Na oficjalnym profilu jednej z polskich partii politycznych dużą popularność zdobyła grafika głosząca, że firma brata ministra zdrowia wprowadziła do badań klinicznych lek na nowotwory. Sytuacja miała zbiec się w czasie z wycofaniem innych preparatów z listy leków refundowanych. Wpis wywołał oburzenie internautów i oskarżenia o nepotyzm wobec ministra. Tymczasem sytuacja sugerowana na grafice nie miała miejsca.
To jest Marcin. Marcin jest bratem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego - od takiej informacji rozpoczyna się wpis, który opublikowano 1 lipca na oficjalnym profilu partii Twój Ruch. Cała sprawa miała dotyczyć firmy medycznej Marcina Szumowskiego, której, jak informuje autor wpisu, "udało się dziwnym trafem wprowadzić do badań klinicznych preparat na nowotwory OATD-01".
"Łukasz Szumowski tymczasem usuwa z list inne leki na nowotwory. Przypadek?" - pytał retorycznie profil Twojego Ruchu.
Wpis spotkał się z żywą reakcją użytkowników - na swoich profilach udostępniło go ponad 2,1 tys. osób. Na innej grupie o profilu politycznym uzyskał kolejne 1,6 tys. udostępnień. Motywem przewodnim większości z prawie 200 zamieszczonych komentarzy było podejrzenie wykorzystania powiązań rodzinnych. "Jeśli to prawda to minister najpierw powinien wylecieć z pracy na zbitą mordę, a pózniej powinien siedzieć!!!", "Program Rodzina na swoim w rozkwicie. Nawet kosztem zdrowia i życia pacjentów", "To jest zwykla prywata liczy sie wlasny zysk a nie zdrowie i zycie motlochu" - pisali oburzeni internauci (pisownia oryginalna - red.).
Tekst o firmie Marcina Szumowskiego krąży w polskich mediach społecznościowych również w poszerzonej wersji. Przykładowo na Twitterze poza informacjami o leku OATD-01 dodawano również wzmianki o innym preparacie - OATD-02. Miał on "czekać w kolejce" do rozpoczęcia badań klinicznych i również pomagać w leczeniu nowotworów.
"Całościowy udziałowiec"? Nie, 8 proc.
Marcin Szumowski rzeczywiście jest bratem obecnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i od grudnia 2018 roku Prezesem Zarządu firmy OncoArendi Therapeutics. To on także jest na zdjęciu wykorzystanym na grafice. Na tym jednak kończą się prawdziwe informacje o nim podane w internetowych wpisach.
Nieprawdziwe jest zdanie, że brat ministra jest "jedynym udziałowcem" firmy medycznej. Na jej oficjalnej stronie w zakładce "Akcjonariat" podany jest procentowy "udział w kapitale i liczbie głosów". Akcje spółki nie należą do jednej osoby, a są podzielone między pięć podmiotów jawnych i nieznaną liczbę pozostałych, które nie zostały wyszczególnione.
prawda
Marcin Szumowski wraz ze spółką Szumowski Investments jest jednym z akcjonariuszy OncoArendi Therapeutics, ale posiada nie 100, a 8,7 proc. udziału w kapitale zakładowym i liczbie głosów.
- Pan Marcin Szumowski nie jest i nigdy nie był całościowym udziałowcem spółki OncoArendi - wyjaśnia Katarzyna Mucha z CC group, która świadczy usługi inwestorskie dla tej firmy medycznej. - Jest to spółka publiczna, notowana na giełdzie, a więc każdy może sobie zakupić jej akcje, a także sprawdzić strukturę akcjonariatu, w tym liczbę akcji w posiadaniu Marcina Szumowskiego. Co więcej, jeśli pan Szumowski chciałby dokonać transakcji na akcjach OncoArendi o wartości 5 tys. euro i więcej, musi potwierdzić to jako tak zwany insider odpowiednim oficjalnym raportem podanym do publicznej wiadomości - dodaje.
To pierwsza z nieprawdziwych informacji zamieszczanych we wpisach o bracie ministra.
"Preparat na nowotwory"? Nie, na choroby włóknieniowe
Inne przeinaczenia dotyczą także samego specyfiku. W popularnym tekście podano, że OATD-01 to "preparat na nowotwory". Informacje z zakładki "Badania i rozwój" na oficjalnej stronie OncoArendi Therapeutics mówią jednak coś innego. Zaprzecza temu także pracownica współpracującej z firmą spółki CC group.
- Cząsteczka OATD-01 nie jest przeznaczona do leczenia nowotworów. Jej potencjalne zastosowania to choroby o podłożu zapalnym i prowadzące do włóknienia tkanki, w tym choroby rzadkie, na przykład idiopatyczne włóknienie płuc, sarkoidoza oraz astma i niealkoholowe stłuszczeniowe zapalenie wątroby - tłumaczy Katarzyna Mucha. - Proces odkrywania nowych leków jest długotrwały i spółki prowadzące badania w tym obszarze muszą trzymać rękę na pulsie co do bieżącego i przewidywanego zapotrzebowania na nowe terapie, stąd pierwotne cele terapeutyczne mogą ulegać modyfikacjom - doprecyzowuje.
OATD-1 rzeczywiście znajduje się w I fazie badań klinicznych. Katarzyna Mucha tłumaczy jednak, że w procesie wydawania zezwoleń dla tego preparatu polskie ministerstwo zdrowia zupełnie nie brało udziału.
- Od końca 2017 roku jest w I fazie badań klinicznych prowadzonych w klinice pod Monachium. Zgodę na rozpoczęcie badań wydają organy regulacyjne i komisje odpowiednie dla kraju ich prowadzenia, a nie siedziby firmy, która sponsoruje badania - wyjaśnia Katarzyna Mucha i dodaje: - Z tego powodu instytucją, która wydawała pozwolenie na rozpoczęcie badań nad OATD-01 był Niemiecki Urząd ds. Rejestracji Produktów Leczniczych i Wyrobów Medycznych oraz Komisja Bioetyczna Bawarskiej Izby Lekarskiej. Firmom zależy, żeby prowadzić badania pod auspicjami jak najbardziej renomowanych ośrodków, aby po trzech fazach badań klinicznych lek mógł być wprowadzony szeroko, na wielu rynkach.
W przypadku OncoArendi proces badań klinicznych przebiega całkowicie niezależnie od polskiego Ministerstwa Zdrowia. Można nawet powiedzieć, że gdyby nie było internetu i takiego obiegu informacji, resort mógłby nie mieć wiedzy, że dany kandydat na lek jest poddawany badaniom klinicznym za granicą. Katarzyna Mucha
Drugi preparat - długa droga do badań klinicznych
Zgodnie z rozpowszechnianymi informacjami OATD-2 miał "czekać w kolejce" do rozpoczęcia badań klinicznych. Na stronie firmy OncoArendi jego status to "rozwój przedkliniczny". Zapytaliśmy Katarzynę Muchę, jak należy rozumieć to sformułowanie.
- Badania przedkliniczne są prowadzone na długo przed rozpoczęciem badań klinicznych. Leki testuje się m.in. na białkach, potem komórkach i wreszcie zwierzętach, aby ocenić, jak wpływają one na organizmy żywe i dopiero gdy okażą się skuteczne i bezpieczne, można dopuścić je do podania ludziom - tłumaczy menedżer ds. relacji inwestorskich CC Group. - Nie są potrzebne żadne pozwolenia na rozpoczęcie badań przedklinicznych, a dopiero na badania z udziałem zwierząt doświadczalnych zgodę wydaje lokalna komisja bioetyczna, często związana z ośrodkami naukowymi i badawczymi. Ten proces także jest zupełnie niezależny od ministerstwa zdrowia - zaznacza.
OATD-2 jest potencjalnie rozwijany w celu walki z nowotworami, ale Katarzyna Mucha tłumaczy, że na obecnym etapie badań nad tą cząsteczką trudno nawet ocenić, w jakich konkretnych typach schorzeń preparat mógłby być przydatny. - To potencjalny lek rozwijany ogólnie w celu odblokowania układu odpornościowego człowieka do zwalczania komórek nowotworowych. Dlatego nie jest przypisany do konkretnego typu nowotworu. Celem dla OATD-02 jest odbudowywanie naturalnych zdolności organizmu do zapobiegania i zwalczania zmian nowotworowych - mówi Mucha.
Minister "usuwa z list inne leki"? Ostatecznie się tam znalazły
Ostatnie zdanie popularnego internetowego wpisu mówiło, że "Łukasz Szumowski tymczasem usuwa z list inne leki na nowotwory". Najprawdopodobniej nawiązywano do głośnej pod koniec czerwca sprawy usunięcia z listy leków refundowanych cetuksymabu i bewacyzumabu, stosowanych w leczeniu I i II linii raka jelita grubego u chorych niekwalifikujących się do leczenia operacyjnego. "Biorąc pod uwagę, że Polska jest jednym z nielicznych krajów UE, które nie refunduje leczenia III i IV linii, to oznacza, że ci chorzy [na rak jelita grubego - red.] stracili w ogóle możliwość leczenia" - pisał o tej sytuacji branżowy portal isbzdrowie.pl.
Po ujawnieniu tych informacji w wielu miejscach w sieci pojawiły się zorganizowane akcje pacjentów, którzy zwracali się do ministerstwa z prośbą o przywrócenie leków na listę. Interwencję w tej sprawie podjął także Rzecznik Praw Obywatelskich. Zwracał uwagę, że "część pacjentów chorych na raka zostanie pozbawiona dostępu do terapii ratujących życie".
Ministerstwo Zdrowia zmieniło zdanie i na ostatecznej liście leków refundowanych z 27 czerwca, która obowiązuje od 1 lipca, leki te się znalazły. Można je znaleźć w obwieszczeniu w sekcji B4 odpowiadającej za "leczenie zaawansowanego raka jelita grubego".
Leki firmy brata ministra a refundacja
Katarzyna Mucha w rozmowie z Konkret24 zaznaczyła, że połączenie we wpisie informacji o "usunięciu leków z listy" i doniesień o lekach testowanych przez OncoArendi jako takie jest w ogóle niezrozumiałe.
Jeśli chodzi natomiast o OATD-01 lub OATD-02 i listę leków refundowanych, to ciężko mówić o ich ewentualnym sugerowanym we wpisie powiązaniu, to odmienne kategorie. Katarzyna Mucha
- Nawet od fazy I badań klinicznych, w której jest obecnie pierwsza z cząsteczek, do wprowadzenia jej do sprzedaży jest jeszcze bardzo długa droga - doprecyzowuje Mucha. - To kilka kolejnych faz badań, w których ciągle jeszcze istnieje ryzyko, że lek okaże się nieskuteczny lub wystąpią zdarzenia niepożądane, czyli okaże się toksyczny. Tak naprawdę ta perspektywa wybiega kilka lat w przyszłość, za proces wprowadzania potencjalnego leku na rynek będzie najprawdopodobniej odpowiadać inny podmiot, partner, czyli duża firma farmaceutyczna, a resortem zdrowia będą zapewne kierować już zupełnie inne osoby - zaznacza.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; Zdjęcie tytułowe: PAP/Facebook
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Facebook