Trwa dyskusja, czy to "PiS zrobił z Polski importera śmieci", czy też "śmierdzą śmieci masowo sprowadzane za PO". Politycy prezentują dane Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska na potwierdzenie swoich tez, niekiedy manipulując nimi. Z danych wynika jednak, że zarówno za rządów PO-PSL, jak i za rządów Zjednoczonej Prawicy import odpadów rósł. Zaś według NIK nie ubywa miejsc nielegalnego deponowania odpadów niebezpiecznych.
Pożar składowiska odpadów w Przylepie (część Zielonej Góry), do którego doszło 22 lipca, zaognił polityczny spór. Obok dyskusji o tym, kto jest winien zaniedbań, które doprowadziły do tej akurat katastrofy, rozgorzała dyskusja dotycząca sprowadzania do Polski odpadów z zagranicy. "PiS zrobił z Polski importera śmieci! Nadzorowany przez Moskwę i Ozdobę GIOŚ dał zgodę na sprowadzenie w 2022 roku 332 tys. ton. odpadów" - zatweetował 23 lipca poseł KO Michał Szczerba. "Smród płonących odpadów w Zielonej Górze. Smród setek bezkarnych nielegalnych składowisk" - napisał tego samego dnia lipca Donald Tusk na Twitterze.
Na ten wpis zareagował premier Mateusz Morawiecki. "Obrzydliwe. Kuglarz z PO - Partii Oszustów nawet pożar chce wykorzystać do swego czarnego PR Wykorzystają każde nieszczęście, żeby skłócić Polaków". Natomiast minister klimatu i środowiska Anna Moskwa tweetowała: "Śmierdzą śmieci sprowadzane masowo za Pana rządów Panie @donaldtusk. Pozostawione mieszkańcom w wielu dziwnych miejscach niebezpieczne odpady. Wypowiedzieliśmy wojnę mafii śmieciowej - drastyczne kary, system SENT, wyhamowanie tego nielegalnego śmierdzącego procederu z lat 2012-15".
Z kolei wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski napisał na Twitterze: "PO=Partia Odpadów" - a zilustrował to grafiką, którą zamieściliśmy w Konkret24 w tekście w marcu 2020 roku. Tylko że sam wykres bez kontekstu, a jedynie z komentarzem polityka Suwerennej Polski, jest wpisem manipulacyjnym. Bo dane Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ) pokazują, że w czasie obu rządów Zjednoczonej Prawicy (od 2016 roku) import odpadów wrósł w porównaniu z trzema ostatnimi latami rządów PO-PSL - i jedynie takich porównań można dokonywać. Z powodu zmian przepisów w 2013 roku porównywanie okresów przed i po tym roku jest nieuzasadnione. Ponadto raport Najwyższej Izby Kontroli pokazuje, że liczba miejsc, gdzie składowane są odpady niebezpieczne, wzrosła między 2019 a 2021 rokiem.
Wzrost importu odpadów w latach 2016-2022 - o jedną trzecią
Jeśli spojrzeć na dane GIOŚ od 2008 roku, widać, że zarówno w okresie rządów PO-PSL, jak i za rządów Zjednoczonej Prawicy import odpadów do składowania i przerobu w Polsce rósł. Tylko że samo porównywanie lat 2008-2012 i 2013-2022 wprowadza w błąd - w tych okresach obowiązywały bowiem inne przepisy.
Jak analizowaliśmy już w Konkret24, w 2008 roku do Polski trafiło ponad 689 tys. ton odpadów, w 2009 – już 1,1 mln ton, a w 2011 – rekordowe 1,6 mln ton. Na przykład w 2010 roku 74 proc. masy odpadów, na przywóz których GIOŚ wydał zezwolenie, dotyczyło złomu metali przeznaczonego do przetopu w hutach.
W 2013 roku w danych GIOŚ widzimy dziewięciokrotny spadek ilości importowanych odpadów wobec roku 2012. Nie był to spadek rzeczywisty: statystyka jest efektem zmiany przepisów. Od 1 stycznia 2013 roku przywóz do Polski odpadów z tzw. zielonej listy (inne niż niebezpieczne, np. złom metali, makulatura, odpady tworzyw sztucznych, stłuczka szklana, itp.) odbywa się już na takich samych zasadach jak w całej Unii Europejskiej - bez pisemnego zezwolenia właściwych organów. Unijne rozporządzenie, które weszło wówczas w Polsce w życie, nie nakłada na państwa członkowskie obowiązku gromadzenia informacji o imporcie odpadów z zielonej listy. Zezwolenie jest wydawane na rok firmie, która chce wysłać odpady do Polski.
Dane GIOŚ od roku 2013 nie obejmują więc odpadów, które wcześniej były uwzględniane w statystykach. Lecz nie znaczy to, że takie odpady nie są już do Polski przywożone - po prostu ich przywóz nie podlega już nadzorowi GIOŚ.
W dalszym ciągu natomiast GIOŚ wydaje zezwolenia i kontroluje import odpadów z tzw. listy bursztynowej. Obejmuje ona odpady niebezpieczne lub potencjalnie niebezpieczne, np. akumulatorów, zawierające azbest, przepracowane oleje, szkło aktywowane (ekrany telewizorów i monitory komputerowe) itp. I jak widać na powyższym wykresie, po 2013 roku import rejestrowanych odpadów wciąż rósł – z 110 tys. ton do ponad 434 tys. w 2018 roku; rok później wyniósł 405 tys. ton, a potem nieco spadł. Jednak wciąż był ponad dwukrotnie wyższy niż w możliwych do porównania latach rządów PO-PSL, czyli 2013-2015. Natomiast tylko między rokiem 2016 a 2022 wzrost wyniósł 30 proc. (Dane za lata 2020-2022 podajemy za serwisami ciekaweliczby.pl i OKO.press, które powołują się na dane GIOŚ; na nasze pytanie GIOŚ do publikacji tekstu nie odpowiedział).
Nieznaczny spadek importu odpadów po 2019 roku można wiązać z zaostrzeniem przepisów, które wprowadziła znowelizowana w lipcu 2018 roku ustawa o odpadach. Zmieniono ją po tym, jak w pierwszej połowie 2018 roku odnotowano ponad 130 pożarów składowisk i zakładów przetwarzania odpadów.
Krzysztof Gołębiewski, Główny Inspektor Ochrony Środowiska, w wywiadzie dla portalu teraz-srodowisko.pl w maju tego roku mówił: "Jak wynika z zezwoleń GIOŚ, w 2022 r. do Polski przyjechało najwięcej odpadów innych niż niebezpieczne do rekultywacji wyrobisk. Struktura tych odpadów wskazuje, że odpady minerałów oraz gleby i kamieni są odpowiednio na pierwszej i trzeciej pozycji. Drugim największym strumieniem, który przyjechał do Polski w poprzednim roku, są odpady stałe z oczyszczania gazów zawierające substancje niebezpieczne, które stanowią surowiec do odzysku cynku. Czwartym najczęściej sprowadzanym odpadem są popioły, wykorzystywane do produkcji nawozów. Jeśli chodzi o nielegalny import, od 1 stycznia 2020 r. do 31 grudnia 2022 r. ujawniono 806 przypadków nielegalnego międzynarodowego przemieszczania odpadów do Polski". Według Gołębiewskiego "istotnym problemem są sprowadzane pojazdy i ich części".
Kaczyński: "to są niemieckie śmieci". Od 2016 roku ich import rósł
Na wiecu w Stawiskach w niedzielę 23 lipca Jarosław Kaczyński poruszył temat importu odpadów do Polski, mówiąc, że "te śmietniska na zachodzie Polski to jest wynik ich (Platformy Obywatelskiej – red.) rządów". "Tam jest mnóstwo tego rodzaju śmietnisk, to są niemieckie śmieci. To jest przewóz niemieckich śmieci i tak będzie, tak będzie Polska wyglądała, gdyby oni przyszli do władzy" - mówił prezes PiS.
Nie ma wiarygodnych informacji o tym, skąd pochodziły odpady na składowisku w Zielonej Górze. Ale rzeczywiście od lat najwięcej odpadów do Polski wysyłają niemieckie firmy. Według raportu Głównego Urzędu Statystycznego "Ochrona środowiska w 2022 roku" z Niemiec pochodziło 68 proc. ogólnej ilości odpadów przywiezionych na teren Polski. W cytowanym wyżej wywiadzie Główny Inspektor Ochrony Środowiska mówił: "W 2022 r. ujawniono 89 przypadków nielegalnego przywozu do Polski odpadów innych niż pojazdy o łącznej masie 8 676,3 ton. Istotna część tych odpadów pochodziła z Niemiec, tj. 28 przypadków o łącznej masie 4 799,6 ton".
Ministerstwo Klimatu w odpowiedzi z 20 lipca 2020 roku na pytania senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy podało, że w 1 kwartale 2015 roku (ostatni rok rządów PO-PSL) w całej masie odpadów przywiezionych do Polski legalnie (czyli z pozwoleniem GIOŚ) te z Niemiec stanowiły 28,24 proc. W kolejnych latach, a więc po przejęciu władzy przez PiS, ten odsetek dla każdego pierwszego kwartału każdego roku wynosił: I kwartał 2016 - 16,27 proc. I kwartał 2017 – 43,25 proc. I kwartał 2018 – 51,31 proc. I kwartał 2019 – 59,97 proc. I kwartał 2020 – 61,02 proc.
Z tych cząstkowych danych wynika więc, że w tych latach za rządów Zjednoczonej Prawicy wzrósł import odpadów z Niemiec.
NIK: nielegalnych składowisk nie ubywa. GUS: przybywa wysypisk odpadów komunalnych
Politycy dyskusję o "Polsce zasypanej śmieciami" sprowadzili do kwestii importu odpadów z zagranicy - jednak równie ważnym problemem są nielegalne składowiska odpadów pochodzących z zakładów produkcyjnych, także polskich. Pokazali to dziennikarze TVN24 Olga Orzechowska, Filip Folczak i Wojciech Bojanowski w reportażu "Wody czerwone". W Polsce jest ponad 400 nielegalnych składowisk, na których przestępcy porzucili odpady zagrażające życiu i zdrowiu.
OGLĄDAJ REPORTAŻ "WODY CZERWONE" W TVN24 GO
Z danych GUS wynika, że z wytworzonych w 2021 roku 107,7 mln ton odpadów 44 proc. "poddano unieszkodliwieniu poprzez składowanie". Masa nagromadzonych odpadów na składowiskach to 1811 mln ton. Autorzy reportażu pokazali kilka miejsc w kraju, w których nielegalnie składuje się niebezpieczne odpady poprodukcyjne.
Najwyższa Izba Kontroli w analizie "Usuwanie nielegalnie składowanych odpadów niebezpiecznych" napisała: "Liczba ujawnionych miejsc nielegalnego deponowania odpadów niebezpiecznych w okresie objętym kontrolą utrzymywała się na zbliżonym poziomie – w 2019 r. było to 76 przypadków, w 2020 r. – 132, w 2021 r. – 125, a do początku września 2022 r. – 100. Przy czym należy zauważyć, że dane te nie odzwierciedlają rzeczywistej skali problemu, gdyż z uwagi na brak obowiązku zgłaszania (np. przez gminy) tego rodzaju przypadków ani Inspekcja Ochrony Środowiska, ani też Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie dysponują rzetelną wiedzą w tym zakresie."
Nieco więcej wiadomo o nielegalnych wysypiskach, na które porzucane są odpady komunalne. Takie dane prezentuje GUS w Banku Danych Lokalnych. I tak: za czasów rządów PO-PSL najwięcej nielegalnych wysypisk było w 2009 roku - 4373; w 2015 (ostatni rok rządów PO-PSL) już tylko 1978.
Od 2018 roku notuje się coroczny wzrost liczby dzikich wysypisk w kraju: z 1607 do 2246 w 2021 roku (ostatnie dane w GUS).
W ciągu sześciu lat rządów Zjednoczonej Prawicy (2016-2021) zlikwidowano w sumie 70 714 nielegalnych wysypisk, w ciągu sześciu lat rządów PO-PSL (2010-1015) - 75 709.
Pożar - metoda na pozbycie się problemu. Więcej wykrytych przestępstw nieodpowiedniego postępowania z odpadami
Na razie nie ma dowodów, że pożar składowiska w Zielonej Górze był wywołany celowo, dla pozbycia się niewygodnego problemu. Mieliśmy już do czynienia z takim procederem, zwłaszcza w pierwszej połowie 2018 roku. W informacji NIK "Zapobieganie pożarom miejsc gromadzenia odpadów" napisano, że w latach 2017–2022 w Polsce wystąpiły 754 pożary miejsc gromadzenia odpadów (w tym również w miejscach nielegalnych). W 2020 roku w miejscach gromadzenia odpadów płonęły głównie odpady tworzyw sztucznych i tekstyliów, a także paliwa alternatywne i odpady niebezpieczne, w pojedynczych wypadkach wraki samochodów, odpady sprzętu elektrycznego i elektronicznego, odpady wielkogabarytowe, komunalne oraz papier i tektura.
Jak zauważył NIK, "pożary miejsc gromadzenia odpadów mogą często wiązać się z popełnieniem przestępstwa – chodzi tutaj zarówno o przypadki celowego lub przypadkowego podpalenia, jak również sytuacje, w których osoba odpowiedzialna za taki obiekt doprowadzi swoimi zaniedbaniami do samozapłonu odpadów, choćby przez nieprawidłowy sposób zabezpieczenia odpadów czy też samego obiektu przed dostępem obcych"
Zgodnie z Kodeksem karnym 10 lat więzienia grozi temu, "kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, zbiera, unieszkodliwia, transportuje odpady lub substancje albo dokonuje odzysku odpadów lub substancji w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym". Tak stanowi art. 183 kk.
Taką samą karę może otrzymać ten, kto nielegalnie przywozi z zagranicy substancje zagrażające środowisku, kto wbrew przepisom przywozi odpady z zagranicy lub wywozi odpady za granicę i ten, który do tego dopuszcza. 12 lat więzienia z kolei grozi za nielegalny przywóz i wywóz niebezpiecznych odpadów albo za porzucenie ich w miejscu nieprzeznaczonym do ich składowania lub magazynowania.
Liczba policyjnych postępowań w takich sprawach rośnie od 2013 roku - wtedy było ich 150. W 2020 roku takich postępowań prowadzono już 454, a w 2021 - 515.
Jeśli chodzi przestępstwa stwierdzone, wzrost zanotowano w latach 2018-2020: w 2018 roku było ich 94, w 2019 – 167, w 2020 – 352. W 2021 roku przestępstw stwierdzono mniej - 296. Podobnie było z przestępstwami wykrytymi: w 2018 było ich 70, rok później – 109, w 2020 roku - już 287. W roku 2021 wykryto 214 takich przestępstw.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock