Krótki filmik o Rosjance, która wylewa wodę z wybielaczem na mężczyzn rozpychających się na siedzeniach w metrze, szybko zyskał popularność nie tylko w rosyjskim Internecie. Okazuje się jednak, że wideo mogło zostać stworzone na potrzeby rosyjskiej propagandy.
W materiale opublikowanym na facebookowym i twitterowym profilu „In The Now” – kanale w mediach społecznościowych należącym w całości do RT (Russia Today), pokazana jest scena z petersburskiego metra. Młoda dziewczyna podchodzi do mężczyzn, którzy - jej zdaniem - zbyt szeroko rozstawiają nogi, zabierając tym samym miejsce innym pasażerom, i oblewa ich krocza płynem. Tytuł materiału głosi, że jest to „Walka z manspreadingiem… przy użyciu wybielacza”, a podpisy w nim tłumaczą, że w butelce znajdowała się woda z wybielaczem, który "zostawia trwałe plamy".
„Manspreading” to neologizm stworzony w 2014 roku w trakcie dyskusji nad zachowaniem niektórych mężczyzn w komunikacji publicznej. Terminem tym określa się zbyt szerokie rozstawianie przez nich nóg, co w rezultacie uniemożliwia innym pasażerom zajęcie sąsiadującego miejsca.
Przeciwko "alfa-męskości"
Jak wspomniano w filmiku z Petersburga, takie zachowanie ma być zakazane m.in. w Nowym Jorku czy Madrycie. Zgodnie ze słowami autorki nagrania – Anny Dowgaljuk - to właśnie brak kar za takie zachowanie w Rosji skłonił ją do przeprowadzenia akcji. "Mężczyźni demonstrujący swoją alfa-męskość w metrze wśród kobiet i dzieci, zasługują na nasze potępienie", mówi w nagraniu. "Jeśli będziecie publicznie pokazywać, jakimi jesteście maczo, my publicznie będziemy was ochładzać", dodaje. Dowgaliuk nie przeprowadzała akcji osobiście - do współpracy zatrudniła modelkę Marię Reyn.
Z pomocą mediów społecznościowych materiał zyskał ogromną popularność nie tylko w Rosji, ale i za granicą. W ciągu dwóch tygodni od opublikowania na profilu In The Now na Facebooku, osiągnął on ponad 7,5 mln wyświetleń. Tematem zainteresowały się również media. Artykuły o samym wydarzeniu, jak i o autorce filmu pojawiły się między innymi na stronach The Sun oraz Daily Mail.
Temat nagrania z Petersburga podjęły także media w Polsce. Tekst opisujący sprawę opublikował m.in. internetowy Fakt, a portal Fronda wykorzystał całe zdarzenie do krytyki środowisk feministycznych, pisząc: „Wszystko to mogłoby szokować, gdyby nie fakt, że akcje feministek dawno już przestały zaskakiwać...”.
Oblewanie za pieniądze
W miarę jak filmik zyskiwał na popularności, zaczęły się też pojawiać głosy, że cała akcja mogła być ustawiona i wyreżyserowana, a rzekomo zaskoczeni mężczyźni podstawieni. Już pod koniec września pisał o tym petersburski magazyn internetowy Bumaga. Podobne informacje podał także internetowy portal agencji informacyjnej NSN. Do zarzutów odniosła się nawet sama Dowgaljuk, która na swoich profilach w mediach społecznościowych nazwała podważających autentyczność materiału dziennikarzy „idiotami” i oskarżyła ich o szerzenie fake newsów.
Autorzy tekstu opublikowanego przez Bumagę cytują internautów, którzy piszą, że improwizowane wideo jest tak naprawdę w całości wyreżyserowane przez studio My Duck’s Vision, które w przeszłości kilkukrotnie tworzyło już filmy o charakterze propagandowym. Pracownicy studia zaprzeczają, że z filmikiem mają cokolwiek wspólnego.
Bumaga przytacza jeszcze jeden argument mogący wskazywać na nieautentyczność zdarzenia. Jest to wpis w rosyjskojęzycznym serwisie społecznościowym VKontakte, w którym jeden z mężczyzn widocznych na filmie – Stanisław Kudrin – otwarcie przyznaje, że otrzymał zapłatę za wystąpienie w materiale i dodaje nawet, że „przyszedł na zdjęcia z dwoma zapasowymi parami spodni”.
"To nie jest protest, to napaść"
Po tych doniesieniach portal „EU vs disinfo”, prowadzony przez East Stratcom Task Force (unijna grupa zadaniowa do spraw wschodnich), napisał o możliwych celach, jakie mogły przyświecać autorom przy tworzeniu potencjalnie ustawionego nagrania o problemie manspreadingu. Zdaniem ekspertów takie działania w sferze mediów społecznościowych mogą być odpowiedzią rosyjskiej propagandy na „polityczną poprawność” Zachodu czy nawet ruch #MeToo, co wpisywałoby się w treści rozpowszechniane ostatnio przez rosyjską telewizję. Jako przykład podają listopadowy materiał z głównego kanału „Rossija 1”, w którym prowadzący porównał dyskusję nad ruchem #MeToo do sowieckich represji, gdzie „wszystko może być błędnie zinterpretowane jako molestowanie”.
Portal powołał się przy tym na nienawistne komentarze, jakie w krótkim czasie pojawiły się pod opublikowanym materiałem „In The Now”. Autorzy dużej części z nich otwarcie atakują sprawczynię zajścia, a komentarze przybierają często seksistowski wydźwięk. "To nie jest protest, to napaść. Może ktoś powinien wylać wybielacz na nią, za to, że odstają jej piersi. To to samo”, pisze jeden z komentujących mężczyzn. Część komentarzy to także atak na ruch feministyczny.
Podobne wpisy pod adresem autorki nagrania pojawiły się także w polskim internecie. W prawicowych portalach, gdzie opublikowano artykuły oparte o rosyjskie wideo, użytkownicy w ostrych słowach obrażali nie tylko samą Dowgaljuk, ale także inne feministki.
Psychicznie chora, jak wszystkie fe... feministki. anonim
I co tak bez konsekwencji? ...oblewa wszystkich jak jej się podoba? I nikt nie reaguje? Szanuję prawdziwe kobiety ale feministki już nimi nie są, to lewackie wywłoki i psycholki. A załapać s**ę za kudły i nalać jej wybielacza do buźki... (pisownia oryginalna) murzynek.bambo
Warto także zwrócić uwagę na niezwykle spokojne zachowanie pasażerów w metrze - mało kto reaguje choćby podniesieniem głowy na dosyć zaskakującą wszakże sytuację. Ponadto wątpliwości może budzić fakt, że w kraju o podwyższonym poziomie zagrożenia terrorystycznego, a tym bardziej w Petersburgu, gdzie już doszło do zamachu (w kwietniu 2017 r.), kobieta swobodnie wielokrotnie oblewa ludzi jakąś substancją.
Agencja TASS rozmawiała z przedstawicielami petersburskiego metra i policją, które potwierdziły, że nie zgłosiła się ani jedna osoba ze skargą dotyczącą zdarzenia. Ich zdaniem, wideo prawdopodobnie jest "ustawką".
Nie jest także prawdą informacja z nagrania, jakoby "manspreading" był "przestępstwem kryminalnym" w Nowym Jorku oraz Madrycie. W obydwóch miastach władze transportu publicznego wprowadziły zakaz takich zachowań, który został wyrażony dodatkowymi oznaczeniami w pojazdach.
Przeciwko manspreadingowi i upskirtingowi
Dla 20-letniej studentki prawa na uniwersytecie w Petersburgu, która w filmiku opisana jest jako „aktywistka społeczna”, nie była to pierwsza akcja przeprowadzona w metrze. Na jej profilu w serwisie YouTube można zobaczyć nagranie z 2017 roku z młodą kobietą, która na kilku stacjach podnosi sukienkę, pokazując bieliznę.
W tamtym przypadku Dowgaljuk chciała zwrócić uwagę na problem tzw. upskirtingu, cuszyli rodzaju molestowania polegającego na robieniu zdjęć telefonem włożonym pod sukienkę czy spódnicę obcych kobiet. Główną bohaterką tamtego nagrania również jest Maria Reyn, która potem miała oblewać mężczyzn w metrze. Film ma ponad cztery miliony odsłon.
Pierwotnie Dowgaljuk opublikowała nagranie z metra na swoim koncie w serwisie YouTube. Obecnie jest ono już niedostępne - serwis wyświetla informację, że "film został usunięty z powodu naruszenia Wytycznych dla społeczności YouTube". Profil Dowgaljuk na Instagramie także przestał działać.
Choć Dowgaljuk niewątpliwie zrealizowała swoje nagranie w petersburskim metrze (o czym świadczą choćby nazwy stacji, które mija pociąg), a na mężczyzn jest wylewany jakiś płyn, wiele wskazuje, że jest to przygotowana i w pełni wyreżyserowana prowokacja.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; EU vs disinfo, Bumaga
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock