Politycy opozycji rozpowszechniają kilkusekundowy fragment wypowiedzi Donalda Tuska o tym, że sprawa niemieckich reparacji została zamknięta wiele lat temu. Te słowa zostały wyrwane z kontekstu. Sens całej wypowiedzi polskiego premiera jest inny od tego, co twierdzą politycy opozycji.
12 lutego premier Donald Tusk wystąpił podczas wspólnej konferencji z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Polski premier został wówczas zapytany o kwestię reparacji wojennych od Niemiec. Kilkusekundowy fragment jego odpowiedzi był potem cytowany i krytykowany w mediach społecznościowych przez polityków Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski.
13 lutego PiS nawet zorganizował poświęconą słowom premiera konferencję prasową. Za prezesem partii Jarosławem Kaczyńskim i posłem Arkadiuszem Mularczykiem wyświetlano planszę z krótkim fragmentem z wypowiedzi premiera z hasztagiem #HołdTuski: "(...) w sensie formalnym, prawnym, międzynarodowym, kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu" (wyróżnienie PiS). "Niemcy się po prostu niestety nie zmieniły w tej relacji z Polakami. A Donald Tusk się w to wpisuje. I to jest i skrajnie szkodliwe, i haniebne" - podsumował prezes Kaczyński.
Słowa Tuska pokazane na planszy były wcześniej cytowane także przez innych polityków obozu Zjednoczonej Prawicy na platformie X. Sebastian Kaleta, poseł i były wiceminister sprawiedliwości opublikował pięciosekundowy fragment wideo z konferencji ze słowami polskiego premiera i skomentował: "Donald Tusk pojechał z jedną z pierwszych wizyt do Berlina i oświadczył, że dla jego rządu kwestia reparacji została zamknięta".
Następnego dnia zamieścił krótkie filmik, w którym ponownie opublikował fragment z konferencji i stwierdził, że premier Tusk powiedział Niemcom: "Wiecie co? Wygrałem wybory, więc już temat reparacji jest nieistotny. Mój rząd tutaj nie będzie o to zabiegać". Ten sam fragment na swoim koncie opublikował także poseł Dariusz Matecki z komentarzem: "Zdrajca, zdrada. To pierwsze, co się ciśnie na usta". Słowa Tuska pojawiły się także u posła Pawła Jabłońskiego, byłego wiceministra spraw zagranicznych, który ocenił, że jest to: "Fatalna, szkodliwa wypowiedź. Niezgodna z prawdą. Niezgodna z uchwałą Sejmu i stanowiskiem rządu. Niezgodna z interesem Polski". "Donald Tusk w obecnosci niemieckiego kanclerza oświadczył, że kwestia reparacji w sensie formalnym, prawnym i międzynarodowym została zamknięta wiele lat temu. Szybko poszło. O tym były te wybory" - skomentował Maciej Wąsik, było poseł PiS. "Brak mi słów, gdy premier Tusk w Berlinie mówi, że kwestia reparacji 'została zamknięta wiele lat temu'" - stwierdziła europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Z przekazu polityków Zjednoczonej Prawicy wynika więc, że Donald Tusk stojąc w Berlinie obok kanclerza Niemiec, stwierdził, że sprawa reparacji jest już zakończona i jego rząd w sprawie żadnej rekompensaty od Niemiec już nic nie będzie robić, niczego nie będzie się domagać. Jednak kilkusekundowy fragment ze słowami polskiego premiera został wyrwany z kontekstu. Sens całej, trwającej niemal 2,5 minuty jest diametralnie różny od przekazu suflowanego przez opozycję.
Tusk: uważam, że Niemcy mają tutaj coś do zrobienia
12 lutego premier Donald Tusk poleciał do Paryża, by rozmawiać z francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem i do Berlina na spotkanie z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem. W stolicy Niemiec pod koniec konferencji prasowej został zapytany przez niemieckiego dziennikarza o kwestię reperacji wojennych: "Rząd pana poprzedników żądał od Niemiec reparacji w wysokości 1,3 biliona euro za zbrodnie wyrządzone przez nazistowskie Niemcy. Czy te żądania będą nadal podtrzymywane? Czy wyobraża pan sobie inną formę kompensacji za wyrządzone krzywdy?".
Chodzi - przypomnijmy - o raport, jaki został przedstawiony w 2022 roku, w 83. rocznicę wybuchu II wojny światowej przez zespół posła Arkadiusza Mularczyka. Wynika z niego, że Niemcy są winne Polsce 6,2 bln zł reparacji wojennych. W październiku 2022 roku rząd Zjednoczonej Prawicy wysłał w tej sprawie do Niemiec notę dyplomatyczną, choć nie pada w niej słowo reparacje.
"Moi poprzednicy zwrócili się do rządu niemieckiego formalnie nie o reparacje. Ten dokument, jaki został przesłany przez poprzedni polski rząd do rządu niemieckiego, mówił o jakiejś formie kompensaty. Powołano także instytut (Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego - red.), który oblicza straty, jakie Polska poniosła z tytułu napaści niemieckiej na Polskę w 1939 roku" - odpowiedział polski premier. "Bardzo chciałbym patrzeć w przyszłość. Mieliśmy okazję rozmawiać o tym tutaj w Berlinie, kiedy mer Kijowa (Witalij - red.) Kliczko odbierał w imieniu narodu ukraińskiego nagrodę (...). Wymienialiśmy wtedy też uwagi na temat sprawiedliwego rozstrzygnięcia. W sensie formalnym, prawnym, międzynarodowym kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu" - stwierdził.
Jednak zaraz potem padły słowa, których politycy opozycji już nie cytują, a w których Tusk deklaruje swoją dalszą aktywność i zamknięta kwestia reparacji dla niego nie kończy sprawy. "Kwestia moralnego, finansowego, materialnego zadośćuczynienia nigdy nie została zrealizowana" - stwierdził polski premier (to i następne pogrubienia od redakcji). I dalej: "To jest zawsze dobry temat do poważnej rozmowy, ale - inaczej niż moi poprzednicy - będę szukał wspólnie z kanclerzem Scholzem takich form współpracy, które z przeszłości nie uczynią jakiegoś fatum, które by ciążyło nad naszymi relacjami. Bardzo bym chciał, żeby ta refleksja historyczna i decyzje, które mogłyby nas usatysfakcjonować, żeby one służyły przyszłości, wspólnemu bezpieczeństwu. Podejrzewam, że kanclerz może mieć inne zdanie. Ja uważam, że Niemcy mają tutaj coś do zrobienia. Nie będę używał tej narracji w sposób agresywny. Nie tylko dlatego, że jestem polskim politykiem, jestem też historykiem i jestem gdańszczaninem. Wszystkie te trzy powody każą mi myśleć serio o tym, że wyrównanie pewnych rachunków byłoby na pewno dziejową sprawiedliwością - podkreślił Tusk.
Źródło: Konkret24