Kampania pełna szyfrowanych kłamstw


Wybory prezydenckie w Brazylii mogą okazać się przełomowe nie tylko dla tego kraju, ale także dla całego świata. Jeśli sondaże się potwierdzą, głosowanie wygra kandydat skrajnej prawicy Jair Bolsonaro, przez przeciwników oskarżany o rasizm, seksizm i homofobię. Czy wygra, bo opanował media społecznościowe i o głosy walczył tzw. fake newsami i dezinformacją?

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Wynik Jaira Bolsonaro z Partii Socjalliberalnej w pierwszej turze zaskoczył nawet twórców przedwyborczych sondaży. Kandydat skrajnej prawicy uzyskał 46,7 proc. głosów i do drugiej tury trafił wraz z Fernando Haddadem – byłym burmistrzem Sao Paulo z lewicowej Partii Pracujących (PT), który zdobył poparcie 28,5 proc. wyborców.

Większość Brazylijczyków na WhatsAppie

Nazajutrz po ogłoszeniu wyników Bolsonaro zapytany o taktykę przed drugą turą oświadczył, że „nie zostanie kandydatem pokoju i miłości”. Oznaczało to, że nie zamierza zmienić swojej dotychczasowej ostrej narracji. Wiadomo było także, że nie zmieni swojej taktyki: kampanii opartej na dezinformacji w mediach społecznościowych, przede wszystkim na komunikatorze WhatsApp.

WhatsApp to należąca do Facebooka aplikacja służąca jako komunikator internetowy, z której co miesiąc korzysta już ponad 1,5 mld ludzi na świecie. Dla 120 mln użytkowników (ok. 57 proc. mieszkańców) w Brazylii jest to podstawowe narzędzie nie tylko do kontaktowania się z rodziną, ale także do prowadzenia biznesów. W ciągu ostatnich lat WhatsApp zyskał jednak jeszcze jedną funkcję – źródła informacji politycznych. Tegoroczne przedwyborcze badania pokazały, że 66 proc. wyborców w Brazylii korzysta z aplikacji. Według badania Datafolha, z komunikatora do pozyskiwania informacji o polityce i wyborach przede wszystkim korzystają wyborcy Bolsonaro (57%). Chętnie też informacjami takimi w aplikacji się dzielą. Kandydaci nie tylko świetnie o tym wiedzieli, ale i potrafili wykorzystać.

Bolsonaro w natarciu

Dla Bolsonaro zwrócenie się w stronę mediów społecznościowych było naturalne z dwóch powodów. Pierwszy z nich związany jest z zamachem, którego prawicowy kandydat padł ofiarą w trakcie swojego wiecu na początku września. Niezrównoważony psychicznie mężczyzna pchnął go wtedy nożem, w wyniku czego Bolsonaro trafił do szpitala. Po dramatycznej akcji ratującej mu życie zakomunikował, że nie da rady prowadzić regularnej kampanii i spotykać się z wyborcami. Po drugie, media społecznościowe były mu potrzebne ze względu na nikłe szanse przebicia się ze swoim przekazem w tradycyjnych mediach, głównie telewizji.

Prawicowy kandydat, który z uznaniem wypowiadał się o czasach rządów dyktatury wojskowej w Brazylii w latach 1964-1985, postanowił jednak w Internecie nie tylko mówić dobrze o sobie, ale przed wszystkim źle o innych, skupiając się głównie na swoim kontrkandydacie. Zarzuty, jakie mu stawiał, w dużej mierze były nieprawdziwe. Nie przeszkadzało mu także masowe produkowanie i rozpowszechnianie przez zwolenników nieprawdziwych informacji o Fernando Haddadzie.

Erotyczne gadżety i "fake news"

Najpopularniejszym motywem było przedstawianie Haddada i jego Partii Pracujących jako komunistów. Ostrzeżenia, że w przypadku wybrania go na prezydenta Brazylia stanie się drugą Kubą, opatrzone odpowiednio spreparowanymi fotografiami, najpierw trafiały do małych grup na WhatsAppie zajmujących się polityką, a stamtąd rozpoczynały swoją podróż po brazylijskim Internecie.

Zupełnie zmyśloną historią, mającą na celu uderzenie w Haddada, okazała się też sprawa z „mamadeiras eróticas” (erotycznymi butelkami dla niemowląt). Była to podawana w serwisie WhatsApp informacja mówiąca, że rywal Bolsonero, jeszcze jako burmistrz Sao Paulo, zaopatrywał szkoły w butelki z zakończeniami w kształcie penisów w ramach rzekomej walki z homofobią. – To właśnie Partia Pracujących i Haddad propagują wśród naszych dzieci – słychać w filmiku przedstawiającym „gadżet”. - Musicie głosować na Bolsonaro – można było także w nim usłyszeć. Szybko potwierdzono, że materiał to "fake news".

Jeszcze innym przykładem manipulowania materiałami związanymi z Haddadem było wideo, na którym widać, jak polityk wysiada z żółtego Ferrari podczas wizytacji toru F1 w Sao Paulo. W rozsyłanej przez zwolenników Bolsonaro wersji sugerowano, że jest to samochód należący do burmistrza, co miało wskazywać na jego nagromadzoną fortunę. "Kandydat ubogich, był wczoraj na lotnisku Congonhas w SP, w Ferrari wartości 1.800.000 R$ (real brazylijski - red.)" pisał jeden z internautów na Twitterze.

W rzeczywistości dostał on tylko szansę przejażdżki luksusowym autem. – W ogóle nie mam samochodu. Poruszam się metrem, autobusem, rowerem albo zamawiam Ubera – bronił się w wywiadzie dla telewizji SBT Haddad.

Tylko 8 proc. wiarygodnych zdjęć

Tematowi przedwyborczych fake news i dezinformacji poświęcone było badanie wykonane na potrzeby dziennika „New York Times” przez naukowców z uniwersytetów w Belo Horizonte i Sao Paulo oraz platformę fact-checkingową „Agencia Lupa”. Autorzy przeanalizowali 50 grafik i zdjęć związanych z brazylijską polityką, które w ostatnim czasie zyskały największą popularność w 347 grupach na WhatsAppie. Wyniki ukazały smutną prawdę: 56 proc. zdjęć wprowadzało w błąd. Za „wiarygodne” uznano tylko 8 proc. fotografii. „Problem z fałszywymi wiadomościami w Brazylii wykracza poza ideologiczne podziały”, podsumowali autorzy raportu.

W artykule napisanym przez nich dla „The New York Times” zaznaczono również, że rozsyłanie nieprawdziwych informacji nie jest domeną wyłącznie Bolsonaro. Jego kontrkandydat także walczy o wyborców takimi metodami, mimo że dopuszcza się tego na zdecydowanie mniejszą skalę. Największym echem odbiło się zdjęcie uśmiechniętego Bolsonaro opuszczającego szpital, które posłużyło zwolennikom Haddada do ogłoszenia, że zamach nożownika z początku września był zaplanowany i ustawiony. Nie trzeba było czekać długo, aby wyszło na jaw, że fotografia została wykonana przed atakiem.

Trudna, nierówna walka

Powody takiej skuteczności kampanii rozsyłania nieprawdziwych informacji za pomocą komunikatora nie są trudne do wyjaśnienia. Wszystkie wiadomości przesyłane w aplikacji są szyfrowane, co oznacza, że osoby „z zewnątrz” nie mogą dotrzeć do ich zawartości. Jednocześnie zgodnie z zasadami działania aplikacji każdy użytkownik może za jednym razem wysłać wiadomość do grupy maksymalnie do 256 osób. Taką wymianę materiałów i dyskusje jest dużo trudniej monitorować niż np. dyskusje na Facebooku.

Kiedy materiały zaczynają krążyć wśród kolejnych zamkniętych grup, szybko przestaje być możliwe ustalenie, kto był pierwszym nadawcą wiadomości czy jakie jest źródło przesyłanych zdjęć czy filmów. Z tych powodów problemy z weryfikowaniem informacji na WhatsAppie mają nie tylko sami użytkownicy, ale nawet instytucje zajmujące się weryfikacją informacji (tzw. fact-checkingiem). Nierzadko działający także na zlecenie polityków twórcy utrudniają takie zadania jeszcze bardziej. Umieszczając swój przekaz na grafikach i memach, czynią je tym samym zdecydowanie trudniejszymi do weryfikacji za pomocą powszechnie używanych narzędzi, niż w przypadku zwykłego tekstu.

Mimo tych trudności twórcy badania dotyczącego zmanipulowanych fotografii przekazali właścicielom WhatsAppa (Facebook) swoje pomysły na temat zmniejszenia wpływu aplikacji na wynik wyborów. Ich najważniejszym postulatem jest zmniejszenie liczby możliwych „podań dalej” danej wiadomości. Aktualnie w Brazylii wynosi ona 20, ale badacze powołali się na przykład Indii, gdzie po aferze wokół „prowokowanych przez Whatsapp linczów” została zmniejszona do 5. Do tego badacze apelowali, żeby znacznie zredukować możliwość wysyłania jednej wiadomości jednocześnie do 256 osób. „To oznacza, że małe, skoordynowane grupy mogą łatwo prowadzić kampanię dezinformacyjną na wielką skalę”, napisali w uzasadnieniu brazylijscy uczeni.

Swoją własną walkę z oszczerczą kampanią podjął także sztab Haddada. „Mamy tutaj do czynienia z próbą popełnienia oszustwa wyborczego. Mam informację o 156 przedsiębiorcach zamieszanych w to. (...) Zostawił ślad, którym podążamy”, napisał dwa tygodnie temu na Twitterze kandydat Partii Pracujących.

Była to reakcja na doniesienia poważnego brazylijskiego dziennika „Folha de Sau Paulo”, który poinformował, że Bolsonaro uzyskał pieniądze na finansowanie swoich działań na WhatsAppie od brazylijskich biznesmenów. W artykule podano, że przewidywana kwota – 12 mln realów brazylijskich (ok. 3,26 mln dolarów amerykańskich) – została w całości przeznaczona na „kampanię przeciwko Partii Pracujących”.

Tropikalny Trump

Jair Bolsonaro, który w ostatnim przedwyborczym sondażu otrzymał 47 proc. głosów, to kapitan rezerwy i nauczyciel WF. Przez długi czas zasiadał w brazylijskim parlamencie, gdzie zwykle pozostawał w cieniu. W bardzo ciężkim dla Brazylii czasie, kiedy kraj nęka kryzys gospodarczy, jego kontrowersyjne obietnice zyskały popularność w społeczeństwie. Zapowiedział między innymi, że zredukuje liczbę ministrów z obecnych 30 do 15 i mianuje na stanowiska szefów resortów co najmniej pięciu wojskowych, wyeliminuje ze szkół "ideologię", czyli przedstawienie młodzieży "prawdziwego obrazu" rządów junty wojskowej w Brazylii, czy wprowadzi w kraju powszechny dostęp do broni.

Przeciwnicy zarzucają mu seksizm, poglądy rasistowskie i homofobię. Brytyjski dziennik „The Guardian” w swojej sylwetce Bolsonaro przypomniał, że w przeszłości mówił między innymi: „nie zamierzam cię zgwałcić, bo jesteś bardzo brzydka” do Marii do Rosario z Kongresu Narodowego, a o Afroamerykanach: „nie sądzę, że są nawet dobrzy do prokreacji” oraz że wolałby, żeby jego syn zginął w wypadku niż „pokazywał się na randce z innym chłopakiem”.

Wynik wyborów poznamy w nocy z niedzieli na poniedziałek. „Tropikalny Trump”, jak zaczęto mówić o Bolsonaro, zamieścił w sobotę na Twitterze wpis: „Jeśli jest to wolą Bożą, jutro będzie dniem naszej nowej niepodległości”.

Aktualizacja, 29.10.2018

Nad ranem czasu polskiego Najwyższy Trybunał Wyborczy Brazylii poinformował, że przeliczono już głosy z prawie 100 proc. komisji wyborczych. Jair Bolsonaro zdobył 55,2 proc. głosów i został nowym prezydentem kraju. Jego rywala - Fernando Haddada - poparło 44,8 proc. głosujących. Kandydat skrajnej prawicy obejmie urząd w styczniu. - Odwrócimy losy naszego kraju - skomentował swoje zwycięstwo Bolsonaro.

Nowo wybranemu prezydentowi pogratulował już między innym prezydent USA. - Prezydent Trump zadzwonił dzisiaj wieczorem [w niedzielę - przyp. red.] do prezydenta elekta Brazylii Jaira Bolsonaro, żeby mu pogratulować, a także żeby pogratulować Brazylijczykom - oświadczyła rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders. Trump i Bolsonaro zgodzili się "pracować ramię w ramię, aby poprawić życie ludzi w Stanach Zjednoczonych i Brazylii, a także jako przywódcy regionalni obu Ameryk" - dodała rzeczniczka.

Lokale wyborcze zamknięto o godzinie 22, a oficjalne dane Najwyższy Trybunał Wyborczy podał już około godziny 1 w nocy. Wszystko dzięki brazylijskiemu systemowi liczenia głosów, który opiera się na maszynach wyborczych. Wyborcy, aby oddać głos, muszą jedynie wpisać w urządzeniu numer swojego kandydata, a po zakończeniu wyborów komisja drukuje gotowy raport o wynikach.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; New York Times; zdjęcie tytułowe: Marcelo Sayao | PAP/EPA

Pozostałe wiadomości

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w internecie generuje informacja, jakoby Biały Dom miał zażądać od prezydenta Zełenskiego założenia garnituru na spotkanie z prezydentem USA - i że to był warunek odbycia tego spotkania. Przekaz ten w polskiej sieci szeroko rozpowszechniały anonimowe konta. To narracja zgodna z prorosyjską dezinformacją, której celem jest dyskredytowanie prezydenta Ukrainy. Jednak nie ma potwierdzenia, że Biały Dom postawił taki warunek.

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Źródło:
Konkret24

"Czego amerykańskie media nie pokazały" - brzmi komentarz do rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma przedstawiać scenę, gdy amerykańscy piloci "narysowali" na niebie gwiazdę dla Putina podczas szczytu na Alasce. Film robi wrażenie, ale nie wierzcie w te opisy - choć rosyjska propaganda bardzo próbuje nas do tego przekonać.

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki złożył projekt ustawy o ochronie polskiej wsi - w tym przed wyprzedażą ziemi obcokrajowcom. Teraz politycy przeciwnych opcji kłócą się, za których rządów sprzedano więcej polskiej ziemi. Obie strony jednak wprowadzają w błąd, prezentując dane albo wybiórczo, albo bez kontekstu. A ten jest istotny.

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Źródło:
Konkret24

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24

Przyznając odznaczenia na koniec swojej prezydentury, Andrzej Duda miał pośmiertnie uhonorować także matkę Lecha i Jarosława Kaczyńskich - taki przekaz rozpowszechniano w mediach społecznościowych. Ta informacja nie tylko nie jest, lecz nawet nie mogłaby być prawdziwa. Z kilku powodów.

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Jadwiga Kaczyńska odznaczona Virtuti Militari? "To się nie dzieje"

Źródło:
Konkret24

W dyskusji na temat zasadności wydawania środków unijnych na jachty czy ekspresy do kawy pojawiła się sugestia, jakoby Donald Tusk kupił sobie posiadłość w Hiszpanii. Przekaz powiązano ze środkami z Krajowego Planu Odbudowy. Brzmi niedorzecznie, lecz może być brzemienny w skutkach. Przedstawiamy, jakie mechanizmy za nim stoją, a eksperci tłumaczą, co wystarczy zrobić, by część Polaków uznała absurdalną historię za prawdopodobną.

KPO, Tusk i hiszpańska posiadłość. "Przekaz spełnia wszelkie kryteria"

KPO, Tusk i hiszpańska posiadłość. "Przekaz spełnia wszelkie kryteria"

Źródło:
Konkret24

Burza wokół KPO trwa, a w jej obliczu PiS rozpoczął swoją kampanię polityczną, wskazując niektóre przykłady dotacji jako wątpliwe. W serii grafik publikowanych w mediach społecznościowych partia piętnuje między innymi przyznanie pieniędzy właścicielce pizzerii na budowę solarium. Tylko że to akurat fake news.

"Ćwierć miliona" na solarium w pizzerii? Fałszywka o KPO na profilu PiS

"Ćwierć miliona" na solarium w pizzerii? Fałszywka o KPO na profilu PiS

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki już podczas inauguracyjnego orędzia zaprosił rząd na posiedzenie Rady Gabinetowej. Sekretarz stanu z jego kancelarii twierdzi, że rada będzie "narzędziem, by naciskać na rząd". Tylko czy prawo na to pozwala i w jakim zakresie?

Rada Gabinetowa "narzędziem nacisku na rząd"? Oczekiwania Nawrockiego a rzeczywistość

Rada Gabinetowa "narzędziem nacisku na rząd"? Oczekiwania Nawrockiego a rzeczywistość

Źródło:
Konkret24

Wobec nagłośnionych nieprawidłowości dotyczących środków z Krajowego Planu Odbudowy internauci publikują teraz przykłady projektów, na które przyznano dotacje, a które wzbudzają ich wątpliwości. Wśród nich wymieniają kładkę pieszo-rowerową w Warszawie - oburza fakt, że miasto dostało pieniądze już po wybudowaniu mostu. Jednak błędnie połączono dwa różne programy KPO.

"Kasa z KPO na kładkę, która była wybudowana"? Zasady pozwalają

"Kasa z KPO na kładkę, która była wybudowana"? Zasady pozwalają

Źródło:
Konkret24

Opublikowany w sieci film wywołał kontrowersje i zarzuty do władz Warszawy o to, że stworzono "blok socjalny" tylko dla Ukraińców. Według autora uchodźcy mają być w stolicy faworyzowani kosztem Polaków przy przyznawaniu mieszkań. Przestrzegamy przed powielaniem tych tez - film jest pełen spekulacji i sugestii niepopartych ani danymi, ani faktami.

"Blok socjalny dla Ukraińców" w Warszawie? Ratusz wyjaśnia, ekspert przestrzega

"Blok socjalny dla Ukraińców" w Warszawie? Ratusz wyjaśnia, ekspert przestrzega

Źródło:
Konkret24

Władze Hiszpanii planują wprowadzić zakaz jazdy samochodem w pojedynkę i limit jednego auta na rodzinę - takie informacje rozchodzą się w polskim internecie. Są gorąco komentowane, z tym że bezpodstawnie: w rzeczywistości jest inaczej.

"Zakaz jazdy samochodem w pojedynkę"? Ile w tym prawdy

"Zakaz jazdy samochodem w pojedynkę"? Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

"Mam nadzieję, że moja prezydentura przywróci wiarę w składane obietnice" - mówił w inauguracyjnym orędziu prezydent Karol Nawrocki, przypominając swoje postulaty z Planu 21. Śledziliśmy całą jego kampanię wyborczą - podczas niej złożył kilkakrotnie więcej deklaracji, niż zawiera Plan 21. Niektórych już nie spełnił w terminie. A szef jego kancelarii właśnie przyznał, że prezydent "nie ma takiej sprawczości", aby przegłosować swoje pomysły w Sejmie. 

Nie 21, tylko 71 obietnic Nawrockiego. I już terminy przesunięte

Nie 21, tylko 71 obietnic Nawrockiego. I już terminy przesunięte

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji alarmują, że Polska jest rzekomo bardziej zadłużona od Ukrainy, mimo że ta toczy wojnę. To z kolei wzmaga oburzenie internautów, że nadal przekazujemy pomoc wschodniemu sąsiadowi. I tak się ta narracja nakręca. Tylko że porównanie, którego dokonują posłowie, jest manipulacyjne. Wyjaśniamy.

Polska "bardziej zadłużona niż Ukraina"? Manipulacja Konfederacji

Polska "bardziej zadłużona niż Ukraina"? Manipulacja Konfederacji

Źródło:
Konkret24

W sądach będzie szybciej - zapowiedział nowy szef resortu sprawiedliwości Waldemar Żurek. Wprawdzie niektórzy politycy rządzącej koalicji przypominają, że to za poprzednich rządów czas trwania postępowań w sądach jeszcze bardziej wzrósł - lecz gabinet Donalda Tuska zbliża się do półmetka rządzenia. Przedstawiamy, co pokazują najnowsze statystyki dotyczące długości spraw w sądach.

"Sprawiedliwość staje się fikcją"? Sprawdzamy, czy przyspieszyła

"Sprawiedliwość staje się fikcją"? Sprawdzamy, czy przyspieszyła

Źródło:
TVN24+

Fotografia rozpowszechniana jest z sugestywnymi komentarzami wywołanymi postawą prezydenta Karola Nawrockiego i miną premiera Donalda Tuska. Kadr jest mocny, bohaterowie wyraźnie pokazani... - jak się okazuje, aż za wyraźnie.

"Zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów". Czego na tym brakuje?

"Zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów". Czego na tym brakuje?

Źródło:
Konkret24

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek nie wyklucza "poprawiania systemu" wyborczego po tym, co obserwowaliśmy w tegorocznych wyborach prezydenckich. Część obywateli zastanawia się bowiem teraz, czy naprawdę "każdy głos się liczy". Inni: gdzie znajdziemy właściwy wynik głosowania. Przedstawiamy główne słabości systemu prawnego, które ujawniły się w tych wyborach. Eksperci wskazują, co warto poprawić.

Będzie "poprawianie systemu"? Sześć słabości, które obnażyły ostatnie wybory

Będzie "poprawianie systemu"? Sześć słabości, które obnażyły ostatnie wybory

Źródło:
TVN24+

Dwóch niemieckich policjantów wjechało do Polski pod przykrywką wspólnego patrolu - taka informacja krąży w sieci wraz z nagraniem kontroli pewnego radiowozu przy granicy polsko-niemieckiej. Przekaz jest nieprawdziwy i to z kilku powodów.

Niemiecka policja "pod przykrywką wspólnego patrolu"? Co nagrano w Gubinie

Niemiecka policja "pod przykrywką wspólnego patrolu"? Co nagrano w Gubinie

Źródło:
Konkret24