- Singapur wydaje znacznie mniej niż Polska, a mimo to ma znacznie lepszy system ochrony zdrowia - przekonuje Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji na prezydenta RP. Wyjaśniamy, czego nie mówi o singapurskim systemie, a co powinniśmy o nim wiedzieć, by się z nim porównywać.
Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji na prezydenta RP, pod koniec marca co najmniej dwukrotnie wypowiadał się o tym, jak ocenia polski system ochrony zdrowia i jak chciałby go zmienić.
26 marca w Kanale Zero powiedział: "Widziałem ranking, gdzie Polska była na sześćdziesiątym miejscu na świecie, jeżeli chodzi o ochronę zdrowia. Teraz jakie państwa są w pierwszej dziesiątce: Niemcy, Szwajcaria. Co łączy Niemcy i Szwajcarię? To, że mają konkurujące ze sobą systemy kas chorych. W sensie nie ma jednego NFZ-u, tylko jest na przykład pięćdziesiąt. Każdy Niemiec ubezpiecza się w jednej z kas chorych, które z sobą rywalizują o pacjentów. I dzięki temu, że muszą ze sobą rywalizować, starają się, by jakość usług była jak najwyższa" - przekonywał Mentzen.
Na to zareagował prowadzący rozmowę. Zauważył, że Niemcy wydają około 12 proc. PKB na system ochrony zdrowia (12,65 proc. w 2022 roku, za Bank Światowy), a Polska - 6,5 proc., czyli prawie o połowę mniej. Mentzen ripostował: "A Singapur wydaje znacznie mniej niż Polska i też ma znacznie lepszy system niż my. Pieniądze nie są problemem".
Prowadzący ponownie odbił piłeczkę rozmówcy i tłumaczył mu, że w mikropaństwie, takim jak Singapur, łatwiej się zorganizować różne procesy (Singapur ma powierzchnię 736 kilometrów kwadratowych, czyli tyle, ile powiat sochaczewski; mieszka w nim ok. 6 mln osób - red.). Z tym nie zgodził się Mentzen: "A co to zmienia? W mikropaństwie łatwiej się raka leczy?". I później dodał: "Nie zgadzam się z tobą, wiele rzeczy jest trudniej zrobić w mikropaństwie niż w dużym państwie (...). Różnice są różne, natomiast to, jak się leczy komuś raka, jak się leczy komuś przewlekłe choroby, nie ma znaczeni,a czy to jest miasto większe, czy mniejsze. Ważne, jak wygląda relacja pomiędzy szpitalem, lekarzem a pacjentem".
Potem kandydat podał przykład bardzo drogiej "dziadowskiej ochrony zdrowia" w Stanach Zjednoczonych i ponownie przywołał wspomniane mikropaństwo: "Singapur jest świetnym przykładem, bo jako relacja do PKB tam jest mniej niż Polska, wydają mniej niż Polska. To jest jeden z najlepszych systemów ochrony zdrowia na świecie".
Mentzen: Singapur wydaje na ochronę zdrowia mniej niż Polska
Dzień później Sławomir Mentzen był gościem programu "Polityczne Graffiti" w Polsat News. Tam zapytany o to, jak wyobraża sobie model ochrony zdrowia w Polsce, stwierdził: "Tak, chciałbym iść w kierunku modelu niemieckiego albo szwajcarskiego. Polski system ochrony zdrowia jest na 60. miejscu, a tamte dwa są w pierwszej dziesiątce".
W dalszej części rozmowy ponownie porównywał Polskę do Singapuru. "Same pieniądze (wpływające do systemu ochrony zdrowia - red.) nie są najważniejsze. Najważniejszy jest system. To jest bardzo dobre porównanie między Stanami Zjednoczonymi i Singapurem. Stany Zjednoczone wydają na ochronę zdrowia koło 18 procent PKB, a wyniki mają tragiczne. Singapur wydaje na ochronę zdrowia, zdaje się, że mniej niż Polska względem PKB…".
Przerwał mu prowadzący program Marcin Fijołek: "Chyba więcej jednak". Polityk szybko dopytał: "Względem PKB?". Na co dziennikarz odparł: "Wydaje mi się, że tak". Mentzen: "Nawet jeżeli troszeczkę więcej, to to są porównywalne kwoty i ma jeden z najlepszych na świecie systemów ochrony zdrowia".
Ranking systemów ochrony zdrowia
Mówiąc, że polski system ochrony zdrowia jest na 60. miejscu, Mentzenowi zapewne chodziło o ranking "Kraje z najlepszymi systemami ochrony zdrowia 2024" biznesowego magazynu "CEOWorld Magazine". Polityk Konfederacji przytaczał ten ranking w jednej z interpelacji poselskich z października 2024 roku.
Mentzen już wcześniej powoływał się na ten ranking, gdy na wiecu w Bolesławcu mówił, że "ochronę zdrowia mamy na 60. miejscu – za Azerbejdżanem, za Libanem".
Kandydat Konfederacji nieznacznie pomylił się, podając lokaty wymienionych przez niego państw. I tak w rankingu "CEOWorld Magazine" z 2024 roku Polska była na 59. miejscu spośród sklasyfikowanych 110 państw. Wspomniane przez Mentzena Niemcy i Szwajcaria zajmowały kolejno 8. i 12. miejsce, tak więc tylko Niemcy znalazły się w pierwszej dziesiątce. Polityk Konfederacji twierdził, że jest w niej i Szwajcaria.
Dodajmy, że Singapur, który także padł w rozmowie, zajął 14. miejsce. Pierwsza trójka w rankingu, a więc kraje z najlepszymi systemami ochrony zdrowia w 2024 roku to Tajwan, Korea Południowa i Australia.
Zgodnie z notką metodologiczną w rankingu analizowana jest jakość systemów zdrowotnych w 110 krajach na podstawie pięciu kluczowych zmiennych. Ocenie podlegają kolejno: infrastruktura medyczna, kompetencje personelu, koszty leczenia (w przeliczeniu na mieszkańca), dostępność wysokiej jakości leków oraz zaangażowanie rządu. Dodatkowo uwzględniane są czynniki środowiskowe, takie jak dostęp do czystej wody, warunki sanitarne oraz polityka państwa wobec zagrożeń zdrowotnych, m.in. palenia tytoniu i otyłości.
Wydatki na zdrowie względem PKB
Co z wydatkami na zdrowie względem PKB w Polsce i Singapurze? Według danych Banku Światowego Polska w 2022 roku wydawała 6,68 proc. swojego PKB na bieżące wydatki na zdrowie. Singapur wydawał mniej, bo 5,57 proc. PKB (stan danych na 15 kwietnia 2024 roku).
W latach 2010-2022 udział bieżących wydatków na zdrowie w PKB Polski pozostawał stosunkowo stabilny, oscylując wokół 6,3–6,7 proc., z lekką tendencją wzrostową w ostatnich latach. W Singapurze natomiast nastąpił wyraźny wzrost – z 3,20 proc. w 2010 roku do 5,57 proc. w 2021. Szczególnie dynamiczne przyspieszenie widoczne jest po 2015 roku. Skokowy wzrost w 2020 roku (z 4,4 proc. PKB do 5,71 proc.) prawdopodobnie był związany z pandemią COVID-19, co widać także w danych dla Polski.
Porównanie wydatków na zdrowie względem PKB między państwami może być przydatnym wskaźnikiem, ale nie powinno być jedynym kryterium oceny różnych systemów ochrony zdrowia.
Problem z wypowiedziami Mentzena o systemach ochrony zdrowia tkwi nie w poprawności danych, ale w tym, co pomija w swojej opowieści.
Czego Mentzen nie mówi o singapurskiej ochronie zdrowia?
"Porównania Polski i Singapuru w kontekście wydatków na ochronę zdrowia, podobnie jak w przypadku porównań z każdym innym krajem, są w sposób naturalny uproszczone i często mogą wprowadzać w błąd" - stwierdza w komentarzu dla Konkret24 dr Michał Seweryn, ekonomista zdrowia i epidemiolog z Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie oraz prezes firmy doradczej EconMed Europe.
Owszem, Singapur wydaje relatywnie mniej w przeliczeniu na udział w PKB niż Polska, ale trzeba wziąć pod uwagę inne istotne czynniki, zauważa ekonomista zdrowia. "Singapur ma zupełnie inną strukturę demograficzną niż Polska, jest miastem-państwem o populacji ok. 6 mln, w dużej mierze zamożnej, mocno zurbanizowanej i dobrze wyedukowanej" - zauważa dr Seweryn. "W Singapurze funkcjonuje model silnie oparty na współodpowiedzialności pacjenta, z wyższym niż w Polsce udziałem prywatnych wydatków" - dodaje.
"System singapurski nie gwarantuje powszechnego dostępu do wszystkich świadczeń na poziomie bezpłatnym, co oznacza, że niskie wydatki publiczne nie są równoznaczne z wysoką jakością systemu opieki zdrowotnej w sensie dostępności i równości" - wyjaśnia ekspert. "Zatem, o ile pewne rozwiązania z systemu singapurskiego są warte rozważenia, to nie tak łatwo można byłoby je skopiować jeden do jednego w przypadku Polski" - ocenia.
Singapurski system finansowania ochrony zdrowia (zwany S+3Ms) zapewnia obywatelom tego kraju wsparcie w opłacaniu rachunków medycznych w publicznych placówkach. Obejmuje cztery elementy: dotacje rządowe (S), MediSave (oszczędności medyczne), MediShield Life (ubezpieczenie zdrowotne dla wszystkich) i MediFund (siatka bezpieczeństwa dla tych, którzy potrzebują większej pomocy finansowej).
MediShield Life to podstawowy program ubezpieczenia zdrowotnego. W ramach programu pobierane są niewielkie roczne składki od osób fizycznych. Wypłacane są, gdy dana osoba doświadcza poważnego incydentu zdrowotnego.
MediSave to narodowy program oszczędności medycznych, który umożliwia Singapurczykom odkładanie części dochodów na pokrycie przyszłych wydatków zdrowotnych. Zarówno pracownicy, jak i pracodawcy dokonują comiesięcznych wpłat na indywidualne konta MediSave, zarządzane przez Centralny Fundusz Oszczędnościowy (Central Provident Fund, CPF). Zgromadzone środki mogą być wykorzystywane na opłacenie kosztów hospitalizacji, zabiegów chirurgicznych oraz wybranych usług ambulatoryjnych dla posiadacza konta lub jego uprawnionych członków rodziny, takich jak małżonek, rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i dzieci. Osoby do 55. roku życia w Singapurze wpłacają 20 proc. swojego wynagrodzenia, pracodawca przekazuje 17 proc., osoby powyżej tego wieku płacą coraz mniejsze składki (od 17 do 5 proc. w zależności od grupy wiekowej).
MediFund to tak zwana siatka bezpieczeństwa dla obywateli, którzy nie są w stanie opłacić rachunków medycznych z dotacji rządowych, podstawowego ubezpieczenia i MediSave. Nie gwarantuje on pełnego pokrycia wszystkich wydatków medycznych - kwota otrzymanej pomocy z MediFund zależy od sytuacji finansowej chorego i jego rodziny oraz wysokości rachunku za leczenie.
Porównanie i jego ograniczenia
"Najważniejszymi ograniczeniami tego typu porównań są wspomniane różnice w skali i strukturze demograficznej. Polska to kraj o populacji 37 mln, z dużymi różnicami terytorialnymi i społecznymi, starzejącym się społeczeństwem i mniejszym dochodem per capita niż Singapur" - wyjaśnia dr Seweryn. W 2023 roku PKB na mieszkańca Singapuru wynosiło 141,6 tysiąca dolarów (w bieżących dolarach międzynarodowych), a na mieszkańca Polski już tylko 46,5 tysiąca, podaje Bank Światowy.
Jak zauważa ekspert, nie bez znaczenia jest również kultura systemowa i społeczna. "Polacy oczekują solidaryzmu społecznego i publicznego finansowania leczenia - podczas gdy model singapurski jest bardziej indywidualistyczny. Ponadto w Singapurze dominują oszczędności zdrowotne (MediSave) i indywidualne decyzje pacjenta - w Polsce opieramy się na NFZ i centralnych decyzjach refundacyjnych" - komentuje dr Michał Seweryn.
Ekonomista zdrowia nie zgadza się z Mentzenem w sprawie leczenia nowotworów. Przypomnijmy, kandydat na prezydenta zapytał ironicznie w Kanale Zero, czy "w mikropaństwie łatwiej się raka leczy?". "Otóż mamy dużo dowodów, w tym z polskich publikacji, że istnieją poważne nierówności w dostępie do świadczeń i to, do jakiego ośrodka trafi pacjent/pacjentka z nowotworem, bardzo często determinuje, czy otrzyma optymalną ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną" - argumentuje dr Seweryn.
Jeden wskaźnik nie wystarczy
Jak zatem kompleksowo porównywać system ochrony zdrowia w Polsce z systemami funkcjonującymi w innych krajach, w tym w Singapurze? Na pewno nie powinniśmy opierać się wyłącznie na jednym wskaźniku, czyli ogólnych wydatkach na ochronę zdrowia (udział w PKB lub per capita) - podkreśla dr Seweryn.
"Kompleksowe porównanie powinno obejmować wskaźniki epidemiologiczne i systemowe np. oczekiwaną długość życia, umieralność z powodu najważniejszych chorób (np. nowotworów), dostępność leczenia wczesnego i skutecznego (np. 5-letnie przeżycia w nowotworach), możliwe do uniknięcia hospitalizacje, czas oczekiwania na świadczenie, udział prywatnych wydatków w całkowitych nakładach i wiele innych współczynników" - wyjaśnia ekspert w przekazanym komentarzu.
"Podsumowując, bardzo cieszy mnie każdy fakt, gdy polski system ochrony zdrowia jest przedmiotem debaty polityków, ponadto uważam rozwiązania organizacyjne w Singapurze za bardzo interesujące i warte szczegółowej analizy" - stwierdza ekspert. "Niemniej jednak należy mieć świadomość, że 'upodobnienie się' do Singapuru w warunkach polskich musiałoby być nie tylko zmianą ograniczającą się do zmiany przepisów, ale przede wszystkim zmianą kulturową i społeczną, gdyż Polacy musieliby w znacznie większym niż obecnie stopniu wziąć indywidualną (w tym finansową) odpowiedzialność za swoje zdrowie" - ocenia.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP