Dlaczego Grenlandia jest duńska? Trump "nie wie, czy to prawda"

Źródło:
Konkret24
Trump zapytany o "aneksję Grenlandii": myślę, że to się wydarzy
Trump zapytany o "aneksję Grenlandii": myślę, że to się wydarzyTVN24/Reuters
wideo 2/4
Trump zapytany o "aneksję Grenlandii": myślę, że to się wydarzyTVN24/Reuters

Prezydent USA "nie wie", na jakiej podstawie Dania rości sobie prawa do Grenlandii. Nie sądzi, "żeby to było prawdą". Jednak tak właśnie jest, w dodatku wiele lat temu zwierzchnictwo Danii nad wyspą uznały także Stany Zjednoczone.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Wiceprezydent USA J.D. Vance wraz z żoną składa w piątek 28 marca wizytę na Grenlandii. Chce "sprawdzić, co się dzieje z bezpieczeństwem na Grenlandii", odwiedza tam amerykańską bazę wojskową. Wcześniej jego żona Usha Vance miała uczestniczyć w obchodach lokalnego święta - co Duńczykom i lokalnym politykom się nie spodobało. W zamieszczonym na platformie X filmie wideo J.D. Vance stwierdził, że zapowiadana na czwartek wizyta jego żony na Grenlandii wzbudziła tyle podekscytowania, że "nie chce, by bawiła się tak dobrze sama", więc postanowił dołączyć.

Od kiedy Donald Trump objął urząd prezydenta USA, wyspa ta stała się gorącym tematem politycznych dyskusji na świecie. Albowiem mimo tysięcy kilometrów odległości między Grenlandią a Stanami Zjednoczonymi, amerykański prezydent ma w planach przejęcie wyspy. O tym, że powinna się znaleźć we władaniu USA, mówił jeszcze przez swoją inauguracją 20 stycznia. W grudniu 2024 roku Trump na platformie Truth Social oznajmił, że według niego "dla celów bezpieczeństwa narodowego i wolności na całym świecie (…) posiadanie i kontrola Grenlandii są absolutną koniecznością".

Władze Grenlandii i Danii szybko zareagowały na głoszone publicznie ambicje prezydenta USA. Premier wyspy Mute Egede dzień później na Facebooku napisał, że Grenlandia "nie jest na sprzedaż", a dwa dni później Dania ogłasza zwiększenie wydatków na obronność wyspy.

Trump o prawach Danii do Grenlandii: "Nie sądzę, żeby to było prawdą"

Mimo sprzeciwu ze strony Danii i Grenlandii temat potencjalnej aneksji wyspy przez USA jest aktualny. 13 marca, gdy Donald Trump spotkał się z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte w Gabinecie Owalnym, rozmawiano m.in. sytuacji w Ukrainie i wydatkach państw sojuszu na obronność - ale wśród pytań od prasy nie zabrakło takich dotyczących wyspy.

"Grenlandia. Jaka jest pana wizja potencjalnej aneksji Grenlandii i jej pozyskania?" – zapytał jeden z dziennikarzy, na co Trump odpowiedział: "Cóż, myślę, że to się wydarzy. I właśnie myślę o tym, że wcześniej nie zastanawiałem się nad tym wystarczająco, ale siedzę z człowiekiem, który może być bardzo kluczowy". Po czym zwrócił się do Marka Rutte: "Wiesz Mark, potrzebujemy tego nie tylko dla naszego bezpieczeństwa, ale także dla bezpieczeństwa międzynarodowego". Sekretarz generalny NATO po chwili odpowiedział, że nie chce się mieszać w dyskusje o to, czy Grenlandia dołączy do Stanów Zjednoczonych, czy nie. "Ale jeśli chodzi o daleką Północ i Arktykę, masz całkowitą rację. Chińczycy teraz wykorzystują te szlaki, wiemy, że Rosjanie się zbroją" - dodał.

Po chwili Trump zaczął ponownie przekonywać zebranych, dlaczego Stanom potrzebna jest Grenlandia. "Cały ten obszar staje się bardzo ważny z wielu powodów. Szlaki są bardzo bezpośrednie do Azji, do Rosji, a statki pływają wszędzie. Musimy zapewnić ochronę, więc będziemy musieli się w tej sprawie porozumieć" – powiedział. I zaczął kwestionować prawa Danii do wyspy:

FAŁSZ

Dania nie jest w stanie tego zrobić. Wiesz, Dania jest bardzo daleko i tak naprawdę nie ma nic wspólnego... co się stało? 200 lat temu przybiła tam jakaś łódź czy coś i oni mówią, że mają do niej [Grenlandii] prawa. Nie wiem, czy to prawda. Właściwie nie sądzę, żeby to było prawdą.

I kontynuował: "Ale my rozmawialiśmy z Danią, rozmawialiśmy z Grenlandią. Musimy to zrobić. Naprawdę potrzebujemy tego dla bezpieczeństwa narodowego. Myślę, że dlatego NATO będzie musiało się zaangażować. Naprawdę potrzebujemy Grenlandii dla naszego bezpieczeństwa narodowego. To jest bardzo ważne".

Tak więc zdaniem prezydenta USA zwierzchnictwo Danii nad Grenlandią nie jest prawnie potwierdzone - jest jedynie efektem "przypłynięcia 200 lat temu jakiejś łodzi". A jaka jest prawda?

Dlaczego USA interesuje się wyspą

Grenlandia, będąca częścią kontynentu Ameryka Północna i licząca ponad 2 mln kilometrów kwadratowych, jest największą wyspą świata (niebędącą kontynentem). Wyspa jest jednocześnie autonomicznym terytorium zależnym od Danii. Grenlandię i to niewielkie europejskie państwo dzieli około 3 tys. kilometrów. Obecnie Grenlandię zamieszkuje około 57 tys. osób; przeważającą większość stanowią Inuici. Stolicą jest Nuuk. Wyspa ma własne lokalne organy władzy: Landsting, czyli parlament oraz rząd. Dodatkowo wybiera swoich dwóch przedstawicieli do parlamentu duńskiego. Grenlandia nie należy do Unii Europejskiej mimo tego, że Dania jest państwem członkowskim.

Zainteresowanie Stanów Zjednoczonych Grenlandią wynika z jej strategicznego położenia oraz tamtejszych złóż zasobów naturalnych. Tak tłumaczą to analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych - Kinga Dudzińska i Paweł Markiewicz: "Rozwój infrastruktury wojskowej na wyspie, m.in. istniejącej od 1943 r. bazy Pituffik (dawniej baza lotnicza Thule), zwiększa efektywność systemów wczesnego ostrzegania przeciwrakietowego, służących np. wychwytywaniu pocisków balistycznych i hipersonicznych wymierzonych w USA przez Rosję. Monitorowane są też satelity i obiekty w przestrzeni kosmicznej. Anektowanie wyspy miałoby też zwiększyć strefę wpływów USA dzięki uzyskaniu dostępu do zasobów naturalnych".

Nie pierwszy raz administracja amerykańska wykazuje zainteresowanie Grenlandią. Ofertę odkupienia wyspy od Danii złożył 17. prezydent USA Andrew Johnson (rządzi w latach 1865-1869). Propozycja została odrzucona przez stronę duńską. Z podobną reakcją spotkała się oferta złożona przez administrację 33. prezydenta Stanów Zjednoczonych Harry'ego Trumana (1945-1953).

Trump przekonuje: "Potrzebujemy Grenlandii dla naszego bezpieczeństwa narodowego". Jak opisywaliśmy w tekście portalu tvn24.pl, ze względu na swoją lokalizację wyspa rzeczywiście ma ogromne znaczenie dla międzynarodowego bezpieczeństwa. Doktor hab. Tomasz Brańka, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, tłumaczył, że chodzi głównie o bezpieczeństwo USA: - Najkrótsza trasa ataku na Stany Zjednoczone, na przykład z Rosji, Chin czy nawet Korei Północnej, biegnie przez półkulę północną, przez region Arktyki.  Lokalizacja wyspy pozwala też na śledzenie aktywności wojskowej w tzw. rejonie GIUK, czyli na wodach między Grenlandią a Islandią oraz Islandią a Wielką Brytanią. To szlak, którym rosyjska flota - w tym okręty podwodne, zdolne przenosić międzykontynentalne pociski balistyczne z głowicami jądrowymi - mogłaby przemieszczać się w kierunku USA.

CZYTAJ WIĘCEJ: Popyt na Grenlandię. Dlaczego Trump (i nie tylko on) pragnie wyspy

Grenlandia ma liczne zasoby mineralne: złoża metali szlachetnych i tak zwanych surowców krytycznych. Jak podano w "Tygodniku Gospodarczym" Polskiego Instytutu Ekonomicznego, są to m.in.: tytan, fosfor, niob, tantal, wanad, grafit oraz platynowce. A prawdziwym skarbem są ogromne ilości pierwiastków ziem rzadkich, które wykorzystuje się w różnych gałęziach przemysłu, wysokich technologii czy medycynie. Według PIE na Grenlandii znajduje się 36,1 mln ton takich pierwiastków, co stanowi około 30 proc. światowych złóż tych surowców.

Teraz 47. prezydent USA wyciąga rękę po Grenlandię, zarzucając Danii, że ta nie ma do wyspy praw. Co innego na ten temat mówi historia stosunków grenlandzko-duńskich oraz zawierane traktaty, umowy i porozumienia - w tym m.in. ze Stanami Zjednoczonymi.

Ekspert: "tytułów prawnych jest wiele"

Piotr Szymański, analityk w Zespole Bezpieczeństwa i Obronności Ośrodka Studiów Wschodnich, pytany przez Konkret24 o dokumenty, które regulują zwierzchnictwo Danii nad Grenlandią, tłumaczy, że początek relacji duńsko-grenlandzkich sięga daleko wstecz. - Żeby zrozumieć status prawny Grenlandii, trzeba się cofnąć do średniowiecza. Grenlandia nie miała wówczas nic wspólnego z Danią. W pewnym momencie na Grenlandii zaczynają pojawiać się osadnicy z Norwegii i Islandii. To osadnictwo odbywa się pod egidą królów norweskich, a nie duńskich. Pierwsza kluczowa data to rok 1397 i unia kalmarska między Danią, Szwecją i Norwegią. Wtedy dochodzi do połączenia tych państw zdominowaną przez Danię unią personalną. Z tego związku wycofają się później Szwedzi. Norwegia natomiast pozostała w unii personalnej, a później realnej z Danią.

Dalej historię Grenlandii ekspert opisuje tak: - I wtedy dochodzi do ciekawej kwestii: to dotychczasowe osadnictwo skandynawskie na Grenlandii po prostu znika. Najprawdopodobniej dlatego, że w piętnastym wieku warunki do życia zaczynają tam być zbyt trudne. Wtedy Grenlandia zamieszkiwana jest jednie przez ludy inuickie. Tu dochodzimy do momentu, do którego Trump najprawdopodobniej się odnosił, czyli do roku 1721, kiedy Hans Egede (norweski misjonarz luterański – red.) przybywa na Grenlandię, żeby zobaczyć, czy tam w ogóle przetrwali jego pobratymcy. On jest potem nazywany - w zależności od perspektywy - albo apostołem, albo kolonizatorem wyspy. I ten Egede, który do Grenlandii dopłynął, tak naprawdę żyje w państwie duńsko-norweskim związanym unią, ale urodzony jest w części norweskiej, na Dalekiej Północy. Działał jednak w imieniu dynastii Oldenburgów i Kopenhagi. Przypływa tam i odkrywa ruiny jakichś osad i kościołów, ale nie widzi już tego pierwotnego europejskiego osadnictwa. Spotyka tam właśnie tylko ludność inuicką. Wtedy zaczyna się ewangelizacja tych terenów.

Tak więc owszem, "przybiła tam jakaś łódź", ale stwierdzenie Trumpa, że to jedyna podstawa zwierzchnictwa Danii nad Grenlandią jest fałszem.

Traktat kiloński z 1814 roku - Tytułów prawnych (Danii do Grenlandii - red.) w rzeczywistości jest wiele, a historia zależności Grenlandii od Danii jest już po 1721 roku dosyć prosta - wyjaśnia Piotr Szymański. - Jest kilka ważnych dat, w których zawierane były konkretne traktaty i umowy. Na początek traktat kiloński z 1814 roku: jest kluczowy, bo sprawił, że Norwegia zostaje połączona unią personalną ze Szwecją, a tym samym Dania traci nad nią kontrolę. Ale na mocy postanowień tego traktatu przy Danii zostaje Grenlandia, Islandia i Wyspy Owcze, czyli norweskie terytoria zamorskie.

To, że już traktat z 1814 roku gwarantował zwierzchnictwo duńskie nad wyspą, potwierdza w przesłanym Konkret24 komentarzu (na temat tezy Trumpa) dr Agata Kleczkowska z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk: "W 1380 r. Norwegia i Dania stworzyły jedno państwo w ramach unii personalnej i wspólnie wykonywały władzę nad Grenlandią aż do 1814 r. W tym bowiem roku na mocy traktatu kilońskiego Dania oddała Norwegię Szwecji, ale zachowała władzę nad Grenlandią".

Wyrok międzynarodowego trybunału sprawiedliwości z 1933 roku Co istotne, przynależności Grenlandii do Danii potwierdza prawo międzynarodowe. - W 1905 roku Oslo zrywa zależność od Sztokholmu i Norwegia staje się niepodległa. I ta suwerenna Norwegia po pierwszej wojnie światowej zaczyna kwestionować tytuł prawny Danii do wschodniej Grenlandii - wyjaśnia Piotr Szymański z OSW. - W skrócie: Norwegowie argumentowali to tak, że tylko zachodnia część wyspy należy do Danii, a im należy się ta wschodnia, która nie była obszarem osiemnastowiecznej kolonizacji. Były próby zajęcia tej części wyspy przez Norwegów, ale w końcu te dwa kraje postanowiły rozwiązać konflikt przed Stałym Trybunałem Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze. Sprawę zakończył werdykt z 1933 roku. Trybunał uznał zwierzchnictwo duńskie nad całą wyspą. Więc nie dość, że mamy traktat kiloński, to jeszcze później o sprawie orzekł międzynarodowy trybunał - podkreśla ekspert.

O decyzji trybunału pisze także dr Kleczkowska: "Trybunał w 1933 r. wydał wyrok stwierdzając, że Dania udowodniła, że sprawuje suwerenną władzę nad Grenlandią, a norweska deklaracja jest niezgodna z prawem (sprawa Legal Status of Eastern Greenland). Od tego czasu żadne państwo (w tym USA, mimo iż miały do tego kilka okazji) nie zakwestionowało przynależności Grenlandii do Danii" - zauważa.

Amerykańsko-duńska umowa z 1917 roku

W historii zwierzchnictwa duńskiego nad wyspą pewną rolę odegrały także... Stany Zjednoczone. - Otóż w 1917 roku Dania sprzedała Wyspy Dziewicze Stanom Zjednoczonym. Kraje zwarły między sobą umowę w kwestii tej transakcji i Stany Zjednoczone uznają w niej zwierzchnictwo Danii nad Grenlandią. Więc tak naprawdę Dania ma od USA potwierdzenie, że te uznają jej prawo do wyspy - mówi Piotr Szymański.

Umowa między USA a Danią z 1951 roku

Ekspert porusza także kwestię obecności amerykańskich wojsk na Grenlandii. To pokłosie drugiej wojny światowej. - Od 1940 roku kontrolę nad Grenlandią sprawowały Stany Zjednoczone. Ustanowiły tam konsulat, rozmieściły żołnierzy i tym podobne. A wynikało to z tego, że Niemcy w kwietniu 1940 roku napadły na Danię i ją okupowały. Jednak te wydarzenia nie były w kontrze do umowy z 1917 roku, a to dlatego, że wówczas zgodę na to przejęcie kontroli nad wyspą wydał ambasador duński w Waszyngtonie - mówi. Następnie analityk tłumaczy: - Amerykańska obecność wojskowa trwała do końca wojny. Potem Amerykanie powiedzieli do Duńczyków: słuchajcie odkupimy od was wyspę. A Duńczycy na to: nie. To jest 1947 rok. Lecz w 1951 roku zostaje podpisana dwustronna umowa między Stanami Zjednoczonymi a Danią o obronie Grenlandii, która po prostu sankcjonuje obecność wojsk amerykańskich na wyspie. Ta umowa trwa do dzisiaj.

Piotr Szymański pytany, czy umowa z 1951 roku zagwarantowała Stanom Zjednocznym jakiekolwiek kompetencje w kwestii zwierzchnictwa terytorialnego nad Grenlandią, zaprzecza. - Tego nie ma. To jest umowa stricte wojskowa.

1953 rok: Grenlandia administracyjnie częścią Danii

Po drugiej wojnie światowej ONZ zaczęło naciskać na dekolonizację. Piotr Szymański opisuje, jak te oczekiwania rozegrała Dania: - W 1953 roku Duńczycy postanowili włączyć Grenlandię administracyjnie do swojego państwa, by przestała być kolonią. Wyspa została włączona do Danii administracyjnie i funkcjonowała na takiej samej zasadzie jak na przykład Kopenhaga. Od tego momentu kończy się okres kolonialnej izolacji Grenlandii, a początek ma budowa "małej Danii" na wyspie: rozwój budownictwa mieszkalnego, edukacji, opieki zdrowotnej, wprowadzenie zabezpieczeń socjalnych i tego, co znamy pod pojęciem nordyckiego modelu państwa dobrobytu.

Lecz trzeba pamiętać, że ten okres ma też ciemną kartę: chodzi o dyskryminację Inuitów.

- Więc w latach 1953-1979 Grenlandia jest częścią Danii. Po prostu. Dlaczego to był sprytny ruch? Bo Duńczycy w ONZ mogli mówić, że to nie jest kolonia - wyjaśnia analityk OSW. - Ważne jest też jedno rozróżnienie: część Danii a część Królestwa Danii. Grenlandia została włączona do Danii właściwej - dodaje. 

Po 1979 roku coraz większa autonomia Grenlandii

Od 1979 roku zaczyna się bieg historii Grenlandii nieco zmieniać. - Wyspa zdobywa coraz większą autonomię - przyznaje ekspert OSW. Wymienia dwa akty prawne: umowę z 1979 roku (The Greenland Home Rule Act) i umowę z 2009 roku (The Self-Government Act). Obie poprzedzone były referendum.

- Od 1979 roku Grenlandia staje się autonomią w ramach Królestwa Danii (podobnie jak Wyspy Owcze), a od 2009 roku Dania uznaje Grenlandczyków za oddzielny naród z prawem do samostanowienia - opowiada Piotr Szymański. - Self-Government Act ustala podział ról między Danią a Grenlandią i zgodnie z nią wyspa ma autonomię w sprawach wewnętrznych; prerogatywami i kompetencjami zastrzeżonymi dla Danii są polityka zagraniczna, polityka bezpieczeństwa, polityka obronna i polityka monetarna. Wspólny jest też monarcha. Ta umowa jest w ogóle bardzo ciekawa, bo ma aneks na końcu i tam są wyliczone wszystkie kompetencje - jest ich kilkadziesiąt - które na mocy tej umowy Grenlandia może przejąć od Danii. I tak naprawdę z tych wszystkich kompetencji Grenlandia przejęła dotychczas dopiero trzy. Także jeżeli mówimy o tym procesie niepodległościowym, trzeba pamiętać, że Grenlandczycy mają bardzo ograniczone zasoby ludzkie i finansowe, więc nawet ta umowa z 2009 roku nie została nawet w większości zrealizowana. Wyspa jest też zależna ekonomicznie od Danii.

"Waga słów Trumpa uderza w podstawy współczesnych relacji między państwami"

Piotr Szymański z OSW podsumowuje: - Grenlandia ma swój rząd, ma swój parlament, ale równocześnie ma swoich dwóch posłów do parlamentu duńskiego. Trzeba pamiętać, że Grenlandczycy są obywatelami tego państwa, bo to jakoś umyka w tych wszystkich rozmowach. Słyszymy 'sprzedać, kupić', a tam mieszka 57 tysięcy osób, które są duńskimi obywatelami.

Z kolei dr Agata Kleczkowska z PAN tak komentuje wypowiedź Donalda Trumpa, w której podważył status Grenlandii: "Takie wypowiedzi Trumpa, w których nie wyklucza użycia siły militarnej do uzyskania Grenlandii wbrew Danii, i sugerowanie, że NATO miałoby mu w tym pomóc, można uznać za naruszenie zasady nieinterwencji w sprawy wewnętrzne innych państw. Jeżeli dalej wypowiedzi Trumpa ewoluują w tym kierunku (a jeszcze są dosyć zachowawcze), będzie można uznać je za groźby użycia siły, które są niedopuszczalne nie tylko w relacji między państwami NATO, ale w ogóle w stosunkach międzynarodowych".

Ekspertka zwraca też uwagę: "Mieszkańcy Grenlandii mają prawo do samostanowienia i bez ich woli przyłączenia się do USA nie ma mowy o takich zmianach. Zarówno zasada nieinterwencji, zakaz groźby i użycia siły zbrojnej, jak i prawo do samostanowienia są podstawowymi zasadami porządku międzynarodowego po II wojnie światowej, więc waga słów (i ewentualnych działań) Trumpa jest ogromna i uderza w podstawy współczesnych relacji między państwami".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Posłowie i senatorowie PiS mieli wpłacać na partię minimum tysiąc złotych miesięcznie, europosłowie PiS - minimum pięć tysięcy. Tak zarządził Jarosław Kaczyński, gdy PiS nie dostał części subwencji. Konkret24 pozyskał rejestr wszystkich wpłat dla tej partii za 2024 rok. Oto kto wpłacił najwięcej, a kto w ogóle.

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Źródło:
TVN24+

Po śmierci papieża Franciszka i ogłoszeniu żałoby narodowej internauci przekonują, jakoby po 1945 roku tylko raz "po śmierci obcokrajowca" władze naszego państwa tak zdecydowały. Ale to nie jest prawda.

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Źródło:
Konkret24

Czy Grzegorz Braun ma szansę na poparcie zapewniające mu wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich? Taki scenariusz sugeruje sondaż, który miał zostać wykonany przez znany ośrodek badania opinii publicznej. Lecz ta sondażownia nigdy czegoś takiego nie opublikowała.

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń notuje w sieci nagranie przedstawiające grupę osób idących nocą z walizkami przez miasto. Zostało opublikowane, by zwrócić uwagę na pewien problem mieszkańców - tymczasem internauci wykorzystują je do hejtu na cudzoziemców i migrantów. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

Źródło:
Konkret24

Do szpitala w Oleśnicy europoseł i poseł przybyli z "interwencją poselską" w celu "obywatelskiego zatrzymania" lekarki. Tak przynajmniej tłumaczyli się Grzegorz Braun i Roman Fritz. Jednak politycy powołali się na przepisy, które ich zachowania nie dotyczą. Wyjaśniamy, dlaczego przekroczyli uprawnienia.

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Źródło:
Konkret24

Według popularnego w sieci przekazu dopiero po zmianie prezydenta USA - czyli po powrocie na to stanowisko Donalda Trumpa - w Nowym Jorku mogła się odbyć procesja wielkanocna. Dowodem ma być opublikowane wideo. Tylko że nie ma ono nic wspólnego z Wielkanocą.

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

Czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia spowodował wypadek samochodowy i wjechał w ogrodzenie? Na podstawie pewnego nagrania twierdzi tak wielu internautów, według części z nich - polityk musiał być pod wpływem alkoholu. Ale Hołownia w żadnym takim zdarzeniu nie brał udziału. Jego sztab wyborczy zaprzecza, a my wyjaśniamy ten przekaz.

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Źródło:
Konkret24

Teksty z trzynastu polskich serwisów informacyjnych wykorzystano w kolejnej fazie operacji wpływu prowadzonej przez rosyjski ośrodek dezinformacji. W specjalnie tworzonych postach linkowano do artykułów, które zawierały treści przydatne Kremlowi. A potem w ruch szły boty.

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Źródło:
Konkret24

Internauci zachwycają się postawą pilota, który rzekomo złamał procedury, by ratować ludzkie życie. Chodzi o o popularne nagranie z momentu lądowania samolotu, które krąży w sieci - także polskiej. Historia jest fascynująca, lecz nieprawdziwa.

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

Źródło:
Konkret24

Donald Trump nie wysłał własnego samolotu po 200 żołnierzy, którzy utknęli na Florydzie. A publikowane nagrania z wypadku księżnej Diany nie zawsze pokazują to zdarzenie. Wytworzenie zbiorowej fałszywej pamięci - zwanej efektem Mandeli - to jeden z celów ośrodków dezinformacji. Fake newsy wspomagają ten mechanizm.

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Źródło:
Konkret24

W obwodzie Kurskim w Rosji miały zostać odkryte tysiące ciał zagranicznych najemników walczących dla Ukrainy, w tym Polaków - wykres z taką informacją krąży ostatnio w sieci. Wystarczy spojrzeć, które strony i profile rozpowszechniają ten przekaz, by stwierdzić: to kolejna odsłona prokremlowskiej propagandy.

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny forsują przekaz wymierzony w cudzoziemców przebywających w Polsce. Teraz wykorzystują do niego zdjęcie z Nadarzyna, publikując je z fałszywym komentarzem.

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

Źródło:
Konkret24

Komentując słowa Donalda Tuska o repolonizacji, poseł PiS Michał Wójcik stwierdził, że jej przykładem była fuzja Orlenu i Lotosu z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci są jednak innego zdania.

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Źródło:
Konkret24

Krytykując obecny rząd, opozycja opowiada o "narodowym programie rozbrajania" Polski, twierdząc, że nie są realizowane wcześniej zawarte kontrakty na uzbrojenie. Jarosław Kaczyński jako dowód wskazuje zakup wyrzutni Himars i Chunmoo. Nie ma racji.

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Źródło:
Konkret24

Straszenie Ukraińcami i nastawianie Polaków negatywnie do uchodźców zza wschodniej granicy - to cel rozpowszechnianego przez działaczy Konfederacji i Ruchu Narodowego przekazu. Jest on fałszywy, a powstał na podstawie tekstu jednego z ukraińskich serwisów.

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Źródło:
Konkret24

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na dane niemieckiej policji, opowiada o "ludziach przywożonych z wewnątrz niemieckiego kraju" do Polski. Tylko że owe statystyki nie dotyczą takich przypadków. Polityk Konfederacji manipuluje.

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Źródło:
Konkret24

Obchody 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego wywołały dyskusję na temat faktycznej daty koronacji pierwszego króla Polski i udziału w niej niemieckiego cesarza. Wyjaśniamy, skąd rozbieżność dat.

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Źródło:
Konkret24

Konfederacja opowiada, że na podstawie wydawanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców można stwierdzić, że Donald Tusk "sprowadza rocznie do Polski 100 tysięcy islamskich imigrantów". To jednak manipulacja: pozwolenie na pracę nie znaczy "sprowadzenia" do Polski.

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki ogłosił, że jako prezydent zrobi wszystko, by "to Polacy mieli pierwszeństwo w korzystaniu z polskiej służby zdrowia". Szef jego sztabu wyborczego przekonuje, że kandydat PiS podał już wcześniej szczegóły swojego kontrowersyjnego pomysłu - to nieprawda.

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Źródło:
Konkret24

Niemcy "podrzucili", "przerzucili" do Polski "dziewięć tysięcy nielegalnych migrantów" - powtarzają od dłuższego czasu politycy Konfederacji i PiS. Choć ta liczba pochodzi z niemieckich statystyk, taki przekaz jest manipulacją i grą na emocjach mającą wzbudzać niepokój w społeczeństwie. Bo wcale nie chodzi głównie o przybyszy z Afryki czy Azji. Wyjaśniamy.

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

Źródło:
Konkret24

W kampanii prezydenckiej politycy PiS punktują kandydata PO Rafała Trzaskowskiego za to, że "nie jest szczery". Bo Warszawa przystąpiła do organizacji C40 Cities, a to - według nich - pociąga za sobą szereg limitów i zakazów, o których Trzaskowski w kampanii nie mówi. Jak jest naprawdę?

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

Źródło:
Konkret24

Internauci kpią, że Magdalena Biejat "z geografii nie jest dobra", ponieważ jako państwo wymieniła Frankfurt. Nagranie, które ma tego dowodzić, zostało jednak przycięte, a wypowiedź kandydatki na prezydenta wyrwana z kontekstu.

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński spotyka się ostatnio z sympatykami PiS, zachęcając do głosowania na Karola Nawrockiego. Obiecuje, że będzie on najlepszym prezydentem na trudne czasy, bo obecny rząd już doprowadził do tego, "żeśmy się cofnęli" w rozwoju kraju. Na dowód przytacza statystyki - ale błędnie.

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Czy ogórki mogą się stać tematem publicznej debaty w kampanii prezydenckiej? Owszem, jeśli dzięki temu można zarzucić konkurentowi hipokryzję. Po tym, jak Rafał Trzaskowski zachwalał na wiecu ogórki pewnego polskiego producenta, oponenci przekonują, że te ogórki "wyprodukowano w Niemczech". Firma, która stała się ofiarą politycznego sporu, wyjaśnia.

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Miało być spełnienie obietnicy, wyszło rozwiązanie, którego skutki budzą wątpliwości. Choć niektórzy politycy koalicji przekonują, że zmiana składki zdrowotnej dla przedsiębiorców to realizacja jednego ze 100 konkretów czy punktu umowy koalicyjnej. Rzeczywistość wyraźnie rozmija się z deklaracjami.

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

"Warszawa, Ursynów" - z takim opisem krąży w polskiej sieci nagranie pokazujące tłum muzułmanów modlących się obok jakiegoś osiedla. To jednak inne miasto.

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Źródło:
Konkret24

Nagłaśniany przez polityków prawicy przekaz, że rząd planuje otworzyć w Czerwonym Borze ośrodek dla "nielegalnych imigrantów", zamiast tworzyć tam planowaną jednostkę wojskową, jest nie tylko nieprawdziwy - to niebezpieczna gra na emocjach. To, do czego prowadzi, pokazały wydarzenia z niedzieli.

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Źródło:
Konkret24