Młody kierowca wjechał samochodem w wezbraną powodzią rzekę w Kłodzku i zginął - taki przekaz rozsyłają internauci w mediach społecznościowych. Rzekomym dowodem jest nagranie z tej sytuacji. Jednak nie jest to Polska, a zdarzenie nie skończyło się tragicznie. Przestrzegamy przez rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji tworzonych na bazie starych filmów, które w czasie obecnej powodzi są znowu publikowane.
Wiele miast na południu Polski ucierpiało w wyniku powodzi i ulewnych deszczy. Mieszkańcy Kłodzka, Lądka-Zdroju czy Głuchołazów zaczynają już sprzątać i szacować straty. Na ulicach zalega wyrwana kostka brukowa, konary przyniesione przez wodę, meble wyciągnięte przez falę z domów czy wyrwane framugi. 16 września w Kłodzku był reporter TVN24 Paweł Popkowski. Relacjonował, że woda, która wdarła się do miasta, była bardzo wysoka i miała dużą siłę. "Wymyła dosłownie wszystko z jednego z lokali usługowych znajdujących się w centrum Kłodzka. Widać zwisające kable elektryczne czy zerwane kaloryfery" - opisywał.
Tymczasem w mediach społecznościowych krąży przekaz, że właśnie w Kłodzku, zanim woda opadła, doszło tragedii, w której miał zginąć młody chłopak. Informacja ta publikowana jest z nagraniem mającym potwierdzać całą historię. Na trwającym niecałe pół minuty filmie widać, jak młody mężczyzna wjeżdża srebrnym autem do rwącej, błotnistej rzeki. Najprawdopodobniej chciał w ten sposób dostać się na drugą stronę - nie słychać wyraźnie, co mówi do osoby kręcącej całą scenę. Potem widać, jak szybko wysoka i rwąca woda porywa auto wraz z kierowcą. Pod naporem wody samochód uderza w stojącą obok kładkę dla pieszych i ją zrywa.
"Kłodzko godzina 17:30 sytuacja jest tragiczna ludzie robią wszystko by się ratować ten chłopak z nagrania zginął!" - napisał w niedzielę 15 września anonimowy użytkownik serwisu X, który udostępnił film (pisownia oryginalna). Do posta dodał hasztagi: #Powodź #powodź2024. Wpis ten do 17 września wygenerował ponad pół miliona wyświetleń. Ale filmik ten publikowano też na innych kontach w X - na jednym ma ponad 40 tys. wyświetleń, na innym - kolejne ponad pół miliona.
Wielu internautów wierzy w tę historię, ale są też ironiczne komentarze: "On chciał zginąć … rip"; "Jeśli to prawda to chłop umarł na własne życzenie"; "nagroda Darwina dla tego pana".
Inni przestrzegają, że to nieprawdziwe doniesienia, a nagranie nie powstało w Polsce. "Po co takie fejki wysylac"; "Tylko to stare nagranie z Rosji"; "To nie Kłodzko, tylko Rumunia. Tyle prawdy w tym Waszym ruskim przekazie" - piszą.
Sprawdziliśmy więc, gdzie doszło do zdarzenia z nagrania i czy kierowca samochodu zginął.
Miejscowość w Rumunii
Okazuje się, że dłuższa wersja nagrania krąży w sieci od prawie trzech lat. 13 grudnia 2021 roku opublikowano ją w serwisie YouTube. Tytuł w języku rumuńskim brzmi: "Samochód porwany przez rzekę w Cheia Prahova po tym, jak kierowca próbował się przez nią przeprawić". Dzień wcześniej nagranie opublikowano na forum Reddit w wątku poświęconym Rumunii.
13 grudnia 2021 roku o nieodpowiedzialnym zachowaniu kierowcy informowały rumuńskie media - m.in. portal Observatorul Prahovean, Newsweek Romania, portal telewizji Știrile ProTV, portal tabloidu "Libertatea" - oraz redakcja brytyjskiego tabloidu "The Daily Mail" czy anglojęzyczny portal motoryzacyjny autoevolution.com.
Z doniesień medialnych wynika, że do zdarzenia doszło w miejscowości Cheia w okręgu Prahova w południowej Rumunii. Kierowca próbował przejechać niewielką rzekę Teleajen, która przepływa przez miejscowość. W tym czasie w regionie obowiązywały już ostrzeżenia pogodowe. Z powodu ulewnych deszczy kilka gospodarstw domowych w okolicy miejscowości Cheia zostało zalanych, ewakuowano niektórych mieszkańców .
Co z kierowcą?
Według doniesień rumuńskich mediów w Cheia prawie doszło do tragedii. Na szczęście kierowca auta został w porę uratowany. "30-letni mężczyzna został uratowany przez straż pożarną. Podróżował samochodem i próbował dotrzeć do pensjonatu w Cheia. Przejechał samochodem przez rzekę Teleajen i z powodu dużego natężenia przepływu wody dachował. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - przekazał Inspektorat Sytuacji Nadzwyczajnych Prahova redakcji rumuńskiego Observatorul Prahovean.
Rumuńska policja nie ukarała nierozważnego kierowcy. Zaapelowała do innych o odpowiedzialne zachowanie w podobnych sytuacjach.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: x.com