Likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego może pomóc w odblokowaniu unijnych funduszy dla Polski, ale nie rozwiąże naszego problemu praworządności. Oto jak za rządów Zjednoczonej Prawicy rozmontowano system wymiaru sprawiedliwości, co doprowadziło do drastycznego osłabienia jednego z filarów państwa demokratycznego.
Senat przyjął w środę, 1 czerwca - z poprawkami - nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Opowiedział się za: całkowitą likwidacją Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym; uznaniem jej dotychczasowych orzeczeń za nieistniejące; zaprzestaniem orzekania przez osoby zasiadające w tej izbie bez prawa skorzystania z przysługującego sędziom stanu spoczynku; umożliwieniem orzekania w sędziowskich sprawach dyscyplinarnych tylko tzw. starym sędziom (wprowadził kryterium co najmniej siedmioletniego stażu).
To tylko niektóre poprawki Senatu do uchwalonej przez Sejm 26 maja, na wniosek prezydenta, nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Zmiany w przepisach dotyczących Sądu Najwyższego to efekt oczekiwań Komisji Europejskiej powołującej się na dotyczące polskiego SN orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Likwidacja Izby Dyscyplinarnej to jeden z warunków stawianych Polsce przez KE i nazwanych przez komisję "kamieniami milowymi" na drodze do odblokowania pieniędzy dla Polski na realizację Krajowego Planu Odbudowy, który ma pomóc gospodarce po pandemii COVID-19. Ostateczny kształt Sądowi Najwyższemu nada Sejm, do którego trafi ustawa z poprawkami Senatu. W sumie jest ich 29.
Sama likwidacja Izby Dyscyplinarnej nie rozwiąże jednak problemu praworządności w Polsce. W tej sprawie jesteśmy pod lupą KE od kilku lat – od kiedy rząd Zjednoczonej Prawicy zaczął przeprowadzać reformę sądownictwa. KE zwracała uwagę, że "sądy w Polsce zostają podporządkowane kontroli politycznej rządzącej większości, a brak niezależności sądów rodzi poważne wątpliwości, czy prawo UE jest skutecznie stosowane". Już 20 grudnia 2017 roku Komisja Europejska w wydanych rekomendacjach przed wszczęciem procedury ochrony praworządności w trybie art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej napisała: "istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia zasady praworządności w Polsce".
Przedstawiamy główne problemy dotyczące demontażu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, na które zwracają uwagę Komisja Europejska, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Europejski Trybunał Praw Człowieka (to sąd nie UE, tylko Rady Europy, stojący na straży praw człowieka i praw obywatelskich; Polska zobowiązała się przestrzegać jego wyroków), Rada Europy.
Trybunał Konstytucyjny i sędziowie dublerzy
Problem. Chodzi o trzech sędziów, którzy są nieuprawnieni do rozpoznawania spraw w Trybunale Konstytucyjnym: Mariusza Muszyńskiego, Justyna Piskorskiego i Jarosława Wyrembaka.
Tu krótkie wyjaśnienie, skąd się oni wzięli w TK. 8 października 2015 roku (czyli jeszcze przed rządami PiS) Sejm wybrał na sędziów TK: Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka, Andrzeja Jakubeckiego, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę. Ten wybór kwestionowali politycy PiS, a prezydent Andrzej Duda nie przyjął od wybranych sędziów ślubowania. W kolejnej, VIII kadencji Sejmu (pierwszej za rządów Zjednoczonej Prawicy), większość sejmowa PiS zmieniła ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i uchwaliła nieważność wyboru pięciu sędziów TK przez poprzedni Sejm.
Następnie Sejm VIII kadencji wybrał trzy inne osoby na stanowiska sędziów w TK (te wcześniej już obsadzone przez Sejm poprzedniej kadencji) - a prezydent je zaprzysiągł. Byli to: Henryk Cioch, Lech Morawski i Mariusz Muszyński. Cioch i Morawski zmarli w 2017 roku, na ich miejsca Sejm wybrał Jarosława Wyrembaka i Justyna Piskorskiego. O tych trzech sędziach mówi się właśnie "dublerzy".
Ranga problemu. Dwa prawomocne wyroki pokazują, że doszło do naruszenia prawa. Trybunał Konstytucyjny, jeszcze za prezesury Andrzeja Rzeplińskiego (3.12.2015) orzekł, że przepis na podstawie którego wybrano trzech sędziów w VIII kadencji - a od których prezydent do dziś nie odebrał ślubowania (Hauser, Ślebziak, Jakubecki) - był zgodny z Konstytucją RP. Czyli osoby wybrane na ich miejsca nie powinny zasiadać w TK.
Poza tym Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł (7.05.2021), że zasiadanie dublera zamiast sędziego w składzie orzekającym polskiego TK (chodziło o Muszyńskiego) narusza prawo obywatela do sądu i rzetelnego procesu. Wyrok ETPCz uprawomocnił się w sierpniu 2021 roku.
Komisja Europejska, publikując zalecenia dla polskich władz przed wszczęciem procedury ochrony praworządności, wezwała m.in. do "przywrócenia niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby Prezes i Wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane". Wyrok orzekający o zgodności z konstytucją powołania sędziów Hausera, Ślebziaka i Jakubeckiego nigdy nie został wykonany. Sędziowie ci nie zostali zaprzysiężeni do orzekania.
Odwoływanie i powoływanie sędziów arbitralnie
Problem. Uchwalona 12 lipca 2017 roku, a podpisana przez prezydenta 25 lipca ustawa Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw zakładała, że przez pół roku od wejścia w życie ustawy minister sprawiedliwości jednoosobowo i bez uzasadnienia może odwoływać prezesów sądów. Jednocześnie ustawa pozwoliła ministrowi powoływać prezesów bez uzyskania opinii zgromadzeń ogólnych sądów.
Na mocy tych przepisów doszło do tzw. faksowego tsunami. Minister Zbigniew Ziobro przez pół roku odwołał 130 prezesów i wiceprezesów sądów (dane Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia"). Decyzje personalne przychodziły do sądów głównie faksem (choć zdarzały się doręczenia mailem i kurierem). I choć ustawa nie wymagała uzasadnień decyzji personalnych w tym przejściowym okresie, resort w komunikatach, a także sam minister na konferencjach prasowych powoływali się na ranking efektywności pracy sądów. Po bliższym zbadaniu okazało się, że taki ranking nie istnieje, a minister posługiwał się pojedynczymi, wygodnymi dla siebie, wskaźnikami. Sprawę opisał portal TVN24.pl w artykule "Ranking – widmo".
Ranga problemu. To rozwiązanie jest sprzeczne z zasadami demokratycznego państwa prawnego – twierdzą środowiska i instytucje prawnicze niezależne od władzy. Prawo do jednoosobowych i arbitralnych zmian na stanowiskach prezesów sądów przez ministra sprawiedliwości zostało uznane za godzące w niezależność sądów i zasadę trójpodziału władz przez:
zgromadzenia sędziowskie okręgów i apelacji
Rzecznika Praw Obywatelskich
pierwszą prezes Sądu Najwyższego
ówczesną Krajową Radę Sądownictwa
Naczelną Radę Adwokacką
Krajową Izbę Radców Prawnych
Instytut Nauk Prawnych PAN
Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Komisja Europejska, rekomendując wszczęcie procedury ochrony praworządności w trybie art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, wezwała polskie władze m.in. do "zmiany lub wycofania ustawy o ustroju sądów powszechnych, w szczególności wyeliminowania nowych uregulowań dotyczących (…) odwoływania prezesów sądów".
Krajowa Rada Sądownictwa, czyli neo-KRS
Problem. Chodzi o uchwaloną 8 grudnia 2017 roku ustawę o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw, która zerwała z obowiązującą od 1989 roku zasadą, według której 15 sędziów do KRS wybierają zgromadzenia sędziowskie. Według nowych przepisów wybiera ich Sejm. Środowisko prawnicze - poza osobami i instytucjami popierającymi władze - uważa, że jest to naruszenie konstytucyjnej zasady odrębności wymiaru sprawiedliwości. Intencją autorów Konstytucji RP było, aby sędziowie byli powoływani do KRS niezależnie od władzy politycznej. Stwierdzenia, że to sędziowie mają wybierać swoich przedstawicieli do KRS, w konstytucji nie ma. Lecz zgromadzenia sędziowskie wybierały sędziów do KRS przez ponad 25 lat.
Z drugiej strony Konstytucja RP w innym przepisie stanowi, że 15 członków KRS ma być wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych. Ani neo-KRS pierwszej kadencji, ani obecna neo-KRS nie spełniają tego warunku.
Ranga problemu. Doszło do naruszenia prawa. Chociaż część wyroków w tej sprawie jest jednoznaczna, a inne już nie. Wyrok jednoznaczny zapadł np. w sprawie Dariusz Gliński przeciwko RP przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Trybunał uznał, że zasiadanie w Sądzie Najwyższym osób powołanych przez neo-KRS nie gwarantuje prawa do bezstronnego sądu. ETPCz zawarł też w wyroku uwagę, że "dalsze funkcjonowanie KRS w kształcie nadanym jej ustawą zmieniającą z 2017 r. oraz jej zaangażowanie w procedurę nominacji sędziowskich utrwala dysfunkcję systemową stwierdzoną powyżej przez Trybunał i może w przyszłości skutkować potencjalnie wielokrotnym naruszeniem prawa do niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego ustawą, prowadząc tym samym do dalszego pogłębienia kryzysu rządów prawa w Polsce".
Przykładami wyroków salomonowych są odpowiedzi TSUE na pytania polskich sędziów - TSUE podziela w nich obawy sędziów o niezależność KRS i prawidłowość nominacji sędziów od 2018 roku, lecz każdą sprawę każe badać indywidualnie przed polskimi sądami. Bo według niektórych orzeczeń TSUE fakt niekonstytucyjnego powołania neo-KRS nie zawsze automatycznie oznacza, że sędziowie z nadania neo-KRS nie gwarantują niezależności.
Skutki. 28 października 2021 roku nowa polska Krajowa Rada Sądownictwa została wykluczona z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa. Powód: neo-KRS nie gwarantuje niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Komisja Europejska, rekomendując wszczęcie procedury ochrony praworządności w trybie art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, wezwała polskie władze m.in. do "zmiany ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, tak aby nie przerywano kadencji sędziów-członków Rady oraz zapewniono, aby nowy system gwarantował wybór sędziów-członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego".
Sąd Najwyższy. Ograniczanie niezależności
Problem. Zmiany wprowadzane przez PiS i koalicjantów w Sądzie Najwyższym to ciąg projektów, usiłowań, skutków istniejących do dziś oraz skutków, z których władza się już wycofała. Celem forsowanych zmian był wpływ władz politycznych na Sąd Najwyższy, który może naruszać zasadę trójpodziału władz.
Ten nadmierny wpływ stwierdził nawet prezydent Andrzej Duda, gdy - wetując pierwszą wersję ustawy z 20 lipca 2017 roku - powołał się na opinię Zofii Romaszewskiej: "Panie prezydencie, ja żyłam w państwie, w którym prokurator generalny właściwie mógł wszystko i nie chciałabym do tego państwa wracać". Było to podsumowanie potęgi wpływów prokuratora generalnego na Sąd Najwyższy, jakie zapisano w pierwszej wersji ustawy. Ponadto przerywała ona, gwarantowaną Konstytucją RP, sześcioletnią kadencję pierwszej prezes.
Zmiany w Sądzie Najwyższym wprowadzane przez PiS można podzielić na takie, które wprowadzono, ale potem się wycofano – oraz na te, które wciąż obowiązują. Podajemy przykładowe.
1) Zmiany wycofane: przejście sędziów w stan spoczynku.
Druga wersja ustawy o Sądzie Najwyższym – z 8 grudnia 2017 roku przenosiła w stan spoczynku wszystkich sędziów powyżej 65. roku życia. Przepis ten dotyczył pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która w 2017 roku kończyła 65 lat, ale miała gwarantowaną konstytucją sześcioletnią kadencję do 2020 roku. Prezydent wysyłał ją na emeryturę, lecz sędziowie SN tego nie uznawali. Powstał spór o to, kto jest pierwszym prezesem.
2 lipca 2018 roku Komisja Europejska wszczęła procedurę ochrony niezależności Sądu Najwyższego w Polsce. Zdaniem KE regulacje przyznające ministrowi sprawiedliwości prawo decydowania o tym, czy sędzia będzie miał przedłużoną możliwość orzekania, naruszały gwarancje niezawisłości sędziowskiej. Polskie władze zmieniły przepisy, lecz KE podtrzymała zarzuty – w listopadzie 2019 roku TSUE orzekł, że polskie przepisy dotyczące wieku przejścia w stan spoczynku sędziów i prokuratorów są niezgodne z prawem Unii. Tym wyrokiem TSUE potwierdził więc, że tak sędziów usuwać nie można, bo są nieusuwalni. Po orzeczeniu TSUE Zjednoczona Prawica w pośpiechu wielokrotnie nowelizowała ustawę o SN, żeby była zgodna z orzeczeniem TSUE i nie skracała okresu orzekania sędziom Sądu Najwyższego starszym niż 65 lat.
2) Zmiany, które nadal obowiązują: nowe izby Sądu Najwyższego.
Ustawa o Sądzie Najwyższym z 8 grudnia 2017 roku powołała do życia Izbę Dyscyplinarną oraz Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Status sędziów w tych izbach jest niezmiennie kwestionowany, bo wskazała ich neo-KRS. ETPCz we wspomnianym wyżej wyroku Gliński vs. Polska stwierdził, że orzekanie przez nominatów neo-KRS w Sądzie Najwyższym narusza prawo obywatela do sądu. Przy czym należy dodać, że sprawa Glińskiego odbywała się w Izbie Cywilnej, lecz orzeczenie dotyczyło osoby rekomendowanej na sędziego przez neo-KRS.
O politycznej woli dokonania jak najszybszych zmian składu Sądu Najwyższego świadczy pośpiech, w jakim neo-KRS wskazywała kandydatów na sędziów nowych izb. Doszło do tego, że rekomendowała do SN Małgorzatę Ułaszonek Kubacką skazaną w procesie dyscyplinarnym (potem wycofała się). Dochodziło też do pomyłek, gdy - mając do wyboru dwóch kandydatów o tym samym nazwisku - neo-KRS rekomendowała do Izby Dyscyplinarnej jednego kandydata, a w urzędowym wykazie kandydatów umieszczała innego (urzędowy wykaz zmieniano w pośpiechu po ujawnieniu tego faktu przez portal Tvn24.pl).
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ma rozpatrywać między innymi tzw. skargi nadzwyczajne. Daje to możliwość podważenia praktycznie każdego wyroku, jaki zapadł w Polsce po 1997 roku. Budzi zastrzeżenia o stabilność systemu prawnego, powagę rzeczy prawomocnie osądzonej i zwyczajne bezpieczeństwo prawne obywateli, którzy często na podstawie prawomocnych wyroków w sprawach rodzinnych czy majątkowych podejmowali życiowe decyzje. Sprawę skargi nadzwyczajnej i działalności neoizby obejmują rekomendacje Komisji Europejskiej w sprawie objęcia Polski procedurą ochrony praworządności. W rekomendacjach tych KE wzywa polskie władze m.in. do zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym, tak aby "wyeliminowano postępowanie na podstawie skargi nadzwyczajnej, dające możliwość ponownego otwarcia spraw, w których prawomocny wyrok zapadł wiele lat temu".
Ponieważ status neoizb był podważany przez TSUE, powstał spór co do legalności powołania na pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej (zastąpiła Gersdorf) – bo głosowali właśnie członkowie dwóch neoizb. Doszły do tego kwestie proceduralne: np. jednoosobowe powołanie komisji do liczenia głosów przez prowadzącego obrady Kamila Zaradkiewicza i brak podjęcia uchwały przez zgromadzenie o przedstawieniu prezydentowi RP kandydatury Manowskiej.
Dyscyplinowanie sędziów. Ustawa represyjna
Problem. A właściwie kilka.
1) Po pierwsze, Izba Dyscyplinarna powołana 3 kwietnia 2018 roku, do której zadań należy zajmowanie się przewinieniami dyscyplinarnymi nie tylko sędziów, ale także innych prawników. Nowelizacja ustawy o Sadzie Najwyższym z 8 grudnia 2017 roku nadała Izbie Dyscyplinarnej dużą samodzielność (szczegóły opisaliśmy w Konkret24). W skład izby weszli wyłącznie sędziowie rekomendowani przez pochodzącą z politycznego wyboru neo-KRS.
W lipcu 2021 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem UE oraz że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego "nie daje w pełni rękojmi niezawisłości i bezstronności" (to niemal dosłowne powtórzenie stanowisk polskich sędziów z grudnia 2019 roku i stycznia 2020 roku, które wydali oni po poprzednim wyroku TSUE na temat Izby 19 listopada 2019 roku). TSUE nakazał "natychmiastowe zawieszenie stosowania przepisów krajowych dotyczących właściwości Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych sędziów". Polska nie zastosowała się do tego nałożonego przez trybunał zabezpieczenia i płaci kary.
2) Po drugie, ustawa represyjna zwana również kagańcową. 12 grudnia 2019 roku posłowie PiS uchwalili nowelizację ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw. Wprowadzono m.in. przepis o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziego za:
działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości;
działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego;
skuteczność powołania sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej;
działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Ustawa zawiera więc przepisy, na podstawie których rzecznicy dyscyplinarni mogą ścigać każdego sędziego, praktycznie za każde działanie, które się rzecznikom nie spodoba. Powołani przez ministra Ziobrę rzecznicy dyscyplinarni mogą wszczynać postępowania w sprawie każdego sędziego. Sędziowie mają obowiązek składania oświadczeń o przynależności do wszelkich stowarzyszeń organizacji itp. Oświadczenia są publikowane w internecie.
3) Po trzecie, rzecznicy dyscyplinarni. Powołany przez ministra rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych oraz dwaj jego zastępcy wszczynają postępowania głównie wobec sędziów, których działalność nie podoba się władzy. Na wniosek rzeczników Izba Dyscyplinarna zawiesiła m.in. Igora Tuleyę za to, że nakazał prokuraturze prowadzić śledztwo w sprawie obrad Sejmu przeniesionych do Sali Kolumnowej, w których władza zablokowała opozycji możliwość zabierania głosu; Pawła Juszczyszyna, który nakazał Kancelarii Sejmu ujawnienie bezprawnie ukrywanych list poparcia kandydatów do neoKRS; Beatę Morawiec – oficjalnie z powodu zarzutów korupcyjnych, ale działo się w to w czasie, gdy trwał proces z jej powództwa przeciwko ministrowi sprawiedliwości za publiczne oczernianie. Morawiec i Juszczyszyn wrócili do orzekania, Tuleya wciąż jest zawieszony. Rzecznicy dyscyplinarni prowadzą kilkadziesiąt innych postępowań. Z różnych powodów i paragrafów. Cieniem na tych postępowaniach rzuca się fakt, że są one prowadzone głównie wobec sędziów, którzy publicznie sprzeciwiają się zwiększaniu wpływu władz politycznych na sądy.
Ranga problemu. System dyscyplinarny działa nielegalnie. Bo skoro Izba Dyscyplinarna jest nielegalna, działalność rzeczników jest bezprzedmiotowa.
Prokurator generalny i minister sprawiedliwości w jednym
Problem. "Jeżeli Ministrem Sprawiedliwości jest polityk - a tego trudno uniknąć - będzie on miał pokusę nadużywania swojej funkcji prokuratora generalnego w walce politycznej. A prawo powinno to przewidywać i chronić nas także przed tymi, którzy będą go chcieli nadużyć" - to słowa Andrzeja Seremeta, jedynego w historii III RP prokuratora generalnego, który nie był jednocześnie ministrem sprawiedliwości. Wypowiedział je trzy lata po tym, jak na mocy ustawy z 8 stycznia 2016 roku przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o prokuraturze ponownie połączono stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, tworząc Prokuraturę Krajową i stanowisko prokuratora krajowego.
Najbardziej kontrowersyjne przepisy nowego Prawa o prokuraturze to:
sprzeczność pomiędzy przepisami zakazującymi prokuratorom sprawowaniu mandatu posła, a także przynależności do partii politycznych, prowadzenia działalności politycznej, a stanem, w którym prokuratorem generalnym jest aktywny polityk;
minister prokurator generalny może wydawać wiążące polecenia wszystkim prokuratorom w Polsce dotyczące konkretnych spraw przez nich prowadzonych, ma też wzgląd w akta sprawy;
prokurator generalny ma prawo przekazywania informacji z toczących się postępowań konkretnym osobom lub mediom (przypomnijmy: 12 lutego 2019 roku, dzień po przesłuchaniu austriackiego biznesmena w sprawie budowy wieżowców w Warszawie na gruntach należących do powiązanej z PiS spółki Srebrna, Jarosław Kaczyński spotkał się w siedzibie resortu z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą; opozycja sugerowała, że zapoznał się z aktami sprawy)
możliwość delegowania prokuratorów do innych prokuratur nawet na 12 miesięcy.
Komisja Wenecka i Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia wskazywały, że jest to "ukryta forma kary dyscyplinarnej". Delegowanie prokuratorów, jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, istniało także w czasach prokuratora Seremeta – odsetek delegowanych prokuratorów rocznie nie przekraczał 7 proc. ogółu zatrudnionych, po zmianie przepisów w 2017 roku wynosił ponad 14 proc.
Ranga problemu. "W Polsce został wprowadzony model wyjątkowy, polegający nie na podległości, lecz na powierzeniu wprost zwierzchności nad prokuraturą władzy politycznej" – tak owe przepisy oceniła Komisja Wenecka - Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo, będąca organem Rady Europy.
Prezydent nadużywający uprawnień
Problem. Już na początku pierwszej kadencji prezydenckiej Andrzej Duda pokazał, że będzie wykorzystywał niektóre swoje wyłączne uprawnienia. Jak się okazało, niekiedy je naginając.
Przykład 1: do prezydenckich prerogatyw, zgodnie z art. 144 Konstytucji RP, należy stosowanie prawa łaski. 16 listopada 2015 roku (w dniu zaprzysiężenia rządu Beaty Szydło) Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (Kamiński został szefem MSWiA, a Wąsik wiceministrem w kancelarii premiera) oraz dwóch byłych agentów CBA. Wszyscy czterej byli nieprawomocnie skazani za tzw. aferę gruntową z czasów rządów PiS w 2007 roku.
Przykład 2: Andrzej Duda odmawiał powołania sędziów wskazanych przez Krajową Radę Sądownictwa. W czerwcu 2016 roku prezydent odmówił trzem kandydatom powołania na stanowiska sędziowskie, w styczniu 2022 roku – aż 11 wskazanym jeszcze przez starą KRS.
Ranga problemu. Sąd Najwyższy 31 maja 2017 roku orzekł, że prezydent nie miał prawa ułaskawić czterech opisanych wyżej skazanych przed uprawomocnieniem się wyroku. Lecz rok później, 17 lipca 2018 roku, Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej wydał odmienny wyrok: uznał, że prezydent miał prawo do ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i innych jeszcze przed prawomocnym wyrokiem sądu.
Co do odmowy powoływania sędziów: art. 179 Konstytucji stwierdza, że "sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony". Część prawników uważa, że "kompetencja Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie powoływania sędziów pozostaje w sferze jego wyłącznej gestii i odpowiedzialności" – co oznacza, że nie musi on sugerować się wnioskami KRS i ma prawo odmówić powołania. Lecz według innej grupy prawników prezydent nie może odmówić powołania sędziego, bo konstytucja wymusza na nim współdziałanie z KRS, a także poszanowanie niezależności władzy sądowniczej i sędziowskiej niezawisłości.
Tego typu zachowania prezydenta, który szeroko interpretuje przysługujące mu uprawnienia, wykorzystując je w interesie obozu rządzącego, rodzą kolejne spory prawne.
Upolitycznienie Państwowej Komisji Wyborczej. Naruszanie przepisów UE
Problem. Na to, jakim Polska jest państwem prawa i jaki jest stopień praworządności, mają wpływ nie tylko niezawiśli sędziowie czy prokuratorzy, ale także urzędnicy państwowi.
1) Ze sprawozdania szefa Służby Cywilnej za 2020 rok wynika, że 30 proc. osób obsadzanych na wyższym stanowisku pochodziło spoza urzędniczego korpusu. To efekt zmian z 2015 roku. Jedną z pierwszych ustaw władzy Zjednoczonej Prawicy była nowelizacja ustawy o Służbie Cywilnej z 30 grudnia 2015 roku, która zniosła wymóg obsadzania wyższych stanowisk kierowniczych w drodze konkursu i pozwoliła politykom na swobodne zwalnianie i zatrudnianie urzędników.
2) Zmiany dotknęły też sposobu wyboru członków Państwowej Komisji Wyborczej - organu nadzorującego ogólnopolskie wybory i referenda. Do końca 2019 roku PKW składała się z dziewięciu sędziów (po trzech z Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego). Od 2020 roku siedmiu na dziewięciu jej członków (dwóch jest sędziami NSA i TK) jest powoływanych przez Sejm spośród osób "mających kwalifikacje do zajmowania stanowiska sędziego". Kandydatów rekomendują poszczególne kluby poselskie (wśród trzech osób rekomendowanych przez PiS znalazł się warszawski radny tej partii). W obecnym składzie TK jest więc trzech sędziów (w tym jeden w stanie spoczynku, zgłoszony przez PiS) oraz sześciu prawników o różnym stażu pracy i dorobku.
3) O państwie prawa – szczególnie na arenie międzynarodowej - mówi się też w kontekście przestrzegania postanowień unijnych traktatów i naruszania przez Polskę przepisów unijnych dyrektyw, rozporządzeń czy postanowień Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – choćby w sprawie tzw. środków tymczasowych. Przykłady: spór o wycinkę w Puszczy Białowieskiej, gdy TSUE nałożył na Polskę środek tymczasowy w postaci zakazu wycinki; spór o kopalnię w Turowie - niezastosowanie się do orzeczonego przez TSUE zakazu wydobycia w Turowie kosztowało Polskę pół miliarda złotych.
No i Polska wciąż płaci kary za niezastosowanie się do postanowienia TSUE w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego – to już ponad 900 mln zł. Od wejścia Polski do UE - czyli od 1 maja 2004 roku - do 31 maja 2022 roku Komisja Europejska podjęła wobec Polski 2028 decyzji w sprawie złamania przez nasz kraj różnych przepisów unijnych (152 to sprawy w toku). Od 2016 roku postępowań naruszeniowych było 534, z czego 137 to jeszcze sprawy w toku.
Autor: Jacek Pawłowski, współpraca Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Tomasz Gzell/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gzell/PAP