Trzecia tura wyborów rozegra się w Sądzie Najwyższym? Wyjaśniamy procedurę

Sąd Najwyższy w WarszawieShutterstock

Ostatnim aktem tegorocznych wyborów prezydenckich będzie decyzja Sądu Najwyższego – a dokładnie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – stwierdzająca ważność bądź nieważność głosowania. Nigdy w historii wyborów prezydenckich SN nie stwierdził ich nieważności.

Dotychczas Sąd Najwyższy od dnia oficjalnego ogłoszenia wyniku wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą miał 30 dni na rozpatrzenie ewentualnych protestów wyborczych i stwierdzenie ważności wyborów. Jednak ustawa z 2 czerwca o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 roku z możliwością głosowania korespondencyjnego skróciła z 14 do trzech dni termin na składanie do SN protestów wyborczych, natomiast o dziewięć dni – do 21 - na podjęcie przez SN uchwały stwierdzającej ważność wyboru prezydenta.

Nieoficjalne wyniki wyborów prezydenckich
Nieoficjalne wyniki wyborów prezydenckichtvn24

Prezentujemy kolejne etapy prawnej procedury zatwierdzania wyniku wyborów, w tym rozpatrywania ewentualnych protestów wyborczych.

Podstawa - sprawozdanie PKW

Ustawa z 2 czerwca w kwestii ustalania wyniku wyborów prezydenckich skróciła jedynie terminy na wnoszenie protestów do Sądu Najwyższego i czas ich rozpatrywania. Poza tą zmianą w dalszym ciągu obowiązują inne przepisy Kodeksu wyborczego, m.in. dotyczące procedury ustalania wyników głosowania i składania protestów wyborczych. Zgodnie bowiem z art. 1 ust. 2 ustawy z 2 czerwca "w zakresie nieuregulowanym w niniejszej ustawie stosuje się odpowiednio przepisy ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy".

Kodeks procedurę zatwierdzania wyniku w wyborach prezydenckich opisuje w rozdziale 5: "Ustalanie wyników głosowania".

Tu główna rola przypada PKW. Niezwłocznie po tym, jak PKW otrzyma od okręgowych komisji protokoły z wynikami głosowania i po ich sprawdzeniu (gdy PKW stwierdzi nieprawidłowości - komisja okręgowa jeszcze raz ustala wyniki) stwierdza na ich podstawie wynik głosowania i podejmuje uchwałę w tej sprawie. Niezwłocznie przekazuje ją marszałkowi Sejmu i urzędującemu prezydentowi oraz prezydentowi-elektowi (w tych wyborach to ta sama osoba), a wynik wyborów zostaje opublikowany w formie obwieszczenia w Dzienniku Ustaw.

PKW ma 14 dni od ogłoszenia wyników na sporządzenie sprawozdania z wyborów, które wysyła marszałkowi Sejmu i Sądowi Najwyższemu. Dla SN sprawozdanie PKW, oprócz protestów wyborczych, to podstawa do podjęcia decyzji o ważności wyborów.

Tylko trzy dni

Po niedzielnym głosowaniu wyborcy mają zaledwie trzy dni na złożenie protestów wyborczych do Sądu Najwyższego – trzy dni liczone od dnia podania do publicznej wiadomości wyniku wyborów. Protesty mogą składać wyborcy, których nazwiska w dniu wyborów znajdowały się w spisie. Protest musi być złożony na piśmie i zawierać własnoręczny podpis wyborcy.

Mapa wyników wyborów prezydenckich
Mapa wyników wyborów prezydenckichtvn24

Protesty mogą składać także wyborcy przebywający za granicą – adresatem protestu jest właściwy konsul; trzeba także ustanowić pełnomocnika do doręczeń na terenie kraju (np. pism procesowych i innych dokumentów). Bez tego protest nie zostanie rozpatrzony.

Protest, jak opisuje art. 82 Kodeksu wyborczego, może być zgłoszony z powodu: "dopuszczenia się przestępstwa przeciwko wyborom, określonego w rozdziale XXXI Kodeksu karnego, mającego wpływ na przebieg głosowania, ustalenie wyników głosowania lub wyników wyborów lub naruszenia przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów mającego wpływ na wynik wyborów".

Co ważne, wnosząc protest, trzeba przedstawić lub wskazać dowody, na których opierane są zarzuty. I muszą one mieć wpływ na wynik wyborów. Inaczej Sąd Najwyższy takiego protestu nie rozpatrzy.

Podstawy protestów

Eksperci Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka twierdzą, że powodem do złożenia protestu może być np. naruszenie tajności głosowania, korumpowanie wyborców, fałszowanie protokołów głosowania, a także naruszanie przepisów specustawy wyborczej z 2 czerwca.

Według prof. Piotra Mikuliego, szefa Katedry Prawa Ustrojowego Porównawczego Uniwersytetu Jagiellońskiego, istotne są także przesłanki definiujące zasady wolnych wyborów, które jego zdaniem w tegorocznych wyborach nie zostały spełnione.

"Wybory nie były uczciwe, instytucje państwowe i media publiczne nie tylko nie zachowały bezstronności, ale w sposób skandaliczny angażowały się po stronie urzędującego prezydenta" - stwierdza prof. Mikuli w opinii dla Konkret24. "Taka działalność mediów publicznych w czasie kampanii nie może mieć miejsca w żadnym państwie demokratycznym" - dodaje.

Zdaniem prof. Mikuli te wybory "nie były w pełni wyborami w znaczeniu konstytucyjnym także ze względu na wątpliwy, nieprzewidziany w konstytucji termin". "Do tego oczywiście dochodzi szereg nieprawidłowości, w tym przede wszystkim opisywane utrudnienia w oddawaniu głosów za granicą. Musimy też pamiętać, że wybory odbyły się na podstawie specustawy uchwalonej z naruszeniem trybu parlamentarnego" - podkreśla prof. Piotr Mikuli.

Z kolei dr Mateusz Radajewski z Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS z Wrocławia uważa, że "podstawą stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta RP mogą być tylko naruszenia prawa, których skala uzasadniałaby przypuszczenie, że wypaczyły one ostateczny wynik głosowania".

Jego zdaniem błędy organizacyjne mogą więc stanowić podstawę do kwestionowania ważności wyborów przede wszystkim wtedy, kiedy doprowadziły do faktycznego pozbawienia wyborców prawa wyborczego (np. poprzez niedoręczenie pakietu wyborczego).

"Żeby jednak SN stwierdził nieważność wyboru Prezydenta RP, liczba takich naruszeń musiałaby przekraczać różnicę głosów między oboma kandydatami" - podkreśla w opinii dla Konkret24 dr Radajewski.

Najpierw trójki, potem cała izba

Wszystkie protesty rozpatrują najpierw sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w składach trzyosobowych. Jeśli protesty naruszają kodeksowe wymogi – są wniesione po terminie, nie zawierają zarzutów ani dowodów - zostają pozostawione bez rozpatrzenia.

Prawidłowo wniesione protesty składy sędziowskie rozpatrują bez konieczności przeprowadzenia rozprawy. W każdym przypadku sędziowie, doręczając odpisy protestów, zwracają się do przewodniczącego PKW i Prokuratora Generalnego o zajęcie pisemnego stanowiska w sprawie. Oceniając zasadność protestów, sędziowie biorą pod uwagę to, czy opisane zdarzenia miały wpływ na wynik wyborów. Trzyosobowe składy sędziowskie wydają opinię co do zasadności protestu w formie postanowienia. Na tę decyzję nie przysługuje zaskarżenie.

Po rozpatrzeniu wszystkich protestów, zgodnie z Kodeksem wyborczym, o ważności wyboru prezydenta orzeka, jak stanowi art. 324 par. 1a "Sąd Najwyższy w składzie właściwej izby". Tą właściwą Izbą, na podstawie ustawy o Sądzie Najwyższym z 8 grudnia 2017 roku, jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

Decyzję w sprawie ważności wyborów podejmuje cała izba w drodze uchwały. Jej moc jest ostateczna. Bierze pod uwagę opinie składów trójkowych, sprawozdanie PKW, jej opinie, a także opinie Prokuratora Generalnego.

Na podjęcie uchwały w sprawie ważności wyborów ma 21 dni od dnia ogłoszenia przez PKW wyniku wyborów. Jeśli PKW ogłosiłaby wynik wyborów 14 lipca, ten czas minąłby 4 sierpnia, czyli dwa dni przed końcem pierwszej kadencji Andrzeja Dudy.

W razie podjęcia przez Sąd Najwyższy uchwały stwierdzającej nieważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przeprowadza się nowe wybory na zasadach i w trybie przewidzianych w Kodeksie wyborczym.

Lider KO Borys Budka ocenia wynik wyborów prezydenckich
Lider KO Borys Budka ocenia wynik wyborów prezydenckichtvn24

Profesor Mikuli przypomina, że izba, która będzie stwierdzać ważność wyborów, została wybrana niezgodnie z konstytucją. "Izba została obsadzona osobami, które wygrały konkursy przeprowadzone w wątpliwych okolicznościach przez niekonstytucyjnie powołaną KRS. Izba ta nie budzi zatem zaufania. Na tym polega tragizm całej sytuacji. Wybory 2020 to nie wybory, tylko w zasadzie pozakonstytucyjny plebiscyt. Jego wynik oznacza niestety dalsze staczanie się Polski w kierunku państwa autorytarnego i marginalizację wśród państw stabilnej demokracji" - podsumowuje prof. Mikuli.

Inaczej na tę kwestię patrzy dr Radajewski. "Kontrowersje wokół statusu sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych mogą mieć znaczenie wyłącznie w debacie publicznej. Z formalnego punktu widzenia uchwała tej Izby w sprawie ważności wyborów jest ostateczna i nie istnieją mechanizmy jej zakwestionowania" - stwierdza.

"Brak wpływu na wynik"

Przepis o unieważnieniu wyborów prezydenckich w historii III RP nie miały nigdy zastosowania, mimo że po każdych wyborach prezydenckich do Sądu Najwyższego wpływały wyborcze protesty. Najmniej – 51 – wpłynęło po wyborach w 1990 roku, najwięcej – prawie 600 tys. - po wyborach w 1995 roku, gdy prezydentem został Aleksander Kwaśniewski. W niemal wszystkich tych protestach podnoszono zarzut nieprawdziwej informacji o jego wykształceniu (nie miał wykształcenia wyższego, choć podawał, że ma). 12 sędziów SN w uchwale z 9 grudnia 1995 roku, przy 5 zdaniach odrębnych, uznało, że doszło do naruszenia Kodeksu wyborczego, ale nie miało to wpływu na wynik wyborów.

Liczba protestów po wyborach prezydenckich w latach 1990-2015

Po każdych wyborach sędziowie SN uznawali zasadność niektórych protestów, ale ich liczba nie przekraczała 20. W 2000 roku były to 3 protesty, w 2005 – 3, w 2010 – 16, w 2015 – 6. Za każdym razem sędziowie stwierdzali, że nie miały one wpływu na wynik wyborów.

Do kwestii protestów wyborczych odniósł się w niedzielę politolog dr hab. Marek Migalski. Po ogłoszeniu wyników exit poll napisał na Twitterze: "1. Strona przegrana na pewno będzie kwestionować sądownie wynik. 2. Protesty będą tym silniejsze, im mniejsza będzie różnica między kandydatami. 3. SN nie uwzględni protestów i nie unieważni wyborów, bo to oznaczałoby chaos w państwie. Wniosek? Prezydenta RP ogłosi jutro PKW".

Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przy okazji kampanii do europarlamentu co rusz wskazują, jakie niebezpieczeństwa grożą Polakom ze strony Unii Europejskiej. Nie zawsze to, co punktują, ma potwierdzenie w unijnych dokumentach. Tak jest w przypadku tezy Beaty Szydło, według której dyrektywa budynkowa nakazuje wymianę dofinansowanych z programu "Czyste powietrze" kotłów na gaz.

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Beata Szydło o dyrektywie UE: kotły na gaz "będziecie musieli wyrzucić". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Komentarze internautów wzbudza post informujący, jakoby lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz miał zaproponować, że pustostany "w małych miejscowościach po odpowiednim przysposobieniu mogłyby pełnić rolę ośrodków dla uchodźców", a ci byliby "wykorzystani do prac w rolnictwie". To fałszywka.

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Kosiniak-Kamysz chce uchodźców "z dala od aglomeracji"? Minister tego nie napisał

Źródło:
Konkret24

Minister w kancelarii prezydenta Wojciech Kolarski pouczał w radiowym wywiadzie, że to nie Rada Ministrów "wyznacza prezydentowi tematy i zakres rozmów" oraz że konstytucja "mówi o współdziałaniu". Co do współpracy prezydenta z rządem wypowiedział się już jednak kiedyś Trybunał Konstytucyjny. Przypominamy, co orzekł.

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Współpraca prezydenta z rządem. Ministrowie Dudy vs wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Źródło:
Konkret24

Liderzy partii zachęcają swoich wyborców, by wzięli udział w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, kładąc nacisk na frekwencję w każdym okręgu. Bo w tych wyborach liczba głosów w okręgach jest szczególnie istotna.

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Jeden dobry wynik w okręgu może zmienić sytuację partii w całym kraju. Dlaczego?

Źródło:
Konkret24

Zdaniem opozycji kandydujący do Parlamentu Europejskiego członkowie rządu "uciekają" z Polski - lecz według innych teorii mają tylko "pociągnąć wynik", by potem zrzec się mandatu europosła i wrócić na stanowiska. Czy to możliwe? A co z ich mandatami poselskimi? Sprawdziliśmy procedury.

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Kandydują do PE. Kiedy stracą mandaty? Można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Źródło:
Konkret24

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24