Słowa Władimira Putina o przedwojennym sojuszu Polski z Hitlerem i "udziale w rozbiorze Czechosłowacji" wywołały lawinę komentarzy i reakcję ze strony polskich władz. Nie był to jednak pierwszy przypadek, kiedy ze strony rosyjskich polityków, wojskowych czy dziennikarzy padają tezy sugerujące, że Polska jest współwinna za wybuch II wojny światowej. "Nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami" - napisał w oświadczeniu premier Mateusz Morawiecki.
Podczas trzech publicznych wystąpień między 19 a 24 grudnia prezydent Rosji Władimir Putin wypowiadał się na temat charakteru polskiego udziału w II wojnie światowej i jej wybuchu.
Podczas corocznej konferencji prasowej z krajowymi i zagranicznymi dziennikarzami, nawiązując do tajnych protokołów paktu Ribbentrop-Mołotow, w których podzielono Polskę między III Rzeszę a Związek Radziecki, prezydent Rosji oznajmił, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji [w 1938 roku - red.]". Dodał, że wojska sowieckie "wkroczyły do Polski (17 września 1939 roku - red.) po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi".
Dzień później powtórzył swoją tezę, że przyczyną II wojny światowej nie był pakt Ribbentrop-Mołotow, a układ monachijski i podkreślił wykorzystanie go przez Polskę do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia.
Na posiedzeniu kolegium kierowniczego Ministerstwa Obrony Rosji 24 grudnia Putin przedstawił natomiast zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który - według rosyjskiego prezydenta - miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki.
Na pierwszym ze spotkań zapowiedział także, że przygotuje artykuł, w którym przedstawi przyczyny wybuchu wojny. Na podstawie publicznych ostatnich wypowiedzi Putina można przypuszczać, że część winy może zostać zrzucona na Polskę. Takie tezy pojawiały się w pracach i wypowiedziach przedstawicieli rosyjskiej władzy także w niedalekiej przeszłości.
2009: "Polacy próbowali wszystkich przechytrzyć"
Nieco ponad dziesięć lat temu, w czerwcu 2009 roku, dowody na winę Polski za wywołanie II wojny światowej próbowano przedstawić w tekście opublikowanym na stronach rosyjskiego ministerstwa obrony. Autorem artykułu zatytułowanego "Fikcje i fałszerstwa w ocenach roli ZSRR w przededniu wybuchu II WŚ" był płk Siergiej Kowaliow z Instytutu Historii Wojennej Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej.
Podobnie jak przed kilkoma dniami Putin, Kowaliow w swoim tekście podważał znaczenie paktu Ribbentrop-Mołotow dla wybuchu konfliktu i podkreślał istotność układu monachijskiego z 1938 roku. Już na samym początku tekstu pisał też, że
Każdy, kto bez uprzedzeń badał historię II wojny światowej, wie, że zaczęła się ona z powodu odmowy spełnienia niemieckich roszczeń przez Polskę. Siergiej Kowaliow, 2009
"Jednak mniej wiadomo, czego dokładnie A. Hitler szukał w Warszawie" - pisał Rosjanin i wyjaśniał, że Fuehrer chciał "włączyć wolne miasto Danzig [Gdańsk - red.] do III Rzeszy oraz wyrażenia zgody na budowę eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej, które połączyłyby Prusy Wschodnie z główną częścią Niemiec". Autor uznał jednak, że takie żądania "trudno było uznać za bezpodstawne".
Za tezami Kowaliowa poszli także autorzy obszernego materiału wyemitowanego w czerwcu tego samego roku w programie "Wiesti Niedieli" na głównym kanale rosyjskiej państwowej telewizji.
Data jego publikacji związana była ze zbliżającą się 70. rocznicą podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. Autorzy w odniesieniu do tego dokumentu przedstawiali alternatywne przyczyny wybuchu konfliktu, do których dziesięć lat później odwoła się także Władimir Putin.
Polacy próbowali wszystkich przechytrzyć. Oferowali Japonii otwarcie drugiego frontu przeciwko Sowietom. Niemcy i Polacy z zachodu, Japonia ze wschodu. "Wiesti Niedieli", 2009
Mocno podkreślano także polsko-niemiecki pakt o nieagresji z 1934 roku, który w ocenie autorów zawierał klauzulę o współpracy wojskowej Polski i hitlerowskich Niemiec. "Większość tekstów międzynarodowych umów z tamtego okresu ciągle posiada status ściśle tajnych" - zaznaczali.
2015: "Polityka Polski doprowadziła do tej katastrofy"
Autorem jednej z najgłośniejszych tez przedstawiających Polaków jako współodpowiedzialnych za wybuch II wojny światowej jest ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew.
W wywiadzie udzielonym we wrześniu 2015 roku TVN24 został zapytany o zdjęcia, które opublikowano na oficjalnym profilu ambasady na Twitterze. Na fotografiach pokazano m.in. Józefa Piłsudskiego i Józefa Becka obok Goebbelsa i Hitlera, z informacją, że Rosja pamięta o takich relacjach, a Polska nie.
Ambasador Andriejew odpowiedział:
"Jeśli pamiętam słusznie, to było w kontekście dyskusji o wydarzeniach z września 1939 roku i z naszej strony to było przypomnienie wydarzenia w ciągu lat 30. Jak to się zdarzyło, że polityka Polski doprowadziła do tej katastrofy, która odbyła się we wrześniu 1939 roku. Bo w ciągu lat 30. przez swoją politykę Polska wiele razy, wielokrotnie blokowała zbudowanie koalicji w Europie przeciwko Niemcom hitlerowskim.
I częściowo Polska była odpowiedzialna za tę katastrofę, do której doszło we wrześniu. Siergiej Andriejew, 2015
Odnosząc się do takich twierdzeń, prowadząca wywiad Brygida Grysiak zapytała wprost, czy ambasador "chce powiedzieć, że Polska jest odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej?". Andriejew potwierdził swoje wcześniejsze słowa:
(Polska) Częściowo jest odpowiedzialna za stworzenie warunków, które nie dopuściły do stworzenia szerokiej europejskiej koalicji przeciwko agresji hitlerowskiej. Siergiej Andriejew, 2015
Jeszcze zanim ambasador udzielił wywiadu, dyskusję dotyczącą postawy Polski przed wybuchem wojny prowadziło oficjalne konto Ambasady FR w Polsce na Twitterze.
Między innymi w odpowiedzi na wpis Łukasza Adamskiego, kierownika projektów badawczych w Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, który udostępnił film przedstawiający żołnierzy niemieckich i sowieckich wspólnie stacjonujących w Brześciu, ambasada zamieściła zdjęcia polskich żołnierzy zajmujących Zaolzie z komentarzem "rok przed wybuchem II wojny światowej. Październik 1938".
2017: "Czy to nie Polska była drapieżnym inicjatorem?"
Insynuacje dotyczące polskiej roli w zainicjowaniu wybuchu II wojny światowej pojawiły się także dwa lata temu na wstępie specjalnego materiału o Polsce wyemitowanego we wrześniu w stacji Rossija 1. Zapowiadając reportaż o reparacjach wojennych, prowadzący program Dmitrij Kisielow pytał:
Dziś Polska pretenduje do roli głównej ofiary II wojny światowej. Ale czy to nie ona była jej drapieżnym inicjatorem? Ostatecznie przeliczyła się. Dmitrij Kisielow, 2017
"Już w naszych czasach Polacy niszczą pomniki żołnierzy radzieckich, atakują rosyjskich kibiców, nie przepuszczają rosyjskich motocyklistów przez swoje terytorium do Europy i żebrzą o pieniądze [chodziło o reparacje od Niemców - red.]" - mówił szef rosyjskiej agencji prasowej Rossija Siegodnia, który od 2014 roku objęty jest unijnymi sankcjami w związku z działaniami Rosji na Ukrainie.
2019: "Polska sprowokowała Niemców do ataku"
Polaków jako potencjalnych współwinowajców II wojny światowej przedstawiano w Rosji także kilka miesięcy temu. Miało to związek z obchodami 80. rocznicy wybuchu tego konfliktu.
Na uroczystości nie zaproszono jednak przedstawicieli Federacji Rosyjskiej. Politycy partii rządzącej, m.im. Krzysztof Szczerski czy Jacek Sasin, tłumaczyli wtedy, że taka decyzja podyktowana jest rosyjską aneksją Krymu i działaniami tego kraju na wschodzie Ukrainy.
Niezależny od rosyjskiego rządu anglojęzyczny dziennik "The Moscow Times" w odniesieniu do tej sytuacji cytował rosyjskich polityków komentujących sprawę. W wypowiedziach niektórych z nich pojawiły się oskarżenia Polski o udział w wybuchu II wojny światowej.
"Oczywiście, że sama Polska jest winna. Wydarzenia z 1939 roku i zachowanie Polski sprowokowały Niemców do ataku na nią" - mówił deputowany do rosyjskiej Dumy Franc Klincewicz i dodawał:
I stało się. Ich zdradziecka polityka w przeddzień 1939 roku doprowadziła do tego, co się stało. Franc Klincewicz, 2019
Jeszcze bardziej dosadny w swoich wypowiedziach był znany z antypolskich wypowiedzi inny deputowany, Władimir Żyrinowski. Goszcząc na antenie stacji Rossija 1, mówił:
Należy raz na zawsze napisać w podręcznikach do historii: Polska była organizatorem II wojny światowej i jej głównym sprawcą. Władimir Żyrinowski, 2019
W tamtym okresie tę tezę próbowało forsować jeszcze kilku innych gości rosyjskich programów politycznych w państwowej telewizji. Niektóre z nich w swoim materiale zebrał unijny portal EUvsDisinfo, zajmujący się identyfikowaniem i walką z przejawami rosyjskiej dezinformacji.
"Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski"
"Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - dodał.
"Rosyjski przywódca doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i że w Polsce nie ma pomników Hitlera ani Stalina" napisał premier wskazując, że takie pomniki "były na naszej ziemi wyłącznie wtedy, gdy stawiali je agresorzy i zbrodniarze – III Rzesza hitlerowska i Rosja sowiecka".
"Nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami, sprawców okrutnych zbrodni z niewinną ludnością i napadniętymi państwami. W imię pamięci o ofiarach i w imię wspólnej przyszłości musimy dbać o prawdę" - podkreślił Morawiecki. Były premier Donald Tusk nazwał wypowiedzi Władimira Putina "bezczelnymi kłamstwami", a marszałek Senatu Tomasz Grodzki określił je jako "niegodziwą manipulację, godną najwyższego potępienia".
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; Zdjęcie tytułowe: kremlin.ru
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru