Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24
Siemoniak o zwalczaniu nielegalnych treści w internecie
Siemoniak o zwalczaniu nielegalnych treści w internecieTVN24
wideo 2/5
Siemoniak o zwalczaniu nielegalnych treści w internecieTVN24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

To nowy front konfliktu prezydenta z rządem. Jest to o tyle zaskakujące, że punktem spornym stał się projekt ustawy, która według jej autorów ma "wzmacniać ochronę użytkowników" internetu, zwłaszcza korzystających z mediów społecznościowych. Tak projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną przedstawia Ministerstwo Cyfryzacji - zapewnia, że po przyjęciu tych przepisów "internet stanie się bezpieczniejszy, bardziej sprawiedliwy i lepiej uregulowany".

Prezydent Karol Nawrocki, którego podpis będzie konieczny do przyjęcia regulacji, jest jednak innego zdania. "Pod pozorem walki z nielegalnymi treściami i dezinformacją rząd chce ograniczyć wolność słowa" - ostrzegł 27 października w mediach społecznościowych i zachęcił do wzięcia udziału w publicznej dyskusji nad ustawą zaplanowaną w Sejmie na 4 listopada. Na koncie prezydenta czytamy, że Nawrocki "jest strażnikiem naszej wolności, także w sieci", dlatego "nigdy nie pozwoli na wprowadzenie politycznej cenzury w Internecie".

Karola Nawrockiego w walce z "ograniczaniem wolności słowa" szybko wsparły Prawo i Sprawiedliwość z Konfederacją. "Rząd Donalda Tuska wyraźnie przymierza się do tego, żeby wprowadzić cenzurę w internecie" - mówił na konferencji prasowej szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. A stojący obok niego poseł Dariusz Stefaniak dodawał: "To nie skalpel, tylko gilotyna cenzorska, przez którą będzie można wyłączać całe portale. Nie zgadzamy się na to". Także 3 listopada w Radiu Zet Błaszczak powtarzał, że jeśli ustawa wejdzie w życie, "urzędnik, czyli nominowany teraz przez Donalda Tuska prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, będzie cenzurował internet".

Natomiast Krzysztof Bosak z Konfederacji już we wrześniu 2025 roku na nagraniu dla Kanału Zero twierdził, że procedowana ustawa "to jest odtworzenie - na wniosek Unii Europejskiej co ciekawe, ale przez nasze państwo - de facto urzędu cenzorskiego".

W tej dyskusji jest więc wiele barwnych metafor i haseł "obrony wolności słowa", ale - pomijając polityczną nadbudowę - zajmijmy się samymi proponowanymi przepisami. Wyjaśniamy, co z tych strachów jest, a czego nie ma w projekcie ustawy mającej wdrażać tzw. konstytucję internetu.

Unijny akt uchwalony w 2022 roku

Najpierw zaznaczmy, że polski rząd nie wpadł nagle na pomysł, żeby uczynić internet "bezpieczniejszym, bardziej sprawiedliwym i lepiej uregulowanym". To konsekwencja przyjęcia w Unii Europejskiej już w 2022 roku Aktu o usługach cyfrowych (ang. Digital Services Act; DSA). Główna idea tej regulacji jest taka, że platformy internetowe używane przez miliony użytkowników w całej UE muszą brać odpowiedzialność za zamieszczane tam treści.

Autorzy regulacji stworzyli więc tzw. procedurę zgłaszania i działania (ang. notice and action). Ma wymóc na platformach i największych portalach społecznościowych niezwłoczne działanie wobec zamieszczanych nielegalnych treści. To tylko jeden z wielu środków, które DSA ma wprowadzać w krajach członkowskich, lecz wobec dyskusji o "cenzurze" i "ograniczaniu wolności słowa" skupimy się właśnie na nim.

Polska już pozwana do TSUE za brak wdrożenia DSA

Co istotne: z przyjęciem mechanizmów unijnego rozporządzenia nie mieli problemu przedstawiciele żadnego kraju członkowskiego UE.

Na posiedzeniu Rady UE w październiku 2022 roku reprezentanci wszystkich 27 rządów zagłosowali za Aktem o usługach cyfrowych, wśród nich także minister finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego Magdalena Rzeczkowska. Polski premier postanowił jednak rozegrać ten temat po swojemu i mimo że formalnie poparł DSA, to do końca sprawowania władzy przez PiS jego rząd nie przyjął ustawy pozwalającej egzekwować unijne przepisy.

Akt o usługach cyfrowych jako rozporządzenie automatycznie zaczął obowiązywać we wszystkich państwach członkowskich w listopadzie 2022 roku, ale kraje miały wyznaczyć krajowego koordynatora ds. usług cyfrowych i przede wszystkim ustanowić przepisy pozwalające skutecznie egzekwować przepisy DSA, w tym ustalić kary za ich nieprzestrzeganie.

Państwa dostały czas do lutego 2024 roku, więc rząd Morawieckiego postanowił nie zajmować się tym tematem przed wyborami w 2023 roku. Po utracie władzy przez Zjednoczoną Prawicę sprawę przejął nowy rząd, konkretnie: Ministerstwo Cyfryzacji nadzorowane przez Krzysztofa Gawkowskiego. Dla niego również nie był to priorytet, dlatego pierwszy projekt ustawy mającej wdrożyć DSA pojawił się dopiero rok po zaprzysiężeniu - w grudniu 2024 roku. Nie uszło to uwadze Komisji Europejskiej, która najpierw przypomniała o przekroczeniu uzgodnionego terminu, a ostatecznie w maju 2025 roku za opóźnienia pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

W tamtym momencie ówczesny projekt nie miał dobrych perspektyw - negatywnie ocenili go Rzecznik Praw Obywatelskich oraz organizacje pozarządowe na czele z Fundacją Panoptykon i Helsińską Fundacją Praw Człowieka. RPO pisał wprost o "wątpliwościach w kontekście poszanowania podstawowych praw i wolności jednostki, w tym wolności słowa".

Nie znaczy to jednak, że RPO i organizacje pozarządowe mówią teraz jednym głosem z opozycją o "cenzurowaniu internetu". Pod koniec września 2025 roku do Sejmu wpłynął bowiem zmodyfikowany projekt ustawy, który ma odpowiadać na wątpliwości krytyków.

Co ostatecznie znalazło się w tym projekcie, a co jest tylko polityczną narracją?

Co jest w projekcie: procedura wnioskowania o wydanie nakazu

Największe kontrowersje budzą nakazy usuwania treści. Rzeczywiście w projekcie ustawy przewidziano procedurę, która ma szybko i skutecznie walczyć z nielegalnymi materiałami w sieci.

Polega na tym, że policja, prokuratura, Krajowa Administracja Skarbowa, Straż Graniczna i zaakceptowane wcześniej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej "zaufane podmioty sygnalizujące" będą mogły składać wnioski o wydanie nakazu podjęcia działań przeciwko nielegalnym treściom w sieci. Taką możliwość dostaną też wszyscy użytkownicy platform internetowych, ale tylko w sytuacji, gdy wcześniej zgłoszą nielegalne treści do platformy, a ta odrzuci wniosek lub go nie rozpatrzy.

Te wnioski mają być kierowane do Urzędu Komunikacji Elektronicznej lub Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (w przypadku platform z materiałami wideo). Obie instytucje będą oceniać, czy są podstawy do wydania nakazu usunięcia danej treści. Aby procedura była odpowiednio szybka, UKE i KRRiT będą miały dwa dni na ocenę w przypadku zgłoszeń policji i prokuratury, siedem w przypadku zgłoszeń użytkowników i "zaufanych podmiotów sygnalizujących" oraz 21 dni w przypadku szczególnie skomplikowanych spraw.

W swojej decyzji UKE i KRRiT mogą nakazać podmiotowi internetowemu - np. platformie - publikację oświadczenia lub ostrzeżenia dla odbiorców o konkretnej treści, lub zablokowanie dostępu do danej nielegalnej treści.

Czego nie ma w projekcie: walki z dezinformacją czy teoriami spiskowymi

Prezydent Karol Nawrocki stwierdził, że "pod pozorem walki z nielegalnymi treściami i dezinformacją rząd chce ograniczyć wolność słowa". Tylko że żadnych zapisów o walce z dezinformacją, fałszywymi informacjami czy teoriami spiskowymi w projekcie ustawy nie ma.

Jak podkreśliło Ministerstwo Cyfryzacji, "usuwane będą tylko treści nielegalne, które dotyczą konkretnych poważnych przestępstw". Jest to zamknięty katalog 27 przestępstw wymienionych w ustawie. To przede wszystkim handel ludźmi, groźby karalne, namawianie do samobójstwa, pornografia dziecięca czy pedofilia. Poza tym lista obejmuje też typowo "internetowe" przestępstwa takie jak rozpowszechnianie pirackich materiałów, sprzedaż wyrobów tytoniowych w sieci czy handel podrobionymi produktami.

Dlatego dr Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon w opinii przesłanej Konkret24 zauważa, że "ogólnie ustawa nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane". "Być może przyczyni się jedynie do tego, że część obowiązujących zakazów, dotyczących tych najbardziej szkodliwych nadużyć w sieci, będzie skuteczniej egzekwowana" - dodaje prawniczka. Ale zauważa drugą istotną cechą regulacji: "Nieporozumieniem jest też to, że ustawa pozwoli prezesowi UKE na blokowanie treści pod pretekstem walki z dezinformacją. Ta kwestia leży poza jej [ustawy] zakresem".

W katalogu przestępstw wymienionych w projekcie nie ma bowiem żadnego bezpośredniego nawiązania do dezinformacji czy rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Bliskie temu mogą być treści zawierające mowę nienawiści, propagujące totalitaryzm, zachęcające do przemocy czy fałszywe alarmy bombowe zamieszczane w mediach społecznościowych. Tym bardziej, że minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski podczas prezentacji projektu ustawy przedstawił ją jako "ważne narzędzie do przeciwdziałania dezinformacji, która szczególnie w ostatnim czasie jest rosnącym zagrożeniem". Mimo tych słów walki z dezinformacją jako celu blokowania treści nie ma w projekcie ustawy.

Co jest w projekcie: prawo do obrony i procedura odwoławcza

Opozycja straszy, że rząd będzie blokował niewygodne dla siebie wypowiedzi "decyzją urzędników". Doktor Dorota Głowacka podkreśla jednak, że "aktualny projekt zawiera 'bezpieczniki', które sprawią, że prezes UKE nie będzie mógł nadużywać swoich nowych uprawnień do blokowania treści".

Z jednej strony, chodzi o udział autora treści w postępowaniu. Odpowiedzialny za daną treść będzie mógł więc przedstawić swoje stanowisko, np. broniąc swojej wypowiedzi, jeszcze zanim UKE lub KRRiT wyda decyzję. Ponadto od wydanej decyzji przysługuje odwołanie do sądu.

Ponadto dzięki DSA wszyscy użytkownicy platform internetowych dostaną możliwość wnioskowania do UKE lub KRRiT o wydanie odwrotnego nakazu, czyli przywrócenia ich zdaniem błędnie usuniętych z takich platform treści. Urząd będzie musiał rozpatrywać takie wnioski w ciągu 14 dni, a platformy będą musiały stosować się do takich nakazów i przywracać usunięte wcześniej treści. Zdaniem Ministerstwa Cyfryzacji "dzięki temu mechanizmowi wolność słowa zostanie odpowiednio zabezpieczona".

Czego nie ma w projekcie: natychmiastowego wykonania decyzji

Projekt ustawy nie przewiduje, że wszystkie decyzje o blokowaniu nielegalnych treści będą musiały być wykonywanie natychmiastowo. To UKE lub KRRiT w treści decyzji będą określały termin, w którym należy je wykonać. Projekt daje im możliwość nadawania decyzjom "rygor natychmiastowej wykonalności", ale tylko, "jeżeli jest to niezbędne ze względu na rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody albo ze względu na interes społeczny lub wyjątkowo ważny interes strony".

Dlatego dr Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon podkreśla: "Nawet jeśli prezes UKE wydałby decyzję o usunięciu twojej treści, można złożyć sprzeciw do sądu i – co do zasady, poza wyjątkowymi sytuacjami – do momentu wydania prawomocnego wyroku jego decyzja nie zostanie wykonana, czyli twój post będzie nadal wisiał w sieci". I dodaje:

Te gwarancje sprawiają, że prezes UKE nie będzie mógł raczej łatwo wykorzystywać tej ustawy jako narzędzia do "sprzątania" internetu na polityczne zamówienia.

RPO widzi "pozytywny kierunek zmian", ale...

Wprowadzenie takich "bezpieczników" do projektu ustawy postulowała nie tylko Fundacja Panoptykon, ale i Rzecznik Praw Obywatelskich. Zapytaliśmy więc biuro RPO, jak ocenia wersję, która pod koniec września 2025 roku trafiła do Sejmu. W odpowiedzi z 3 listopada prawnicy z Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego przekazali:

W ocenie RPO nowy projekt ustawy w znacznym stopniu realizuje postulaty RPO z lutego 2025 r. poprzez wprowadzenie mechanizmów ograniczających nadmierną ingerencję w wolność słowa i zagwarantowanie istotnych praw proceduralnych dla stron postępowań administracyjnych dotyczących blokowania treści.

Przedstawiciele RPO zaznaczyli jednak, że "mimo pozytywnego kierunku zmian, nie wszystkie wątpliwości Rzecznika zostały w pełni rozwiane". Tłumaczą między innymi, że w myśl ustawy użytkownik może złożyć wniosek do UKE tylko z powodu potencjalnie nielegalnych treści, a nie z powodu niezgodności z regulaminem platformy, mimo że to właśnie te drugie treści stanowiły dotychczas znaczną większość materiałów usuwanych przez największe platformy.

Z tego powodu biuro RPO podsumowuje: "Nowe rozwiązania wychodzą naprzeciw oczekiwaniom Rzecznika, szczególnie w obszarze wydawania nakazów blokowania nielegalnych treści, jednak ich ostateczna skuteczność i bezpieczeństwo prawne będą zależały od dalszego doskonalenia i praktycznego wdrożenia projektowanych regulacji".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell

Pozostałe wiadomości

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Najpierw w sieci pojawiły się zdjęcia billboardów z hasłem po angielsku i hebrajsku. Potem zaczęło się oskarżanie rządu o rozpoczęcie "akcji przesiedleńczej Żydów do Polski". W efekcie wylała się fala antysemickich komentarzy. Oto historia, jak ludzka dezorientacja doprowadziła do politycznej dezinformacji.

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

Źródło:
TVN24+

"To jest wiara!", "tak Polacy powinni reagować na zdejmowanie krzyży" - komentują internauci wideo, które rzekomo przedstawia setki drewnianych krzyży ustawionych przy drodze gdzieś na Korsyce. Tak mieszkańcy mieli zareagować na wyrok dotyczący usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej. Jednak nie wszystkie elementy tego przekazu są prawdziwe.

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

Źródło:
Konkret24

"System zniewolenia człowieka"; "nazistowskie rozwiązanie"; "stała inwigilacja non stop" - tak internauci reagują na doniesienia o unijnym urzędzie rzekomo kontrolującym wydatki obywateli i mającym możliwość zamykania ich kont. Tyle że działalność urzędu dotyczy czegoś innego.

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

Źródło:
Konkret24

Kordon samochodów, ogrodzenie i betonowe zapory - w takim otoczeniu ma się rzekomo odbywać tegoroczny świąteczny jarmark w belgijskim mieście Brugia. Choć trudno w ten widok uwierzyć - wielu wierzy, więc obraz generuje tysiące wyświetleń w sieci. Nie tylko polskiej.

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Źródło:
Konkret24

Słowa Jarosława Kaczyńskiego z konwencji PiS rozgrzały scenę polityczną. Prezes straszył, że Unia Europejska chce zniszczyć Polskę jako suwerenny kraj. Politycy PiS ochoczo tłumaczą, że dokona się to poprzez zmiany traktatów. A ponieważ to temat skomplikowany i wyborcom mało znany - łatwo można go sprowadzić do prostych tez. Fałszywych.

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Źródło:
Konkret24

"Wierna służąca Ukrainy" - piszą o minister edukacji Barbarze Nowackiej internauci, komentując jej rzekomą decyzję wprowadzenia języka ukraińskiego na maturę. Jednak to nie ona podpisała stosowne rozporządzenie - i nie jest to jedyne przekłamanie dotyczące tej reformy.

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Źródło:
Konkret24

"Wezwał Ukrainę do uznania Krymu za rosyjski", jego "słowa mogą być sygnałem, że kraje Unii Europejskiej zaczną deportować Ukraińców" - informują rosyjskie media. O kogo chodzi? O Leszka Millera. Niektóre wypowiedzi byłego premiera o wojnie w Ukrainie brzmią bowiem jak echa przekazów Kremla. Powiela fałszywe narracje rosyjskiej propagandy, tłumacząc to "prawem obywatela".

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Źródło:
Konkret24

"Zabrać resztki suwerenności narodowej i stworzyć z UE superpaństwo zarządzane z Brukseli" - to ma być cel przegłosowanej rezolucji Parlamentu Europejskiego. To znaczy tak interpretuje to europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik, bo rzeczywistość jest nieco inna.

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

Źródło:
Konkret24

Resort zdrowia chce, aby od 2027 roku szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe między 9. a 15. rokiem życia. Wśród przeciwników szczepień wywołuje to kolejną falę medycznej dezinformacji - budowanej między innymi na starym piśmie z Ministerstwa Zdrowia.

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Źródło:
Konkret24

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że polski sędzia odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, ponieważ uznał niemieckich sędziów za upolitycznionych. A jako "dowód" swojej tezy, opublikował nagranie. Brzmi sensacyjnie, ale to manipulacja.

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Źródło:
Konkret24

"Rząd Tuska masowo ściąga imigrantów!", "zalew imigrantów pod rządami Tuska" - alarmują politycy Konfederacji i PiS. A Sławomir Mentzen grzmi, że "Tusk niczym się tu nie różni od Kaczyńskiego". Jako rzekomy dowód na tę tezę podawane są liczby: a to o pozwoleniach na pracę, a to o wizach pracowniczych. Mylone i błędnie intepretowane. Bo rzeczywiste liczby tezy opozycji nie potwierdzają.

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

Źródło:
Konkret24

Według europosła PiS Waldemara Budy kandydujący na prezydenta Karol Nawrocki obiecał podczas kampanii wyborczej "ustawę o obniżce prądu" w sto dni po objęciu urzędu. Czy naprawdę to obiecał?

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Bogdan Rzońca obarczył Donalda Tuska winą za przejęcie Ursusa przez ukraińskiego inwestora. Przypominamy, jak naprawdę wyglądała historia kłopotów i upadłości polskiego przedsiębiorstwa. Bo ta przypada na lata rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

Źródło:
Konkret24

Kancelaria Prezydenta RP ma być najbardziej oszczędną i zatrudniać najmniej pracowników w porównaniu do innych najważniejszych instytucji w kraju - Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu i kancelarii premiera. Tak uważa Zbigniew Bogucki, który chwali zaradność kierowanego przez siebie organu. Czy ma rację? Przyglądamy się tym czterem instytucjom.

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

Internauci komentują w sieci od kilku dni pomysł, by bezdzietne Polki pracowały do 65. roku życia tak jak mężczyźni. Jedni wskazują plusy, inni minusy takiego rozwiązania. Czy jednak projekt opóźnienia wieku emerytalnego dla bezdzietnych kobiet powstał w Kancelarii Prezydenta?

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Źródło:
Konkret24

"I jak tu nie popierać Nawrockiego?" - stwierdzają internauci, komentując medialne doniesienia o "nowym świadczeniu 1000 plus", które miał już zatwierdzić nowy prezydent. W tekstach czytamy, jakoby Karol Nawrocki "podpisał ustawę", "wprowadził PIT-0", "dał rodzinom ogromny bonus" itp. Tylko że takiego pomysłu nawet nie było.

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Przystąpienie przez Polskę do Europejskiej Tarczy Antyrakietowej, zwanej potocznie żelazną kopułą, było jednym z ważniejszych tematów w kwietniu 2024 roku. Deklaracja o dołączeniu do tej inicjatywy była powtarzana przez czołowych polityków obozu rządzącego, ale jakiś czas temu temat ucichł. Sprawdzamy, co z przystąpieniem Polski do europejskiej żelaznej kopuły.

"Żelazna kopuła" miała być pilnym rozwiązaniem. Odpowiedź MON zaskakuje

"Żelazna kopuła" miała być pilnym rozwiązaniem. Odpowiedź MON zaskakuje

Źródło:
Konkret24

Czy kobiety w Iranie nie muszą już zasłaniać głów hidżabem? Polski internauta przekonuje, że informacje o zmianach w prawie pochodzą od irańskich władz. Okazuje się jednak, że to doniesienie jest nieprawdziwe, a jego podstawą są słowa jednej osoby.

W Iranie nie trzeba nosić hidżabu? Skąd wziął się ten fake news

W Iranie nie trzeba nosić hidżabu? Skąd wziął się ten fake news

Źródło:
Konkret24

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości zarzuca ministrowi sprawiedliwości, że zarządził utajnienie oświadczeń majątkowych prokuratorów, co ma być złamaniem prawa. Tyle że działanie Waldemara Żurka dotyczy zupełnie innej kwestii.

Waldemar Żurek "utajnia oświadczenia majątkowe prokuratorów"? Co myli Mariusz Kamiński

Waldemar Żurek "utajnia oświadczenia majątkowe prokuratorów"? Co myli Mariusz Kamiński

Źródło:
Konkret24

Debata o pakcie migracyjnym wróciła wraz ze zbliżaniem się terminu decydowania o mechanizmie solidarnościowym. Poseł PiS Jarosław Sellin, przekonując, że prezydent Karol Nawrocki nigdy się na relokację migrantów do Polski nie zgodzi, przekonywał, że w tym celu może on nawet zamknąć polskie granice. Czy głowa państwa naprawdę ma takie kompetencje?

Sellin o prezydencie: może zamknąć "wszystkie granice". O jednym zapomniał

Sellin o prezydencie: może zamknąć "wszystkie granice". O jednym zapomniał

Źródło:
Konkret24

Coraz częściej w politycznych dyskusjach pada stwierdzenie, że nie da się rozwiązać problemów z wymiarem sprawiedliwości bez resetu konstytucyjnego. Z tym że co innego rozumie pod tym określeniem Konfederacja, co innego prezes PSL, a nad czym innym debatują senatorowie koalicji rządzącej. Eksperci tłumaczą podstawy prawne i zwracają uwagę na tak zwany moment konstytucyjny.

Reset konstytucyjny: o co w tym chodzi. Wizje są, ale konkretów brak

Reset konstytucyjny: o co w tym chodzi. Wizje są, ale konkretów brak

Źródło:
Konkret24

Były miejski radny z Poznania twierdzi, że przez ograniczenie prawa do świadczenia 800 plus dla cudzoziemców, ukraińskie dzieci przestają chodzić do polskich szkół. Jednak dwa fakty przeczą temu, by zmiana prawa już wpłynęła na ilość uczniów z Ukrainy.

Mniej ukraińskich uczniów przez zmiany w 800 plus? Podwójna manipulacja

Mniej ukraińskich uczniów przez zmiany w 800 plus? Podwójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia zrujnowanego dworu mającego być rzekomo domem rodzinnym Fryderyka Chopina wywołały w sieci burzę komentarzy. Tylko że rozpowszechniane są z błędnym opisem.

Ta ruina to "dwór rodzinny Chopina"? Oto jego historia

Ta ruina to "dwór rodzinny Chopina"? Oto jego historia

Źródło:
Konkret24

Zapowiedziana niedawno przez ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka nowa ustawa praworządnościowa to najlepszy dowód, że przez dwa lata koalicji 15 października nie udało się przywrócić rządów prawa w Polsce. To nie znaczy, że nie próbowano.

Miało być "szybkie i bezwzględne" przywrócenie praworządności. Dlaczego się nie udało

Miało być "szybkie i bezwzględne" przywrócenie praworządności. Dlaczego się nie udało

Źródło:
Konkret24

Przed wyborami w 2023 roku lewicowa koalicja ogłosiła aż 155 obietnic wyborczych. O ile udało się wprowadzić rentę wdowią, finansowanie in vitro czy uruchomić środki z KPO - to dużo istotnych obietnic, które miała na sztandarach, pozostaje niezrealizowanych. I nie chodzi tylko o zmianę prawa aborcyjnego czy wprowadzenie związków partnerskich.

Nowa Lewica: co z jej głównymi postulatami?

Nowa Lewica: co z jej głównymi postulatami?

Źródło:
Konkret24