Unijni sędziowie stawiają się ponad polskim systemem konstytucyjnym, Trybunał Sprawiedliwości "zakazał Polsce powoływania się na swoją konstytucję" - tak politycy PiS przedstawiają wyrok TSUE dotyczący Trybunału Konstytucyjnego. Grzmią, że to próba odebrania Polsce suwerenności. Konstytucjonaliści tłumaczą: to nieprawda.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł 18 grudnia 2025 roku, że polski Trybunał Konstytucyjny nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem oraz że poprzez nierespektowanie jego orzecznictwa polski TK naruszył podstawowe zasady unijnego prawa. Na ten wyrok od razu zareagował Trybunał Konstytucyjny, oświadczając w komunikacie, że "do TSUE nie należy ocena polskiej Konstytucji ani polskiego Trybunału Konstytucyjnego".
Wyrok krytykują politycy opozycji. Tylko że część z nich inaczej przedstawia sens orzeczenia TSUE. Europosłanka Prawa i Sprawiedliwości, była premier Beata Szydło napisała 18 grudnia na platformie X: "TSUE uznał, że polski Trybunał Konstytucyjny 'naruszył zasady prawa Unii', bo uznał wyższość zapisów polskiej Konstytucji nad prawem unijnym. To oczywista uzurpacja i bezprawie TSUE. Kilku unijnych sędziów nie może się stawiać ponad polskim systemem konstytucyjnym. Ci, którzy domagają się, żeby TSUE stał ponad polską Konstytucją, dążą do pozbawienia Polski suwerenności".
Poseł PiS Sebastian Kaleta poszedł jeszcze dalej: "TSUE właśnie zakazał Polsce powoływania się na swoją Konstytucję. Wyrok ten znaczy tyle, że według TSUE w każdej sprawie to on ma ostateczny głos wobec Polski. W każdej. To jest jawne i bezpośrednie podważenie polskiej suwerenności".
Nieprawidłowości w powołaniu członków Trybunału Konstytucyjnego
TSUE w wyroku z 18 grudnia 2025 roku uznał, że polski Trybunał Konstytucyjny nie jest niezawisły i bezstronny - a jako powód wskazał "nieprawidłowości w procedurach powołania trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego w grudniu 2015 r. oraz w procedurze powołania jego Prezesa w grudniu 2016 r.". Było to po wygranych wyborach i objęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę. Otóż po błyskawicznej zmianie ustawy o TK i unieważnieniu wcześniejszego wyboru sędziów TK dokonanego przez Sejm poprzedniej kadencji, w miejsce tych prawidłowo wybranych sędziów nominowano innych, których potem zaprzysiągł prezydent Andrzej Duda. Byli to: Henryk Cioch, Lech Morawski i Mariusz Muszyński. Cioch i Morawski zmarli w 2017 roku, na ich miejsca Sejm wtedy wybrał Jarosława Wyrembaka i Justyna Piskorskiego. O tych trzech sędziach (Muszyński, Wyrembak, Piskorski) mówi się "sędziowie dublerzy", ponieważ zastąpili prawidłowo wybranych sędziów Hausera, Ślebzaka i Jakubeckiego.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Przyłębska: w TK nie ma sędziów wybranych niezgodnie z prawem. A kto zmienił prawo i co zrobił Andrzej Duda?
TSUE stwierdził, że powołując tę trójkę na sędziów TK oraz Julię Przyłębską na prezesa, "Rzeczpospolita Polska uchybiła swoim zobowiązaniom ciążącym na niej na mocy art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE (Traktat o Unii Europejskiej - red.)", który głosi, że:
Państwa członkowskie ustanawiają środki zaskarżenia niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem Unii.
Powołanie Ciocha, Morawskiego, Muszyńskiego i Przyłębskiej TSUE uznał właśnie jako uniemożliwienie zapewnienia tej skutecznej ochrony prawnej.
Wyroki Trybunału Konstytucyjnego naruszyły podstawowe unijne zasady
Trybunał Sprawiedliwości orzekł także, że Polska naruszyła inne podstawowe zasady wspólnoty. Powodem również jest orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Wyrok TUSE z 18 grudnia jest bowiem wynikiem skargi przeciwko Polsce złożonej w 2023 roku przez Komisję Europejską. Unijny organ zaskarżył wówczas dwa wyroki TK - oba z 2021 roku - w których TK uznawał prawo unijne jako niezgodne z Konstytucją RP. Czego one dotyczyły? W wyroku z 14 lipca 2021 roku TK uznał, że stosowanie nałożonego przez TSUE zabezpieczenia dotyczącego polskiego sądownictwa jest niekonstytucyjne. Chodziło o zapis z unijnego traktatu, na podstawie którego TSUE nakazał w ramach zabezpieczenia zawieszenie działania Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym do czasu wydania ostatecznego wyroku przez trybunał w Luksemburgu. Później TSUE nałożył na Polskę kary dzienne za niezastosowanie się do tego nakazu. Natomiast wyrokiem z 7 października 2021 roku TK odrzucił kompetencje sądów krajowych do kontroli zgodności z prawem procedur powoływania sędziów, w tym poprzez kontrolę uchwał KRS, rekomendujących kandydatów do tego powołania oraz do orzekania o wadliwości tych procedur.
KE złożyła na te wyroki skargę, a po dwóch latach TSUE uwzględnił ją w całości i działalność TK uznał jako niezgodną z prawem unijnym. Orzekł, że wyrokami TK z 2021 roku Polska naruszyła wcześniej przywołany już art. 19 TUE oraz "uchybiła zobowiązaniom ciążącym na niej na mocy zasad autonomii, pierwszeństwa, skuteczności i jednolitego stosowania prawa Unii, a także na mocy zasady wiążącego skutku orzecznictwa Trybunału".
W wyroku przypomniano art. 4 ust. 2, zgodnie z którym "Unia szanuje równość Państw Członkowskich wobec Traktatów, jak również ich tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi". Zaznaczono jednak, że nie można jej interpretować "w sposób przyznający im uprawnienie do jednostronnego wprowadzania odstępstw od przepisów prawa Unii poprzez powołanie się na tę tożsamość narodową".
Czy to oznacza jednak - jak przekonują politycy PiS - że TSUE swoim wyrokiem zakazał powoływania się przez Polskę na Konstytucję RP, a unijni sędziowie "stawiają się ponad polskim systemem konstytucyjnym"? Na prośbę Konkret24 przeanalizowali te kwestie konstytucjonaliści.
Nie chodzi o "powoływanie się na Konstytucję RP", tylko o jej błędną interpretację przez Trybunał Konstytucyjny
Doktor Mateusz Radajewski, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS, w przesłanej nam analizie najpierw wyjaśnia kontekst sprawy: "Najprościej rzecz ujmując, problemem jest to, że z perspektywy prawa krajowego to konstytucja jest najwyższym źródłem prawa (a zatem jest ważniejsza również od aktów międzynarodowych); z kolei z punktu widzenia prawa międzynarodowego oraz unijnego zasadą jest, że państwo nie może powoływać się na swoje prawo wewnętrzne (w tym konstytucję) w celu usprawiedliwienia łamania prawa międzynarodowego" .
I dodaje: "Problem ten występuje więc w praktyce tylko wtedy, gdy w jakiejś materii wystąpi niezgodność między prawem unijnym a konstytucją". Tylko że najnowszy wyrok TSUE nie tego dotyczy. Konstytucjonalista wyjaśnia:
Ta rzekoma niezgodność, o której orzekał TSUE, wynika nie z samego tekstu [polskiej] konstytucji, lecz z jej kontrowersyjnej interpretacji zaproponowanej przez polski Trybunał Konstytucyjny. Polska nie musi więc zmieniać swojej ustawy zasadniczej, lecz jedynie interpretować ją w sposób zgodny z prawem unijnym.
Ekspert zauważa, że wyrok TSUE wcale nie jest zaskakujący: "Wpisuje się w filozofię działania organów międzynarodowych, które powołane są do dbania o przestrzegania prawa międzynarodowego, a nie krajowych konstytucji". Więc gdyby chcieć na to patrzeć jak poseł Kaleta, czyli "zakaz powoływania się na polską konstytucję", to trzeba przypomnieć art. 27 Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów z 1969 roku:
Strona nie może powoływać się na postanowienia swojego prawa wewnętrznego dla usprawiedliwienia niewykonywania przez nią traktatu.
Doktor Radajewski zaznacza jednak, że nie ma to nic wspólnego z "odbieraniem Polsce suwerenności" - skutkuje tylko tym, że "Polska, chcąc nadal pozostawać członkiem UE i jednocześnie nie podporządkowując się orzecznictwu TSUE, musi się liczyć z konsekwencjami (przede wszystkim finansowymi), jakie prawo UE wiąże z jego nieprzestrzeganiem".
Tak samo o wyroku TSUE - czyli że w jego kontekście jakakolwiek sprzeczność prawa europejskiego z Konstytucją RP jest pozorna, bo chodzi o niewłaściwą interpretację prawa przez polski TK - napisał w komentarzu na X prawnik, prof. Marcin Matczak. "TSUE potwierdził, że zgodnie z NASZYM wewnętrznym prawem TK jest wadliwie obsadzony - bo są tam dublerzy, którzy weszli do niego mimo że nasz TK uznał wybór wcześniejszych 3 sędziów za legalny" - przypomniał. "Ci, którzy będą zaraz krzyczeć o uzurpacji, niech wezmą to pod uwagę - ta trójka oraz prezydent Duda, który do ich wejścia do TK się walnie przyczynił, złamali NASZĄ konstytucję". Dalej tłumaczy: "Wyrok TSUE ma takie znaczenie, że wyroki wydane przez składy dublerskie nie będą respektowane w sprawach, które dotyczą prawa UE. Ci, którzy lubią PiS będą mówić, że wewnętrznie, na polskiej ziemi, te wyroki obowiązują. Ale to tak jakby - używając metafory - TSUE wypowiedział się co do tego, że nasze paszporty są wadliwe, bo wydano je z naruszeniem NASZEJ procedury. My możemy sobie je respektować wewnętrznie, ale zewnętrznie respektowane nie będą".
"Głębokie niezrozumienie tematu"
Doktor nauk prawnych, konstytucjonalista Kamil Stępniak zapytany, czy wyrok TSUE rzeczywiście zakazuje Polsce powoływania się na Konstytucję RP, stwierdził, że takie "komentarze niektórych polityków prawicy wynikają albo z głębokiego niezrozumienia tematu, albo z wyjątkowo perfidnego wykorzystania go do partykularnych celów politycznych". Ekspert stwierdza:
TSUE nie zakazał powoływania się Polsce na swoją konstytucję. TSUE orzekł, że Polska nie może czynić z przesłanki "swojej tożsamości konstytucyjnej" wytrycha, który pozwoli naszemu krajowi na brak poszanowania wspólnych wartości zapisanych w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej.
I przywołuje art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej:
Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn
"Gdy zajrzymy do tego przepisu, to widzimy wprost, że nie jest on nie tylko niezgodny z polską konstytucją, ale wręcz te wartości w nim wskazane są tymi wartościami, które znajdziemy również w naszej konstytucji. Są to chociażby poszanowanie godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, państwa prawnego czy praw człowieka. Tutaj nie ma sprzeczności" - tłumaczy dr Stępniak. "Problem jest w tym, że politycy prawicy uważają, że nawet nie trzymając się sprecyzowanych zasad dotyczących praworządności, to oni mogą mówić wszystkim, co praworządne jest, a co nie".
Odnosząc się do kwestii relacji prawa krajowego z unijnym, przypomniał, że "w wyroku K18/04 z dnia 11 maja 2005 r. polski Trybunał Konstytucyjny słusznie wskazał, że: 'Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej mamy do czynienia z równoległym obowiązywaniem dwóch autonomicznych porządków prawnych - polskiego i unijnego'. I to na takiej zasadzie prawo europejskie funkcjonuje w Polsce". "TSUE orzekł, że upolityczniony Trybunał Konstytucyjny nie miał prawa w swoich wyrokach kwestionować prawa UE, jednocześnie podważając zasadnicze cechy porządku prawnego Unii" - ocenia ekspert. I w końcu:
TSUE wskazał również, że Polska nie dochowała reguł, które sama ustanowiła względem powoływania sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Nie narzucono nam, jak mają wyglądać te reguły, ale wskazano, że musimy szanować zasady, które sami ustanowiliśmy. A tak się nie stało.
Podobnego zdania jest dr hab. Joanna Juchniewicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. W przesłanym Konkret24 komentarzu ocenia:
TSUE w swoim orzeczeniu nie zakazał w żaden sposób powoływania się na polską konstytucję. Przystępując do Unii Europejskiej, zgodziliśmy się na przestrzeganie zasad wyrażonych w traktacie, a tym samym - tworząc przepisy prawa czy stosując prawo - powinniśmy czynić to w taki sposób, by te zasady były respektowane.
Według niej "przeciwnicy orzeczenia wykorzystują pojęcie 'tożsamości konstytucyjnej', by uzasadnić odstąpienie od wykonywania orzeczeń TSUE, pomijając zupełnie fakt, że zobowiązaliśmy się jako państwo do stosowania się do obwiązujących w UE zasad, ale nie jest to w żaden sposób równoznaczne z rezygnowania z polskiej ustawy zasadniczej".
"TSUE orzekł, że TK jest niewłaściwie obsadzony, zasiadają w nim osoby wybrane na zajęte miejsca - a co za tym idzie, nie spełnia on wymogów bezstronnego i niezawisłego sądu, a przez to naruszona jest gwarancja dostępu do sądu, skutecznej ochrony sądowej, rzetelnego procesu sądowego. Ale my to już wiedzieliśmy z orzeczenia TK z 2015 roku, więc niejako TSUE potwierdził to, co wynikało z naszego orzecznictwa" - stwierdza prof. Juchniewicz.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: P. Polak/PAP, A. Zawada/PAP