Podczas rekrutacji do warszawskich szkół średnich nie dostało się ponad trzy tysiące uczniów. Według rozpowszechnianego w internecie przekazu to dlatego, że w tym roku faworyzowani byli cudzoziemcy. W domyśle - Ukraińcy. Zdaniem władz miasta taka teza może być "świadomą dezinformacją celem tworzenia antagonizmów wśród młodzieży i ich rodzin".
"Na 21 tysięcy miejsc w szkołach ponadpodstawowych w Warszawie przypada 14 tysięcy polskich dzieci. 3 tysiące się nie dostało, ponieważ pierwszeństwo w naborze mają obcokrajowcy" - alarmował w poście na platformie X 4 października jeden z internautów (pisownia wszystkich postów oryginalna). Do wpisu załączył zdjęcie prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, co zapewne ma sugerować, że to właśnie w ratuszu podjęto decyzję o rzekomym pierwszeństwie obcokrajowców w naborze do szkół.
Post wygenerował ponad 170 tysięcy wyświetleń. Oburzeni internauci komentowali: "Jakim prawem obcy maja pierwszeństwo w polskich szkołach ?! Te 3 tys polski uczniów ma tam się znaleźć natychmiast !!!"; "Dlaczego dyrektorzy tych szkół stosują się do zasady 'obcokrajowcy mają pierwszeństwo'?! Tutaj obywatelski sprzeciw jest niezbędny! Rodzice, do roboty!"; "A ci co dostali się, to nie mają żadnej edukacji. Na lekcjach chaos, ukraińcy s telefonach i polscy nauczyciele, walący w Polaków, którzy odważą się powiedzieć, że coś tu nie tak. Zaraz dyskryminacja i ksenofobia!" - pisali.
Nie wszyscy jednak wierzą autorowi posta. "Źródło?"; "Podaj oficjalne stanowisko gdzie jest opisane pierwszeństwo obcokrajowców?"; "Jest jakieś źródło?" - dopytywali.
Poseł Płaczek: "Nie chcę antagonizować, ale..."
Informację o rzekomym pierwszeństwie obcokrajowców w rekrutacji do warszawskich publicznych szkół ponadpodstawowych powielił m.in. poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek. "Nie chcę antagonizować, ale jak poinformował były radny Warszawy, rok szkolny 2024/2025 w stolicy ukończyło ok. 14 tys. absolwentów szkół podstawowych. Jednocześnie… liczba wolnych miejsc w warszawskich szkołach ponadpodstawowych (w których ósmoklasiści powinni kontynuować swoją naukę) w roku szkolnym 2025/2026 wynosiła ponad 21 tys. Jednocześnie… ok. 3 tys. absolwentów szkół podstawowych w Warszawie w roku szkolnym 2025/2026 nie zostało przyjętych do szkół ponadpodstawowych" - napisał w poście 5 października.
Dalej informował, że ten radny, który podał dane, "nie może uzyskać odpowiedzi na pytanie: dlaczego tak się stało i ile dokładnie dzieci zostało przyjętych z pominięciem egzaminu ósmoklasisty? Jakie dzieci? I czyja to była decyzja?". Grzegorz Płaczek w związku z tym złożył do prezydenta Warszawy interpelację poselską, której treść udostępnił we wpisie. Choć nie napisał wprost, że zamiast polskim uczniom, miejsca przydzielono dzieciom z zagranicy - sugerował to pytaniami w interwencji. Zapytał m.in. o to, ilu ósmoklasistów pochodzenia polskiego ukończyło w zeszłym roku szkolnym podstawówkę, a ilu takich uczniów było pochodzenia ukraińskiego. Poseł zapytał również, ilu polskich uczniów zostało przyjętych do szkół ponadpodstawowych, a ilu uczniów z Ukrainy. "Pytam, bo wygląda na to, że coś w tej sytuacji ewidentnie się nie zgadza. Gdzie się 'zagubiło' ok. 10 tys. miejsc dla ósmoklasistów w stolicy?" - stwierdził w poście poseł.
Niektórzy internauci, oburzeni słowami posła, pisali: "a wystarczyło spytać się kogoś, kto ma jakiekolwiek pojęcie o zasadach rekrutacji do szkół średnich, bo od razu zostaliście wyjaśnieni w komentarzach, żal, że mamy posłów na tak niskim poziomie, chyba, że to celowe działania nieudolnie próbujące napuścić Polaków na Ukraińców".
Ale inni posłowie sekundowali: "Proszę sprawdzić czy są obowiązkowe pule na przyjmowanie ukraińskich dzieci w żłobkach, przedszkolach, liceach, studiach i akademikach???"; "Mojej żony koleżanki córka nie dostała się do trzech szkół. Nie Warszawa. Prymuska, większość ocen to 6. Jest załamana. Warto by się przyjrzeć wszystkim szkołom".
W obu cytowanych wyżej postach autorzy podali takie same liczby: 14 tys. absolwentów szkół podstawowych, 21 tys. miejsc w szkołach ponadpodstawowych i 3 tys. uczniów, którzy nigdzie się nie dostali.
Skąd takie liczby?
Takie dane faktycznie podawano w mediach w tekstach o rekrutacji do szkół średnich w roku szkolnym 2025/2026 - przytoczono je np. w "Gazecie Wyborczej" czy Radiu dla Ciebie (RDC). "Wyborcza" podawała, że przy planowaniu roku szkolnego 2025/2026 w placówkach w stolicy wiadomo było, że "w warszawskich szkołach podstawowych uczyło się blisko 14 tysięcy ósmoklasistów". Nigdzie nie napisano jednak, że byli to tylko Polacy - jak przekonywał autor wpisu na X. "GW" wyjaśniła, że początkowo zaplanowano około 20 tys. miejsc, a później tę liczbę zwiększono do 21,1 tys. Jednak do warszawskich liceów, techników i szkół branżowych pierwszego stopnia zgłosiło się prawie 22,4 tys. uczniów - ta liczba wynika z faktu, że zgłosiło się wielu uczniów spoza Warszawy. Według "GW" "stanowią oni aż 36,5 proc. wszystkich kandydatów - w sumie to 7 tys. osób". "Grupę chętnych powiększają również co roku uczniowie szkół niepublicznych" - podała gazeta.
Na to samo zwracała uwagę w rozmowie z RDC Marzena Gawkowska, zastępczyni rzeczniczki prasowej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy: "Do warszawskich szkół ponadpodstawowych zakwalifikowało się 19 202 kandydatów. 3 121 osób nigdzie się nie zakwalifikowało". Zaznaczyła jednak, że przecież wielu uczniów, którzy do szkół średnich w Warszawie się dostali, nie pochodzi ze stolicy. Lecz nie są to jedynie obcokrajowcy - to także młodzież wcześniej mieszkająca w innych częściach Polski.
Ponadto dane podawane przez internautów nie są ostateczne, bo dotyczyły sytuacji przed rekrutacją uzupełniającą i sierpniowymi egzaminami poprawkowymi.
Trzeba też pamiętać, że zasady rekrutacyjne pozwalają młodym składać zgłoszenia do tylu szkół i tylu klas, do ilu chcą. Później uczeń i tak wybiera jedną z nich, tym samym zwalniając miejsca w tych, do których również się dostał.
Cudzoziemcy w polskich szkołach
To, że chętnych do szkół w Warszawie jest więcej niż dostępnych miejsc, nie jest ani nowością, ani tajemnicą. Do szkół prowadzonych przez samorząd m. st. Warszawy i nie tylko mogą aplikować warszawiacy, ale również osoby spoza stolicy, w tym cudzoziemcy. Według raportu Centrum Edukacji Obywatelskiej uczniów cudzoziemców w polskich szkołach w roku szkolnym 2024/2025 było około 237 tys. Najwięcej pochodzi z Ukrainy - około 203 tys. Największy odsetek uczniów z Ukrainy jest jednak w szkołach podstawowych. A tym, co poskutkowało wzrostem liczby uczniów z Ukrainy w polskich szkołach, było wprowadzenie obowiązku szkolnego dla tych osób.
Czy jednak zasadna jest teza o faworyzowaniu uczniów spoza Polski w rekrutacji? Zasady rekrutacji do szkół ponadpodstawowych w tym roku regulowało rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 3 kwietnia 2025 r. Nie ma w nim ani słowa o pierwszeństwie obcokrajowców. Osoby, które do szkół przyjmowane są w pierwszej kolejności, to laureaci lub finaliści ogólnopolskich olimpiad przedmiotowych - bez względu na pochodzenie.
Jak informuje MEN, "uczniowie przybywający z zagranicy, zarówno obywatele polscy, jak i cudzoziemcy są przyjmowani do publicznych szkół na podstawie zagranicznych dokumentów potwierdzających uczęszczanie do szkoły za granicą bądź ukończenie kolejnego etapu kształcenia bez konieczności dokonywania ich nostryfikacji". Dodatkowo "uczniowie-cudzoziemcy korzystają z nauki i opieki we wszystkich typach publicznych przedszkoli i szkół do ukończenia 18 lat lub ukończenia szkoły ponadpodstawowej/ponadgimnazjalnej na warunkach dotyczących obywateli polskich". Tacy uczniowie nie mają jednak pierwszeństwa z racji tego, że nie są Polakami. Wszelkie twierdzenia tego typu to fake news.
Urząd miasta o "tworzeniu antagonizmów" wśród uczniów
Zapytaliśmy stołeczny ratusz, jak to jest z rekrutacją do szkół ponadpodstawowych: co w przekazach internetowych się zgadza, a co nie. W odpowiedzi dla Konkret24 wydział prasowy urzędu ocenił, że w przypadku wpisów takich jak posła Płaczka "mamy do czynienia albo z brakiem podstawowej wiedzy, albo świadomą dezinformacją celem tworzenia antagonizmów wśród młodzieży i ich rodzin".
"Twierdzenie jakoby uczniowie cudzoziemscy byli faworyzowani i mieli 'pierwszeństwo' w przyjmowaniu do miejskich szkół ponadpodstawowych jest kłamstwem" - czytamy w odpowiedzi Wydziału Prasowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Wyjaśniono, że zasady rekrutacji ustalane są na poziomie ministerialnym i "w całej Polsce są jednakowe dla wszystkich uczniów i uczennic, niezależnie od miejsca zamieszkania, pochodzenia, statusu społecznego, koloru skóry, wyznania religijnego, itd". Dalej czytamy, że "do warszawskich szkół od wielu już lat chodzi młodzież z ponad 100 krajów świata" i że "każdy uczeń/uczennica spełnić musi te same wymagania". "Dostanie się do szkoły ponadpodstawowej uzależnione jest od liczby zdobytych punktów, m.in. z egzaminu ósmoklasisty, za świadectwo, wolontariat czy olimpiadę" - informuje wydział prasowy.
Wyjaśniając, skąd bierze się liczba 3 tys. osób, które się do szkół nie zakwalifikowały, wydział prasowy pisze: "O przyjęcie do warszawskich szkół, już od wielu lat ubiega się młodzież z całej Polski - średniorocznie, ok. 30-40 proc. kandydatów aplikujących do warszawskich szkół ponadpodstawowych to młodzież spoza Warszawy. Tak było również i w tegorocznej rekrutacji na rok szkolny 2025/2026". Ponieważ podawane wcześniej liczby dotyczące rekrutacji do szkół ponadpodstawowych nie były ostateczne, poprosiliśmy o najnowsze dane - lecz do publikacji tekstu ich nie otrzymaliśmy.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock