Setki tysięcy wyświetleń na Twitterze ma fake news o śmierci amerykańskiego generała w Ukrainie. Pojawia się w kilku językach. W jego rozpowszechnianiu aktywne są profile znane z powielania rosyjskiej dezinformacji.
"Amerykański generał dywizji Anthony Potts zginął w rosyjskim ataku rakietowym na kwaterę główną NATO w ukraińskim mieście Dniepropietrowsk" - ogłosił 21 sierpnia jeden z użytkowników Twittera (pisownia postów oryginalna). "Wojsko USA przyznaje się do jego śmierci, ale twierdzi, że zginął w 'katastrofie lotniczej'" - napisał. Opublikował fotografię wojskowego na tle amerykańskiej flagi. Wpis ten ma 12 tys. wyświetleń i prawie 300 polubień. "Jak agenci cia w azowstalu"; "denazyfikacja trwa" - komentowali internauci. Lecz wielu przekonywało, że informacja jest nieprawdziwa. "Przeraża, ile osób to lajkuje i podaje bez weryfikacji" - stwierdził jeden z nich.
21 i 22 sierpnia na Twitterze krążyły posty analogicznej treści po angielsku i hiszpańsku. Jeden z anglojęzycznych tweetów miał blisko 550 tys. wyświetleń i 3,4 tys. polubień. Wiele z tych kont regularnie rozsyła treści zbieżne z rosyjskimi narracjami propagandowymi i dezinformacyjnymi.
W sieci znaleźliśmy więcej przykładów łączenia śmierci generała Pottsa z wojną w Ukrainie. Pierwsze takie przekazy powołują się na rosyjskie źródła. Ośrodki prokremlowskiej propagandy już wcześniej rozsyłały fałszywe informacje o zaangażowaniu wojskowych NATO w Ukrainie.
Generał zginął w wypadku lotniczym w Stanach Zjednoczonych
Generał dywizji Anthony Potts kierował jednym z programów w ośrodku wojskowym Aberdeen Proving Ground w amerykańskim stanie Maryland. 31 lipca o jego śmierci poinformowało Stowarzyszenie Armii Stanów Zjednoczonych. "Potts był jedyną osobą w jednosilnikowym samolocie, który rozbił się na polu w Havre de Grace w stanie Maryland, według wielu doniesień prasowych i lokalnych służb ratowniczych" - podkreślono w komunikacie. Do wypadku doszło 25 lipca; generał miał 59 lat. Opublikowano też kondolencje rzeczniczki amerykańskiej armii ppłk Ruth Castro: "Cała armia amerykańska jest wdzięczna za jego służbę i składamy najgłębsze i najszczersze kondolencje całej rodzinie Pottsa".
26 lipca, dzień po katastrofie, lokalny serwis The Baltimore Banner powoływał się na biuro szeryfa hrabstwa Harford, które potwierdziło śmierć generała w katastrofie w Havre de Grace. Generał leciał samolotem Piper PA-28 - przyczyny wypadku dopiero ustala Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu, rządowa agencja zajmująca się m.in. badaniem wypadków lotniczych.
Na stronie ośrodka Aberdeen Proving Ground jest tylko krótka notka z kondolencjami dla rodziny.
Nie ma żadnych wiarygodnych doniesień łączących generała Pottsa z wojną w Ukrainie. Co więcej, generał nie mógł zginąć w "kwaterze głównej NATO w Ukrainie", bo takowa nie istnieje. W kwietniu w Konkret24 wyjaśnialiśmy przekaz o rzekomym uderzeniu pocisku Kindżał w "kwaterę główną NATO w Ukrainie". Był to kolejny przykład rosyjskiej dezinformacji.
Spiskowa narracja rodem z rosyjskiego serwisu informacyjnego
Już w ostatnich dniach lipca podjęto pierwsze próby rozprowadzenia fałszywej narracji o śmierci amerykańskiego generała. Teorię spiskową o ukrywaniu przez państwa NATO rzekomych śmierci wojskowych w Ukrainie rozpowszechniano wówczas w jednym z rosyjskojęzycznych serwisów informacyjnych i na forach internetowych. Celem tych narracji jest uwiarygodnienie fałszywej tezy o zaangażowaniu żołnierzy NATO w Ukrainie.
30 lipca w anglojęzycznej edycji serwisu topwar.ru pojawił się tekst cytujący anonimowych ekspertów, przekonujących, że śmierć generała nastąpiła "w dziwnych okolicznościach". "Eksperci" łączyli ją z rosyjskimi atakami przeprowadzanymi wówczas w Ukrainie. "W ten sposób USA i NATO mogą próbować 'zalegalizować' utratę swoich instruktorów wojskowych" - pisał autor tekstu. Śmierć amerykańskiego oficera połączył z wypadkiem w Australii, w którym zginęło czterech żołnierzy. "Próby ukrycia śmierci oficerów na Ukrainie wynikają z faktu, że pojawienie się prawdziwych danych w społeczeństwie Stanów Zjednoczonych i Australii może wywołać skrajnie negatywną reakcję" - przekonywał.
31 lipca na jednym z rosyjskojęzycznych forów internetowych pojawił się komentarz łączący doniesienia o śmierci generała w wypadku z informacją o śmierci trzech marines w Północnej Karolinie. "Zastanawiam się, w który bunkier trafił nasz pocisk" - napisała użytkowniczka forum. Również 31 lipca na innym forum pojawił się wpis, w którym powoływano się na anonimowe posty z podobną narracją: o rzekomym spisku amerykańskiej armii mającym na celu ukrycie śmierci generała w Ukrainie.
Francuski generał zginął w Pirenejach, a nie w Ukrainie
20 sierpnia na jednym z twitterowych kont znanych z rozpowszechniania prorosyjskiej dezinformacji pojawiła się inna fałszywa narracja - tym razem wykorzystano śmierć emerytowanego francuskiego generała.
"Francuskie media poinformowały o śmierci generała armii francuskiej Jeana-Louisa Georgelina, eks. Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Francji" - brzmiał tweet. A kolejny: "Podobno 'wyszedł w góry sam i nie wrócił'. To prawda, istnieje duże prawdopodobieństwo, że generał był wczoraj w Czernihowskim Teatrze.
Do ataku na Czernihów rzeczywiście doszło 19 sierpnia. Nie ma jednak żadnych informacji pozwalających łączyć ten atak z generałem Jean-Louisem Georgelinem. On zginął bowiem dzień wcześniej podczas górskiej wyprawy. Ciało 74-letniego wojskowego znalazła żandarmeria na zboczu szczytu Mont-Valier w Pirenejach. Przyczyny śmierci są ustalane.
Źródło: Konkret24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter