"Niemądra decyzja", minister "przekroczył swoje uprawienia", "samodzielnie nie może przekazać takiej kwoty" - grzmią politycy opozycji, krytykując decyzję ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o przeznaczeniu 100 milionów dolarów na zakup amerykańskiego sprzętu dla Ukrainy. I dywagują, z jakich funduszy pójdzie ta pomoc. MSZ odpowiedział nam na to pytanie.
"Wydamy 100 milionów dolarów na amerykańską broń, która zostanie przekazana Ukrainie" - zapowiedział 20 listopada 2025 roku podczas wywiadu w stacji CNN minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. W przeliczeniu to około 358,9 mln zł. Decyzja ta jest odpowiedzią na rosyjskie akty dywersji w Polsce, do których doszło w połowie listopada: na trasie Warszawa-Dorohusk, w Mice (powiat garwoliński) czy niedaleko stacji Gołąb (powiat puławski).
Zapowiedź ministra Sikorskiego wywołała krytykę polityków opozycji. Również dlatego, że padła niedługo po tym, jak Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) ujawniło aferę korupcyjną w ukraińskiej energetyce. "Radosław Sikorski, podejmując decyzję o wydaniu na Ukrainę 100 milionów dolarów, nie tylko dokonał zdrady polskich interesów, ale też przekroczył swoje uprawnienia" - stwierdził w serwisie X poseł Konfederacji Włodzimierz Skalik. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Śliwka ocenił: "Minister Sikorski postanowił zabrać z i tak już wątłego budżetu MSZ prawie 400 mln złotych - czyli ponad 10 procent całego budżetu resortu na 2025 rok - i przekazać je Ukrainie". Według niego "wystarczyłoby przekazać te środki na polskie bezpieczeństwo".
Jego partyjny kolega poseł Grzegorz Płaczek ocenił, że minister spraw zagranicznych "samodzielnie nie może przekazać takiej kwoty". "Wydatek tej skali może zostać zrealizowany wyłącznie wtedy, gdy istnieje do niego jednoznaczna podstawa prawna oraz zapis w ustawie budżetowej. Samowolka, nawet przy osobistym poparciu swojego partyjnego kolegi - premiera RP, byłaby niezgodna z prawem" - argumentował w poście na platformie X. Natomiast poseł PiS Marek Suski w programie "Woronicza 17" stwierdził: "Przede wszystkim powinniśmy dbać o swoje wojsko, a tu słyszę: sto milionów z funduszu, który miał być przeznaczony na wzmocnienie polskiej armii". Z kolei dyskutujący na ten temat w sieci internauci krytykowali, że fundusze na pomoc Ukrainie pójdą "z moich pieniędzy".
Mimo tej przetaczającej się przez media krytyki szef MSZ powtórzył na poście na platformie X 27 listopada: "$100 mln na amerykański sprzęt dla broniącej Europy Ukrainy czyli $1mln za każdy 1 cm wysadzonego na zlecenie Putina polskiego toru".
Z jakiego budżetu pójdą te pieniądze? Czy są gdzieś zapisane w ustawie budżetowej? Zostaną zabrane z funduszu, który miał iść "na wzmocnienie polskiej armii"? Na te pytania minister nie odpowiadał, więc pod koniec listopada zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych m.in. o to, czy i z jakiej części budżetu MSZ zostaną sfinansowane zakupy, kiedy Polska planuje opłacić zamówienie, jaki amerykański podmiot będzie je realizował, jaki sprzęt trafi do Ukrainy.
12 grudnia otrzymaliśmy odpowiedź, w której jednak nie odniesiono się do wszystkich pytań z racji na "wrażliwy charakter" tych informacji.
MSZ: środki w ramach programu PURL, z budżetu MSZ, pakiet z Niemcami i Norwegią
Jak wynika z odpowiedzi przesłanej przez Biuro Współpracy z Mediami MSZ, zapowiedziane 100 mln dolarów zostanie uruchomione w ramach programu PURL. Pełna nazwa: Prioritized Ukraine Requirements List - czyli lista priorytetowych wymagań dla Ukrainy. To mechanizm wsparcia dla walczącej Ukrainy, w ramach którego NATO koordynuje zakupy krytycznego sprzętu obronnego od Stanów Zjednoczonych, realizowane przez państwa członkowskie Sojuszu.
To NATO identyfikuje, jaki amerykański sprzęt i amunicja są potrzebne Ukrainie, a państwa członkowskie - indywidualnie lub grupowo - finansują te dostawy. Za przekazanie sprzętu odpowiada NATO. "Sojusznicy zobowiązali się do sfinansowania sprzętu wojskowego pochodzącego z USA za pośrednictwem PURL o wartości 4 miliardów dolarów, a dostawy są w toku" - informuje NATO.
MSZ pisze: "Udział Polski w PURL to efektywny sposób na wzmocnienie naszego bezpieczeństwa - poprzez wydatne zwiększenie zdolności obronnych walczącej Ukrainy". Podkreśla, że szczegółowe informacje o NATO PURL mają charakter wrażliwy i co do zasady nie są udostępniane publicznie. Ale potwierdza: "środki na wpłatę na PURL pochodzą z budżetu MSZ na 2025 r., z kwot przeznaczonych na wsparcie Ukrainy".
W ustawie budżetowej na 2025 rok limit wydatków części 45 (Sprawy zagraniczne na 2025 rok) wynosi 3,34 mld zł. Nie ma tu wymienionej osobnej części budżetu MSZ, która byłaby przeznaczona wyłącznie na wsparcie Ukrainy. Można więc jedynie stwierdzić, że zapowiedziane 100 mln dolarów (358,9 mln zł) to ponad 10 proc. (10,74 proc.) budżetu resortu spraw zagranicznych - jak stwierdził poseł Śliwka.
"Polska przekaże na rzecz NATO PURL w 2025 r. wpłatę w wysokości 100 mln dolarów, co będzie elementem wspólnego pakietu o wartości 0,5 mld dolarów, wraz z Niemcami i Norwegią" - informuje MSZ. Tłumaczy: "Polska chce być postrzegana jako współtwórca bezpieczeństwa, a nie bierny aktor i dlatego czynnie wspieramy inicjatywę NATO". Resort zaznacza, że ogłoszenie przystąpienia Polski do PURL "zostało pozytywnie przyjęte przez sojuszników, w tym USA".
"W środę 3 grudnia br. przed posiedzeniem ministerialnym NATO w Brukseli wicepremier, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podkreślił, że pierwotnie środki miały zostać przekazane zgodnie ze zobowiązaniami unijnymi na europejski budżet obronny, czyli tzw. European Peace Facility, który jest zablokowany przez Węgry. W rozmowie z mediami wicepremier Sikorski podkreślił również, że polski wkład wynosi 100 mln dolarów i obejmuje m.in. rakiety do systemów Patriot, które mają chronić ukraińskie miasta oraz infrastrukturę energetyczną" - tłumaczy biuro prasowe MSZ.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: FILIP SINGER/PAP