Będąc w opozycji Prawo i Sprawiedliwość obiecało "ograniczyć patologię w zatrudnianiu" m.in. poprzez oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Potem ta obietnica zmieniła się nawet w likwidację tzw. śmieciówek, ale najnowsze rządowe dokumenty pokazują, że żadnego z tych zobowiązań nie zrealizowano.
W połowie marca wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) Arkadiusz Pączka napisał na Twitterze, że jego organizacja otrzymała do konsultacji projekt Krajowego Programu Reform 2023-2024. To sporządzany co roku dokument, który Polska musi wysłać do końca kwietnia do Komisji Europejskiej. Informuje w nim, na jakim etapie realizacji są różne zmiany w prawie obiecane Brukseli, obecnie także te zadeklarowane w Krajowym Programie Odbudowy (KPO). "Jest w nim kilka ciekawych kwestii, do których 'rząd się zobowiąże'" – napisał Pączka. Jedną z nich jest "ozusowanie umów zleceń". "Pierwszy kwartał 2024 tzw. ozusowanie umów zleceń - projekt który wielokrotnie spadał z agendy rządowej. Aż w końcu pada termin jego przyjęcia, ale 'po wyborach'" – dodał wiceprzewodniczący FPP.
Wspomniana we wpisie umowa zlecenie oraz umowa o dzieło to umowy cywilnoprawne nazywane również umowami śmieciowymi lub śmieciówkami. Nazwa ta wzięła się z faktu, że pracownicy zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych nie mają pełni praw pracowniczych oferowanych przez umowy o pracę, np. prawa do płatnego urlopu, a same umowy nie są w pełni oskładkowane. W przypadku umowy o dzieło nie są odprowadzane składki: emerytalna, chorobowa, rentowa, wypadkowa ani zdrowotna. Natomiast umowa zlecenie podlega obowiązkowemu oskładkowaniu na ubezpieczenie społeczne (emerytalne, rentowe, wypadkowe) oraz ubezpieczenie zdrowotne do chwili przekroczenia przez zleceniobiorcę miesięcznego przychodu na poziomie wynagrodzenia minimalnego obowiązującego w danym roku (więcej o tym w dalszej części artykułu).
W roku wyborczym 2015 Główny Urząd Statystyczny szacował, że na podstawie umowy zlecenie czy umowy o dzieło jako jedynej formie zatrudnienia pracowało ok. 1,3 mln Polaków. Nic więc dziwnego, że Prawo i Sprawiedliwość, które dużo miejsca w swoim programie poświęcało "godnej pracy", już wtedy obiecywało, że ureguluje rynek umów cywilnoprawnych.
Od tego czasu PiS obiecywał: oskładkowanie samych umów zlecenia, wszystkich umów cywilnoprawnych, a nawet całkowitą likwidację śmieciówek. Niektóre z tych obietnic wpisano do KPO. Wspomniany we wpisie wiceprzewodniczącego organizacji pracodawców dokument dotyczący realizacji niektórych reform jest jednak najnowszym dowodem na to, że oskładkowanie tzw. śmieciówek jest wciąż odkładane w czasie, a pomysł ich likwidacji został zarzucony. Choć liczba Polaków pracujących na śmieciówkach zmniejszyła się, to według GUS wynosi ok. 0,9 mln (na koniec 2021).
Oskładkowanie lub likwidacja umów cywilnoprawnych
Podejmiemy działania w celu ograniczenia stosowania umów na czas określony i umów cywilno-prawnych. Zmienimy przepisy Kodeksu Pracy, tak aby ograniczyć patologię w zatrudnianiu. W tym celu wprowadzimy jednolite zasady opłacania składek na ubezpieczenie społeczne bez względu na rodzaj umowy, ograniczymy ilość i czas trwania takich umów.
Pakt o podniesieniu płac zawarty pod patronatem państwa między organizacjami pracowniczymi a przedsiębiorcami, podnoszenie płacy minimalnej, w tym 12 złotych jako minimalna stawka godzinowa, likwidacja umów śmieciowych i przede wszystkim zwiększenie popytu na pracę – to wszystko powinno się przyczynić do zmiany sytuacji, w której udział płac w PKB na tle innych krajów Europy, a także Stanów Zjednoczonych jest wyjątkowo niski.
Będziemy dążyć do tego, żeby zostały zniesione umowy śmieciowe. Od razu będą oskładkowane, ale dążymy do tego, by w krótkim czasie powstał jeden mechanizm, jeden model kontraktu pracy.
Stan realizacji: NIEZREALIZOWANE
W programie wyborczym z 2014 roku PiS obiecywał "ograniczyć patologię w zatrudnianiu". Jednym z przejawów tej patologii miał być zbyt rozbudowany i zbyt mało uregulowany rynek zatrudniania na podstawie umów cywilnoprawnych zamiast oferowania im umów o pracę. PiS w swoim programie o tzw. śmieciówkach pisał: "umowy te nie gwarantują prawa do urlopu czy gwarancji minimalnego wynagrodzenia, są ucieczką od płacenia składek na ZUS, niszczą system ochrony zdrowia i emerytalny, obniżają również siłę nabywczą tej grupy społecznej". Jednocześnie obiecywano, że Państwowa Inspekcja Pracy dostanie nowe uprawnienia do kontroli zatrudniania na umowach śmieciowych, a same umowy zostaną "ograniczone".
Już po wygranych wyborach premier Beata Szydło w swoim expose poszła o krok dalej i zapowiedziała "likwidację umów śmieciowych". Zgodnie z jej słowami ten krok wraz z podniesieniem płacy minimalnej i zwiększeniem popytu na pracę miał "przyczynić się do zmiany sytuacji, w której udział płac w PKB na tle innych krajów Europy, a także Stanów Zjednoczonych, jest wyjątkowo niski".
Zmiany w odniesieniu do umów cywilnoprawnych nastąpiły już w 2016 roku, ale pierwsza z nich nie była dziełem rządu Zjednoczonej Prawicy, ponieważ ustawę w tej sprawie przegłosowano jeszcze w 2014 roku. Na jej podstawie od początku 2016 roku jeden z dwóch rodzajów umów śmieciowych - umowę zlecenie - objęto ubezpieczeniem emerytalno-rentowym. Pracodawcy musieli więc zacząć pobierać składki emerytalne i rentowe, ale tylko od "kwoty równej lub wyższej niż minimalne wynagrodzenie", w praktyce zwykle od kwoty minimalnego wynagrodzenia. Co więcej, dotyczyło to wyłącznie sytuacji, w której pracownik nie miał innych źródeł zarobku. Gdy umowa zlecenie była tylko dodatkiem do umowy o pracę lub innej umowy zlecenia, pełnemu oskładkowaniu podlegała zazwyczaj pierwsza z umów. Nie było to więc pełne oskładkowanie, ponieważ nie dotyczyło wszystkich umów cywilnoprawnych, a nawet wszystkich umów zleceń. Od umów zleceń wciąż nie odprowadza się składek chorobowych, tak jak to ma miejsce w przypadku umów o pracę.
Rząd PiS porządkowanie rynku umów cywilnoprawnych rozpoczął natomiast przegłosowaną w lipcu 2016 roku nowelizacją ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Wprowadzono w niej minimalną stawkę godzinową dla osób zatrudnionych na podstawie umowy zlecenia, która miała być zbliżona do minimalnego wynagrodzenia przy umowach o pracę. Ta stawka zmienia się co roku - od 1 stycznia 2023, wynosi 22,80 zł brutto (16,41 zł netto).
W uzasadnieniu do projektu tej ustawy napisano, że ma "przeciwdziałać nadużywaniu umów cywilnoprawnych" i "realizować cele określone w expose Pani Premier Beaty Szydło". Przypomnijmy jednak, że szefowa rządu zapowiedziała w nim likwidację umów śmieciowych, a nie zreformowanie wyłącznie umów zleceń np. przez wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej. Po wejściu w życie tych zmian rząd PiS zawiesił temat oskładkowania czy likwidacji umów śmieciowych i wrócił do niego dopiero po kolejnych wygranych wyborach w 2019 roku.
Zmiany dotyczące umów cywilnoprawnych włączono mianowicie do programu reform Polski Ład. Na publicznej prezentacji tego planu w maju 2021 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński obiecywał: "Będziemy dążyć do tego, żeby zostały zniesione umowy śmieciowe. Od razu będą oskładkowane, ale dążymy do tego, by w krótkim czasie powstał jeden mechanizm, jeden model kontraktu pracy". Co ciekawe jednak w samym projekcie Polskiego Ładu w sekcji "Uczciwa praca – godna płaca" zapowiadano już tylko "ograniczenie", a nie "zniesienie" umów śmieciowych, a "oskładkowanie" dotyczyło tylko umów zleceń: "Ograniczymy wykorzystanie umów cywilnoprawnych, m.in. dzięki pełnemu oskładkowaniu umów zlecenia z perspektywą wprowadzenia jednego kontraktu na pracę".
Oskładkowanie śmieciówek powraca w kamieniach milowych
Ostatecznie Polska zobowiązała się do oskładkowania umów śmieciowych w Krajowym Planie Odbudowy. W tym przypadku obietnica złożona Komisji Europejskiej była jasna i dotyczyła pełnego opodatkowania wszystkich umów cywilnoprawnych. W KPO, w kamieniu milowym A4.7 "Ograniczenie segmentacji rynku pracy" zapisano: "Reforma zostanie zrealizowana w drodze aktów prawnych, w których zapewni się, aby zatrudnienie na podstawie umów cywilnoprawnych podlegało składkom na ubezpieczenie społeczne: świadczeniom emerytalnym, rencie inwalidzkiej, świadczeniom z tytułu wypadków przy pracy i choroby zawodowej, świadczeniom chorobowym. Ponadto znosi się zasadę, zgodnie z którą w przypadku umów cywilnoprawnych składki na ubezpieczenie społeczne są płacone na podstawie minimalnego wynagrodzenia". Tym samym od wprowadzenia tej reformy zależy otrzymanie jednej z transz unijnych pieniędzy przeznaczonych dla Polski na odbudowę gospodarki po pandemii COVID-19. Oskładkowanie tzw. śmieciówek znalazło się wśród 12 kamieni milowych, które Polska miała spełnić do końca marca 2023, żeby móc złożyć wniosek o wypłatę nieco ponad dwóch miliardów euro. Wiadomo już, że ten kamień milowy nie został zrealizowany w terminie.
Obecny stan realizacji obietnicy oskładkowania tzw. śmieciówek przedstawiono w projekcie Krajowego Programu Reform na lata 2023-2024, czyli dokumencie składanym co roku przez Polskę do Komisji Europejskiej (ostateczny kształt dokumentu nie został jeszcze przyjęty przed rząd, dostępny jest tylko jego projekt, do którego odnosił się Arkadiusz Pączka). Stan realizacji tej reformy określono jako "opóźniony", a samo wdrożenie przesunięto na I kwartał 2024 roku. Co więcej, w tym dokumencie zapisano, że "celem reformy jest ograniczenie segmentacji rynku pracy poprzez zwiększenie ochrony socjalnej wszystkich osób pracujących na podstawie kolejnych umów zleceń". Znowu więc mowa jest wyłącznie o umowach zleceń, choć w KPO rząd jasno zobowiązał się do oskładkowania wszystkich umów cywilnoprawnych.
Sam dokument w kwestii umów śmieciowych jest wewnętrznie sprzeczny, ponieważ zapisano w nim również, że "opracowano projekt ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, której celem jest zwiększenie ochrony socjalnej wszystkich osób pracujących na podstawie umów cywilnoprawnych poprzez objęcie tych umów składkami na ubezpieczenia społeczne, tj. emerytalne, rentowe i wypadkowe niezależnie od osiąganych przychodów". W tym miejscu mowa jest więc znowu o wszystkich umowach cywilnoprawnych, ale wymienione są składki emerytalne, rentowe i wypadkowe, podczas gdy w KPO zapisano również składkę chorobową. Projekt tej ustawy czeka jednak dopiero na wpis do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.
Mimo złożenia obietnicy w kampanii wyborczej w 2015 roku i powtórzeniu jej w ramach Polskiego Ładu w 2021 roku umowy cywilnoprawne wciąż nie zostały więc w pełni oskładkowane, a tym bardziej zlikwidowane. Wdrożenie reformy zaplanowano dopiero na początek 2024 roku, choć z rządowych dokumentów nie wynika jasno, czy ma to być oskładkowanie wszystkich umów cywilnoprawnych, czy tylko umów zleceń. Z tych powodów tę obietnicę uznajemy za niezrealizowaną.
Jak powstał cykl "Obietnice minus"
Zespół Konkret 24 zebrał i zweryfikował zapowiedzi obozu Zjednoczonej Prawicy, które pod koniec drugiej kadencji pozostają niespełnione. Poszukiwanie obietnic zaczęliśmy od początków 2015 roku - to wtedy, wraz z rozpędzającą się kampanią prezydencką Andrzeja Dudy, zaczął się marsz prawicy po władzę. Przejrzeliśmy obietnice z dwóch kampanii prezydenckich, dwóch kampanii parlamentarnych, wyborów samorządowych i do Parlamentu Europejskiego – bo to przed elekcjami politycy najczęściej wiele obiecują. Sprawdzaliśmy, czy w okresie pomiędzy wyborami rzucane publicznie przez rządzących zapowiedzi się zmaterializowały. Tak powstał zbiór kilkudziesięciu obietnic, które Zjednoczona Prawica złożyła w ostatnich latach, ale ich "nie dowiozła". Kolejne części cyklu będziemy publikować na stronie Konkret24.tvn24.pl i na stronie głównej Tvn24.pl.
Lista jest otwarta – na bieżąco sprawdzamy wystąpienia prezydenta, polityków PiS, Solidarnej Polski, Partii Republikańskiej. Zachęcamy czytelników do kontaktu z nami i zgłaszania propozycji do weryfikacji. Można to zrobić zarówno przez formularz na stronie, jak i mailem na adres konkret24@tvn.pl.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock