Po tym jak Stanisław Karczewski ocenił, że w grudniu 2020 roku rząd bał się hejtu, więc pozwolił przylecieć Polakom z Wielkiej Brytanii na święta, opozycja zarzuca rządowi narażanie zdrowia Polaków w kraju. Brytyjska mutacja koronawirusa odpowiada bowiem za najwięcej nowych zakażeń. Politycy PiS odpowiadają, że "rząd zamknął w grudniu loty z Wielkiej Brytanii". Sprawdziliśmy, kiedy i ile samolotów zdążyło wylądować.
Znaczący wzrost liczby zakażeń koronawirusem w Polsce, za co głównie odpowiada rozwój mutacji brytyjskiej, wywołał dyskusję o tym, czy w grudniu rząd podjął dobre decyzje w związku z przylotem Polaków do kraju z Wielkiej Brytanii na święta. 20 marca Adam Niedzielski poinformował bowiem, że udział mutacji brytyjskiej koronawirusa w kolejnych badaniach genomu wynosi już w Polsce 80 proc.
"Błędem było nietestowanie osób, które przyleciały z Wielkiej Brytanii przed świętami Bożego Narodzenia" - oceniła 21 marca w "Kawie na ławę" w TVN24 posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna. Posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego Urszula Pasławska wśród błędów rządu wymieniła "podstawianie samolotów i transferowanie tego wirusa".
O sprawie zaczęto znów mocno dyskutować po programie 26 marca "Jeden na jeden" w TVN24, w którym gościł senator Prawa i Sprawiedliwości, lekarz Stanisław Karczewski. Prowadząca Agata Adamek przypomniała, że w Polsce nie przetestowano osób wracających z Wielkiej Brytanii na święta Bożego Narodzenia. Dodała, że eksperci teraz nie mają wątpliwości, iż to spowodowało rozsianie się brytyjskiego wariantu wirusa. "Być może tak" - odpowiedział senator.
Po czym dodał: "Dziś w wywiadzie profesor Horban (główny doradca Rady Medycznej przy premierze - red.) odwrócił sytuację i zapytał, co by się stało, jaka wylałaby się fala krytyki i hejtu, gdyby to robiono i zatrzymano tych chorych, i gdzie by to miano robić, czy tutaj na miejscu, czy te osoby byłyby odsyłane do Wielkiej Brytanii".
Gdy Agata Adamek stwierdziła, że oglądanie się na hejt w tym przypadku nie jest chyba najważniejsze, Karczewski przyznał, że "to może jest zły argument". I dodał: "Natomiast byłoby to zwykle trudne, bo ci wszyscy, którzy przyjeżdżali, powinni być na kwarantannie, powinni się nie spotykać, powinni unikać kontaktów".
"Polska dosłownie zaprosiła tych ludzi" vs: "połączenia lotnicze z Wielkiej Brytanii zostały zawieszone"
Wypowiedź senatora Karczewskiego wywołała falę komentarzy, także w internecie. Przekaz był taki, że senator PiS przyznał, iż rząd nie testował przed świętami wracających z Wysp, bo spodziewał się hejtu, bo bał się krytyki. "Ten rząd, ten premier, ten minister podjęli decyzje, że wolą nie mieć hejtu, niż ratować zdrowie i życie Polaków i efekty tego wszystkiego o czym my dzisiaj tu rozmawiamy, widzimy" - powiedział 27 marca na konferencji prasowej poseł KO i były minister zdrowia Bartłomiej Arłukowicz. Po tych słowach zaprezentował grafikę pokazującą, jak rosła krzywa zakażeń w Polsce odmianą brytyjską koronawirusa.
Politycy PiS ripostowali, że zakaz lotów z Wielkiej Brytanii została wprowadzony. "Pan Arłukowicz celowo nie pokazał na swoim slajdzie, że rząd zamknął w grudniu loty z Wielkiej Brytanii do Polski. Przestańcie manipulować faktami" - napisał 27 marca na Twitterze Piotr Mueller.
Tego samego dnia minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej również stwierdził, że Polska zakazała w grudniu lotów z Wielkiej Brytanii. "Decyzje, które podejmowaliśmy, podejmowaliśmy zgodnie z zaleceniami WHO, które pojawiły się, o ile nie mylę terminu, 20 grudnia. 22 grudnia już przez rząd został wprowadzony zakaz lotów z Wielkiej Brytanii i wszyscy, którzy przyjeżdżali, mieli możliwość zgłoszenia się do sanepidu i wykonania takiego badania (na obecność koronawisusa - red) - mówił.
"Polska dosłownie zaprosiła tych ludzi. Trzeba było porządnie sprawdzić, czy są zdrowi, czy chorzy. Przyjeżdżały tysiące osób. Nikt ich nie testował" - komentowała sprawę 28 marca w programie "7 dzień tygodnia" w Radiu Zet europosłanka KO Róża Thun. Bartłomiej Wróblewski z PiS odpierał zarzuty: "Połączenia lotnicze z Wielkiej Brytanii zostały zawieszone już przed świętami".
Sprawdziliśmy, jakie i kiedy polski rząd podjął decyzje w sprawie przylotów Polaków z Wielkiej Brytanii na Boże Narodzenie w grudniu 2020 roku.
Zakaz lotów z Wysp: od północy 21 grudnia
14 grudnia. Brytyjski minister zdrowia Matthew Hancock informuje w Parlamencie o odkryciu nowej mutacji koronawirusa. "Zidentyfikowaliśmy nowy wariant koronawirusa, który może być powiązany z szybszym rozprzestrzenieniem się (patogenu - red.) w południowo-wschodniej Anglii" - powiedział. Dodał, nowa odmiana może odpowiadać za ponad tysiąc stwierdzonych ostatnio przypadków.
19 grudnia (sobota). Brytyjski rząd wprowadza najostrzejsze dotąd obostrzenia. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson mówi o konieczności podjęcia pilnych działań, ponieważ liczba zakażeń koronawirusem w Anglii gwałtownie rośnie z powodu pojawienia się nowego, szybciej rozprzestrzeniającego się wariantu. Obostrzenia zakładają między innymi pozostanie w domach i drastycznie ograniczają zapowiadane wcześniej plany złagodzenia przepisów w okresie Bożego Narodzenia. "Kiedy wirus zmienia swoje metody ataku, musimy zmienić naszą metodę obrony" - mówi brytyjski premier podczas konferencji prasowej na Downing Street.
20 grudnia (niedziela). Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu zdrowia, pytany, czy polski rząd planuje restrykcje dla lotów z Wielkiej Brytanii w kontekście pojawienia się nowej mutacji wirusa, odpowiada: "Najprawdopodobniej będzie taka rekomendacja Ministerstwa Zdrowia".
Kilka godzin później Piotr Mueller informuje na Twitterze: "Ze względów bezpieczeństwa loty z Wielkiej Brytanii do Polski zostaną zawieszone od północy z poniedziałku na wtorek. Decyzja związana jest z pojawieniem się nowej odmiany koronawirusa".
Tego dnia pierwsze kraje wprowadzają już zakazy przyjmowania lotów z Wielkiej Brytanii: Francja, Holandia, Belgia, Niemcy, Kanada. Potem dołączają kolejne.
21 grudnia (poniedziałek). Posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w sprawie pojawienia się nowej odmiany koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Piotr Müller mówi potem dziennikarzom, że podtrzymano decyzję o wstrzymaniu w nocy z poniedziałku na wtorek wszystkich lotów z Wielkiej Brytanii do Polski.
Wówczas także minister zdrowia informuje na Twitterze, że wydał dyspozycję Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu, by od następnego dnia wykonywać testy każdej zgłaszającej się osobie, która w ostatnim czasie podróżowała z Wielkiej Brytanii. Nie są to jednak testy obowiązkowe, tylko dobrowolne. Rząd nie wprowadza kwarantanny dla podróżujących z Wysp.
Tego samego dnia wieczorem rząd publikuje w Dzienniku Ustaw odpowiednie rozporządzenie. Zakaz lotów z Wielkiej Brytanii ma obowiązywać od 22 grudnia 2020 roku od północy do 6 stycznia 2021 roku.
Ponad 50 lotów z Wysp 21 grudnia. LOT podstawia większe maszyny
Po tym, jak rząd ogłosił wprowadzenie zakazu na kilkadziesiąt godzin przed jego wprowadzeniem, na przylot do Polski z Wielkiej Brytanii decydują się tysiące Polaków. Według nieoficjalnych informacji Konkret24 potwierdzonych w dwóch niezależnych źródłach 21 grudnia z brytyjskich lotnisk do Polski wystartowało ponad 50 samolotów, na pokładzie których było ponad 10 tys. miejsc. Były to loty między innymi tanich linii lotniczych oraz Polskich Linii Lotniczych LOT. Polski przewoźnik podstawił swoje największe samoloty Boeingi 787-9 Dreamliner, by przywieźć jak najwięcej pasażerów.
Zapytaliśmy w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, ilu dokładnie pasażerów trafiło wówczas w Wysp do Polski. "Urząd nie posiada jeszcze kompletnych i zweryfikowanych danych dotyczących lotów w grudniu 2020 roku, w tym liczby pasażerów podróżujących z Wielkiej Brytanii oraz liczby lotów zrealizowanych na tej trasie w dniach od 1 do 31 grudnia 2020 roku" - taką odpowiedź dostaliśmy z biura prasowego ULC.
Dworczyk: "My ważyliśmy pewne racje"
22 grudnia. Wprowadzony przez polski rząd zakaz wchodzi w życie. "Wszyscy popełniamy błędy i tę decyzję spółki w takich kategoriach traktuję" - tak Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów komentuje tego dnia tego dnia w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 decyzję spółki LOT o podstawieniu większych samolotów dla Polaków przylatujących z Wielkiej Brytanii tuż przed zawieszeniem lotów.
Szef KPRM zapytany przez Konrada Piaseckiego, czy nie powinno było się wprowadzić zakazu lotów do Wielkiej Brytanii szybciej, odpowiada: "Możemy oczywiście prowadzić takie dywagacje, natomiast my ważyliśmy pewne racje". I tłumaczy: "Też trzeba pamiętać o milionie Polaków, którzy są w Anglii. Część z nich była już w samolotach, część na lotniskach. W związku z tym to była wypadkowa różnych przesłanek, które ostatecznie spowodowały, że rząd podjął taką, a nie inną decyzję o ograniczeniu lotów wczoraj".
Tego samego dnia Komisja Europejska zaleca, by osoby chcące opuścić Wielką Brytanię miały swobodę podróżowania, ale pod warunkiem, że przejdą testy lub kwarantannę.
- Można szacunkowo przyjąć, opierając się na danych z systemów sprzedażowych, że wówczas do Polski z Wielkiej Brytanii przyleciało około dziesięć tysięcy osób - mówi w rozmowie z Konkret24 Dominik Sipiński analizujący w Polityce Insight sektor transportu i infrastruktury.
Krytykuje polski rząd za to, że najpierw zapowiedział decyzję o zakazie lotów, a wprowadził ją po dopiero po kilkudziesięciu godzinach. - To wyjątkowy przykład nieudolności - ocenia. Podkreśla, że wówczas mieliśmy do czynienia ze szczególnym zagrożeniem. - Skumulowano powroty na bardzo krótki czas, a większość osób, które chciała wrócić, i tak wówczas wróciła, więc wprowadzony zakaz nie spełnił swojej roli - ocenia ekspert.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Leszek Szymański/PAP