
Rozdanie miejsc w EuparlamencieRozdanie miejsc w EuparlamencieEuroparlament | Europarlament

Polska i Hiszpania – sprawiedliwy podział?

- Zyskanie przez Polskę dodatkowego mandatu oraz oczywiście zmniejszenie się populacji spowodowały, że według nowych zasad na jednego eurodeputowanego będzie przypadało średnio mniej Polaków niż w 2014 – mówi dr Błażej Choroś z Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego.

Według obliczeń dr Chorosia będzie to 730 tys. osób w 2019 w stosunku do 755 tys. w 2014 r. W przypadku Hiszpanii będzie to odpowiednio 789 tys. wobec 864 tys. pięć lat wcześniej.

- W poprzednim rozdaniu zarówno Hiszpania, jak i Francja były nieco poszkodowane względem większych państw – mówi Błażej Choroś. – Na przykład w większych Włoszech na jednego posła przypadało 817 tys. obywateli, a w mniejszej Hiszpanii 864 tys. – wyjaśnia. W przypadku Francji i Niemiec reprezentacja wynosiła odpowiednio 886 tys. i 838 tys.

Czemu były "poszkodowane"? Z racji zasady rozdzielania mandatów jaką jest

degresywna proporcjonalność.

Decyzja Rady Europejskiej z czerwca 2018 r. mówi, że zasadę tę określa się następująco: "stosunek liczby ludności poszczególnych państw członkowskich do liczby posiadanych miejsc przed zaokrągleniem do liczb całkowitych różni się w zależności od ich liczby ludności, tak aby każdy członek Parlamentu Europejskiego z państwa członkowskiego o większej liczbie ludności reprezentował większą liczbę obywateli niż członek Parlamentu Europejskiego z państwa członkowskiego o mniejszej liczbie ludności oraz aby zagwarantować, że im większa liczba ludności państwa członkowskiego, do tym większej liczby miejsc w Parlamencie Europejskim jest ono uprawnione".

Przydział mandatów odbywa się w sposób odzwierciedlający zmiany demograficzne w państwach członkowskich. Zasada degresywnej proporcjonalności, o której mowa w art. 14 ust. 2 akapit pierwszy Traktatu o Unii Europejskiej oznacza, że - jak można przeczytać na stronie Europarlamentu - "łączna liczba mandatów przydzielana jest wedle liczby ludności danego państwa członkowskiego, lecz państwa członkowskie o większej liczbie ludności zgadzają się być niedostatecznie reprezentowane w celu faworyzowania większej reprezentacji mniej zaludnionych krajów UE". Zasada ta nie została jednak zdefiniowana na poziomie regulacji traktatowych. Jak pisze dr hab. Dominik Siekulicki z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, zasada degresywnej proporcjonalności "jest rozwiązaniem nietypowym dla organów parlamentarnych".

W przeciwieństwie do proporcjonalności, wymagana przez Traktaty degresywna proporcjonalność nie daje zatem jednej odpowiedzi, jak się do niej stosować, a dopuszcza nieskończoną liczbę opcji wyboru swojego konkretnego rozumienia (w pewnych granicach). Choć ustalona jest traktatowa minimalna (sześć) i maksymalna (96) liczba mandatów, jakie mogą przypaść państwom w wyborach, a sposobów zaokrąglania wyników wymienia się trzy, problematycznym jest, m.in. zdaniem ekspertów, wybór schematu rozdzielania, jako ostatniej składowej sposobu wyliczania interesującej, końcowej liczby mandatów.

Co w praktyce oznacza zasada degresywnej proporcjonalności?

Ogólnie rzecz ujmując - że liczba mieszkańców przypadających na jednego europosła w Europarlamencie powinna raczej rosnąć wraz z populacją kolejnych, większych badanych państw. Można powiedzieć potocznie, że obywatele większych krajów powinni mieć zgodnie z tą zasadą mniejszą "siłę" w wyborach do Europarlamentu. Z kolei bardziej matematycznie można by to ująć tak, że wynik dzielenia liczby mieszkańców mniejszego państwa przez liczbę jego reprezentantów powinien być mniejszy/równy wynikowi dzielenia liczby mieszkańców państwa większego przez liczbę jego reprezentantów. Czyli patrząc z innego punktu widzenia: stosunek liczby mandatów większego państwa do mniejszego powinien być mniejszy/równy stosunkowi liczby obywateli większego kraju do mniejszego.

By wyrobić sobie własne zdanie na temat degresywnej proporcjonalności, warto przyjrzeć się konkretnym liczbom, o których zdecydowała Rada Europejska.

Czyżby sprawiedliwiej?

Mandaty do Parlamentu Europejskiego w 2014 i 2019 rokuKonkret 24

Ustanowiony w decyzji z 2013 r. podział mandatów miejscami nie był degresywnie proporcjonalny. Liczba mandatów przypadających Niemcom dzielona przez tę dla Francuzów wyniosła 1,29, natomiast liczba ludności Niemiec w stosunku do liczby ludności Francji wynosiła 1,22. Liczba ludności przypadającej na jednego europosła była w mniej ludnej Francji większa niż ta w Niemczech.

Dopiero podział przyjęty w 2018 r. odpowiada w przypadku pięciu analizowanych państw ściślej znaczeniu pojęcia "degresywnej proporcjonalności". Wyraźnie jest to dostrzeżone w ogólniejszym komunikacie na stronie europarlamentu:

"Niektóre, albo wszystkie 46 miejsc, które pozostaną w zapasie, mogą zostać rozdane nowym państwom dołączającym do UE, albo pozostać pustymi, zmniejszając wielkość Parlamentu Europejskiego. Pozostałych 27 miejsc będzie rozdystrybuowanych pomiędzy 14 państw członkowskich, które są delikatnie niedoreprezentowane" (pogrubienie autora).

Wina Tuska?

Zdaniem politologa z Uniwersytetu Opolskiego nowy rozdział miejsc w Parlamencie Europejskim jest korzystny dla Polski. - Zwiększamy liczbę mandatów, a rozważania o tym, czy wynegocjowanie jednego albo dwóch mandatów więcej byłoby możliwe mają charakter czysto teoretyczny – mówi Błażej Choroś i zaznacza, że liczba głosów w niewielkim stopniu przekłada się na faktyczne znaczenie Polski w procesie decyzyjnym w UE.

- Tutaj od kilku miejsc w parlamencie znacznie bardziej liczy się umiejętność budowania sojuszy i przede wszystkim odpowiednie przygotowanie aparatu krajowego do uczestniczenia w procesie tworzenia regulacji europejskich od bardzo wczesnego etapu – dodaje ekspert.

- Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej nie bierze bezpośredniego udziału w podejmowaniu decyzji (o podziale mandatów - red.) – wskazuje Choroś. Ekspert podkreśla również, że przewodniczący Rady nie reprezentuje Polski w posiedzeniach. - W posiedzeniu Rady Europejskiej w podejmowaniu omawianej decyzji brał udział premier Mateusz Morawiecki – zauważa.

Wina Hübner?

Danuta Hübner była jednym ze sprawozdawców, który przedstawiał Parlamentowi Europejskiemu wyniki prac komisji Spraw Konstytucyjnych, która opracowała projekt zmian. - Rola posła sprawozdawcy jest bardzo ważna, bowiem to on kieruje pracami nad projektem i przygotowuje projekt stanowiska – mówi Błażej Choroś. Politolog wskazuje jednak, że sprawozdawca nie pracuje samodzielnie. Oprócz drugiego posła sprawozdawcy są również tzw. "cienie" z innych grup politycznych.

Ostatecznie propozycja nowego podziału miejsc została przegłosowana na posiedzeniu plenarnym przez wszystkich posłów. Wniosek przyjęto 566 głosami "za", przy 94 głosach "przeciw" oraz przy 31 głosach wstrzymujących się.

W głosowaniu 13 czerwca 2018 Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), w której działają posłowie Prawa i Sprawiedliwości, była przeciwna propozycji Parlamentu Europejskiego. Zgodnie z dyscypliną zagłosowało ośmiu polskich europarlamentarzystów ECR, ośmiu wstrzymało się od głosu. Nieobecni w dniu głosowania byli Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko.

- Zmiany demograficzne ostatnich lat wymagały dostosowań w rozdziale mandatów. Aby nie odbierać mandatów żadnemu państwu, w którym miały miejsce niekorzystne, jak w Polsce, zmiany demograficzne, zdecydowaliśmy wykorzystać pewną liczbę miejsc zwalnianych przez odchodzących Brytyjczyków - tłumaczy Konkret24 Danuta Hübner. - Udało się to przegłosować w Komisji Spraw Konstytucyjnych, mimo iż przeciwko byli przedstawiciele grupy politycznej, do której należy PiS.

Mieli oni złożyć w tej sprawie po przegranym przez nich głosowaniu tzw. "opinię mniejszości".

- Moja walka w tej sytuacji o zwiększenie liczby mandatów dla Polski zakończyła się sukcesem dzięki poparciu innych grup. Była bardzo trudna, ponieważ nie były spełnione formalne kryteria demograficzne. W Polsce systematycznie zmniejsza się liczba ludności - dodaje.

Danuta Hübner zwraca też uwagę na różnice w populacji Polski i przywoływanej Hiszpanii. - Porównywanie Polski i Hiszpanii pozbawione jest jakiegokolwiek sensu, ponieważ Hiszpania ma prawie 9 mln obywateli więcej niż Polska. Pragnę również poinformować, iż Pan Czarnecki ani nikt z PiS, nie złożył żadnej konstruktywnej poprawki w tym procesie legislacyjnym z wyjątkiem owego negatywnego protestu ich grupy politycznej - dodaje.

Autor: Krzysztof Jabłonowski, Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; zdjęcie tytułowe: Shutterstock/Twitter

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Ujęcie z kamery, na którym widać Rafała Trzaskowskiego na tle pustych krzeseł, posłużyło politykom PiS do stworzenia fake newsa. Przekonywali, że uczestnicy konwencji kandydata PO na prezydenta "nie wytrzymali" jego przemówienia i "zaraz po jego wystąpieniu dali w długą". Otóż nie.

"Zwrócił się do pustych krzeseł". Manipulacja PiS o konwencji Trzaskowskiego

"Zwrócił się do pustych krzeseł". Manipulacja PiS o konwencji Trzaskowskiego

Źródło:
Konkret24

Wołodymyr Zełenski rzekomo został zignorowany przez innych przywódców podczas niedawnej wizyty w Paryżu i "musiał sam ze smutną miną wejść do Pałacu Elizejskiego". Umniejszanie ukraińskiego prezydenta to częste zagranie rosyjskiej propagandy. Pokazujemy, jak było naprawdę.

"Macron objął Trumpa", a Zełenskiego nie? Wyjaśniamy manipulację

"Macron objął Trumpa", a Zełenskiego nie? Wyjaśniamy manipulację

Źródło:
Konkret24

"Po co oni tam", "jeśli interwencja, to bardzo dobrze" - komentowali internauci publikowane w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać wojskowe pojazdy z polską flagą jadące ulicami jakiegoś miasta. W postach zastanawiano się, czy polskie wojsko już "wkroczyło do Rumunii", by uspokoić sytuację po wyborach. Wielu tak bowiem odczytało ten film. Zarejestrowana scena nie ma jednak nic wspólnego z obecnymi wydarzeniami w Rumunii.

"Nasi wkroczyli do Rumunii"? Co pokazuje nagranie

"Nasi wkroczyli do Rumunii"? Co pokazuje nagranie

Źródło:
Konkret24

Jeśli ktoś sądził, że teoria spiskowa z czasów pandemii o ciężarówkach wywożących nocą trumny z Bergamo odeszła w zapomnienie - to się mylił. Temat wrócił jako przekaz, że "śledztwo komisji parlamentu włoskiego ustaliło", iż ciężarówki stanowiły część "operacji psychologicznej". Tak to jedna teoria spiskowa żywi się drugą.

"Ciężarówki z Bergamo" wróciły. Z nowym spiskiem w tle

"Ciężarówki z Bergamo" wróciły. Z nowym spiskiem w tle

Źródło:
Konkret24

"Wegańskie granaty", "zrównoważone czołgi" i "zasilane elektrycznie myśliwce" - takie pomysły zaprezentowała rzekomo Greta Thunberg w telewizji BBC. Krążące w sieci wideo notuje miliony wyświetleń, jest już polska wersja. Naprawdę aktywistka mówiła o czymś innym, a popularne teraz nagranie zostało spreparowane.

Greta Thunberg proponuje "zrównoważone czołgi"? Nie wszystkich to śmieszy

Greta Thunberg proponuje "zrównoważone czołgi"? Nie wszystkich to śmieszy

Źródło:
Konkret24

Samochód napędzany silnikiem na wodę - taką rewolucję na rynku motoryzacyjnym rzekomo ogłosił Elon Musk. Informacja rozchodzi się w mediach społecznościowych i jest szeroko komentowana, lecz te doniesienia nie mają potwierdzenia.

Elon Musk i "silnik wodny". Jak miliarder padł ofiarą sztucznej inteligencji

Elon Musk i "silnik wodny". Jak miliarder padł ofiarą sztucznej inteligencji

Źródło:
Konkret24

Na profilach znanych z szerzenia prokremlowskiej dezinformacji rozchodzi się przekaz, jakoby Wołodymyr Zełenski "ogłosił właśnie sankcje na Gruzje za niedemokratyczne rozpraszanie protestów". Chodzi o ostatnie wystąpienie prezydenta Ukrainy. Owszem, zapowiedział sankcje, lecz przekaz o nich jest zmanipulowany.

Zełenski "ogłosił sankcje na Gruzję". A naprawdę na kogo?

Zełenski "ogłosił sankcje na Gruzję". A naprawdę na kogo?

Źródło:
Konkret24

"Zdaje się nie grzeszy pan pilnością w wykonywaniu obowiązków posła" - zwracają uwagę internauci Sławomirowi Mentzenowi. Poseł Konfederacji narzekał bowiem, że jego konkurenci w wyborach prezydenckich prowadzą prekampanię, a on "jak ten frajer wykonuje swoje obowiązki". Przeanalizowaliśmy więc jego poselską aktywność.

Mentzen: "ja, jak ten frajer, do Sejmu". Jak poseł pracuje?

Mentzen: "ja, jak ten frajer, do Sejmu". Jak poseł pracuje?

Źródło:
Konkret24

Były wiceminister finansów w rządzie Zjednoczonej Prawicy stwierdził, że pieniądze dla Polski wciąż "nie wpłynęły w tej wysokości", o jakiej mówił rząd. W sieci jest też rozpowszechniany przekaz, że "pieniądze z KPO jeszcze nie dotarły". W odpowiedzi na pytania Konkret24 ministerstwo funduszy wyjaśnia, ile pieniędzy wpłynęło i na jakie konta.

"Nie wpłynęły środki, jakie podał rząd"? Ministerstwo tłumaczy

"Nie wpłynęły środki, jakie podał rząd"? Ministerstwo tłumaczy

Źródło:
Konkret24

Nagranie wygląda jak materiał informacyjny jakiejś telewizji i ma dowodzić, że prezydent Ukrainy kupił luksusowy hotel w Alpach. To kolejny fake news spreparowany od początku do końca przez ośrodek rosyjskiej dezinformacji. Przestrzegamy, na czym polega ten schemat.

Zełenski, hotel w Alpach i 88 milionów euro. Nic się nie zgadza

Zełenski, hotel w Alpach i 88 milionów euro. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Betonowe klocki nazwali Tarczą Wschód", "falochron w środku lasu", "powstrzyma tylko bardzo grubych inżynierów z Afryki" - komentują internauci zdjęcia zapór przeciwczołgowych przy polsko-rosyjskiej granicy. Tylko że ani nie jest to jeszcze Tarcza Wschód, ani nie o zatrzymanie migrantów tu chodzi. Wyjaśniamy.

Tarcza Wschód. "Małe betonowe klocki mają hamować napływ migrantów"? Nie

Tarcza Wschód. "Małe betonowe klocki mają hamować napływ migrantów"? Nie

Źródło:
Konkret24

Ułaskawienie przez Andrzeja Dudę osoby skazanej za przestępstwo narkotykowe wywołało sporo komentarzy, a informacja o tym na stronie kancelarii prezydenta - falę fake newsów. Ich źródłem stało się stwierdzenie, że to "Prokurator Generalny wystąpił z wnioskiem".

Prezydent ułaskawił przestępcę "na wniosek Adama Bodnara"? Nie, innego prokuratora

Prezydent ułaskawił przestępcę "na wniosek Adama Bodnara"? Nie, innego prokuratora

Źródło:
Konkret24

Politycy partii rządzącej krytykują Andrzeja Dudę za to, że niedawno ułaskawił osobę skazaną za przestępstwo narkotykowe. To już trzeci taki skazany, który doznał łaski ze strony prezydenta Dudy. Sprawdziliśmy, jak często stosował on to prawo w porównaniu z poprzednimi prezydentami. Oto aktualny ranking ułaskawień.

"Duda ułaskawił handlarza narkotyków". Kogo jeszcze i ile razy?

"Duda ułaskawił handlarza narkotyków". Kogo jeszcze i ile razy?

Źródło:
Konkret24

"Szkoda Polski", "same fakty" - komentują internauci obszerny post Ewy Zajączkowskiej-Hernik na temat działań rządu. Lecz wśród krytycznych ocen europosłanka Konfederacji przekazuje istotne przekłamania. Niektóre z nich to fałszywe narracje wcześniej rozpowszechniane przez polityków PiS.

"Nie wypłacili", "nie złożyli wniosku", "będzie więcej cenzury". Trzy manipulacje Zajączkowskiej-Hernik

"Nie wypłacili", "nie złożyli wniosku", "będzie więcej cenzury". Trzy manipulacje Zajączkowskiej-Hernik

Źródło:
Konkret24

Zdejmowanie krzyży w warszawskich urzędach stało się tematem w prekampanii. Rafał Trzaskowski na spotkaniach z sympatykami tłumaczy się z wydanego przez siebie zarządzenia i powtarza: "nie został zdjęty żaden krzyż". Jednak był przypadek, gdy krzyż w miejskim urzędzie na krótko zdjęto.

Trzaskowski: "nie został zdjęty żaden krzyż". Został, ale wrócił

Trzaskowski: "nie został zdjęty żaden krzyż". Został, ale wrócił

Źródło:
Konkret24

Prawo i Sprawiedliwość oficjalnie poparło kandydaturę Karola Nawrockiego w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W sieci wciąż są zamieszczane zdjęcia, które rzekomo pokazują, jak w przeszłości prezes Instytutu Pamięci Narodowej hajlował. IPN zaprzeczył tym informacjom, jednak te zdjęcia wciąż krążą w mediach społecznościowych. Wyjaśniamy, kto naprawdę jest na fotografiach.

"Pojawiają się zdjęcia fejkowe". To nie Karol Nawrocki

"Pojawiają się zdjęcia fejkowe". To nie Karol Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu poseł PiS Janusz Kowalski oskarżał koalicję rządzącą, że chce zamykać elektrownie - w tym zakład w Trzebini. Tylko że decyzje dotyczące Elektrowni Siersza zapadały dużo wcześniej. Wyjaśniamy.

Kowalski do rządu: "Elektrownię Siersza zamykacie!". Decyzja zapadła za czasów PiS

Kowalski do rządu: "Elektrownię Siersza zamykacie!". Decyzja zapadła za czasów PiS

Źródło:
Konkret24

"Jeszcze nie ma kampanii, a oni już jeżdżą po Polsce", "promocja na pełnej" - komentują internauci widoczną już aktywność kandydatów na prezydenta. Pytają, czy to zgodne z prawem i czy grożą za to jakieś sankcje. Problem w tym, że prekampania to skutek pewnej luki prawnej, którą - według ekspertów - kandydaci po prostu powinni wykorzystać. Wyjaśniamy.

"Nie ma kampanii, a już jeżdżą po Polsce". Oto dlaczego mogą

"Nie ma kampanii, a już jeżdżą po Polsce". Oto dlaczego mogą

Źródło:
Konkret24

Były premier Mateusz Morawiecki alarmuje w mediach społecznościowych, że "ofiarą polityki" rządu Donalda Tuska będzie program 800 plus, który ma "zostać ograniczony lub wręcz zamrożony". A jako dowód przytacza zalecenia Rady Unii Europejskiej. Tylko że w tym dokumencie nic takiego nie napisano.

Morawiecki: program 800 plus "zostanie ograniczony". Wprowadza w błąd

Morawiecki: program 800 plus "zostanie ograniczony". Wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Internauci są poruszeni tą opowieścią: znany hiszpański torreador zakończył swoją karierę rzekomo po tym, jak w tracie walki z bykiem uświadomił sobie okrucieństwo tego sportu. I sam zaczął walczyć o zakaz organizowania korridy. W całej tej historii zgadza się tylko jeden fakt.

"Spojrzał w oczy byka" i przestał walczyć? Ładna historia, lecz było inaczej 

"Spojrzał w oczy byka" i przestał walczyć? Ładna historia, lecz było inaczej 

Źródło:
Konkret24

Wolnej Wigilii w tym roku nie będzie, ale ma być od 2025 roku. Kolejny dzień ustawowo wolny od pracy znowu wzbudził dyskusję o tym, czy Polacy mają takich dni więcej czy mniej niż obywatele innych krajów Europy. Jak sprawdziliśmy, do czołówki nam niedaleko, a wolna Wigilia zbliży do podium.

Wolna Wigilia. Polska a kraje Europy: gdzie mają najwięcej wolnych dni?

Wolna Wigilia. Polska a kraje Europy: gdzie mają najwięcej wolnych dni?

Źródło:
Konkret24

"Ogłaszają wojnę na nie swojej ziemi", "niech walczą u siebie, jak miła im wojna" - komentują internauci doniesienia o tym, że brytyjski generał miał oświadczyć: "jesteśmy gotowi walczyć z Putinem w Europie Wschodniej". Wielu zrozumiało to jako gotowość do rozpoczęcia wojny w tej części Europy. Wyjaśniamy prawdziwy kontekst wypowiedzi brytyjskiego wojskowego.

Brytyjczycy "gotowi do walki z Putinem w Europie Wschodniej"? Co powiedział generał

Brytyjczycy "gotowi do walki z Putinem w Europie Wschodniej"? Co powiedział generał

Źródło:
Konkret24

Przekaz o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi po raz kolejny wraca do sieci. Internauci twierdzą, że "Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi" i uchodźcy mogą liczyć na przywileje niedostępne dla "milionów Polaków". Przypominamy, dlaczego to twierdzenie jest nieprawdziwe.

Senat chce zwolnić Ukraińców i Białorusinów z podatku? Nie, wyjaśniamy

Senat chce zwolnić Ukraińców i Białorusinów z podatku? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24