"Nie chcę stracić swojego kraju z powodu idioty, który dokonał masakry w centrum Europy" - według użytkowników Twittera tak o Wołodymyrze Zełenskim miał wypowiedzieć się Viktor Orban. Sprawdziliśmy, czy to prawdziwe słowa premiera Węgier.
Jeden z użytkowników Twittera opublikował 5 czerwca zdjęcie Viktora Orbana i zacytował słowa, które premier Węgier miał wypowiedzieć o prezydencie Ukrainy Wołodymyrze Zełenskim: "Nie obchodzą mnie Stany i Ukraina. Jestem Węgrem z narodowości i nie chcę stracić swojego kraju z powodu idioty, który dokonał masakry w centrum Europy, i to z kim, z Rosją" (pisownia wszystkich postów oryginalna). Tweet ma 1,5 tys. polubień i blisko 400 podań dalej.
Tweety przypisujące te słowa Orbanowi pojawiły się później na innych kontach. Niekiedy były okraszone komentarzami, jak: "Premier Węgier ostro odpowiada Zelenskyemu" czy "Przyjaciel i idol Kaczyńskiego Premier Viktor Orban odpowiada Zelenskiemu".
Jak sprawdziliśmy, premier Węgier nie jest autorem tych słów. Cytat rozprowadza dziennikarz regularnie publikujący treści zbieżne z rosyjską propagandą.
"VO nigdy takiego rynsztokowego języka by nie użył"
W ostatnich dniach węgierskie media nie informowały o takiej wypowiedzi Viktora Orbana. Śladu wypowiedzi nie znaleźliśmy również ani na oficjalnej stronie węgierskiego rządu, ani na rządowych profilach w mediach społecznościowych.
"Nie znajduję potwierdzenia takich słów. Inna rzecz jest taka, że VO nigdy takiego rynsztokowego języka by nie użył" - napisał 7 czerwca na Twitterze politolog zajmujący się polityką Węgier dr Dominik Hejj. Zauważył, że wiadomość pojawiła się w czasie wzmożenia sporu węgiersko-ukraińskiego. "Jest rozgrzany do czerwoności" - skomentował Hejj.
Węgry są sceptyczne wobec kolejnych pakietów sankcji nakładanych na Rosję w związku z wywołaną przez nią wojną w Ukrainie. Ostatnio sprzeciwiały się wprowadzeniu embarga na import rosyjskiej ropy naftowej w szóstym pakiecie unijnych obostrzeń. Ostatecznie udało im się wprowadzić wyjątek - embargiem objęta jest ropa sprowadzana drogą morską, zakazu nie wprowadzono na ten surowiec i jego pochodne importowane rurociągami. Ponadto Węgry doprowadziły do skreślenia z listy sankcyjnej zwierzchnika rosyjskiej cerkwi prawosławnej, patriarchę Cyryla.
W ostatnich dniach głośnym echem w mediach odbiła się wymiana zdań pomiędzy zastępcą szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Andrijem Sybihą a przewodniczącym parlamentu Węgier Laszlo Koeverem. Sybiha nazwał wypowiedzi Koevera "prostackimi". Koever odwdzięczył się komentarzem o "jakimś osobistym problemie psychicznym, z którym nie wie, co począć". Ponadto na Węgrzech i w innych krajach wciąż nawiązuje się do wypowiedzi samego Viktora Orbana z 3 kwietnia. Tuż po wygranej Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej w wyborach parlamentarnych Orban wspomniał o walce zwycięskiej koalicji z przeciwnikami. Wśród nich wymienił m.in. Zełenskiego.
Węgierski rząd: "To fake news"
Niektórzy internauci jako źródła newsa o rzekomej wypowiedzi Viktora Orbana odsyłali do angielskojęzycznego tweeta na profilu Tima Andersona. W opisie konta Anderson przedstawia się jako "autor, internacjonalista, akademik, dyrektor Centrum Studiów Przeciw Hegemonii". Wpisy, które publikuje, powielają rosyjskie przekazy o wojnie w Ukrainie. Na przykład w poście z 7 czerwca nazwał Ukrainę "państwem upadłym". W sierpniu 2018 roku australijski dziennik "The Sydney Mornig Herald" opisał, jak Anderson bronił kolegi noszącego znaczek z napisem "Śmierć Izraelowi". W artykule wspomniano o jego sympatiach wyrażanych wobec reżimów w Syrii i Korei Północnej.
Biuro Komunikacji Międzynarodowej węgierskiego rządu potwierdziło Konkret24, że wypowiedź premiera wykorzystana w tweecie jest nieprawdziwa. "Cytat przypisywany premierowi Viktorowi Orbanowi nie jest jego. Przedstawiony tweet to fake news".
Autor: Krzysztof Jabłonowski, współpraca: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: OLIVIER HOSLET/PAP/EPA/Twitter