Pseudoekologiczne, palą się całą dobę - twierdzą przeciwnicy samochodów elektrycznych. Auta te stały się tematem politycznych kampanii oraz antyunijnych i antyklimatycznych narracji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ironizował ostatnio, że elektryk "się bardzo ładnie pali, intensywnie". Ile jest prawdy, a ile fałszu w takich tezach? Wyjaśniamy.
Ponieważ inwestycje w zieloną i cyfrową transformację - w tym w elektromobilność - są uwzględniane w projekcie Europejskiego Zielonego Ładu, na temat efektywności i bezpieczeństwa samochodów elektrycznych wypowiadają się nie tylko eksperci czy przedstawiciele branży motoryzacyjnej, ale również politycy. Tak np. Jarosław Kaczyński podczas spotkania z wyborcami 19 maja w Tomaszowie Mazowieckim zachęcał do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego - a jednocześnie kwestionował zmiany klimatyczne i postulował odrzucenie Zielonego Ładu. Mówiąc o rzekomym ograniczaniu wolności przez Unię Europejską, stwierdził: "Jeżeli ktoś chce jeździć samochodem elektrycznym, który się bardzo ładnie pali, intensywnie - to też proszę państwa może. I pewnie tych ludzi będzie coraz więcej. Ale to nie może być przymus".
Prezes PiS wykorzystał więc w kampanijnym przekazie emocje, jakie już od dłuższego czasu wzbudzają samochody elektryczne. Sceptycy uregulowań Unii Europejskiej podnoszą, że elektryki wcale nie są ekologiczne, a w dodatku są bardziej niebezpieczne niż auta spalinowe. Chodzi między innymi o kwestię ich pożarów.
W Polsce temat ten odżył 19 kwietnia, kiedy to w Warszawie spłonął samochód elektryczny wart około miliona złotych. Auto producenta Lucid Motors było prawdopodobnie jedynym takim w naszym kraju. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym samochodem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup, w wyniku czego doszło do pożaru baterii i wnętrza.
Na świecie temat pożarów aut elektrycznych był szczególnie nośny, gdy 25 lipca 2023 roku pływający pod panamską banderą statek zapalił się w okolicach holenderskiej wyspy Ameland na Morzu Północnym. Udało się uratować 22 z 23 członków załogi. Fremantle Highway przewoził ponad 3700 samochodów osobowych, w tym niemal 500 aut elektrycznych. Początkowo informowano, że przyczyną pożaru był właśnie zapłon samochodu elektrycznego. Wypadek ten wykorzystywał m.in. ówczesny sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska Edward Siarka, który pisał na platformie X: "Tak pseudoekologiczne samochody wpływają na klimat - niszcząc życie w wodach morza północnego". Okazało się jednak, że największe zniszczenia statku były na poziomach, na których elektryków nie było. Teza, że pożar spowodowały auta elektryczne, nie została potwierdzona.
Takie zdarzenia ożywiają publiczną dyskusję, jak to jest z tymi elektrykami: czy rzeczywiście palą się częściej niż auta spalinowe? czy rzeczywiście płoną przez 24 godziny? czy trudno się je gasi? Szczególnie że w mediach społecznościowych non stop rozpowszechniane są fake newsy: zdjęcia płonących aut spalinowych przedstawiane jako elektryczne. W Konkret24 opisywaliśmy taką fałszywkę np. w 2022 roku: jakoby w płomieniach stanął "pociąg z elektrykami". W rzeczywistości samochody na pociągu zapaliły się po kontakcie z napowietrznymi liniami elektrycznymi. Takie posty rodzą jednak ironiczne komentarze w stylu: "przewiduję, że to ognisko może trochę potrwać, baterie palą się dłuuuugo, bo są eko" - które są podstawą do fałszywych tez o elektrykach.
Przede wszystkim powtarza się, że auta elektryczne zapalają się częściej niż spalinowe oraz że ich gaszenie trwa nieraz nawet dobę, a sam proces gaszenia elektryka jest skomplikowany. Wyjaśniamy, jak jest w rzeczywistości.
Fałsz 1: samochody elektryczne palą się częściej od spalinowych
Naczelnik Wydziału Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa st. bryg. mgr inż. Tomasz Jonio w odpowiedzi na pytania Konkret24 dotyczące tych kwestii zauważa: "Pożary pojazdów o napędzie elektrycznym to zdecydowanie temat medialny - dużo bardziej medialny niż faktyczne zagrożenie oraz statystyczne występowanie takich zdarzeń".
Jak podaje, w 2024 roku (dane do 21 maja) doszło do 11 pożarów samochodów o napędzie elektrycznym wobec 3312 pożarów aut osobowych i ciężarowych łącznie. "Statystycznie, czyli porównując ilość zarejestrowanych aut o napędzie elektrycznym oraz tych konwencjonalnych, pojazdy o napędzie elektrycznym palą się porównywalnie często lub rzadziej niż te o napędzie konwencjonalnym" - podsumowuje naczelnik.
Dane dotyczące pożarów samochodów elektrycznych w ujęciu kilkuletnim przekazał nam rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Karol Kierzkowski. Potwierdził, że PSP odnotowuje niewielką liczbę pożarów elektryków.
I tak: w 2020 i 2021 roku takich pożarów było po 2; w 2022 roku - 7; w 2023 roku - 21. To niecały promil tego typu zdarzeń w porównaniu z liczbą pożarów aut spalinowych: w 2021 roku było ich 9274, w 2022 roku – 8333, 2023 roku - 7166.
Serwis wysokienapięcie.pl po rozmowie z ponad 20 strażakami, policjantami i ekspertami opublikował w lipcu 2023 roku obszerną analizę na temat tego, czym różnią się pożary elektryków i spalinówek, jak często zapala się bateria, czy da się ją ugasić itp. Autorzy wykazali m.in., że w Polsce na 100 tysięcy zarejestrowanych samochodów pali się 18-28 elektryków i 27-35 spalinówek (dane straży pożarnej); że średnio co czwarty pożar auta elektrycznego to efekt podpalenia; że zaledwie 1/10 pożarów elektryków dotyczyło baterii trakcyjnych.
W rozmowie z tym serwisem st. bryg. mgr inż. Tomasz Jonio podkreślał: "Znaczna część z tego, co można przeczytać o pożarach samochodów elektrycznych, wynika z niewiedzy, emocji czy powtarzania niesprawdzonych opinii, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. To zresztą nie tylko problem w Polsce".
Podobne statystyki straży pożarnej o średniej liczbie pożarów aut spalinowych i elektrycznych w Polsce podawał w sierpniu 2023 roku specjalistyczny serwis Nauka to lubię. W tekście "Czy samochody elektryczne palą się częściej?" informuje, że jednak częściej palą się auta spalinowe - lecz pod uwagę trzeba wziąć fakt, że elektryków jest w Polsce po prostu znacznie mniej; nie wiadomo też, jak liczone są hybrydy. Autor tej analizy sprawdził dane z krajów, gdzie elektryków jest dużo więcej - okazało się, że w Szwecji "pożar elektryka jest około 20-krotnie mniej prawdopodobny niż pożar samochodu zasilanego ropą albo benzyną", że "podobnie sytuacja wygląda w Norwegii", a "w Stanach na 100 tysięcy samochodów średnio pali się 25 elektryków i ponad 1500 spalinowych".
Fałsz 2: samochody elektryczne gasi się 24 godziny
Przypomnijmy najdłuższe akcje strażaków związane z gaszeniem pojazdów elektrycznych: - czas trwania pożaru Tesli z 27 grudnia 2022 roku w Piotrkowie Trybunalskim: 4 godziny i 34 minuty - pożar samochodu elektrycznego w Okopach-Kolonii z 10 września 2021 roku trwał 9 godzin i 16 minut - pożar samochodu elektrycznego 26 marca 2023 roku w Miszewku (woj. pomorskie) trwał 21 godzin i 39 minut - po ugaszeniu pojazdu przystąpiono bowiem do schładzania zastosowanych w samochodzie baterii w celu uniknięcia nawrotu palenia.
Tak więc nawet te najdłuższe akcje gaśnicze (no, może z wyjątkiem Miszewka) nie trwały dobę. Dlaczego jednak mogą one trwać długo? W analizie serwisu Nauka to lubię czytamy: "W samochodach elektrycznych pożar pożarowi nie jest równy. Gdy zapali się wnętrze samochodu, np. z powodu uszkodzenia instalacji elektrycznej, jej gaszenie trwa dokładnie tyle samo długo jak gaszenie wnętrza samochodu spalinowego. Różnice pojawiają się wtedy, gdy zapali się bateria. Jej gaszenie wymaga większej ilości wody po to, by obniżyć jej temperaturę. I tu pojawia się pewien paradoks. Akumulatory samochodowe są zamknięte w szczelnej i izolowanej termicznie obudowie. Gdy wybucha pożar akumulatorów, ich gaszenie, schładzanie, trwa długo bo… są zamknięte w szczelnej obudowie. Obudowie, której zadaniem jest nie dopuścić do tego, by do środka dostała się jakakolwiek ciecz". W konkluzji stwierdzono: "Czas jaki strażacy muszą spędzić przy palącym się samochodzie elektrycznym jest dłuższy, ale – statystycznie – nie zasadniczo dłuższy".
"Państwowa Straż Pożarna nie określa w informacji ze zdarzenia czasu samych działań gaśniczych, ale są to działania, które trwają zasadniczo porównywalnie – niezależnie od rodzaju napędu pojazdu" - informuje Konkret24 naczelnik Wydziału Krajowego Centrum Koordynacji Ratownictwa. Natomiast w statystykach podanych nam przez rzecznika komendanta głównego PSP są informacje o całkowitym czasie akcji gaszenia elektryków. Na przykład: - 24.10.2023: pożar hamulców w pojeździe elektrycznym Ford Etransit, Nowe Gulczewo (powiat płocki), spalone tylne prawe koło, czas interwencji 23 minuty - 1.07.2023: pożar Tesli S100, Gorzów Wielkopolski, przód pojazdu spalony, czas interwencji 1 godzina 19 minut - 1.06.2023: pożar pojazdu T-King, cały spalony, chłodzenie akumulatorów, czas interwencji 1 godzina 49 minut - 22.06.2023: pożar Tesli, Nowe Marzy, A1, cała spalona, czas interwencji 3 godziny 55 minut - 8.11.2023: pożar VW ID5, Poddębie, palił się tył oraz wnętrze pojazdu, bateria nieuszkodzona, czas interwencji 4 godziny 16 minut - 11.05.2023: pożar Mercedesa EQA, Zęblewo/Wejherowo, spalił się cały samochód, czas interwencji 5 godzin 8 minut - 12.06.2023: pożar Mercedesa (ten sam, który palił się 11.05.2023), Gdynia, spalony cały samochód, chłodzenie akumulatorów, pojazd na parkingu policyjnym, czas interwencji 4 godziny 43 minuty - 29.12.2023: pożar Nissan Leaf, Marcinowice, całkowicie spalony, chłodzenie akumulatorów, czas interwencji 7 godzin 8 minut.
Rzecznik informuje, że według statystyk średni czas działań gaśniczych przy pożarach pojazdów elektrycznych wyniósł około 1,5 godziny.
W cytowanej wyżej analizie serwisu wysokienapięcie.pl wicedyrektor w Centrum Naukowo-Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej st. bryg. dr hab. inż. Jacek Zboina mówi: "Z naszych badań w CNBOP-PIB, z prac innych ośrodków naukowych i biznesowych, które analizujemy, a także z dotychczasowego doświadczenia straży pożarnej w Polsce wynika, że pożary pojazdów elektrycznych co do zasady nie różnią się istotnie co do mocy pożaru od pojazdów spalinowych". A prof. Wojciech Węgrzyński z Zakładu Badań Ogniowych Instytutu Techniki Budowlane stwierdził: "Od strony wielkości pożaru nie bardzo widzimy jakąś różnicę między pożarem auta spalinowego a elektrycznego".
Autorzy analizy piszą: "Ryzyko pożaru samochodu elektrycznego w Polsce wynosi 0,02 proc. Ryzyko, że pożar obejmie także baterię, to już zaledwie 0,006 proc. Natomiast ryzyko, że wystąpi choćby niewielki wybuch oparów z baterii to jedynie 0,0003 proc. Dla porównania ryzyko śmierci w wypadku drogowym w Polsce jest wielokrotnie wyższe i wynosi 0,005 proc.".
Co sprawia, że gaszenie aut elektrycznych jest skomplikowane
Mimo że nie są częste, to akcje gaszenia samochodu elektrycznego wymagają od strażaków odpowiedniej wiedzy i zastosowania konkretnych procedur. Rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Karol Kierzkowski zapewnia, że PSP jest przygotowana do gaszenia pożarów pojazdów z napędem elektrycznym. Największą trudnością przy tych działaniach jest znaczne zapotrzebowanie na wodę niezbędną do gaszenia i chłodzenia palących się baterii.
Zgodnie z procedurą niewielkie pożary aut elektrycznych strażacy mogą gasić przy użyciu gaśnic proszkowych lub pianowych, zachowując bezpieczną odległość wskazaną na etykiecie gaśnicy. Rozwinięty pożar samochodu elektrycznego gaszą natomiast z wykorzystaniem wody oraz proszkiem gaśniczym. Taką akcję można prowadzić nawet bez odłączenia instalacji wysokiego napięcia w samochodzie. Minimalna odległość między źródłem pożaru a wylotem strumienia środka gaśniczego to jeden metr dla rozproszonych prądów wody i pięć metrów dla zwartego strumienia wody. Pożarów samochodów elektrycznych strażacy nie gaszą za pomocą strumieni piany ciężkiej średniej lub lekkiej.
Jedną z metod gaszenia takich pojazdów jest umieszczanie ich w kontenerze wypełnionym wodą - jednak nie zawsze i nie we wszystkich przypadkach jest to możliwe. Straż podkreśla, że wykorzystanie kontenera w celu zatopienia samochodu elektrycznego może być stosowane tylko w uzasadnionych przypadkach - gdy opisane powyżej techniki gaszenia okażą się nieskuteczne (nie należy przy tym napełniać kontenera wodą wyżej niż jest to konieczne, czyli do górnej krawędzi akumulatora). Prewencyjne zatapianie pojazdu nie jest zalecane, między innymi ze względu na duży wysiłek logistyczny, duże koszty utylizacji zanieczyszczonej wody jako odpadu specjalnego/niebezpiecznego i nieuniknione zwiększenie szkód ogólnych w samochodzie. Wobec tego strażacy zalecają wykorzystanie suchej kwarantanny pojazdu w kontenerze aby nie stanowił zagrożenia dla sąsiadujących samochodów lub budynków.
Straż zwraca uwagę, że producenci samochodów elektrycznych stosują szereg zabezpieczeń zapobiegających powstaniu samozapłonu systemu zasilania akumulatorowego, to między innymi:
- układ chłodzenia (chroniący przed przegrzaniem akumulatora)
- wzmocniona obudowa ochronna (zapobiegająca uszkodzeniom mechanicznym)
- zapora ogniowa (oddzielająca moduły akumulatora, ograniczająca potencjalne szkody i zabezpieczająca pozostałe podzespoły pojazdu przed zapłonem System awaryjnego wyłączania wysokiego napięcia)
- obwód, który w czasie postoju separuje napięcie akumulatora wysokiego napięcia (HV) od reszty instalacji elektrycznej pojazdu w znaczący sposób zwiększa to bezpieczeństwo, kiedy pojazd nie jest użytkowany.
Właśnie m.in. po to, by lepiej radzić sobie z tego typu akcjami gaśniczymi, Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej w czerwcu 2020 roku wprowadziła "Standardowe zasady postępowania podczas zdarzeń z samochodami osobowymi z napędem elektrycznym". W maju 2023 roku standardy zaktualizowano poprzez wyznaczenie "Standardowych zasad postępowania podczas zdarzeń z samochodami z napędem elektrycznym oraz hybrydowym". Zasady te przed wprowadzeniem w jednostkach straży pożarnej poprzedzone były konsultacjami, m.in. z podmiotami branży przemysłu samochodowego, instytutami badawczymi i jednostkami ochrony przeciwpożarowej.
"Paradoksalnie z czasem, gdy będzie ich [pożarów elektryków – red.] coraz więcej, media przestaną o nich pisać, a ludzie przestaną się ich obawiać" – mówił autorowi analizy na stronie wysokienapiecie.pl dr inż. Bernard Król ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Kierował zespołem, który w 2020 roku opracował pierwsze zasady postępowania z pożarami aut elektrycznych. W tym samym tekście autor cytuje innego eksperta: "Na początku też się baliśmy pożaru auta elektrycznego – przyznaje mł. bryg. Wojciech Pawlikowski, zastępca dowódcy JRG KM PSP w Piotrkowie Trybunalskim, który uczestniczył w gaszeniu baterii w Tesli Model S w grudniu 2022 roku. – Tak samo kiedyś baliśmy się zbiorników LPG, gdy zaczęły się pojawiać w samochodach – dodaje".
W odpowiedzi dla Konkret24 st. bryg. Kierzkowski podkreśla, że mając na uwadze dynamikę rozwoju branży pojazdów elektrycznych, strażacy uczestniczą w licznych szkoleniach i seminariach organizowanych we współpracy z producentami samochodów, a także z organizacjami pozarządowymi.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP Gdańsk