Część internautów zwraca uwagę na agresywne zachowanie mężczyzny, który podczas Marszu Równości w Lublinie wygraża jego uczestnikom. Inni widzą w nim prowokatora, a jeszcze inni – podejrzewają go o bycie policyjnym tajniakiem. Przyglądamy się twitterowej teorii spiskowej.
Pośród incydentów, które miały miejsce 13 października w trakcie Marszu Równości w Lublinie, jeden szczególnie zainteresował internautów - za sprawą osoby jego głównego bohatera. Chodzi o łysego mężczyznę w ciemnych okularach, który widoczny jest na licznych nagraniach z marszu. A to szarpie kabel, a to przebija balony i próbuje zniszczyć flagę partii Razem. Na niektórych nagraniach widać także, jak pokazuje znak podrzynania gardła.
"Bezdyskusyjnie policjant!"
Zdjęcie z mężczyzną z Lublina zamieścił na Twitterze m.in. użytkownik Polska Liderem. „Kim jest ten człowiek? Najpierw idzie swobodnie wśród policjantów gadając do rękawa. Później robi dym w świetle kamer. Na końcu policja pokazuje jego zdjęcie, które wywołuje jednoznaczne odczucia z orłem na ramieniu...”, zastanawia się w swoim wpisie, który został podany dalej przez 109 innych kont. „Prowokator. Na Mapie Niepodległości może być ich więcej”, „Bezdyskusyjnie jest to policjant” – odpowiadają inni internauci.
Swoje wątpliwości co do roli mężczyzny podczas marszu dużo jednoznaczniej wyraża inna użytkowniczka Twittera Katarzyna TS. „Wygląda na to, że koleś, który zerwał balony i flagę Partii Razem, to gliniarz. Co na to minister @jbrudzinski?”
Do swojego wpisu załączyła stopklatkę z materiału wideo i link do tego materiału, który otwiera się w momencie, z którego stopklatka pochodzi. W tej formie nagranie upubliczniają też inni internauci.
Sugestia, jakoby mężczyzna był „gliniarzem”, odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Tylko wpis tej jednej użytkowniczki został podany dalej 194 razy, między innymi przez popularnego na Twitterze publicystę Rafała Ziemkiewicza – z autorskim komentarzem.
"Mówi do rękawa"
Co miałoby świadczyć o tym, że mężczyzna jest „gliniarzem”, albo jak sugeruje wielu użytkowników – tajniakiem? Przede wszystkim to, że na udostępnianym nagraniu idzie „razem” z grupą policjantów, „swobodnie”, a także że „mówi do rękawa” (sugestia, jakoby komunikował się z innymi policjantami, mówiąc do słuchawki w rękawie - red.). Jak piszą internauci, mężczyzna potem zachowywał się podczas marszu „prowokatorsko”, a niektórzy jego zachowanie nazywają wręcz „szałem berserkera”. To pojęcie znane z gier komputerowych, jedna ze stron dla graczy opisuje je przykładowo jako „Kiedy masz prawie maksimum furii, zadajesz dodatkowe 25% obrażeń.”
W interpretacji internautów, celem mężczyzny miała być kompromitacja ruchów nacjonalistycznych lub stworzenie pretekstu dla zwiększenia ochrony manifestujących na Marszu Równości. Miałoby to świadczyć, zdaniem niektórych z komentujących, że doszło do politycznej wolty administracji rządowej.
"Zatrzymany i podejrzany"
Niecałe 3 godziny po opublikowaniu wspomnianych wpisów, na profilu Polskiej Policji na Twitterze pojawił się komunikat dementujący te sugestie. „Nie jest to żaden funkcjonariusz jakiejkolwiek służby, tajniak czy nawet kandydat do służby”, napisała policja i poinformowała, że mężczyzna ze zdjęć i nagrań jest „zatrzymany i podejrzany”. Do wpisu dodano hasztag #FakeNews.Policja dołączyła także do swojego tweeta nagranie, na którym widać zachowanie mężczyzny nie tylko z momentu, w którym Internauci robili zrzut ekranu czy oznaczali wideo, ale i wcześniejsze ujęcia. Widać na nich, że mężczyzna wcale nie szedł z policją – policjanci szli w szyku, a mężczyzna stał sam na ich drodze. Policja nie ominęła go, a on zaczął posuwać się tuż przed nią. Widać, jak policjanci lekko popychają go tarczami, by się przesunął.
Policja jeszcze kilkukrotnie wysyłała odkłamujące wpisy. W odpowiedzi na wciąż pojawiające się wątpliwości wysłano także zdjęcie zrobione po zatrzymaniu mężczyzny
Mimo kilkukrotnego policyjnego dementi, internetowa plotka o policyjnym „tajniaku” na Marszu Równości, nadal żyje swoim życiem w sieci i dezinformuje.Według szacunków policji w lubelskim Marszu Równości wzięło udział około 1,5 tysiąca osób. Liczbę osób zakłócających marsz w sposób najbardziej agresywny oszacowano na około 200. Nikt z uczestników marszu ani osób postronnych nie odniósł obrażeń. Policja zatrzymała 21 osób, nie było wśród nich uczestników marszu.16 osobom zatrzymanym po marszu prokuratura postawiła zarzuty między innymi czynnej napaści i naruszenia nietykalności cielesnej policjantów na służbie, pobicia i użycia przemocy wobec osoby małoletniej.
Autor: Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; Twitter; zdjęcie tytułowe: PAP/Wojtek Jargiło