Morawiecki w Sejmie o Turowie, zamykaniu kopalń i nadmiarze węgla. Sprawdzamy niejasności

Spór o KPO w obozie władzy trwa. Ziobryści wciąż krytykują Morawieckiegotvn24

22 lipca w Sejmie premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że rząd realizuje strategię energetyczną na czas wojny. Za obecną sytuację braku węgla winił opozycję i Putina - łączył przy tym różne fakty i wyciągał nieuprawnione wnioski.

Premier Mateusz Morawiecki podczas wystąpienia w Sejmie w piątek, 22 lipca odpowiadał m.in. na zarzuty opozycji w sprawie rządowej polityki energetycznej, twierdząc, że strach, panikę i chaos "chce wywołać Platforma Obywatelska". Mówił, że oczywiste jest, iż skoro zasoby polskiego węgla były uzupełniane przed wojną z importu rosyjskiego, to "kiedy nagle przerwane zostały dostawy tego węgla, jest go mniej". "Węgla będzie coraz więcej i wierzę, że dzięki temu cena węgla również spadnie, i to w niedługim czasie" - powiedział Morawiecki. "W lipcu, sierpniu, wrześniu i tak dalej statki z importu będą płynęły. (…) I będzie zwiększane wydobycie węgla tutaj w Polsce" – zapowiedział.

Premier chwalił działalność swojego rządu, np. w kwestii zaopatrzenia w gaz. "To jest skuteczność rządów Prawa i Sprawiedliwości - pełne kawerny na jesień i zimę" – stwierdził, przypominając też o niższej taryfie na gaz dla gospodarstw domowych.

Morawiecki: chcę, żeby było więcej węgla, niż jest potrzebne nawet na surową zimę
Morawiecki: chcę, żeby było więcej węgla, niż jest potrzebne nawet na surową zimętvn24

Wystąpienie premiera pełne było oskarżeń pod adresem opozycji, której "część przynajmniej daje się nabierać na politykę Putina", oraz wytykania rządom koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnica Ludowego decyzji, jakie podejmowały. Niekiedy jednak premier łączył różne wątki i przypominał zdarzenia, które to jego zdaniem spowodowały obecną sytuację z węglem w Polsce. "Nie strzelaliśmy do górników, tak jak strzelała Platforma Obywatelska z broni gładkolufowej w styczniu i w lutym 2015 roku" – mówił na przykład. Poniżej prezentujemy wypowiedzi, w których Mateusz Morawiecki mijał się z prawdą bądź wyciągał nieuprawnione wnioski, prezentując tylko część faktów.

"Co powiedział pan Rafał Trzaskowski, jak przyszedł ten haniebny europejski wyrok w sprawie Turowa? (…) Otóż powiedział tak: no jest wyrok sądu, to trzeba się do niego zastosować, nawet jeśli jest bolesny i trudny. Drodzy rodacy, gdyby Platforma Obywatelska była u władzy, nie mielibyśmy dzisiaj Turowa, nie mielibyśmy kilku procent dostarczania energii elektrycznej".

Słowa premiera rzeczywiście oddają sens wypowiedzi prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego z 21 maja 2021 roku. Tego dnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, na wniosek Republiki Czeskiej, nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia sporu z Czechami w sprawie działalności kopalni Turów. Trzaskowski powiedział wtedy: "Jest orzeczenie sądowe i rządzący muszą się do niego zastosować niezależnie od tego, jak ono jest bolesne, jak trudne. Na tym polega system Unii Europejskiej. Jeżeli doprowadza się do tego, że sprawy są już w trybunale i trybunał wydaje orzeczenia, to jeżeli mamy poszanowanie dla unijnego prawa, nie ma innego wyjścia".

Istotne jest tu jednak stwierdzenie: "jeżeli doprowadza się do tego, że sprawy są już w trybunale" – które Morawiecki pominął. Stosując retoryczny zabieg: "gdyby Platforma Obywatelska była u władzy, nie mielibyśmy dzisiaj Turowa", pominął kontekst orzeczenia TSUE: że to właśnie za rządu Zjednoczonej Prawicy doszło do takiego konfliktu z Czechami o Turów.

W piątym roku rządów Zjednoczonej Prawicy, 20 marca 2020 roku, polski minister klimatu Michał Kurtyka przedłużył kopalni Turów koncesję na wydobywanie węgla brunatnego do 2026 roku. Czeskie ministerstwo środowiska w wydanym komunikacie napisało wtedy, że Polska przedłużyła zezwolenie na wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów o sześć lat bez przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko, "co dodatkowo wykluczyło zainteresowaną społeczność z postępowania w sprawie wydania tego zezwolenia na działalność górniczą do 2026 roku oraz nie pozwoliło na sądową kontrolę tego zezwolenia". Strona czeska twierdziła, że wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim. Czesi domagali się od strony polskiej budowy specjalnej tamy.

Nie doczekawszy się reakcji Polski, 30 września 2020 roku Czechy wniosły sprawę do Komisji Europejskiej – a ta zarzuciła Polsce szereg naruszeń prawa Unii. W opinii z 17 grudnia 2020 roku komisja uznała, że "polskie prawo nieprawidłowo transponuje przepisy dotyczące dostępu do wymiaru sprawiedliwości zawarte w dyrektywie w sprawie oceny oddziaływania na środowisko (2011/92/UE). (…) Po drugie, w kontekście procedury przedłużania koncesji na wydobycie dla kopalni węgla w Turowie Komisja stwierdza, że władze polskie nieprawidłowo stosowały przepisy dyrektywy w sprawie oceny oddziaływania na środowisko (2011/92/UE) oraz przepisy dyrektywy w sprawie dostępu do informacji (2003/4/WE) w odniesieniu do informowania społeczeństwa i państw członkowskich zaangażowanych w konsultacje transgraniczne, dostępu do wymiaru sprawiedliwości, a także zasady lojalnej współpracy zapisanej w art. 4 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej".

W oparciu o tę opinię 26 lutego 2021 roku Czechy wniosły skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o stwierdzenie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego i zwróciły się do TSUE o nakazanie Polsce niezwłocznego zaprzestania wydobywania węgla brunatnego w kopalni Turów. Orzeczenie o tzw. środkach tymczasowych - czyli o zakazie wydobycia - zapadło 21 maja 2021 roku.

Przedstawiciele polskiego rządu argumentowali, że zastosowanie się do tego nakazu oznaczałoby wstrzymanie pracy elektrowni w Turowie. Potwierdza to w rozmowie z Konkret24 Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24. - Nie ma technicznych możliwości, by paliwo do elektrowni w Turowie dostarczać z innych miejsc. Węgiel brunatny, ze względu na swoją strukturę, nie nadaje się do dalekiego transportu, wymaga budowy krótkich korytarzy transportowych, dlatego elektrownie opalane tym rodzajem węgla powstają przy jego złożach – wyjaśnia.

W wystąpieniu w Sejmie premier stwierdził, że gdyby zamknąć elektrownię w Turowie, zabrakłoby kilku procent energii. Według Jakuba Wiecha od maja 2021 roku elektrownia ta jest w stanie, w zależności od pory roku, produkować od 4 do 7 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. - Import energii w sytuacji zamknięcia Turowa znacznie przewyższałby koszty wytworzenia brakującej energii, byłoby to także niebezpieczne ze względu na awaryjność polskiego systemu przemysłowego - wyjaśnia.

Tylko, że z opublikowanego przez portal TVN24.pl kalendarium wydarzeń wokół Turowa wynika, że aż do wyroku TSUE sprawa Turowa nie była przedmiotem oficjalnych rozmów na szczeblu premiera czy ministra spraw zagranicznych (szefowie MSZ obu krajów spotkali się w lutym 2021 roku, premierzy Polski i Czech byli na szczycie Grupy Wyszehradzkiej w lutym i na szczycie UE w maju 2021 roku). "Dopiero po wydaniu postanowienia przez trybunał polscy koledzy wykazali wolę działania" – powiedział w czerwcu 2021 roku czeski wiceminister środowiska Vladislav Smrz w wywiadzie dla czeskiego portalu.

Rząd proponuje dopłaty, ale węgla brakuje. Od kiedy wiedział o problemie?
Rząd proponuje dopłaty, ale węgla brakuje. Od kiedy wiedział o problemie?Fakty TVN

24 maja premier Morawiecki ogłosił, że Czechy wycofają skargę z TSUE - co zdementował natychmiast czeski premier. W czerwcu 2021 roku, miesiąc po orzeczeniu TSUE, rozpoczęły się polsko-czeskie negocjacje, które zakończyły się podpisaniem porozumienia 3 lutego 2022 roku. Polska nie zastosowała się do wyroku TSUE, za co trybunał nałożył na Polskę kary pieniężne - do podpisania porozumienia z Czechami wyniosły 219 mln euro.

Wobec takiego przebiegu zdarzeń spekulacją jest więc teza, że "gdyby Platforma Obywatelska była u władzy, nie mielibyśmy dzisiaj Turowa" – bo nie da się stwierdzić, jak zachowałby się inny rząd w sporze z Czechami o Turów i czy doszłoby aż do wyroku TSUE.

"Nie posłuchaliśmy także, drodzy rodacy, tego wezwania opozycji, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej, do pospiesznego zamykania kopalń". "To właśnie wy, Platforma Obywatelska, wy przede wszystkim wzywaliście do tego, żeby jak najszybciej zamknąć polskie górnictwo, polski węgiel".

Nie po raz pierwszy Mateusz Morawiecki oskarżył rząd PO-PSL o to, że chciał likwidować polskie górnictwo. W lipcu 2019 roku podczas wizyty w Siemianowicach Śląskich powiedział: "cztery lata temu chciano zamykać wszystkie praktycznie czy większość kopalni". Już wtedy w Konkret24 sprawdziliśmy, że premier mijał się z prawdą.

Przypominamy więc, że na przełomie 2014 i 2015 roku sytuacja finansowa wielu kopalń była ciężka, lecz bankructwo groziło przede wszystkim tym skupionym w ówczesnej Kompanii Węglowej. Spółka w tamtym okresie miała 14 kopalni, z których tylko trzy notowały zyski ze sprzedaży węgla. 7 stycznia 2015 roku rząd przedstawił "Plan naprawczy dla Kompanii Węglowej SA". Pojawiła się tam informacja o czterech kopalniach, które miały zostać przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) "w celu stopniowego wygaszania działalności (z możliwością innych działań restrukturyzacyjnych)". Piąta kopalnia miała trafić do katowickiej spółki Węglokoks.

W styczniu i na początku lutego 2015 roku doszło jednak do strajków i demonstracji górników. 17 stycznia rządowa delegacja z Ewą Kopacz na czele podpisała z górnikami porozumienie, którego najważniejszym punktem była rezygnacja z zapowiedzianej likwidacji czterech kopalń. Ich restrukturyzacja miała być przeprowadzona w inny sposób, a pracownicy mieli pozostać na swoich stanowiskach. W lutym 2015 roku Katowicki Holding Węglowy SA przyjął plan zakładający przejście dwóch (z czterech) kopalń do SRK celem stopniowego wygaszenia. W 2015 roku do SRK trafiła jeszcze trzecia kopalnia. Nie znaleźliśmy źródeł z 2015 roku dowodzących, że istniały wtedy inne plany zamykania wówczas działających kopalń.

"Nigdy nie przedstawiano listy likwidacji wszystkich kopalń w jednym czasie, bo to byłby jakiś absurd" – stwierdził w wypowiedzi dla Konkret24 były minister gospodarki Janusz Steinhoff. Dodał, że najwięcej nierentownych kopalń (23) zlikwidowano w czasach, gdy to on był w rządzie (1997-2001). Według NIK 1 stycznia 2007 roku istniały w Polsce 33 kopalnie, a 31 grudnia 2015 roku – 28.

Podpisanie porozumień z górnikami na początku 2015 roku nie zamknęło jednak tematu likwidowania nierentownych kopalń. Po wygranych jesiennych wyborach to właśnie PiS wrócił do tej kwestii, ponieważ musiał wysłać do Komisji Europejskiej plan restrukturyzacji górnictwa. Unia Europejska pozwala na finansowanie tego procesu ze środków państwowych tylko, gdy zaakceptuje szczegółowy plan naprawczy danego kraju. Złożony przez PiS plan został oficjalnie zaakceptowany przez KE w listopadzie 2016 roku. Potwierdzono wtedy, że rząd PiS wpisał do planu siedem podmiotów (kopalń lub ich części), które zobowiązał się przekazać do SRK. Trzy z nich pokrywają się z kopalniami z planu naprawczego rządu Ewy Kopacz (który wywołał protesty w styczniu 2015 roku).

To rząd premiera Morawieckiego 25 września 2020 roku podpisał ze związkami zawodowymi porozumienie dotyczące tempa transformacji górnictwa węgla kamiennego. Zgodnie z przyjętymi zapisami likwidacja kopalń będzie trwała do 2049 roku. Tak zwaną umowę społeczną, która określa zasady i tempo stopniowej likwidacji górnictwa, rząd Morawieckiego zawarł 28 maja 2021 roku.

Wyższy Urząd Górniczy podaje, że na koniec 2021 roku było w Polsce 20 kopalń węgla kamiennego, które prowadziły wydobycie oraz osiem kopalni w stanie likwidacji.

Budka: Przyniosłem aktualne zdjęcie największego składu węgla w Polsce. To jest puste miejsce, tego węgla nie ma
Budka: Przyniosłem aktualne zdjęcie największego składu węgla w Polsce. To jest puste miejsce, tego węgla nie matvn24

"Dzisiaj padło tutaj takie sformułowanie przed chwilą, że składy węgla są puste. Szanowni państwo: po pierwsze, składy węgla nie są puste".

Ta wypowiedź wywołała dużo komentarzy, zareagował na nią jeszcze tego samego dnia Borys Budka z Platformy Obywatelskiej w "Faktach po Faktach" w TVN24. "Specjalnie przyniosłem dla widzów aktualne zdjęcie największego składu węgla w Polsce. To jest puste miejsce, tego węgla nie ma" – powiedział Budka, pokazując zdjęcie - jak podał – z poprzedniego tygodnia z Ostrowa Wielkopolskiego.

Bo informacje o pustych składach węgla pojawiały się w mediach już od kilku tygodni i m.in. te doniesienia spowodowały, że temat braku węgla w kraju stał się tak głośny.

Reporterzy TVN24 sprawdzali w ubiegłym tygodniu dostępność węgla w losowo wybranych składach opału w województwach: dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, lubuskim, łódzkim, małopolskim, opolskim, podkarpackim, podlaskim, wielkopolskim, zachodniopomorskim. Łącznie sprawdzono 54 miejsca. W 36 z nich węgiel był dostępny na bieżąco, w pięciu - w niewielkich ilościach. W 18 składach węgla nie było wcale. Są wśród nich takie, które nie mają towaru od wiosny; właściciele innych spodziewają się, że węgiel pojawi się dopiero jesienią. Jeszcze w innych miejscach nowe dostawy nie są kontraktowane. Ceny wahają się od 1,8 tys. zł (skład we Wrocławiu) do 3,5 tys. zł (Brzeg Dolny, Oborniki, Opole).W składzie w Zielonej Górze reporter usłyszał, że cena ponad 3 tys. zł odstrasza klientów.

O brakach węgla w składach donosiły lokalne serwisy, np. serwis Kronikatygodnia.pl z Lubelszczyzny. A już na początku czerwca o brakach węgla w składach pisał branżowy serwis Wysokienapiecie.pl. Z kolei serwis InfoPrzasnysz.pl, pisząc 24 lipca o brakach węgla w składach w powiecie przasnyskim, cytował właściciela jednego ze składów w tym mazowieckiem mieście: "To, co zamawiamy, przychodzi z trudem, a kiedy już jest, sprzedaje się niemal na pniu. Nie ma możliwości, abym miał na placu duży zapas węgla, jakim dysponowałem w latach poprzednich. Węgla brakuje i brakować będzie".

Właściciel składu węgla w Łodzi: od czterech miesięcy nie mamy węgla
Właściciel składu węgla w Łodzi: od czterech miesięcy nie mamy węglatvn24

"Będzie zwiększane wydobycie węgla tutaj w Polsce, w polskich kopalniach. Oczywiście będzie zwiększane w takich granicach, w jakich pozwala znowu geologia. (...) Węgla ma być nadmiar. (…) Ma być nadpodaż, ma być nawet nadprodukcja tam, gdzie ta produkcja jest możliwa. I po prostu nadmiar, zapasy węgla, rezerwy węgla po to, żeby nie tylko Polacy nie musieli się martwić o tę zimę, także by nie musieli się martwić o kolejną zimę".

"Dwadzieścia lat mojej pracy byłam związana z górnictwem i o problemach tej branży wiem bardzo dużo. Zresztą uczestniczyłam w kilku restrukturyzacjach górnictwa, niestety one przyniosły to, co przyniosły. Co dzisiaj można byłoby zrobić? Raczej zwiększyć wydobycia na Śląsku bez wielkich nakładów się nie da, ponieważ tam po prostu nie ma węgla takiego, który można byłoby tu i teraz wydobyć. Przy zwiększeniu czasu pracy, czyli pracy w sobotę i niedzielę, 24 na 24, można zwiększyć wydobycie o półtora miliona ton w Polskiej Grupie Górniczej i to jest maksimum. Dlatego, że tych nakładów przez lata się nie poczyniło i teraz są też efekty" - skomentowała tę wypowiedź premiera wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska-Stanecka. "Z drugiej strony, na Śląsku trudno jest pozyskiwać nowe zasoby węgla z uwagi na warunki geologiczne, z uwagi na niebezpieczeństwo, na metan i koszty wydobycia" - dodała. Dopytywana, jak to rozumieć w kontekście obietnic premiera o zwiększeniu wydobyciu, Morawska-Stanecka stwierdziła: "Nie jest to możliwe. Po prostu kolejne kłamstwo".

- Nie da się zwiększyć wydobycia z dnia na dzień w polskich kopalniach. One mają określone moce produkcyjne, jest kwestia liczby ścian, liczby wyrobisk i tak dalej. To nie jest taka prosta sprawa. Oczywiście, w dłuższym przedziale czasowym, mniej więcej półtora roku, można zwiększyć to wydobycie - tłumaczy Konkret24 Janusz Steinhoff, były minister gospodarki. - To musi być uzasadnione ekonomicznie. Pan premier w ogóle nie mówi o ekonomii. Wraca do sposobu myślenia o węglu, energii elektrycznej, samochodach rodem z poprzedniego systemu. Wtedy nie liczyła się ekonomia. Obecnie cena węgla poszybowała do niebotycznych poziomów i na razie wydobycie jest opłacalne, ale musimy mieć świadomość, że ta ekonomia się wywróciła – zaznacza Steinhoff. - Czy te ceny będą obowiązywały na rynkach światowych za pół roku? Myślę, że nie. Myślę, że one spadną. Dlaczego myśmy importowali węgiel z Federacji Rosyjskiej czy z innych krajów, bo też i ze Stanów Zjednoczonych i Indonezji? Dlatego, że wydobywany w polskich kopalniach węgiel był droższy niż ten z importu – wyjaśnia.

Również zdaniem innych ekspertów zwiększenie wydobycia węgla z dnia na dzień jest niemożliwe. Jak mówili 26 lipca niektórzy z nich w rozmowie z portalem Wnp.pl, zapowiadany przez PGG wzrost wydobycia (o nawet 1,5 miliona ton) pierwsze efekty miałby przynieść dopiero po około dwóch latach.

"Możliwość istotnego zwiększenia wydobycia w kopalniach węgla kamiennego to proces, który wymaga czasu (efektów należy oczekiwać w najlepszym przypadku od 1,5 do 2 lat od decyzji) i inwestycji - finansowych, ale i np. rozcięcia nowego pola ścianowego. To nakłady kilkudziesięciu, a teraz może nawet i kilkuset milionów złotych" - wyliczał dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa, prof. dr hab. inż. Stanisław Prusek.

Według sprawozdania Agencji Rozwoju Przemysłu z kwietnia tego roku zapasy węgla kamiennego w Polsce znacząco zmalały w porównaniu z początkiem 2021 roku. W marcu 2021 roku wynosiły 5 822 220 ton, a w marcu 2022 roku tylko 1 353 225 ton. To spadek o 76,8 proc.

Przypomnijmy, 14 kwietnia br. prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego. Ustawa wprowadziła zakaz przywozu do Polski i tranzytu przez Polskę węgla i koksu pochodzących z Rosji i Białorusi. Weszła w życie 16 kwietnia.

Tymczasem od momentu wprowadzenia embarga wciąż eksportowaliśmy węgiel. W maju ponad 506 tys. ton za ponad 706 mln zł - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego dostępnych w Dziedzinowych Bazach Wiedzy SWAiD. Danych za kolejne miesiące jeszcze nie opublikowano. W maju najwięcej węgla wyeksportowaliśmy do Czech (prawie 271 tys. ton), Austrii (86 tys. ton), Niemiec (61 tys. ton), Słowacji (47 tys. ton) i Ukrainy (18 tys. ton). W styczniu na eksport poszło 617 tys. ton, w lutym - prawie 640 tys. ton, w marcu - 660 tys., a w kwietniu - 452 tys. ton. Od stycznia do maja tego roku wyeksportowano z Polski łącznie ponad 2,8 mln ton węgla.

Wciąż występują problemy z węglem. Politycy pytają o działania rządu
Wciąż występują problemy z węglem. Politycy pytają o działania rząduFakty po południu

Czy w obecnej sytuacji zapowiedzi premiera Morawieckiego są wiarygodne? Janusz Steinhoff: - Nie można importować więcej węgla, niż można sprzedać, jako że ten importer bez względu na to, czy to jest przedsiębiorca prywatny czy spółka państwowa, musi mieć uzasadnienie ekonomiczne tego importu. Chyba że Skarb Państwa i Agencja Rezerw Materiałowych będą finansowały te zapasy, ale one są kosztowne. Odnoszę wrażenie, że to, co mówi pan premier, nie ma absolutnie żadnego odzwierciedlenia w faktach. Oczywiście, kosztem wyrzeczeń i potężnych wydatków z budżetu państwa można kupić 20 milionów ton węgla i składować go na składowisku w Ostrowie, tylko jaki jest tego sens?

- Na budowanie zapasów nie ma szans – mówi Konkret24 dr Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i ratownik górniczy, komentując wypowiedź premiera. - Moim zdaniem w ciągu jednego roku w Polsce można zwiększyć wydobycie metodami organizacyjnymi o około milion ton. W ciągu dwóch lat, zmieniając plany operacyjne, można zwiększyć wydobycie o około dwa-trzy miliony ton. Natomiast cała reszta deficytu, czyli około sześć milionów ton, wymaga inwestycji – stwierdza.

Co ciekawe, już w kwietniu tego roku Grzegorz Matusiak, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki oraz Transformacji Energetycznej i Górniczej w Polsce, w rozmowie z Wnp.pl stwierdził wprost, że "na zwiększenie wydobycia węgla kamiennego w Polsce 'na pstryk' nie ma szans". "Musimy pamiętać o technicznych uwarunkowaniach. Na uruchomienie nowej ściany wydobywczej potrzeba nawet 17 miesięcy. Przed rozpoczęciem wydobycia trzeba wydrążyć dwa chodniki, zazbroić ścianę, a to trwa. Najłatwiejsze pokłady są już wyeksploatowane i sięgamy po węgiel w trudniejszych pokładach, gdzie proces techniczny jest dłuższy i bardziej kosztowny" - mówił poseł PiS.

"Już teraz, w ostatnich dosłownie kilku tygodniach, cena pelletu spadła. Poinformowano mnie, że (…) można już kupić pellet za tysiąc sześćset, tysiąc osiemset złotych. Do sprawdzenia, oczywiście do sprawdzenia bardzo szybko te słowa. Mam nadzieję, że powiedziano mi tak, jak to w rzeczywistości wygląda".

Pellet to paliwo opałowe w formie granulatu. Jest uzyskiwane z biomasy (sprasowanych pod wysokim ciśnieniem produktów, odpadów i pozostałości z produkcji rolnej, leśnej oraz powiązanych gałęzi przemysłu), służy przede wszystkim do spalania w indywidualnych i zbiorowych instalacjach grzewczych. Premier nie sprecyzował, ile pelletu można kupić za 1600-1800 złotych.

12 lipca portal Muratorplus.pl informował: "Obecna cena dobrej jakości pelletu, certyfikowanego klasy A1 kształtuje się na poziomie od 1500 do nawet 1800 zł brutto za tonę". Ta sama ilość peletu niższej klasy kosztowała 1300-1400 zł. Portal podał dane Polskiego Alarmu Smogowego pokazujące wzrost średniej ceny pelletu: od stycznia 2021 roku do kwietnia 2022 roku urosła o 89 proc. Z informacji o cenach pelletu z 32 składów w Polsce (były we wszystkich 16 województwach) wynikało, że średnia cena pelletu w kwietniu tego roku wynosiła 1736 zł – mieści się więc w przedziale podanym przez premiera, tylko że pochodzi sprzed ponad trzech miesięcy.

W internecie ceny są teraz wyższe. Portal Wprost.pl sprawdził to w dniu przemówienia premiera. Oferty, które wtedy znalazł, wahały się między 2 a 2,4 tys. zł za tonę. Jak sprawdziliśmy 25 lipca w jednej z porównywarek cenowych, tona pelletu kosztowała już 2-2,8 tys. zł. W jednym z serwisów znaleźliśmy prywatne oferty od ok. 1000 do ponad 2600 zł za tonę.

Ceny pelletu w popularnych marketach są wyższe niż podane przez Morawieckiego. W marketach (m.in. OBI, PSB Mrówka, Castorama, Leroy Merlin) ceny za kilogram pelletu wahały się od 2,29 do 2,73 zł, co w przeliczeniu na tonę daje 2,3-2,7 tys. zł. Należy jednak pamiętać, że te sklepy nie oferują hurtowych ilości peletu, sprzedają go zazwyczaj w 15-kilogramowych paczkach.

Redakcja Smoglab.pl próbowała kupić pellet za tyle, ile podał w piątek premier. W skupach i u producentów ceny zaczynały się od 2 tys. zł. Pytając o cenę podaną przez premiera, jedna ze sprzedawczyń powiedziała przedstawicielowi Smoglab.pl: "Jak pan premier dopłaci ze swojej kieszeni to tak. Niech się pan zastanowi. Wszystko podnoszą do góry, opłaty, ceny energii – za co my mamy rachunki płacić? Bzdury opowiada pan premier".

Michał Istel o V części cyklu "Nieprawdy premiera Morawieckiego"
Michał Istel o V części cyklu "Nieprawdy premiera Morawieckiego"tvn24

Autor: Gabriela Sieczkowska, Piotr Jaźwiński, Bartosz Chyż, Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Donald Tusk zapowiedział wniosek o wotum zaufania dla jego rządu. To już trzeci raz w historii, gdy Tusk - będąc premierem - sięga po ten instrument prawny. Wyjaśniamy, jaki może być cel i którzy premierzy poza nim z tego korzystali.

Wotum zaufania dla rządu. Po co? "Można przeliczyć szable"

Wotum zaufania dla rządu. Po co? "Można przeliczyć szable"

Źródło:
Konkret24

W sieci rozpowszechniana jest informacja o tym, jakoby mammografia miała zostać zakazana przez szwajcarski rząd. Ta narracja ma na celu zniechęcanie kobiet do tego badania i ma być dowodem na jego rzekome niebezpieczeństwo. Tyle że jest całkowicie nieprawdziwa.

Zakaz mammografii w Szwajcarii? To niebezpieczny fake news

Zakaz mammografii w Szwajcarii? To niebezpieczny fake news

Źródło:
Konkret24

Nie ma wątpliwości, że przepływy wyborców od kandydatów, którzy nie dostali się do drugiej tury wyborów, zdecydowały o zwycięstwie Karola Nawrockiego i przegranej Rafała Trzaskowskiego. Jednak część przepływów zastanawia - na przykład grupa wyborców lewicy poszła pod prąd. Eksperci wyjaśniają, jakie mogły być powody takich decyzji.

Z Biejat i Zandberga na Nawrockiego? Co nimi kierowało

Z Biejat i Zandberga na Nawrockiego? Co nimi kierowało

Źródło:
Konkret24

Dyskusja o aplikacji do sprawdzania numerów zaświadczeń o prawie do głosowania rozgrzała internet w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich. Politycy PiS alarmowali, że korzystanie z niej przez członków komisji wyborczych pozwoli uniknąć sfałszowania wyborów. Cała ta akcja wygląda jednak na wyborczą dezinformację.

Aplikacja do "sprawdzania zaświadczeń". Wyborcza dezinformacja PiS

Aplikacja do "sprawdzania zaświadczeń". Wyborcza dezinformacja PiS

Źródło:
Konkret24

W drugiej turze wyborów prezydenckich Polacy przybyli do urn jeszcze liczniej niż w pierwszej. Większe zaangażowanie obywateli widać we wszystkich województwach. Gdzie wyborcy zmobilizowali się najmocniej? Zobacz na naszej mapie.

Wybory prezydenckie 2025. Frekwencja w regionach rośnie między turami. Gdzie najbardziej?

Wybory prezydenckie 2025. Frekwencja w regionach rośnie między turami. Gdzie najbardziej?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń generuje w internecie - nie tylko polskim - nagranie z kangurem, który stoi zdezorientowany przy odprawie do samolotu i nie zostaje wpuszczony na pokład. Wideo stało się wiralem, internauci są nim ogromnie poruszeni - a jaka jest prawda?

Kartę pokładową miał, do samolotu nie wszedł? Jak to z kangurem było

Kartę pokładową miał, do samolotu nie wszedł? Jak to z kangurem było

Źródło:
Konkret24

Zimna wiosna i majowe przymrozki spowodowały, że wracają przekazy podważające globalne ocieplenie. A niektórzy internauci przekonują, że nastąpił wręcz spadek globalnej temperatury. Jako "dowód" udostępniali pewien wykres. Tylko że on akurat ich tezy nie potwierdza.

"Globalna temperatura spadła o ponad 0,5 stopnia"? Co to za wykres

"Globalna temperatura spadła o ponad 0,5 stopnia"? Co to za wykres

Źródło:
Konkret24

"Kraj pod cichą okupacją", "ilu z nich to szpiedzy" - komentują internauci oburzeni postem polityka Konfederacji, który pisał o "cudzoziemcach w Wojsku Polskim". Tylko że jego analiza wprowadza w błąd, wyjaśniamy.

"Cudzoziemcy w Wojsku Polskim"? Niemożliwe

"Cudzoziemcy w Wojsku Polskim"? Niemożliwe

Źródło:
Konkret24

Państwowe Radio Białoruś wykorzystuje media społecznościowe, by wpływać na przebieg wyborów prezydenckich w Polsce i promować określonych kandydatów - ustalili analitycy DFRLab. Celem jest podważenie legalności procesu wyborczego w naszym kraju.

Polskie konta, 16 milionów wyświetleń. Białoruska dezinformacja o wyborach

Polskie konta, 16 milionów wyświetleń. Białoruska dezinformacja o wyborach

Źródło:
Konkret24, DFRLab

Europoseł PiS Waldemar Buda zarzuca Rafałowi Trzaskowskiemu, że wspiera prostytucję w Warszawie. Twierdzi, że prezydent stolicy miał przekazać na to milion złotych pewnej organizacji. Kłamstwo polityka PiS dementuje zarówno sama organizacja, jak i urząd miasta.

Buda: Trzaskowski dał milion na "promowanie prostytucji". Nieprawda

Buda: Trzaskowski dał milion na "promowanie prostytucji". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Na ostatniej prostej kampanii wyborczej jednym z tematów jest unijny program dofinansowania przemysłów zbrojeniowych: czy Polska zyska na nim, czy nie. Jedni mówią o "gigantycznym sukcesie" dla Polski, drudzy o "niespełnianiu kryteriów" przez polskie fabryki. Wyjaśniamy, dlaczego trudno mówić o "antypolskim spisku" oraz że są dwa różne programy.

Pieniądze z UE na zbrojenia: zyskają tylko Niemcy czy jednak "sukces Polski"?

Pieniądze z UE na zbrojenia: zyskają tylko Niemcy czy jednak "sukces Polski"?

Źródło:
Konkret24

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki podkreśla znaczenie Rady Gabinetowej i powtarza, że właśnie przy jej pomocy będzie mobilizował rząd, gdy wygra wybory. Konstytucjonaliści prostują: rada nie ma żadnych kompetencji.

Nawrocki poprzez Radę Gabinetową chce "mobilizować rząd". Eksperci: nie może

Nawrocki poprzez Radę Gabinetową chce "mobilizować rząd". Eksperci: nie może

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Horała - krytykując plany gabinetu Donalda Tuska w sprawie CPK - twierdzi, że gdy on był pełnomocnikiem poprzedniego rządu ds. budowy tego portu komunikacyjnego, Najwyższa Izba Kontroli wydała "wręcz fenomenalnie pochwalny" raport pokontrolny. Przeczytaliśmy go. Przypominamy główne zarzuty kontrolerów.

Horała o raporcie NIK na temat CPK: "fenomenalnie pochwalny". No nie

Horała o raporcie NIK na temat CPK: "fenomenalnie pochwalny". No nie

Źródło:
Konkret24

Sławomir Mentzen nie raz mówił o przypadkach z krajów zachodnich, krytykując projekt polskiej ustawy o mowie nienawiści. Tę narrację powtarza poseł Konfederacji Michał Wawer. Tylko że te kwestie nie mają wiele wspólnego - łączenie ich ma wzmacniać poczucie strachu. To poważna manipulacja, bo grająca na emocjach.

Mentzen mówi o Zachodzie, strasząc polską ustawą. To różne kwestie i duża manipulacja

Mentzen mówi o Zachodzie, strasząc polską ustawą. To różne kwestie i duża manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Mój wizerunek i mój filmik jest nagrywany do narracji propagandowej polityków PiS-u" - oburza się polska influencerka mieszkająca w Hiszpanii. Z jej nagrania skorzystał na przykład poseł Dariusz Matecki, agitując przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu.

 "Nie mam z tym nic wspólnego". Film influencerki wykorzystano do politycznej agitacji

"Nie mam z tym nic wspólnego". Film influencerki wykorzystano do politycznej agitacji

Źródło:
Konkret24

W ostatniej przed wyborami debacie prezydenckiej Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski poruszyli temat ekshumacji polskich ofiar zbrodni wołyńskiej w Ukrainie. Według Trzaskowskiego dopiero się zaczęły, według Nawrockiego zaczęły się dużo wcześniej. Sprawdziliśmy podany przykład.

Nawrocki: "ekshumacje w Puźnikach rozpoczęły się dużo wcześniej". No nie

Nawrocki: "ekshumacje w Puźnikach rozpoczęły się dużo wcześniej". No nie

Źródło:
Konkret24, PAP

Politycy Prawa i Sprawiedliwości rozpowszechniają nagranie pokazujące, jakoby Donald Tusk na marszu poparcia dla Rafała Trzaskowskiego stwierdził, że teraz "Polską rządzą polityczni gangsterzy". Tylko że to zmanipulowane wideo. O kim więc mówił tak Tusk?

Tusk nazwał rząd "politycznymi gangsterami"? Nie. A kogo?

Tusk nazwał rząd "politycznymi gangsterami"? Nie. A kogo?

Źródło:
Konkret24

"W Rumunii już się zaczęło", "po wyborach w Rumunii ruszył pełną parą unijny pakt migracyjny" - taki przekaz rozpowszechniają politycy PiS, prawicowe media i Karol Nawrocki. Wszystko oparto na wpisie unijnej agencji ds. azylu, który jednak nie odnosi się do paktu migracyjnego.

Po wyborach w Rumunii "ruszył pakt migracyjny"? Wyjaśniamy

Po wyborach w Rumunii "ruszył pakt migracyjny"? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Stwierdzenie: "nie ma Zielonego Ładu", które padło podczas ostatniej debaty prezydenckiej przed drugą turą wyborów, wywołało dyskusję polityków. Chodzi o podpisany na początku maja traktat polsko-francuski. Rzeczywiście, określenie "Zielony Ład" w nim nie pada, ale... Wyjaśniamy.

Spór o traktat polsko-francuski. Co w nim jest o Zielonym Ładzie

Spór o traktat polsko-francuski. Co w nim jest o Zielonym Ładzie

Źródło:
Konkret24

"Czy PKP finansuje kampanię Trzaskowskiego?" - pytają w sieci oburzeni posłowie PiS. Posłanka tej partii nagrała bowiem przyjazd i odjazd specjalnego pociągu Kolei Śląskich, który sympatyków Rafała Trzaskowskiego przywiózł na marsz do stolicy. Dowiedzieliśmy się, kto go wynajął.

"Darmowy" pociąg dla "wtajemniczonych" na "rządowy marsz"? Wiemy, kto za niego zapłacił

"Darmowy" pociąg dla "wtajemniczonych" na "rządowy marsz"? Wiemy, kto za niego zapłacił

Źródło:
Konkret24

Pakt migracyjny obowiązuje od czasów Tuska, to obecny premier na pakt się zgodził, a wcześniej to "kotwica Morawieckiego" blokowała pakt - takie tezy przedstawili politycy PiS na konferencji prasowej. Mimo że były one kilkukrotnie obalane, opozycja dalej gra nimi w kampanii prezydenckiej, dlatego raz jeszcze przedstawiamy fakty.

Morawiecki znów mówi o pakcie migracyjnym. I znów manipuluje

Morawiecki znów mówi o pakcie migracyjnym. I znów manipuluje

Źródło:
Konkret24

Donald Tusk w ostatnich wywiadach telewizyjnych namawiał do poparcia w drugiej turze wyborów prezydenckich Rafała Trzaskowskiego. Jednak zarówno w rozmowie w "Faktach po Faktach " w TVN24, jak i we wcześniejszej w TVP Info kilka razy minął się z prawdą. Sprawdziliśmy, co mówił premier.

Inflacja, push backi, 800 plus. Sprawdzamy słowa premiera

Inflacja, push backi, 800 plus. Sprawdzamy słowa premiera

Źródło:
konkret24

Zapytany o swoją obietnicę obniżki cen prądu, Karol Nawrocki zasugerował, że wkrótce Trybunał Konstytucyjny ma podjąć decyzję o odrzuceniu systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Nie wiadomo, skąd kandydat PiS to wie. Wiadomo natomiast, że Polska nie może wyjść z ETS-u, nie wychodząc z Unii Europejskiej.

Nawrocki obiecuje "odrzucić ETS". Tylko że to niemożliwe

Nawrocki obiecuje "odrzucić ETS". Tylko że to niemożliwe

Źródło:
Konkret24

Trwa walka o wyborców tych kandydatów, którzy nie weszli do drugiej tury. Adam Bielan w radiowym wywiadzie stwierdził, że "nie przypomina sobie" ostrych wypowiedzi polityków PiS na temat Grzegorza Brauna. Przypominamy więc.

Co PiS mówił o Braunie? Europoseł PiS "nie przypomina sobie". Pomagamy

Co PiS mówił o Braunie? Europoseł PiS "nie przypomina sobie". Pomagamy

Źródło:
Konkret24

"Nie dla podatku katastralnego" - oświadczył Karol Nawrocki w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem. Ten wytknął jednak kandydatowi PiS niekonsekwencję w tej sprawie. Bo rzeczywiście, nie po raz pierwszy Nawrocki zmieniał zdanie co do wprowadzenia podatku katastralnego.

Nawrocki o podatku katastralnym. Raz za, raz przeciw

Nawrocki o podatku katastralnym. Raz za, raz przeciw

Źródło:
Konkret24

Po sieci niesie się przekaz, że Chiny zrzucają z samolotów pomoc humanitarną dla Palestyńczyków w Strefie Gazy. Na filmikach w internecie widać olbrzymie spadochrony i przeloty nad piramidami. Wyjaśniamy, co pokazują.

"Chiny zrzucają pomoc dla Gazy"? Co to za nagrania

"Chiny zrzucają pomoc dla Gazy"? Co to za nagrania

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych rozpowszechniane jest zdjęcie ulotki z logo Platformy Obywatelskiej. To "deklaracja" do wypełnienia dla "wiernego wyborcy" partii. Ma on zaznaczyć, ilu przyjmie migrantów pod swój dach. Przedstawiciel PO dementuje, że partia jest autorką tych ulotek.

"Przyjmę i nakarmię migranta". PO odcina się od tej akcji

"Przyjmę i nakarmię migranta". PO odcina się od tej akcji

Źródło:
Konkret24

Grzegorz Braun trzy lata temu szarpał w warszawskim szpitalu byłego ministra Łukasza Szumowskiego, a w tym roku uwięził w gabinecie lekarkę w szpitalu w Oleśnicy. Jednak według posła PiS Jacka Sasina tego typu zachowanie to było "obywatelskie zatrzymanie" i "korzystanie z prawa obywatelskiego" - dozwolone prawem. To nieprawda.

Sasin broni Brauna i jego "obywatelskich zatrzymań". Bezpodstawnie

Sasin broni Brauna i jego "obywatelskich zatrzymań". Bezpodstawnie

Źródło:
Konkret24